Rejestracja
Rejestracja
Autoagresywni Strona Główna
  Użytkownik: Hasło:



Poprzedni temat «» Następny temat
Samobójca a ratownik medyczny
Autor Wiadomość
Tony 
Suicide Mission



Wiek: 30
Dołączył: 10 Maj 2015
Posty: 58
Skąd: małopolskie

Wysłany: 2017-03-14, 23:09   Samobójca a ratownik medyczny

Czołem,

jako że trochę interesuję się tego typu tematami, myślę, że fajnie Wam pokazać jak to wygląda od "drugiej strony". Na facebooku jest pewien blog, który prowadzi anonimowo ratownik medyczny, który tam wszystko opisuje bez owijania w bawełnę (niektórzy twierdzą, że czasem przesadza, ale prawda jest taka, że przynajmniej jest szczery w tym co pisze). Chciałbym usłyszeć jakie są Wasze wrażenia po przeczytaniu wpisu na fanpage (link do wpisu: https://www.facebook.com/...5230369044173). O samym "samobójstwie" jest mało, ale artykuł i tak wydaje mis się być ciekawy.

Dla osób, które nie mają dostępu do fb:

Cytat:
Jest jesień. Jest chłodno. Jest godzina osiemnasta. Jest obskurna klatka schodowa w wieżowcu z lat sześćdziesiątych. Jest też człowiek w moim wieku, który nie chce żyć. Jest wszystko jak trzeba.
- Witam, panie Rafale. W czym możemy panu pomóc?
Na wizus Rafał to najnormalniejszy facet na świecie. Pewnie coś tam widział i coś tam przemyślał. Może nawet coś poczytał. Widać tylko, że coś mu się nie zgadza. Siedzi na kanapie przed zupełnie pustym stołem i patrzy w kąt z miną, jak by sam bóg przerwał mu modlitwę i kazał przestać się wygłupiać. Totalne zbicie fazy.
- Trzy razy chciałem wyskoczyć z okna.
Podchodzę do okna. Jest zamknięte. Jakieś osiem pięter nad ziemią. Na dole sporo drzew, a kilkadziesiąt metrów dalej szkolne boisko.
- A po co?
Pauza. Rafał zaczyna przepraszać, że chyba bez sensu nas wezwał. Mówię mu, że teraz tak łatwo się nas nie pozbędzie, bo to co mówił jest nagrane. W końcu się przełamuje:
- Chciałem sprawdzić, czy dam radę. Aż w końcu zacząłem się bać, że naprawdę to zrobię.
Uchyliłem okno. Zrobiłem głęboki wdech, nabierając dużo świeżego powietrza. Jakie to jest piękne. Jakie to jest kurwa prawdziwe...

Usiadłem sobie wygodnie w fotelu naprzeciwko Rafała. Uspokoiłem, że nie zamierzam go nigdzie wywozić, ale jak już tu jestem, to muszę wysłuchać historii jego problemu. Ruchem dłoni dałem do zrozumienia drugiemu ratownikowi, że na razie nic nie mierzymy. Ten usiadł obok, a Rafał zaczął mówić. Patrząc się na zmianę w dół i w bok. Co kilka minut robiąc pauzę i patrząc w kierunku okna, następnie odwracając się do nas i pytając, czy się czegoś nie napijemy.

* * *

Jeśli wydaje ci się, że po latach spędzonych w „ratownictwie” nabyłeś bezcenną umiejętność naprawiania ludzkich organizmów to wiedz, że to tylko efekt uboczny twojej pracy. Najcenniejsza rzecz, jaką dostajemy w tym zawodzie to możliwość obserwowania ludzi i ich zachowań. Animal Planet, a w roli głównej Homo Sapiens, którego kora mózgowa nie ogarnia świata, a on sam nie ogarnia swojej kory mózgowej, w związku z czym czeka na dokładne wskazówki jak ma żyć, albo wykonuje kupę desperackich ruchów, po których i tak stwierdza, że lepiej jest być prowadzonym za rączkę. Gdzieś tam w słynnej piramidzie potrzeb kryje się poczucie bezpieczeństwa. I cały ludzki byt krąży wokół stwarzania pozoru tego pierdolonego bezpieczeństwa - stwarzania pozoru, bo grupka nieco mniej nieogarniających przedstawicieli gatunku rozumie, że reszta nie dość że nie ogarnia, to jeszcze bardzo się boi. Między innymi o siebie, o otoczenie, oraz samodzielności. I stąd między innymi mamy „ratownictwo medyczne” w takiej a nie innej formie. Bo nie jest ono po to, by ratować pourywane nogi i zawały. A po to, żeby kurwy czuły się bezpiecznie. Bo sprzedawca pozorów wie, że kupujący nie lubi wątpić.
Nie ważne, że nie dojedziemy na czas. Ma być karetka i ładnie się świecić. Tak więc ty też masz swój wkład w tę całą grę. Udajesz supermana tam, gdzie nie ma zagrożenia. Czyli wieziesz defibrylator do sraczki. I sraczkę do szpitala też wieziesz w asyście defibrylatora. A posiadacz sraczki czuje się bezpieczny i bardzo chory.

Patrząc głębiej, wszystko dookoła działa podobnie. Gdyby ktoś się bał śmierci, ma do dyspozycji szereg religii. Zostanie przytulony i będzie zapewniany, że życie to tylko początek i po śmierci będzie lepiej. Idąc jeszcze dalej – nie masz jaj by napierdalać skurwysynów, to masz do dyspozycji policję. Nie masz odwagi wpływać na innych ludzi, to wybierasz polityków, którzy zrobią to za ciebie, wprowadzając ustawy. Popyt-podaż to nie tylko sprzedaż samochodów i ciuchów. To cała organizacja ludzkiego życia. Cyrk dla niedołężnych, w którym ktoś, kto najchętniej machał by na zmianę chujem i mieczem idzie siedzieć, albo rozsądnie wpada w alkoholizm. Bo reszta świata żyje na raty.
No i uderzając w samo sedno materii: Richard Dawkins, autor „Samolubnego genu”, który w swoim dziele w łopatologiczny sposób tłumaczy, jak to wszystko było od początku i dlaczego ludzki organizm to tylko efekt uboczny dążenia genów do przetrwania, napisał, że skoro nasze geny są samolubne, to jako istoty rozumne zróbmy wszystko by pokrzyżować im plany. Tam chodziło o bycie altruistami.

Rafał poszedł dalej i postanowił sprawdzić, czy potrafi wypierdolić swój nośnik genów przez okno. Mając w dupie wszystko, nad czym inni się trzęsą. I nie posiadając przy tym żadnych objawów psychotycznych.

* * *

Rafał to informatyk. Dokładnie programista, który robi to co powinien by zarabiać odpowiednie pieniądze, w zamian za to, że pan Janusz może zamówić burgera przez aplikację w telefonie, a potem napisać, że burger był zimny a dostawca miał pryszcze i tym samym poczuć się opiniotwórcą. Rafał ma żonę, którą dwa razy pokazywał nam na zdjęciach, aby się upewnić, czy jest fajną dupą. Po dłuższych negocjacjach przyznał się że ma też koleżankę z czasów podstawówki, która z wiekiem wyładniała, dała się porwać na spotkaniu „po latach” i tak już zostało. Zdjęć koleżanki, niestety, nie miał.
Prawie wcale nie sięgał po używki. Na imprezy wolał jeździć samochodem, bo były one tylko przykrywką dla spotykania się z ową koleżanką. Sięgając do przeszłości, też nie znalazłem nic konkretnego. W dużym skrócie, było bananowo, ale rozsądnie. Rafał wie, że zawsze miał wygodne życie, szanuje tych co mieli pod górkę, ale jego samego nie ciągnie do przygód. Wzór poukładania.
Na pytanie o posiadane pasje, co ciekawe, Rafał powiedział, że skakał kilka razy ze spadochronem. I skakał by dalej, gdyby każdy lot dawał takie same emocje jak pierwszy. A na dzień dzisiejszy pasją jest wspomniana wyżej koleżanka. Szczęściarz. Bo ja mam z koleżankami tak jak on ze spadochronami.

- Więc zgadza się pan ze mną, że człowiek to tylko kupa mięsa? - słyszę w jego głosie entuzjazm. W końcu ambitna rozmowa, a nie dyskusja o tym, czy trzecia połówka Captoprilu nie zaszkodzi.
- Myślącego mięsa. Przynajmniej z założenia.
- Ale wciąż mięsa. Tak jak pan powiedział, dla ludzi sensem życia jest spłodzenie potomstwa, dbanie o nie, a potem oglądanie potomstwa potomstwa i umieranie we wzruszeniu.
- To już pan koloryzuje. Powiedziałem, że większość tych ludzi żyje dla potomstwa i ma jakąś tam radość, że ich potomstwo też będzie miało potomstwo. I to ma jakiś sens. Ale umierają zazwyczaj w gównie i bez wzruszenia, bo możliwość świadomej śmierci jest im zabierana, między innymi przez takich jak ja.
- No dobra. Ale wszyscy ci ludzie, którzy są kupą, jak pan powiedział, myślącego mięsa...
- ...w teorii.
- Ok. Ale ci ludzie też są czyimś potomstwem. Prawda?
- Inaczej się nie da.
- Więc jak ja jestem kolejnym pokoleniem mięsa, posiadającym predyspozycje do myślenia, to moje dzieci też takie będą?
Mam ochotę odpisać się z dyżuru i iść po flachę. Dzwoni telefon. Kurwy naprzyjmowały gniotów i pytają, kiedy się zwolnię. Wychodzę, by nie gadać przy Rafale. Mówię im, że facet wszystko neguje, muszę z nim chwilę pogadać i nic na to nie poradzę. Jeb, rzuciła słuchawką. Pierdolone ścierwo. Szkoda, że jak tak nie mogę. Znaczy mogę, ale mnie podpierdolą. A że ja nie podpierdalam, to one mogą. Życie. Wracam do Rafała.

- Niekoniecznie. Możliwe, że pana dzieci będą jednymi z tych, których świat zapamięta.
- Ok. Ale dużo bardziej prawdopodobne jest, że będą po prostu organizmami.
- Tak, takimi pożerającymi kiełbasę przed telewizorem. Ale mogą też być tymi, którzy tworzą te seriale dla organizmów. A może nawet ambitne kino.
- Mam na to wpływ?
- Uważam, że nie. Ale ja nie jestem autorytetem w tej dziedzinie. Jeszcze nikogo nie wychowałem.
- A zamierza pan?
- Nie o tym jest nasza rozmowa. Ale proszę spojrzeć na siebie. Tworzy pan aplikacje, które są dla wszystkich posiadaczy smartfonów, ale mało kto wie, jak one działają. Pan coś wnosi. Może i pana dzieci takie będą. Podsumowując, nawet jeśli ludzki żywot przy dogłębnej analizie nie ma większego sensu i można by się zastanawiać, po kiego grzyba osiemdziesiąt lat przekształcać tlen w energię, to myślę, że warto chociaż pooglądać swoje potomstwo. Myślę, na przykład, że pana rodzice są lub byli z pana dumni. Pan też może.
- Bardzo profesjonalnie próbuje pan rozwiać moje wątpliwości co do sensu życia. - Profesjonalnie to już dawno powinienem stąd wyjść. Rozmawiam z panem tylko dlatego, że rzadko spotyka się kogoś, kto patrzy na rzeczywistość z troszkę szerszej perspektywy.
- Mówię, że profesjonalnie, bo w rzeczywistości pan wie, że mam rację.
Pauza. Wpadłem. Zdałem sobie też sprawę, że od kilku minut Rafał nie patrzy się w stronę okna. On tymczasem ciągnął dalej:
- Wspominał pan o mojej pracy. O tym, że coś wnoszę. Ale wnoszę coś właśnie dla tych przeciętnych organizmów, którzy bez gotowców w postaci elektroniki dalej czaili by się z kawałkiem kamienia na jelenia.
- Tym bardziej, powinien pan być dumny.
- Mam być dumny, że troglodyta zamiast gapić się w ognisko, gapi się w plazmę? - Może pan być kiedyś dumny z tego, że spłodził człowieka realnie myślącego, a nie troglodytę.
- Właśnie miałem o tym wspomnieć. Uważa pan, że ma jakieś znaczenie, czy to ja spłodzę geniusza, czy zrobi to ktoś inny? Biorąc pod uwagę, że i tak nie mam na to wpływu?
- Nie ma. Ale ja mimo wszystko wolałbym spłodzić geniusza. Chce pan powiedzieć, że wszystko panu jedno, czy pana dziecko będzie szarym zjadaczem chleba, czy wybitnym artystą? Poza tym, pytał pan, mówiąc delikatnie, czy ma pan ładną żonę. Znaczy, że to też nie jest dla pana obojętne.
- Zawodowiec z pana. Z iloma potencjalnymi samobójcami pan już rozmawiał?
- Normalnie to z nimi nie rozmawiam. A pan jest bardziej domorosłym filozofem, niż samobójcą.
Rafał w końcu się uśmiechnął.
- Więc jak mówię, zawodowiec z pana, ale pewne rzeczy specjalnie pan przeinacza.
- Tak?
- Oczywiście. To jednoznaczne, że wolałbym, żeby moje dziecko nie było przeciętne. Jednak patrząc globalnie, co za różnica, czy to ja będę debilem, czy pan, czy pana kolega, czy mój sąsiad, czy moje dziecko? I co za różnica, kto z nas będzie sypiał z brzydką kobietą, a kto z ładną?
- Panie Rafale, patrząc globalnie, to nic nie ma sensu. I moglibyśmy dalej siedzieć w jaskini. Albo mogło by nas wcale nie być. Ale dyskusje na ten temat wykraczają poza działalność ratownictwa medycznego. Dzisiaj damy panu zastrzyk na uspokojenie. Gdyby tego typu dylematy nie przeszły, proszę udać się do psychologa.
Dzwoni telefon.
- Witam, panie A. Tu lekarz-koordynator Wścibski.
- Witam. - Staram się, by głos brzmiał, jak by nigdy nic.
- Czy jest już decyzja, co dalej z pacjentem?
W mojej głowie kulka od ruletki właśnie wpadła do losowej przegródki.
- Tak, pacjent zostaje.
- Rozumiem. Dziękuję.
- Dziękuję.

Rafał patrzy się na mnie, jak by nie dowierzając, że wyjdę zaraz po tym, jak Relanium wsiąknie w jego dupę. Nie daję mu zacząć:
- Wie pan, od zawsze przerażało mnie w ludziach zjawisko pełnej akceptacji własnej osoby przy jednoczesnej świadomości, że inni są lepsi.
- To znaczy? - Rafałowi się chyba wydaje, że zmieniłem temat.
- Widzi pan, ci wszyscy szarzy zjadacze chleba, wyprodukowanego przez mądrzejszych i ambitniejszych, mają jedną wspólną cechę.
- Niech pan kontynuuje.
- Wiedzą, że są przeciętni. I w ogóle im to nie przeszkadza. Są skupieni na strachu, że będzie gorzej i braniu tego, co jest w zasięgu ręki. Żenią się z tymi kobietami, które ich akceptują, a nie z tymi, o których marzą. W ogóle nie myślą, czy dziecko będzie geniuszem. Ma być i tyle. Trzymają się pracy, na którą narzekają, bo boją się otworzenia własnego biznesu. Nie odpowiadają im zasady, narzucane przez społeczeństwo, ale tkwią w nich do końca życia. Inaczej, za wszelką cenę chcą żyć i czuć stabilność. Kurewsko prymitywne, prawda?
- Ale po co pan mi o tym mówi?
- Bo oni doskonale wiedzą, że są od pana gorsi. Ale mają to w dupie. I tym samym nie mają takich dylematów, jak pan. Bo właśnie tak jest skonstruowany przeciętny człowiek. To pan jest wyjątkiem.
Rafał się zawiesił.
- Pana ten przeciętny człowiek też przeraża! Więc i pan jest wyjątkiem?
Po raz kolejny dzwoni telefon. Daję go drugiemu ratownikowi, żeby przyjął wyzwanie.
- Już musimy jechać, panie Rafale. Zostawiam kartę informacyjną. Jak mówiłem, proszę się udać do psychologa.
- A jak pan sobie z tym radzi?
- Nie muszę. Ja tu tylko piję i się przyglądam.
- Zaleca mi pan picie?
- Ależ skąd. Moja wizyta skończyła się minutę temu.










A.


ps. nie mam dostępu do pisania tematów w innych działach dlatego napisałem tutaj.




 
 
Samobójca a ratownik medyczny
R. de Valentin 



Dołączył: 03 Lip 2013
Posty: 2803
Skąd: mazowieckie

Wysłany: 2017-03-15, 08:34   

Tony, link nie działa...



dead but delicious
 
 
Samobójca a ratownik medyczny
PanLew 
Hakuna Matata



Wiek: 27
Dołączył: 30 Sty 2015
Posty: 381
Skąd: wielkopolskie

Wysłany: 2017-03-15, 11:31   

R. de Valentin, https://www.facebook.com/...845230369044173

Wystarczyło usunąć ). z końcówki linku.




 
 
 
Samobójca a ratownik medyczny
CzarneOceany20
[Usunięty]

Wysłany: 2017-03-17, 11:36   

Ale oranie, zardzewiałymi bronami prosto w flaki!

Do Pana Rafała to ja poproszę jakiś kontakt bo zostaniemy przyjaciółmi. Facet rozejrzał się i zgodnie z zasadą "nie może zostać odzobaczone" pojął pewne prawdy na temat ludzkiej egzystencji, od których ucieczki nie ma, a ratownik medyczny nic tu nie pomoże. Grunt, że ten ratownik miał łeb na karku i koniec końców przyznał mu rację. Mało ludzi czyta Dawkinsa, jeszcze mniej Ligottiego. Dlatego też takie wyjątki zawsze będą właśnie - wyjątkami, czyli całkowitą mniejszością, a reszta będzie parła do przodu tak jak dawniej, przynajmniej dopóki zasoby naturalne się nie wyczerpią. Człowiek 10 000 lat temu a teraz jest prawie dokładnie taki sam, zmieniły się tylko warunki środowiskowe, a mózg działa na obrotach, które do tych warunków się przystosowują. Da się zauważyć tą nieporadność przy użyciu nowej, nieopanowanej technologii - to jest to samo, co pierwszy raz rozpalanie ogniska. Jesteśmy neandertalczykami przed telewizorami i w samochodach. Większość studentów wkuwa na pałę a po zajęciach kontynuuje swoje małpie obyczaje.

Rafałowi siadły podstawowe mechanizmy obronne, perfekcyjny bunt przeciwko bezmyślnej biologii. Chociaż nie do końca, dał się zwieść "świeżym powietrzem", które w jego mieście pełnym spalin jest pewnie tak świeże, jak mięsny jeż. Mimo wszystko podziwiam za szerszą perspektywę, której tak bardzo brakuje obecnie, kiedy to narcyzm osiągnął poziom absurdu. Jak można myśleć o sobie, kiedy jest się jednym z nic nie znaczących miliardów istot, które przewinęły się przez tę planetę? Jak to podsumował w wywiadzie - kwestia intelektu.




 
 
Samobójca a ratownik medyczny
Euphoriall 



Wiek: 34
Dołączyła: 18 Gru 2009
Posty: 10445
Skąd: świat

Wysłany: 2017-03-19, 13:13   

W tym wpisie albo ratownik sobie przeczy albo...ja gdzieś sens zagubiłam i nie rozumiem przenośni.



Przejęcie kontroli nad światem za pomocą łyżeczki i waty cukrowej
Na przypale, albo wcale - o tym będą musicale!
Jak widelcem kompot jesz.
 
 
Samobójca a ratownik medyczny
Scarlet Halo
[Usunięty]

Wysłany: 2017-03-24, 23:35   

CzarneOceany20 napisał/a:
Jak można myśleć o sobie, kiedy jest się jednym z nic nie znaczących miliardów istot, które przewinęły się przez tę planetę?

Tak mi się skojarzyło:

Szamanka napisał/a:
W tym wpisie albo ratownik sobie przeczy albo...ja gdzieś sens zagubiłam i nie rozumiem przenośni.
Ratownik usiłuje być intelektualistą i filozofem, a tak naprawdę jest jedynie pozbawionym złudzeń cynikiem, stąd taki dysonans poznawczy u Ciebie. ;)



 
 
Samobójca a ratownik medyczny
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,13 sekundy. Zapytań do SQL: 11