W moich rodzinnych stronach był Mikołaj-biskup zamiast tego coca-colowego. Też miał obowiązkowo czerwony strój i brodę, poza tym jeszcze biskupia czapka i zakręcona laska z dzwonkiem.
To do Was Mikołaj przychodzi/przychodził 2 razy w grudniu?
Ogólnie to w dzieciństwie wierzyłam, że św. Mikołaj przychodzi 6 grudnia, a Gwiazdor - 24. Wyobrażałam sobie, że św. Mikołaj jest taką skromniejszą wersją Gwiazdora, z mniej długą białą brodą i przynosi niewielkie prezenty, które wkłada do buta przygotowanego wieczorem przez dziecko. Jest zawsze miły i nieważne czy dziecko było grzeczne czy nie - prezent był. Natomiast Gwiazdor wydawał się być taką bogatszą postacią, ale też groźniejszą. Rodzice straszyli "jak będziesz niegrzeczny/a to Gwiazdor przyniesie ci rózgę!". Także z mojego punktu widzenia Gwiazdor był osobą, która przynosiła o wiele większe prezenty niż te od Mikołaja, ale można się też spodziewać, że prezentu nie będzie żadnego jeśli się było niegrzecznym i nie słuchało się rodziców. Zawsze go sobie wyobrażałam jako takiego starca w biało-czerwonym płaszczu z taką mega długą brodą jak u Gandalfa albo Dumbledore'a. Kiedy moja mama była mała opowiadała mi, że mieszkając na wsi ktoś ubierał się za Gwiazdora i obchodził domy. Wchodził do mieszkań i grzmiał "czy są tu grzeczne dzieci?!". Tak bardzo bała się rózgi, że się chowała gdzie tylko mogła. Także to jest kolejna taka nasza rodzinno-świąteczna tradycja, 24 w nocy przychodzi Gwiazdor.
A jak u Was wyglądało/wygląda przynoszenie prezentów? Ktoś przebiera się za Mikołaja/Gwiazdora, czy prezenty są raczej podrzucane?
Kiedy byłam młodsza bardzo często przychodził Mikołaj z workiem prezentów, każdego wołał na kolano i pytał, czy było się grzecznym, a niektórzy dostawali rózgą. Czasami prezenty były podrzucane, wtedy rodzice kazali iść do okna patrzeć, czy widać sanie Mikołaja i nagle nas wołali, że ktoś podrzucił prezenty pod choinkę, ale nie zdążyli zobaczyć kto. Właściwie ponieważ w rodzinie jest dużo małych dzieci to wciąż tak robimy.
Fenoloftaleina, zazwyczaj w nocy, kiedy już ja i moi bracia spaliśmy to rodzice zakradali się do pokoju w którym stała choinka i podkładali prezenty. Rano było tylko "patrzcie, ile prezentów Gwiazdor przyniósł!". Nie mogłam tylko rozkminić, jak on się dostał do mieszkania, skoro rodzice nie dawali mu kluczy, a przez kominek nie mógł, bo mieliśmy tylko piec kaflowy.
Nigdy nie mieliśmy przebieranego Mikołaja/Gwiazdora. Kiedyś w 2 klasie podstawówki podczas Wigilii klasowej przyszedł tata mojej przyjaciółki przebrany w strój, ale wiedziałam, kto to jest naprawdę. Zresztą tyle widziałam wszędzie ogłoszeń "Mikołaj do wynajęcia!", że nie dałam się oszukać na przebierańców.
Hades, szczerze mówiąc - nie mam pojęcia, więc trzeba poratować się internetem.
Cytat:
Gwiazdora i Świętego Mikołaja różni nie tylko nazwa, ale także wygląd i pochodzenie. Święty Mikołaj to postać historyczna. W chrześcijańskich "Żywotach świętych" możemy przeczytać, że był to biskup miasta Mira żyjący na przełomie III i IV wieku. Jedna ze związanych z nim legend głosi, że pewnego dnia Mikołaj uratował trzy córki biedaka przed pracą w domu publicznym, wrzucając przez komin ich domu sakiewki z pieniędzmi, które wpadły do pończoch i butów suszących się przy ogniu*.
A skąd się wziął Gwiazdor? Okazuje się, że to postać o znacznie dłuższej tradycji niż polskie chrześcijaństwo. Warto wiedzieć, że w ostatnim tygodniu grudnia swoje wielkie święto mieli pogańscy Słowianie, którzy hucznie świętowali okres zimowego przesilenia nazywany Świętem Godowym lub Szczodrymi Godami. Jak pisze Czesław Witkowski w „Polskich obrzędach i zwyczajach ludowych”, już wtedy narodził się zwyczaj odwiedzania domów przez kolędników, w gronie których znajdowała się osoba ubrana w baranicę i futrzaną czapę z twarzą pomazaną sadzą, która trzymała gwiazdę na drzewcu.
„Gwiazdor nosił ze sobą wór z podarkami i rózgę, a pytając domowników (przeważnie dzieci) o zachowanie w ciągu roku, w zależności od uzyskanej odpowiedzi wręczał prezent lub smagał rózgą” – czytamy u Witkowskiego.
Sama jego nazwa wzięła się oczywiście od gwiazdy.
*A stąd wzięła się tradycja wkładania podarków do butów 6 grudnia.
Cytat:
Dlaczego więc w Wielkopolsce osobą obdarzającą (głównie dzieci) prezentami jest nie hojny Mikołaj, ale Gwiazdor, czyli dziad w baranicy i futrzanej czapie, który nie tylko obdarowuje, ale i karze niegrzeczne maluchy rózgą? Okazuje się, że jest on tylko jedną z całej plejady postaci, które noszą różne imiona w różnych regionach Polski.
- W Wielkopolsce jest to właśnie Gwiazdor, na Śląsku - Józef, w Małopolsce - Gwiazdka, zaś na Łużycach - Dzieciątko - wymienia Witold Przewoźny z poznańskiego Muzeum Etnograficznego. - Byli to przebrani wieśniacy, odgrywający role "postaci z zaświatów", które chodziły w czasie Bożego Narodzenia po domach, obdarowując i karząc dzieci, które ich wyczekiwały, jednocześnie się ich obawiając - wyjaśnia. Wielkopolscy Gwiazdorzy zawsze odwiedzali domy w towarzystwie innych postaci - np. z aniołem i diabłem.
Dlaczego więc dzisiaj najbardziej popularną postacią, kojarzoną z roznoszeniem bożonarodzeniowych prezentów, jest Święty Mikołaj, a nie tradycyjny Gwiazdor czy Józef? Jest to ciekawe tym bardziej, że wspomnienie św. Mikołaja chrześcijanie obchodzą 6 grudnia, a nie 24. - Postać św. Mikołaja, silnie czczona w Europie, zmultiplikowała się i na niektórych obszarach zajęła miejsce Gwiazdorów, Józefów i Wiljorzy - wyjaśnia Witold Przewoźny. Okazuje się, żę Mikołaj był na tyle popularny, że z łatwością został zaadaptowany na potrzeby bożonarodzeniowego obdarowywania się prezentami.
Dziś i Gwiazdor, i Święty Mikołaj kojarzą się nam z tą samą pucołowatą postacią w czerwonym płaszczu. Niewielu z nas wie, że jest ona produktem amerykańskim, która z wizerunkiem biskupa Mikołaja nie ma nic wspólnego, o podobieństwie do Gwiazdora nie wspominając. - Dobroduszna, rubaszna postać w czerwonym płaszczu musiała powstać na biurku jakiegoś amerykańskiego grafika - ocenia Witold Przewoźny. - Współczesny Mikołajów saniach i w towarzystwie reniferów "narodził się" dopiero w XX wieku. Z mojego dzieciństwa pamiętam jeszcze poważnego starca, który był Gwiazdorem, a nie czerwonego Mikołaja i renifery - mówi. Dziś jednak większość poznańskich dzieci kojarzy nie tylko św. Mikołaja, ale i Gwiazdora, z amerykańskim czerwonym dziadkiem.
Ja sama zawsze wyobrażałam sobie Gwiazdora bardziej jak św. Mikołaja, ze względu na jego wizerunek, który jest popularny na całym świecie - miłego dziadka w czerwonym płaszczu, który oblatuje na saniach wszystkie domy. O kolędnikach w strojach wiedziałam, choć już u nas się taka tradycja nie dochowała, ale pamiętam postać z gwiazdą na kiju i czarną twarzą, która czasem jeszcze pojawia się w programach telewizyjnych z kolędami. Jedyne, co mi pozostało w wyobrażeniu z tego oryginalnego Gwiazdora to jego surowość i możliwość otrzymania rózgi.