Wiek: 27 Dołączył: 07 Mar 2014 Posty: 5632 Skąd: Polska
Wysłany: 2017-05-28, 20:56
John Irving — W jednej osobie
Pierwsza książka od długiego czasu.
Nota okładkowa mówi, że to "ponadczasowa opowieść o ważnym etapie w dziejach kultury amerykańskiej, począwszy od rygorystycznych lat pięćdziesiątych poprzez dwie dekady rewolucji obyczajowej, tragedię „plagi” AIDS aż po czasy współczesne". No i prawda, ale tej plagi AIDS jest mniej więcej jedna czwarta część książki, pozostałe to wspomnienia i myśli bohatera (m.in. seks z transseksualną bibliotkarką, opis seksu z transseksualną partnerką, potem z biologiczną kobietą i poszukiwanie penisa w trakcie wykonywania tej czynności). Wiele sytuacji wzbudzało we mnie śmiech zamiast powagi (np. kłótnia z trans partnerką na temat posiadania penisa lub nie, wyczyny crossdressowego dziadka na scenie teatru — dziwnym trafem każdy bohater zna wszystkie dzieła Szekspira i nawet występuje w wystawianych sztukach). Autor wprowadza w świat bohaterów, potem zrzuca bombę (fala zachorowań na HIV/AIDS) i od tego momentu opowieść o dorastaniu bohatera zmienia się w portret chorych.
Moim zdaniem trochę szokujące "na siłę", wszędzie osoby transseksualne i doszukiwanie się drugiego dna w seksualności poznanych ludzi. W pewnym momencie osoby heteroseksualne są w mniejszości.
W skrócie: warto przeczytać dla samego wątku związanego z epidemią HIV, dla całej reszty — niekoniecznie.
Fragment :
- Nie lubisz dziewcząt? – spytał porucznik.
- Ależ lubię… lubię dziewczęta – odpowiedziałem.
- To o co chodzi z tymi „skłonnościami homoseksualnymi”?
- Bo facetów też lubię.
- Tak? Wolisz facetów niż dziewczęta? – Mówił donośnym głosem, rekruci musieli słyszeć.
- Och, trudno się zdecydować – odparłem z lekka bez tchu. – Tak naprawdę wszystkich lubię jednakowo!
- Aha. I myślisz, że ta tendencja się utrzyma?
- No, mam nadzieję! - zabrzmiało entuzjastycznie.
Okay, whatever, one man's trash is another man's treasure