Rejestracja
Rejestracja
Autoagresywni Strona Główna
  Użytkownik: Hasło:



Poprzedni temat «» Następny temat
Gdy smutno, gdy ci źle, gdy ze szczęścia latać chcesz...
Autor Wiadomość
xati 



Wiek: 30
Dołączył: 19 Maj 2017
Posty: 37
Skąd: małopolskie

Wysłany: 2017-06-07, 17:15   

Jestem pewien, że większość osób przynajmniej raz w życiu odwiedziła psychologa. Wizyta polega na spowiedzi jak u księdza, opowiadasz swoje cv, sytuacje rodzinną, co jadłeś, piłeś itd. Potem na tej podstawie psycholog próbuje dać wskazówki co naprawić (wyciąga logiczne wnioski, które każdy człowiek jest w stanie wyciągnąć o ile nie jest chory ze wskazaniem na psychikę). Daje wskazówkę i na tym koniec. Pójdziesz, pogadasz i nic konstruktywnego z tego nie wyniknie. Bo co może więcej jeszcze zrobić, jedynie samemu można sobie pomóc. Rozmowa tam to znieczulenie. Znieczulając się nigdy nie wyleczy się nałogu bo straci się na chwilę świadomość w jakiej się jest sytuacji. Potem wszystko wróci do "normy" czyli tak jak było przed wizytą. Psycholog nie jest jakimś czarodziejem. Trzeba zacząć ufać sobie i przestać siebie dalej gnoić, chociażby z szacunku do rodziny, Boga, własnych zwierząt, dzieci, życia, natury, ciała itd. (Kto co lubi). Oczywiście nie mówię aby nie chodzić jeśli ktoś bardzo potrzebuje, jednak opisałem jak wygląda ten mechanizm.

Na pocieszenie:
W życiu wszystko jest skuteczniejsze jeśli samemu się do czegoś dojdzie. Najlepiej ciężką pracą nad swoim charakterem. To co się wypracowuje przez własne doświadczenie jest silniejsze niż teoretyczne porady innych. Poza tym kto Ciebie zna tak dobrze jak Ty sam/ odpowiem Ci - nikt. Dlatego jesteś zdany tylko na siebie jeśli chodzi o naprawę. Musisz samemu przepracować swoje problemy. Jeśli pracujesz nad sobą to prędzej czy później osiągniesz wszystko czego Ci potrzeba, jeśli się poddajesz to sam sobie dowalasz. Kiedy ma się pasje np. do informatyki czy fizyki to się to ogarnie milion razy lepiej i szybciej niż w szkole. Zbuduj szacunek do samego siebie to z tego szacunku będziesz chciał automatycznie naprawić swoje życie i zrobisz to raz dwa. Twoje myśli wtedy same będą na przekór depresji i negatywom. To taka analogia do problemu.




 
 
Gdy smutno, gdy ci źle, gdy ze szczęścia latać chcesz...
Misza
[Usunięty]

Wysłany: 2017-06-07, 20:19   

xati napisał/a:
Wizyta polega na spowiedzi jak u księdza, opowiadasz swoje cv, sytuacje rodzinną, co jadłeś, piłeś itd. Potem na tej podstawie psycholog próbuje dać wskazówki co naprawić (wyciąga logiczne wnioski, które każdy człowiek jest w stanie wyciągnąć o ile nie jest chory ze wskazaniem na psychikę). Daje wskazówkę i na tym koniec. Pójdziesz, pogadasz i nic konstruktywnego z tego nie wyniknie.
Na podstawie jakiej próby statystycznie istotnej wyciągasz tak daleko idące wnioski? Pierwsza wizyta wygląda jak spowiedź, bo naturalne, że psycholog musi rozpoznać istotę problemu. Ile lat siedziałeś w terapii by stwierdzać, że psycholog nikomu nie pomoże? Wiesz, że terapia trwa latami, a nie w ciągu jednej wizyty?
xati napisał/a:
Rozmowa tam to znieczulenie. Znieczulając się nigdy nie wyleczy się nałogu bo straci się na chwilę świadomość w jakiej się jest sytuacji. Potem wszystko wróci do "normy" czyli tak jak było przed wizytą. Psycholog nie jest jakimś czarodziejem. Trzeba zacząć ufać sobie i przestać siebie dalej gnoić, chociażby z szacunku do rodziny, Boga, własnych zwierząt, dzieci, życia, natury, ciała itd. (Kto co lubi). Oczywiście nie mówię aby nie chodzić jeśli ktoś bardzo potrzebuje, jednak opisałem jak wygląda ten mechanizm.
No już większej bzdury napisać nie mogłeś. Jak długo byłeś w terapii, że uważasz to za znieczulenie? Terapia bywa ciężka i nieraz dotyka się takich tematów, które nie są wygodne. Praca psychologa nie polega na pocieszaniu, tylko na przepracowywaniu własnych problemów, rozpoznawaniu mechanizmów jakie nami powodują i znajdowaniu konstruktywnych rozwiązań. Owszem psycholog nie jest czarodziejem i terapia to ciężka praca.
xati napisał/a:
W życiu wszystko jest skuteczniejsze jeśli samemu się do czegoś dojdzie. Najlepiej ciężką pracą nad swoim charakterem. To co się wypracowuje przez własne doświadczenie jest silniejsze niż teoretyczne porady innych. Poza tym kto Ciebie zna tak dobrze jak Ty sam/ odpowiem Ci - nikt.

Zadziwiasz mnie, xati! Jednak mogłeś napisać większą bzdurę od swojej poprzedniej prawdy objawionej. Na jakiej podstawie wyciągasz taki wniosek, że jest skuteczniejsze? Niektórych mechanizmów samemu się nie dostrzeże. Odsyłam Cię po raz kolejny do przeczytania sobie o mechanizmach obronnych psychiki i przy okazji sprawdzenia pojęcia "wglądu".
Aaaa... skoro mówisz, że lepiej do wszystkiego dojść samemu... Proszę Cię, nie próbuj nas oświecić swymi prawdami objawionymi - pozwól nam do nich dojść samemu - będą skuteczniejsze. (Zakładam, że sam do wszystkiego doszedłeś samemu! Nikt Ci nie pomógł, nawet żadna mądra książka, bo wiesz... książki też piszą inni ludzie).




 
 
Gdy smutno, gdy ci źle, gdy ze szczęścia latać chcesz...
xati 



Wiek: 30
Dołączył: 19 Maj 2017
Posty: 37
Skąd: małopolskie

Wysłany: 2017-06-07, 23:00   

Tak? To niby co takiego wielkiego robi ten legendarny psycholog? Każda wizyta to spowiedź. Abyss znowu przekręcasz. Napisałem tyle, że psycholog może dać wskazówkę ale i tak całą robotę trzeba zrobić samemu. Potem powtórzyłeś to samo innymi słowami tak jakby były to dwie różne rzeczy. Nigdzie nie użyłem zwrotu, że nikomu rozmowa nie pomogła. Bardziej chodzi mi o to, że jak się korzysta z czyjejś pomocy to zamyka się na ścieżkę samodzielności. Bo obydwie rzeczy wymagają odmiennego sposobu myślenia.

Psycholog bawi się w zgadywanie. Owszem można próbować z nim współdziałać ale o wiele szybciej i skuteczniej się to zrobi jeśli od razu ktoś będzie chciał jak najwięcej się dowiedzieć samemu o sobie samym. Osobiście uważam, że mamy wszyscy taki obowiązek względem życia aby poznać swoją osobowość i rozwijać przydatne cechy. Jak nie dla siebie to przynajmniej dla społeczeństwa, rodziny itd. Wartość społeczno-ekonomiczna człowieka od tego wzrośnie. Lepiej jest samemu decydować o swoim życiu niż pozwalać na kierowanie sobą komuś kto musi się dopiero czegoś o nas nauczyć a i tak nigdy nie będzie wiedział wszystkiego.

Ze znieczuleniem chodzi mi o to, że zamyka się na swoje własne "ja". To jest bardzo zgubne bo zaczyna się ufać tej osobie na tyle, że myśli się, że rozwiąże wszystkie problemy za nas.
Podświadomość będzie tak myślała. Efekt autorytetu jak lubisz tak rzucać teorią z psychologii.
Nie pisałem nic o pocieszaniu. Jak już wspomniałem drugi akapit to jest dokładnie to co już napisałem tylko jest innymi słowami.

Wszystko co się wypracowuje na własnym doświadczeniu jest silniejsze i trwalsze. Tu Ci nie dam żadnego dowodu bo to po prostu zdrowy rozsądek. Zaprzeczanie temu to tak jak powiedzieć, że białe jest czarne (nie zagłębiając się w to, że kolory to tylko interpretacja rzeczywistości przez mózg).


Owszem nie dostrzeże się wszystkiego, ponieważ jak się jest młodym to zwraca się uwagę głównie na różne niepotrzebna pierdoły. Dopiero z doświadczeniem i wiedzą percepcja się kształtuje pod pewną hmm "specjalizacje" może to złe słowo. Chodzi o to, że człowiek ma do czynienia codziennie z miliardami różnych bodźców i tylko cząstkę z tego wyłapuje. Tutaj można dać odnośnik do innych tematów. Ktoś kto ma percepcje ustawioną na zauważanie nieszczęść to nie będzie zauważał masy dobrych rzeczy a zauważy same typu wypadki, zabójstwa, śmierć itd.

Tak samo zawód i wykształcenie mają na to wpływ. Mechanik na ulicy będzie widział głównie samochody. Nieszczęśliwy singiel wszędzie zobaczy pary. Nieszczęśliwy facet w związku wszędzie zobaczy szczęśliwych singli itd. To tak stereotypowo opisałem jak to widzą ludzie, którzy odpowiednio nie kierunkują swojej percepcji w życiu. Oczywiście jeśli widzisz jedną rzecz to w tym samym momencie druga umknie Ci uwadze. Na tym mechanizmie opiera się przedsiębiorczość i wiele innych rzeczy. Dlatego ważne jest aby zdefiniować sobie do czego przykładać większą uwagę.

Im bardziej poznasz swoją psychikę tym ona mniej będzie w stanie zrobić Cię w chu...
Wskazówka co robić np. wspomniana książka to nic. Jeśli się nie wie jak przekuć z niej wiedzę na praktykę to nic to nie da. Jest to spisana teoria. Jedynie poprzez praktykę i własne doświadczenie realnie można czegoś się nauczyć. Wskazówka nie zalicza się do pracy własnej. Jest to jedynie sugestia. Kiedy czytam o czymś z samorozwoju czy psychologicznych spraw często się łapię na tym... ale zaraz zaraz przecież coś takiego już kiedyś widziałem albo doświadczyłem osobiście. Również w odwrotną stronę. Czytam o czymś i sprawdzam czy rzeczywiście tak jest.

Psycholog może być taką książką ale właśnie chodzi o to czy będzie się w stanie z tego coś przekuć na praktykę. Ja chodziłem kilka lat temu do psychologa i to nie jednego. Byli podobno bardzo dobrzy w swoim zawodzie. Poza pogadaniem sobie i spowiedzi z niewygodnych tematów nie zmieniło to mojego życia ani myślenia w żaden sposób. Realnie dopiero jak zacząłem poznawać sporo dziewczyn, praktycznie wykorzystywać swoją pasje itp. coś ruszyło. Drugim momentem kiedy bardzo dynamicznie pojawiały się zmiany w moim życiu było ustalenie swoich priorytetów, czytanie książek z przeróżnych dziedzin, odkłamanie rzeczywistości i prawdziwych potrzeb. Przede wszystkim uświadomiłem sobie REALNIE, że depresja i inne stany nerwowe ssą i nie pozwolę im rządzić swoim życiem. Tyle




 
 
Gdy smutno, gdy ci źle, gdy ze szczęścia latać chcesz...
Teo 



Wiek: 26
Dołączyła: 29 Maj 2016
Posty: 119
Skąd: małopolskie

Wysłany: 2017-06-20, 12:58   

(Ah dawno mnie tutaj nie było, nie pisałam tutaj niczego dobre kilka miesięcy ale dzisiaj nadszedł taki moment że po prostu muszę...witajcie znowu..)

Czuję się bardzo żle, okropnie. Dzisiaj, zaledwie godzinę temu dowiedziałam się że przyjaciółka z dzieciństwa mojej przyjaciółki - M, zmarła. Nie znałam dziewczyny, swego czasu słyszałam tylko od M o niej wiele. Mimo że nie znałam jej to jakoś tak bardzo przykro mi się zrobiło, rozpłakałam się, żal tej dziewczyny i żal M. Sama nie wiem co bym zrobiła gdyby to M zmarła, chyba bym się zapłakała i utopiła we własnych łzach. Ale M żyje, jednak to nie zmienia faktu że jest mi okropnie żle, bardzo martwię się o M, boję się że sobie coś zrobi... Niestety nie mogę być przy niej bo mieszka bardzo daleko, samo dojechanie do niej zajęłoby kilka jak nie kilkadziesiąt godzin a niestety też nie mam pieniędzy na bilet na pociąg.
Nie mogę się za nic zabrać, nie mogę jeść, pewnie nawet nie zasnę. Okropnie się martwię i boli mnie to że M cierpi....




 
 
Gdy smutno, gdy ci źle, gdy ze szczęścia latać chcesz...
xati 



Wiek: 30
Dołączył: 19 Maj 2017
Posty: 37
Skąd: małopolskie

Wysłany: 2017-06-21, 15:08   

Ludzie przychodzą i odchodzą. Nie uzależniaj swojego szczęścia od innych bo inaczej nigdy nie będziesz szczęśliwa. Na świecie codziennie ktoś umiera i nic się na to nie poradzi. Jeśli koleżanka ma problemy psychiczne to faktycznie może sobie coś zrobić. Jednak jeśli zrobi to i tak prawdopodobnie nie będziesz miała no to wpływu. Zamartwiasz się hipotetyczną sytuacją, która może a nie musi zaistnieć. W takim razie powinnaś się zamartwiać również o osoby, które hipotetycznie mogły zostać Twoimi przyjaciółmi a nie zostały. Sam miałem podobną sytuacje związaną z wypadkiem. Znajomy został potrącony przez samochód na przejściu dla pieszych obok mojego osiedla a następnie zmarł. Powiedziałem sobie - młody był, zdolny, w porządku chłopak itd. ale trudno, stało się i trzeba żyć dalej. Myślę, że nie koleżanka jest Twoim prawdziwym problemem a coś innego związanego być może z poczuciem własnej wartości. Tym bardziej, że Cię to paraliżuje w życiu codziennym.



 
 
Gdy smutno, gdy ci źle, gdy ze szczęścia latać chcesz...
Artemisia 



Wiek: 29
Dołączyła: 27 Lip 2016
Posty: 711
Skąd: Europa

Wysłany: 2017-07-24, 21:42   

O mój Boże, zaraz dostanę ataku paniki jak nic. Mój chłopak i współlokatorka znów się kłócą w bardzo okropny sposób. Nie wierzę co jest ze mną nie tak, gdzie nie pójdę to same stresujące i toksyczne miejsca. Zamknę się chyba na jakiejś pustyni.



"Na całe szczęście wiem jak radę dać bez wiary
I znalazłem wielu, którzy drogę pokazali mi.
Przez całe życie na najwyższej pędzą fali.
Pochmurne niebo im na głowy się nie zwali."
 
 
Gdy smutno, gdy ci źle, gdy ze szczęścia latać chcesz...
Perwers
[Usunięty]

Wysłany: 2017-07-24, 21:49   

Artemisia, trzymaj się! Będzie dobrze. Zaraz im przejdzie, możesz wparować między nimi i powiedz, że masz dość ich kłótni. Albo zamknij się w pokoju, załóż słuchawki i odpal muzykę bardzo głośno.



 
 
Gdy smutno, gdy ci źle, gdy ze szczęścia latać chcesz...
Artemisia 



Wiek: 29
Dołączyła: 27 Lip 2016
Posty: 711
Skąd: Europa

Wysłany: 2017-07-24, 22:41   

Perwers, dzięki. :) Już mi lepiej, powiedziałam mu, żeby się w taki sposób nie kłócili, bo bardzo to źle na mnie działa. Co za ludzie, nigdzie spokoju nie ma.



"Na całe szczęście wiem jak radę dać bez wiary
I znalazłem wielu, którzy drogę pokazali mi.
Przez całe życie na najwyższej pędzą fali.
Pochmurne niebo im na głowy się nie zwali."
 
 
Gdy smutno, gdy ci źle, gdy ze szczęścia latać chcesz...
Perwers
[Usunięty]

Wysłany: 2017-07-24, 22:52   

Artemisia, nie ma sprawy.



 
 
Gdy smutno, gdy ci źle, gdy ze szczęścia latać chcesz...
Zakręcona 
Nikt ważny



Dołączyła: 01 Paź 2014
Posty: 629
Skąd: Polska

Wysłany: 2017-07-29, 14:00   

Nie chcesz czegoś powiedzieć... to oczywiście biorą się za cygana i oszusta. Koniec, kurtyna opada, nienawidzę ich w tym momencie.



Gdy przeglądasz się w lustrze i masz ochotę je stłuc, to nie lustro trzeba zniszczyć, to ciebie trzeba zmienić.
Najgorsze w piekle to nie palący ogień, wieczność męczarni, utrata łaski bożej czy poddanie torturom. Najgorsze w piekle jest to, że nie wiesz, czy już się w nim nie znajdujesz.
 
 
Gdy smutno, gdy ci źle, gdy ze szczęścia latać chcesz...
Alessa 
Samara



Wiek: 26
Dołączyła: 25 Lut 2017
Posty: 804
Skąd: łódzkie

Wysłany: 2017-08-01, 21:15   

Mam już dość tego wszystkiego. Tego chorego świata w mojej głowie, życia, upału... Chciałabym zniknąć i nie wrócić już więcej. Przecież i tak nikt by mnie nie szukał. Znowu przegrałam z Aglomeracją, znowu nie mogę się z niej wydostać, znowu przegrałam sama ze sobą. Znowu płaczę i nie mogę przestać, znowu robię to bez opamiętania, znowu będę mieć blizny i znowu będę żałować, znowu nie mogę spać bo mam nadmiar myśli w głowie, jedna goni drugą. Znowu to wszystko wraca. Nie chcę już nic czuć.



Wszystko wali się a ja nie mogę biec
może ten deszcz udaje łzę
minie ten sen
i będzie okay
 
 
Gdy smutno, gdy ci źle, gdy ze szczęścia latać chcesz...
moje 



Wiek: 29
Dołączył: 26 Lis 2015
Posty: 293
Skąd: lubuskie

Wysłany: 2017-08-01, 22:09   

Samara napisał/a:
Nie chcę już nic czuć.


Pewnie mało wniosą moje słowa, niestety nie umiem za bardzo pomagać komuś, zwłaszcza, jeśli tą osobę mało znam, a mało osób daje mi się poznać. Ten cytat to coś czego się czepiam, ale niech nie zwiedzie odpowiadam na całość Twojej wypowiedzi.

Nic nie czucie to straszna sprawa, i nie mówię o fizycznym, a emocjonalnym. Stałem w życiu na różnych barykadach umysłu i ta jedna nawet jeśli możliwa do osiągnięcia chciałbym aby pozostała zapomniana. Tak odczłowieczonego siebie jak tamten nie znam. Latami musiałem się uczyć doceniania czucia, teraz bym go nie oddał, nawet jeśli czasem sprawia ból, ale dzięki niemu też znam ulgę szczęście, a kiedyś chciałbym poznać miłość.

Co do Aglomeracji, mogę tylko podejrzewać, jak to jest. Ale zacznę od pomieszania i poplątania. Mianowicie sposoby mentalnego odpoczywania (jaki początkowo podejrzewam miała być Aglomeracja), mają po prostu zająć myśli do pewnego wysokiego stopnia. Też tak miewam i czasami też są to wymyślone światy, czasem dziwne rozważania, czy zatapianie się w już wymyślonych przez kogoś światach. Oraz praca różnego rodzaju twórcza praca. Wszystkie te sposoby podzieliłem na lepsze i gorsze i chociaż to uwielbiam to zatapianie się w światach, a zwłaszcza grach komputerowych uważam za gorsze. Uznajmy, że u Ciebie będzie to aglomeracja. U mnie największą pomocą okazała się praca twórcza, jednak nie ta najprostsza, a ta trudna, najtrudniejsza, bo w przeciwieństwie od gry pozostawia umysł czysty. Jest trudna wymaga skupienia, musisz się w niej zatapiać a jednocześnie walczyć z frustracją upadania, bo jest trudna. Trzeba osiągnąć jakieś tam "zen" czy jak to tam kto nazywa i działać dalej. U mnie już tego nie widać, bo działam tak przez lata, ale każda manualna praca zwłaszcza ta dokładna jest (albo była) dla mnie niebywale trudna, doświadczenie sprawia, że raczej tego nie widać, i czasami mniej potrzeba, ale jeśli się temu oddam głowa pozostaje zajęta. Przez lata robię to co stawia na drodze moje słabości, osiągam spokój w niepowodzeniach i bardzo powoli odpoczywając się przy okazji rozwijam. Więc bierz to co dla ciebie trudne, ale jednak byś chciała i to rozwijaj, to moja rada, jeśli nie masz czegoś takiego to znajdź. Jeśli brak Ci wiary w ten szalony pomysł wejdź sobie w mój temat gdzieś tam nadal powinna wisieć moja stalowa róża (taki mały dowód, że się da).

Wiem to długa skomplikowana rada, ale może akurat zadziała. Nie pomaga od razu nawet nad nią trzeba popracować. Tyle mogę dać do spróbowania. Powodzenia, jeśli pomogłem to się cieszę, a jeśli nie rozumiesz pytaj.




****Żyj. Jesteś swoją bronią w walce o przetrwanie dbaj o nią. Dbaj o swoje stado. Nie wolno krzywdzić szczeniąt. Należy pomagać swoim. Nie kłaniaj się w sercu nikomu, kto na to nie zasłużył. Nie służ nikomu, komu nie pokłonisz się w sercu.****
 
 
Gdy smutno, gdy ci źle, gdy ze szczęścia latać chcesz...
Perwers
[Usunięty]

Wysłany: 2017-08-01, 22:45   

Samara, nie poddawaj się! Wierz w to, że będzie lepiej.



 
 
Gdy smutno, gdy ci źle, gdy ze szczęścia latać chcesz...
Adenium
[Usunięty]

Wysłany: 2017-08-02, 06:57   

Samara, rozumiem Twój stan, i z tego co pamiętam to za kilka dni masz wizytę u psychologa, koniecznie wspomnij mu o Aglomeracji, o tym jak to z tym jest. Mam nadzieję, psycholog pomoże ogarnąć ten świat. Po wizycie napisz jak było, co psycholog powiedział.

:tuli: :tuli:




 
 
Gdy smutno, gdy ci źle, gdy ze szczęścia latać chcesz...
Arashi 



Dołączyła: 05 Lip 2017
Posty: 710
Skąd: Polska

Wysłany: 2017-08-03, 08:18   

Znowu od dwóch dni mam obniżony nastrój. Masakra. Strasznie męczące to jest. Świadomość, że nie ma powodów, ale jednak argumenty nie pomagają. Chyba wystarczy przeczekać... ale to uczucie wykańcza.



 
 
Gdy smutno, gdy ci źle, gdy ze szczęścia latać chcesz...
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,27 sekundy. Zapytań do SQL: 11