Rejestracja
Rejestracja
Autoagresywni Strona Główna
  Użytkownik: Hasło:



Poprzedni temat «» Następny temat
Za dużo sobie wyobrażam, za mocno przeżywam.
Autor Wiadomość
Cirnellé 
Odruch wymiotny



Wiek: 23
Dołączyła: 23 Mar 2014
Posty: 547
Skąd: podkarpackie

Wysłany: 2017-07-17, 18:17   Za dużo sobie wyobrażam, za mocno przeżywam.

Hej. Odkąd sięgam pamięcią mam ze sobą poważny problem i im starsza jestem tym większą mam tego świadomość i tym bardziej mam ochotę coś z tym zrobić.
Mianowicie mam okropnie bujną wyobraźnię. Przez nią często robię z igły widły, niepotrzebnie roztrząsam się nad błahostkami, za mocno wszystko przeżywam bo zbyt dużo od razu sobie wyobrażam, zawsze widzę wszystko w ciemnych kolorach. Nawet jeśli jakaś sprawa wydaje się być na daną chwilę zamknięta, mi wystarczy mała pierdółka do tego, żeby znowu o tym myśleć i płakać ze strachu/obaw. Jestem okropną panikarą i szybko wpadam w histerię od myślenia o czymś. Nie wiem jak to złagodzić, jak dać sobie szansę na szczęście? Jak przestać dramatyzować i wyobrażać sobie zbyt wiele?




Czuł niewymowny pociąg utopić się w błocie.
 
 
Za dużo sobie wyobrażam, za mocno przeżywam.
Alessa 
Samara



Wiek: 26
Dołączyła: 25 Lut 2017
Posty: 804
Skąd: łódzkie

Wysłany: 2017-07-17, 18:39   

Jak bym o sobie czytała ten opis. Zawsze jak się na coś nakręcę to bardzo to przeżywam i wybiegam za bardzo w przyszłość. A gdy przychodzi porażka to bardzo długo roztrząsam ją i rozpamiętuję.
Nawet gdy sprawa jest już zakończona to rozmyślam całymi godzinami o tym co mogłam zrobić inaczej/lepiej. Lubie swoją bujną wyobraźnię ale czasami wolałabym jej nie mieć.




Wszystko wali się a ja nie mogę biec
może ten deszcz udaje łzę
minie ten sen
i będzie okay
 
 
Za dużo sobie wyobrażam, za mocno przeżywam.
Cirnellé 
Odruch wymiotny



Wiek: 23
Dołączyła: 23 Mar 2014
Posty: 547
Skąd: podkarpackie

Wysłany: 2017-07-17, 18:40   

Samara, dokładnie. Dobija mnie to, że mam tego coraz większą świadomość ale pomimo to nadal nie wiem co z tym zrobić.



Czuł niewymowny pociąg utopić się w błocie.
 
 
Za dużo sobie wyobrażam, za mocno przeżywam.
Alessa 
Samara



Wiek: 26
Dołączyła: 25 Lut 2017
Posty: 804
Skąd: łódzkie

Wysłany: 2017-07-17, 18:45   

Cirnellé, u mnie jeszcze dochodzi ciągle obwinianie się za wszystko. Że gdybym zrobiła to tak, to było by dobrze a, że zrobiłam inaczej to mam za swoje. Potrafię się obwiniać za rzeczy, które miały miejsce kilka lat temu.



Wszystko wali się a ja nie mogę biec
może ten deszcz udaje łzę
minie ten sen
i będzie okay
 
 
Za dużo sobie wyobrażam, za mocno przeżywam.
Cirnellé 
Odruch wymiotny



Wiek: 23
Dołączyła: 23 Mar 2014
Posty: 547
Skąd: podkarpackie

Wysłany: 2017-07-17, 18:49   

Samara, mam bardzo podobnie. Czasem cofam się do jakichś wydarzeń i myślę sobie że to tylko moja wina że coś poszło nie tak.



Czuł niewymowny pociąg utopić się w błocie.
 
 
Za dużo sobie wyobrażam, za mocno przeżywam.
Adenium
[Usunięty]

Wysłany: 2017-07-18, 22:34   

Cirnellé napisał/a:
Nie wiem jak to złagodzić, jak dać sobie szansę na szczęście? Jak przestać dramatyzować i wyobrażać sobie zbyt wiele?

Ja sobie zwykle radziłam i radzę słowami "STOP, nie myśl o tym!" i zajmuję myśli czymkolwiek innym. W moim przypadku zawsze mi się to wydawało najszybszą reakcją by się nie nakręcać, ale to ja. Wiadomo, że jak mi na czymś zależy lub zależało, to przeżywam mocniej i nieco dłużej, bo ciężko olać coś takiego, ale też wiem, że ciągle rozmyślanie na tym nic mi nie da, nie ma dla mnie żadnej korzyści, więc jakoś tak łatwiej mi przejść dalej. Od rozpamiętywania i rozmyślania nad braniem na siebie całej winy to uciekam jak najdalej się da, bo to już w ogóle do niczego mnie nie prowadzi. Coś w stylu: "było, minęło". A jak czegoś sobie nie przypominam w głowie, to ślad o tym mi się zaciera, zarówno dotyczy to sytuacji jak i ludzi.

Wydaje mi się, że ta świadomość siebie, swoich reakcji do spory krok do przodu, ale też już każdy sam wybiera dla siebie korzyści i co dla niego jest lepsze.
Może mój sposób nie jest najlepszy, idealny czy właściwy, ale mi on akurat odpowiada.




 
 
Za dużo sobie wyobrażam, za mocno przeżywam.
Euphoriall 



Wiek: 34
Dołączyła: 18 Gru 2009
Posty: 10440
Skąd: świat

Wysłany: 2017-07-19, 14:16   

Temat akurat na dzisiaj dla mnie, bo miałam taki atak rano. Zaczęło się od koszmaru sennego skończyło się na myślach samobójczych i stanie rezygnacji z leczenia, nawet związku.

Mi pomaga jedynie wywalenie całego takiego syfu z siebie i wzięcie tabletki na uspokojenie.

Ale to prawda o czym wspomniała Edisni, lepsza świadomość siebie to już krok do przodu, a jeszcze gdy potrafimy sobie pomyśleć o tym, że "to chwilowe, wyryczę się i minie" to bardzo ułatwia sprawę.
Ja na początku ataku o tym nie myślę, ale po iluś tam minutach zaczynam sobie uzmysławiać, że tak mam i muszę to w końcu przewalczyć.
Im częściej tak sobie uzmysławiam, tym szybciej się uspokajam.

Moim problemem jest takie echo po ataku histerii, które może trwać nawet tygodnie - wpadam jakby w depresję i takie mam mini ataki, ale już bardziej smutku.




Przejęcie kontroli nad światem za pomocą łyżeczki i waty cukrowej
Na przypale, albo wcale - o tym będą musicale!
Jak widelcem kompot jesz.
 
 
Za dużo sobie wyobrażam, za mocno przeżywam.
Arashi 



Dołączyła: 05 Lip 2017
Posty: 710
Skąd: Polska

Wysłany: 2017-07-19, 21:08   

Też Was rozumiem. Sama przeżywam i przejmuje się wszystkim. Aż za bardzo. Dodatkowo przy tym się denerwuje i często przez to mam zły humor. Chodzący stres. Tyle rzeczy dookoła mnie irytuje, czasem nawet to, że niektórzy niczym się nie przejmują ("jak to tak? jak można się nie przejąć, nie rozważyć każdej możliwości i dopiero podjąć decyzję?"). A potem się przejmuje, że się przejmuje. :)

Edisni napisał/a:
Ja sobie zwykle radziłam i radzę słowami "STOP, nie myśl o tym!" i zajmuję myśli czymkolwiek innym.
Prawda. U mnie też się to sprawdza. Co nie zmienia faktu, że raz na jakiś czas, najczęściej przed snem, przypomnę sobie te "olane" sytuacje i w głowie zaczyna się zabawa.



 
 
Za dużo sobie wyobrażam, za mocno przeżywam.
Adenium
[Usunięty]

Wysłany: 2017-07-19, 21:21   

Arashi napisał/a:
Prawda. U mnie też się to sprawdza. Co nie zmienia faktu, że raz na jakiś czas, najczęściej przed snem, przypomnę sobie te "olane" sytuacje i w głowie zaczyna się zabawa.

Dla mnie one nie są "olane", tylko jakby nieaktualne? Coś zastopowanego jest zastopowane stale, bo potrafię sobie przekazać informację, że to mi nic dobrego nie da jak będę to tak stale przeżywała. Czasem mi się coś odbije/przypomni (albo bardziej na siłę w pamięci wyszukuję) jak mam gorszy dzień, ale szybko pojawia się myśl :"to nie ma sensu". Jak coś ma "stop" to jest 'stopem' a nie pauzą. Jak zdarzy mi się za dużo myśleć przed snem, bo dzień/tydzień pełen wrażeń, to łykam tabletkę ułatwiającą zasypianie. :P

Coraz częściej sobie nawet w myślach wzruszam ramionami na wspomnienie czegoś w czym mogłabym się doszukiwać własnej winy.
A kiedyś, kiedyś tytuł tematu idealnie do mnie pasował.


Szamanka napisał/a:
lepsza świadomość siebie to już krok do przodu

Chyba właśnie od tej świadomości siebie, swoich zachowań zaczyna się praca nad sobą, zmienianiem tego co nie pasuje, co jest męczące.




 
 
Za dużo sobie wyobrażam, za mocno przeżywam.
Arashi 



Dołączyła: 05 Lip 2017
Posty: 710
Skąd: Polska

Wysłany: 2017-07-19, 21:31   

Edisni, to już zależy od sytuacji. Tak jak piszesz, część po powiedzeniu "STOP, starczy" staje się nieważna, nieaktualna i nie zaprzątam sobie nimi głowy, ale część i tak silnie wraca zanim ostatecznie się powie "STOP". Czasem trzeba więcej razy powtórzyć.

Co do tabletek, to na razie staram się pić ziółka uspokajająco-relaksujące. Ale chyba średnio na mnie działają. ;)




 
 
Za dużo sobie wyobrażam, za mocno przeżywam.
zdrapka 


Wiek: 25
Dołączyła: 13 Lip 2017
Posty: 20
Skąd: lubelskie

Wysłany: 2017-07-24, 15:50   

Hej zabrzmi to głupio ale ehhh opowiem wam swoją historię tak na stracie. Proszę nie hejtujcie mnie za to. potrzebuję to z siebie wyrzucić.
Zacznę od tego że mam mega niską samoocenę 18 lat po operacji kręgosłupa itd itp. Moje zycie polega na smutku. Tato wyrzucił mnie z domu i zamieszkałam z chłopakiem. Zwaliłam maturę z matmy poleciałam jeszcze bardziej na zdrowiu. Odciełam się od ludzi. Przestałam mówić. Nawet z chłopakiem nie gadam... rzucam tylko kilka słów aby było. Nie umiem rozmawiać z ludźmi boję się cokolwiek powiedzieć. Wczoraj mało nie rozstaliśmy się przez to że nie mówię... Ehhh mam dość. Czuję się lepiej gdy nic nie mówię. Czasem mam po prostu ochotę wyjść i tyle sami wiecie co dalej. To chore ale sprawdzam fejsa chłopakowi tylko dlatego że pisze ze swoją bylą z którą był 4 lata. Z resztą on mnie też sprawdza. Minęło pół roku odkąd z nim jestem. Myslałam że już będzie dobrze chyba zbyt wiele oczekiwałam, nic nie jest dobrze. Pracuję ale do wypłaty mam daleko. I żeby jak najmniej stracić nie jem. to co on kupi trzymam dla niego zawsze mówię że jadłam. Tylko dlatego że wolę żeby to on zjadł. Pracuje ciężej niż ja. Wiem że to chore. Ale gdy myślę sobie że wstanie rano i nie bd miał co jeść chce mi się płakać.... Nwm co się już ze mną dzieje strasznie go kocham nad zycie. Wszystko bym oddała dla niego. Ale odsuwam się od wszystkich czasem chciaalbym skończyć ze soba ale to bezsensu... Zalożyłam tu konto by nauczyć się mówić o swoich problemach nie dusić ich. Całkiem anonimowo. Nwm pewnie jakiś % was wyśmieje mnie.. Ehh wisi mi to już... Chciałabym być po prostu szczęśliwa. Chciaalbym żeby kovhał mnie tak jak ją lub chociaż troszkę. Ale czuję to że on już mnie nie chce brak czułości z jego strony mówi wiele. Mimo że sama tule się do niego on tego nie odzwzajemnia.... Ehhh pomóżcie jakoś :(




 
 
Za dużo sobie wyobrażam, za mocno przeżywam.
Perwers
[Usunięty]

Wysłany: 2017-07-24, 16:16   

zdrapka, nikt Cię tutaj nie wyśmieje. Nie taki jest cel forum, cel forum to pomoc Tobie.
Takie milczenie źle wpływa na wasz związek, zaproponuj mu coś. Wyjdźcie gdzieś, może do kina? Na romantyczną kolacje? Nawet zwykły film we dwoje pod kocykiem. Z pozoru to tylko błahostki, aczkolwiek dla Was oboje jest to ważne. Rozmawiajcie o sobie, o problemach, o swoich myślach, o celach, o przyszłości i teraźniejszości.
Ale naprawdę, sprawdzacie sobie FB nawzajem? Wiecie chociaż o tym czy się z tym nieudolnie kryjecie? Troszeczkę mi to wygląda na toksyczny związek.




 
 
Za dużo sobie wyobrażam, za mocno przeżywam.
Cirnellé 
Odruch wymiotny



Wiek: 23
Dołączyła: 23 Mar 2014
Posty: 547
Skąd: podkarpackie

Wysłany: 2017-07-24, 17:15   

zdrapka, jeśli nie chcesz go stracić, to po prostu odezwij się. Związek w milczeniu do niczego nie prowadzi. Może powiedz mu, że boli Cię, gdy rozmawia ze swoją byłą? Uwierz mi, że szczerość w związku działa bardzo dobrze(wiem z własnych doświadczeń, jak ważne jest by mówić sobie szczerze o wszystkim).
Perwers, nie powinieneś od razu, z góry zakładać, że to wygląda na toksyczną relację. Ja i mój chłopak też czasem sprawdzamy sobie telefony ale u nas to jest bardziej na zasadzie: ''Możesz patrzeć do mojego telefonu, bo nie mam nic do ukrycia''. Może też dlatego robimy to bardzo rzadko, po prostu sobie ufamy i wiemy, że nie mamy się o co martwić. Jeśli chodzi o sytuację zdrapki - owszem, nie wygląda to dobrze, dlatego uważam, że zanim okrzykniemy jej związek toksycznym warto, by spróbowała po prostu porozmawiać z chłopakiem i zaczęła darzyć go większym zaufaniem, tak by nie czuła potrzeby sprawdzania jego telefonu pomimo tego, że może to zrobić.




Czuł niewymowny pociąg utopić się w błocie.
 
 
Za dużo sobie wyobrażam, za mocno przeżywam.
Perwers
[Usunięty]

Wysłany: 2017-07-24, 18:07   

Cirnellé, dlatego też użyłem słowa "troszeczkę".



 
 
Za dużo sobie wyobrażam, za mocno przeżywam.
zdrapka 


Wiek: 25
Dołączyła: 13 Lip 2017
Posty: 20
Skąd: lubelskie

Wysłany: 2017-07-25, 09:20   

Perwers, jesteś już drugą osobą która tak uważa. Cirnellé, sprawdzamy je nie tak że chowamy się po kątach czy coś. Siedzimy razem i wtedy on bierze mój by "obejrzeć posty na fb" tak samo ja owszem poleci nam czasem palec na msg i wtedy go sprawdzamy. Nie sprawdzałabym tego gdyby nie to że z K był 4 lata dalej mają kontakt ona dalej mówi mu że kocha tęskni że chce się przytulić itd. On jej mówi że już nie będę ze sobą itd ale sęk w tym że ona nic o nas nie wie, i boli mnie to dostał 2 msc czasu żeby jej o tym powiedzieć ale nie zrobił tego. K chciała się zabić z miołości i sama zadecydowałam że dowie się jak będzie na to gotowa. Ehhh wiele razy mowiłam mu że boli mnie to że piszą ale stanowczo powiedział że bd z nią miał kontat i nie zerwie tego nigdy bo zawsze będzie dla niego ważna. Są swoimi pierwszymi miłościami. K jest taka idealna śliczna chudzinka i wgl nie to co ja... Wiecie czego najbardziej mi brakuje? Czułości zanim zaczęłam pracować okazywał mi ją jeszcze a teraz już nie... Odsuwa się ode mnie gdy chce go przytulić. Nie mówi już że kocha zawsze tylko odpowiada "ja cb też" To jest chore.. Nie chce się z nim rozstawać kocham go jak cholera. Zrezygowałam ze studiów w Olsztynie z siatkówki ze znajomych żeby nie był zazdrosny a co za to dostałam? Brak czułości ... Czuję że za jakiś czas to rozleci sie całkiem juz :(



 
 
Za dużo sobie wyobrażam, za mocno przeżywam.
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,08 sekundy. Zapytań do SQL: 11