Wiek: 34 Dołączyła: 18 Gru 2009 Posty: 10445 Skąd: świat
Wysłany: 2017-06-07, 12:53
eithné, za moich też ale teraz to rzadkość. Polikwidowali nawet szkolne sklepiki, przez te durne ustawy. Tak jakby szkoły były na odludziu i uczniowie nie mogli przejść się do Żabki obok budynku i kupić coca-colę, lub przynieść ją sobie z domu.
Przejęcie kontroli nad światem za pomocą łyżeczki i waty cukrowej
Na przypale, albo wcale - o tym będą musicale!
Jak widelcem kompot jesz.
Wpadłam ostatnio w ogromną rutynę, jeśli chodzi o jedzenie, jakie zabieram ze sobą do pracy. U mnie możliwość podgrzania odpada, podobnie jak silne aromaty. A te dwa czynniki są często elementami moich ulubionych posiłków na rozpoczęcie dnia.
Czasami zabieram resztki z obiadu, które przejdą na zimno (pizza czy jakieś wrapy), paszteciki, a to zrobię wielką michę sałatki (tabbouleh, wege-meksykańska, quinoa ze strączkami, ziołami, warzywami i oliwą itede itepe) i ją wykańczam przez kilka dni. Jak mnie nachodzi ochota na słodkie wersje, to zapiekam sobie owsiankę w foremkach na muffinki, albo smażę placki jabłkowe z manną i rodzynkami. No i zawsze też opcją jest kanapka z jakąś pastą, smalczykiem z fasoli, łagodnym hummusem, ale staram się to ograniczać. W tych składanych jest za dużo pieczywa i stają mi w gardle, natomiast owijać pojedyncze kromki w folię spożywczą lub aluminiową też słabo. Za dużo śmieci.
Chyba zainwestuję w jakiś zgrabny i trwały termosik obiadowy, jesień idzie. I może jeszcze w woskowijki - jakby rzeczywiście szło je domywać i wielokrotnie używać, odpadłby argument bezsensownej nadprodukcji śmieci przy robieniu kanapek.
Cytat:
Osobom, którym ciągle brakuje czasu polecam onigiri
Wypróbuję!
Internety powiedziały mi też o istnieniu onigirazu, czyli takiej większej, kanapkowej wersji onigiri. Kupić tylko nori i próbować.
Wiek: 27 Dołączyła: 03 Lip 2017 Posty: 1316 Skąd: Europa
Wysłany: 2019-08-31, 23:20
Mustela Nivalis napisał/a:
wege-meksykańska, quinoa ze strączkami, ziołami, warzywami i oliwą itede itepe
Poproszę dokładny opis.
Mustela Nivalis napisał/a:
W tych składanych jest za dużo pieczywa i stają mi w gardle, natomiast owijać pojedyncze kromki w folię spożywczą lub aluminiową też słabo. Za dużo śmieci.
Słoiczek ze smarowidłem i bochenek w worku na kapcie , w zwykłym pudełeczku śniadaniowym albo pudełku po margarynie czy czymś takim. No i nóż. Taki zestaw powinien działać wielokrotnie.
"Obojętność i lekceważenie często wyrządzają więcej krzywd niż jawna niechęć."
No i nóż. Taki zestaw powinien działać wielokrotnie.
Nie wspominałam o tym, bo w sumie wydało mi się nieistotne - sam fakt jedzenia publicznego jest dla mnie wysoce stresujący, robienie kanapek na miejscu generowało tego stresu 2x więcej. Ręce mi się trzęsły, wszystko wypadało na stół i podłogę. Dopóki bariera emocjonalna nie zostanie pokonana i nie poczuję się pewniej - taki zestaw u mnie nie zadziała. Ale prace nad neutralizowaniem stresu trwają.
Delphi napisał/a:
Poproszę dokładny opis.
W jednej misce ląduje ugotowana quinoa, pokrojone w kostkę papryka, cebula (czerwona albo szalotka, zwykła też pójdzie), pomidorki koktajlowe (połówki albo ćwiartki), dalej leci czerwona fasola, edamame, jak jest - wrzucam też kukurydzę. Pietruszkę drobno siekam, walę wedle upodobań (świeża, mrożona, suszona - obojętnie), oliwa, sól, pieprz i gotowe. Nie musi być quinoa, z kaszą jaglaną też się sprawdza. W podpatrzonym gdzieś daniu był jeszcze do tego dressing z awokado, ja pomijam. W sumie to takie uniwersalne jest, można darować sobie paprykę, albo dodać ogórka itepe.
Albo jadę z profanacją meksykańskiej: czerwona fasola, kukurydza, parę papryk w kostkę, czasem cebula, czasem biała część pora. Wcześniej się bawiłam w dodatkowo do tego ananasa i ser, ale sobie darowałam, w to miejsce gotuję ryżu, walę kopru i ogórka konserwowego w drobniutką kosteczkę pokrojonego, na to sól, pieprz, sok z cytryny i sojo-/majonez...
Ja z racji tego, że chcę schudnąć i pracuję w pracy na pół etatu to nic nie biorę. Zwyczajnie nie jestem głodna. Chociaż już od jakiegoś czasu biorę jogurt.
<<< Dodano: 2019-12-16, 20:16 >>>
Ostatnio przeszłam na dietę i jem regularnie posiłki co 3 godziny. Poza tym zmieniłam dział, gdzie przerwa jest o 10.00 wiec to już komplikuje sprawę i sprawia, że muszę brać coś zjeść.
Ispiracje czerpię z diety. Bardzo polubilam koktajl z mrożonych owoców i maślanki.
You know you did me wrong (mmm)
Just one more cup of coffee 'fore I go (mmm)
I know I better stop and cut the show (mmm)
I'll leave you all the memories and go, I'ma go
Wiek: 18 Dołączył: 02 Mar 2019 Posty: 195 Skąd: łódzkie
Wysłany: 2019-12-18, 20:21
Cappy napisał/a:
Ostatnio przeszłam na dietę i jem regularnie posiłki co 3 godziny. Poza tym zmieniłam dział, gdzie przerwa jest o 10.00 wiec to już komplikuje sprawę i sprawia, że muszę brać coś zjeść.
Ja także rozpoczęłam regularne spożywanie posiłków i sądzę, że to bardzo pozytywna zmiana.
Co do jedzenia, w moim przypadku do szkoły, to sprawa wygląda słabo. Chciałabym ograniczyć spożywanie pieczywa do minimum, a co innego mogę brać do plecaka? Ewentualnie może być to jakiś owoc, bądź no nie wiem, wafle ryżowe?
Like a streetlight
In the middle of the lonely night, I still just look bright
In the middle of the lonely night, I try my best to smile
Są ekologiczne owijki woskowane, albo chusty Boc'n'roll. Z dostawą do Empiku można zamówić. Trzy dychy, ale nigdy więcej folii i torebek śniadaniowych.
Primrosetta napisał/a:
Ja także rozpoczęłam regularne spożywanie posiłków i sądzę, że to bardzo pozytywna zmiana.
Tak, tak - regularne posiłki to podstawa dbania o siebie i to naprawdę wpływa na samopoczucie.
Primrosetta napisał/a:
hciałabym ograniczyć spożywanie pieczywa do minimum, a co innego mogę brać do plecaka?
Są takie pojemniki, kubki z wypukłym wieczkiem i dołączoną łyżeczką, w które można wpakować jogurt, albo serek homogenizowany i musli na górę. Takie coś "przytrzyma" dłużej niż sam owoc. Jest i białko i długo uwalniające się węglowodany Do tego jakiś owocek i mamy zdrowe śniadanie. Alternatywą dla jogurtów / serków dla tych, co się kuchni nie boją są jaglanki.
Z dostawą do Empiku można zamówić. Trzy dychy, ale nigdy więcej folii i torebek śniadaniowych.
Ha! Woskowijki są na liście prezentów dla siebie samej.
W mojej walucie trochę inaczej to wygląda, ale to cena wygórowana też nie jest, więc zobaczymy...
Obecnie problem śmiecenia się sam wyeliminował, mój nowy półlitrowy termos marki Thermos oblatuje dni, w których nie noszę ze sobą śniadań na słodko.
Nie mam gdzie tego wlepić, a że to wiąże się też z jedzeniem do pracy, zapytam.
W przypływie, że obiecałam sobie i wam 7 dni bez niezdrowego jedzenia, zaczęłam się zastanawiać, co tak właściwie jest zdrowe, a co najważniejsze, jak to zabrać do roboty. Macie jakiś wykaz czy coś?
Jak tak sama próbuję coś ogarnàć, to wszystkiego znajdą się zagorzali przeciwnicy i fanatycy. Aż czasem mam wrażenie, że to jakaś nowa religia.
"Człowiek w ogóle tak potrafi: zastąpić realne iluzją. I żyć w całkowicie wymyślonym świecie.
To w zasadzie przydatna cecha"
zaczęłam się zastanawiać, co tak właściwie jest zdrowe, a co najważniejsze, jak to zabrać do roboty. Macie jakiś wykaz czy coś?
Skłaniaj się ku nieprzetworzonej żywności z krótkim składem, na początek powinno wystarczyć. A jak już jesteśmy w temacie składów, lepiej nie jeść czegoś czego nazwy nie jesteś w stanie przeczytać bez połamania sobie języka.
L.M. napisał/a:
jak to zabrać do roboty
Lunchboxy wiodą prym obecnie. Zdrowe, szybkie w przygotowaniu i wygodne do zabrania gdzieś ze sobą.
Wiek: 27 Dołączyła: 03 Lip 2017 Posty: 1316 Skąd: Europa
Wysłany: 2020-06-23, 21:43
Sadist napisał/a:
lepiej nie jeść czegoś czego nazwy nie jesteś w stanie przeczytać bez połamania sobie języka.
Tokoferol, cholekalcyferol. Osobiście zamiast kierować się łamaniem języka polecam sprawdzać co jest czym, zarówno w przypadku nazw trudnych, jak i symboli E000, które przecież nie wszystkie są złe.
Na zdrowo do pracy zwykle zabieram twaróg z rzodkiewką i ogórkiem, pieczywo razowe, opcjonalnie masło, owoce: banany, jabłka, brzoskwinie, jogurty owocowe nie słodzone. I sok pomarańczowy. To tyle jeśli chodzi o "na zdrowo", zwykle biorę co popadnie, ostatecznie zjadając w pracy 2 banany i trzy jabłka i popijając to kawą z mlekiem. Zdarza mi się też zabrać owsiankę, bo w pracy jem pierwszy posiłek.
"Obojętność i lekceważenie często wyrządzają więcej krzywd niż jawna niechęć."
To brzmi dosyć sensownie. Ale mam wątpliwości co do wszystkiego np. jak patrzeć na śledzia w śmietanie, niby ryba, ale też ta dziwna śmietana, albo serki topione, wydają mi się tym złym produktem, ale znów nie mają długiego i dziwnego składu...
"Człowiek w ogóle tak potrafi: zastąpić realne iluzją. I żyć w całkowicie wymyślonym świecie.
To w zasadzie przydatna cecha"
Surowe jabłko zawiera w sobie mnóstwo substancji o bardzo zawiłych nazwach, jednak daje radę.
Stężony kwas siarkowy ma bardzo krótki i łatwy do wymówienia skład, a pomimo to nie polecam…