Wiek: 22 Dołączyła: 13 Sie 2016 Posty: 403 Skąd: dolnośląskie
Wysłany: 2016-09-06, 23:52
Chochlik, chyba masz rację... Z tego przekonania wyprowadzić innych będzie bardzo trudno, jeśli w ogóle się da... W Polsce mieszka (jak dobrze pamiętam) ponad 7 mln ludzi, każdy ma swoje poglądy, jednak duża część jest na tyle wierząca, że nie dopuszcza do siebie myśli że ich dziecko może chcieć wyznawać np. buddyzm. A nawet jeśli im to wszystko jedno... ochrzczą dziecko w kościele katolickim "dla zasady, bo taki zwyczaj" lub "bo sąsiedzi źle o nas pomyślą". I większość naszego społeczeństwa nie należy do najbardziej tolerancyjnego, więc już próba przeprowadzenia kampanii, której celem jest zostawienie dziecku wolnego wyboru i ochrzczenie go dopiero gdy świadomie podejmie wybór religii, spowodowałoby ogromne zamieszanie, jeśli nie oburzyłoby niektórych. Oczywiście badań nie mam przeprowadzonych, wszystko opieram na swoich przemyśleniach, obserwacjach...
W Polsce mieszka (jak dobrze pamiętam) ponad 7 mln ludzi
Prawie 40 mln... faktycznie jest to ponad 7.
Nekomimi napisał/a:
próba przeprowadzenia kampanii, której celem jest zostawienie dziecku wolnego wyboru i ochrzczenie go dopiero gdy świadomie podejmie wybór religii, spowodowałoby ogromne zamieszanie, jeśli nie oburzyłoby niektórych
Zapewne zostałaby uznana za próbę dechrystianizacji Polski.
Wiek: 29 Dołączyła: 27 Lip 2016 Posty: 711 Skąd: Europa
Wysłany: 2016-09-08, 00:28
Chochlik, mój brat był chrzczony jak miał 13 lat i pamiętam, że nawet ja czułam się dziwnie mówiąc, że idę na chrzest brata jako że wszyscy wywalali oczy. Także ludzie mają to dziwne pojęcie o wieku w jakim należy przyjąć chcesz głęboko zakorzenione w sobie.
"Na całe szczęście wiem jak radę dać bez wiary
I znalazłem wielu, którzy drogę pokazali mi.
Przez całe życie na najwyższej pędzą fali.
Pochmurne niebo im na głowy się nie zwali."
Jestem zdecydowaną przeciwniczką chrzczenia dzieci, choć kiedyś na pewno napisałabym inaczej. Dziś uważam to za wręcz nieetyczne. Samo odejście od chrzcin niemowląt nie zmieniłoby chyba jednak drastycznie statystyk kościoła, a to z powodu pierwszej komunii, która jest organizowana dla całej szkoły. Dzieci uczestniczą w próbach, zakładają ładne ubrania, uczą się nowych piosenek. Dzieci chcą być tego częścią. Czasem łączy się to z wiarą, czasem nie. Rodzice zwykle ulegają wtedy tym prośbom (moim zdaniem słusznie). W moim roczniku (a mało kto był wtedy nieochrzczony) były trzy takie przypadki. Jeden dotyczył sióstr z ateistycznej rodziny, nawet mój katecheta został ojcem chrzestnym jednej z nich. Swoją drogą jestem ciekawa, czy ich wiara się utrzymała.
Z drugiej strony, od czegoś trzeba zacząć. Nie wszystkie nieochrzczone dzieci chcą zmienić ten stan, kiedy ich rówieśnicy idą do pierwszej komunii. Jak cudownie byłoby, gdyby chrzest przyjmowali dorośli, a jedynymi ludźmi, których by to obchodziło, byliby cieszący się członkowie wspólnoty. Taka wizja.
W mojej opinii stanie się członkiem danej wspólnoty religijnej powinno być świadomą decyzją - nikt nie powinien jej za kogoś podejmować. Człowiek powinien się najpierw zapoznać z tematem, uświadomić sobie, iż są na świecie inne religie i sam zdecydować w co chce wierzyć.
Ludzie wierzą w to co wierzą, bo kiedyś jakaś armia najechała dany kraj i powiedziała: "albo przyjmiecie naszą religię, albo was wyrżniemy"; lub dlatego, że jakiś król chciał się przespać z jakąś królewną. Nie chciałbym, by takie rzeczy wpływały na to, jakiego wyznania będzie moje dziecko.
Wiek: 34 Dołączyła: 18 Gru 2009 Posty: 10445 Skąd: świat
Wysłany: 2016-11-23, 11:33
Ja swoje dziecko ochrzczę, gdy będzie niemowlakiem. Jak będzie chciało potem odejść od kościoła - droga wolna, co prawda przy ewentualnej apostazji mnie nie będzie, nie przyłożę do tego ręki, ale to będzie jego/jej wybór.
Dopóki nie ukończy 18 roku życia, ja jestem za nie odpowiedzialna w pełni. Oczywiście, nie oznacza to, że jest moją własnością, czy jest zniewolone. Przez te 18 lat moim zadaniem jest przekazanie mu wartości i przygotowanie do dorosłego życia. Skoro wyznaję zasady oparte na chrześcijaństwie, to oczywiście, że takie będę mu przedstawiać.
Co potem z tym zrobi? Nie moja brocha.
Przejęcie kontroli nad światem za pomocą łyżeczki i waty cukrowej
Na przypale, albo wcale - o tym będą musicale!
Jak widelcem kompot jesz.
Ja swoje dziecko ochrzczę, gdy będzie niemowlakiem. Jak będzie chciało potem odejść od kościoła - droga wolna, co prawda przy ewentualnej apostazji mnie nie będzie, nie przyłożę do tego ręki, ale to będzie jego/jej wybór.
Niedawno rozmawiałem z kolegą na temat apostazji. Ja noszę się z zamiarem opuszczenia wspólnoty kościelnej - niedawno zaszły w tej kwestii pewne zmiany i proces jest łatwiejszy. Natomiast kolega (który również jest niewierzący) stwierdził, że on o tym nie myśli i skoro ktoś go wpisał, to teraz niech go wypisze
Nie ochrzczę swojego dziecka, nie będę indoktrynować. Sama zresztą nie jestem katoliczką, więc to oczywiste. Uważam, że jak dziecko dorośnie to samo uzna czy chce być wierzące czy nie. I samo uzna w co chce wierzyć - zadbam o to, by przybliżyć mu różne możliwości, spośród których może wybierać.
Po co komu piwnica, w której nie ma dachu?
Życie ma sens, Strusiu...
/Pasja. Możesz zrobić z nią wszystko. BIEGANIE ma taki wymiar jaki mu nadasz./
Ejber, ale jak odpowiedzialność za dziecko ustosunkowuje się do hołdowanej przez rodzica tegoż wiary? Przecież, jak mi wiadomo, nie jest to przestępstwo [przyjęcie chrztu bądź nie], za które opiekun odpowiada przed sądem. Co najwyżej przed opinią lokalnej społeczności czy konserwatywną rodziną.
Wiek: 34 Dołączyła: 18 Gru 2009 Posty: 10445 Skąd: świat
Wysłany: 2016-12-09, 11:38
Vitiatus Mikene napisał/a:
Ejber, ale jak odpowiedzialność za dziecko ustosunkowuje się do hołdowanej przez rodzica tegoż wiary?
Ponieważ przekazują mu wartości przez siebie uznawane i wychowują w ten sposób.
Vitiatus Mikene napisał/a:
Przecież, jak mi wiadomo, nie jest to przestępstwo [przyjęcie chrztu bądź nie], za które opiekun odpowiada przed sądem.
A dlaczego nie ochrzczenie dziecka porównujesz do odpowiedzialności karnej? To już nie można wychowywać dziecka według swoich poglądów? Albo inaczej - dla Ciebie wszystkie ochrzczone dzieci, są "ochrzczone fałszywie"?
Przejęcie kontroli nad światem za pomocą łyżeczki i waty cukrowej
Na przypale, albo wcale - o tym będą musicale!
Jak widelcem kompot jesz.
Mnie w tym temacie zastanawia inna kwestia. Pomijając już jakieś wątki typowo religijne typu bez chrztu nie będziesz zbawiony etc. Czy tak właściwie ten chrzest, lub jego brak, przeszkadza jakkolwiek w życiu dorosłego człowieka? Bo jeśli spojrzeć na to z perspektywy czystej egzystencji, to wydaje mi się, że odpowiedź jest całkiem prosta - nie. Nie jest to żaden warunek konieczny do tego, żeby oddychać, jeść, wydalać, rozmnażać się, czy być szczęśliwym. Z punktu widzenia religii, owszem. To jest konieczne. Ale z drugiej strony, kiedy dziecko osiąga pełnoletność i jego poglądy są kompletnie rozbieżne z poglądami rodziców, to zawsze może wystąpić ze struktur KK. Co do samych wartości przekazywanych przez rodziców, czy wiarę. Te zawsze można odrzucić i zastąpić je nowymi. Wydaje mi się, że to wszystko jest stosunkowo plastyczne i w żaden sposób człowiek nie jest "przyspawany" do jednego światopoglądu.