bezemocji, nie ma sensu. Bo albo mnie zaakceptuje z tym co przeszłam, albo wcale. Kilka osób mnie zaakceptowało, ale mieszkają daleko i mają swoje życie. Jedna mnie przeprosiła za to, że zachowała się tak beznadziejnie wobec mnie.
Kiedyś poznałam pewną osobę. Na początku było "spoko". Jednak zaczęły się pytania o moją przeszłość, cziągłe zamyślenie, czy nawet o to, że zawsze chodziłam w bluzach z długim rękawem.
Wtedy po prostu urwałam kontakt. Bałam się. Niby chciałam mieć przyjaciela, ale tego było za dużo. Nie mógł wiedzieć. Gdybym mu o tym wszystkim powiedziała, zostawiłby mnie, nieprawdaż?
Wiek: 27 Dołączył: 26 Paź 2017 Posty: 35 Skąd: Polska
Wysłany: 2017-11-04, 03:02
Zamordowana napisał/a:
Kiedyś poznałam pewną osobę. Na początku było "spoko". Jednak zaczęły się pytania o moją przeszłość, cziągłe zamyślenie, czy nawet o to, że zawsze chodziłam w bluzach z długim rękawem.
Wtedy po prostu urwałam kontakt. Bałam się. Niby chciałam mieć przyjaciela, ale tego było za dużo. Nie mógł wiedzieć. Gdybym mu o tym wszystkim powiedziała, zostawiłby mnie, nieprawdaż?
Na dwoje babka wróżyła. Może by zostawił... Może by zrozumiał, a taki przyjaciel to skarb. Może zdołałby ci jakoś pomóc. Ja osobiście lubię poznawać najdrobniejsze szczególiki o każdej osobie, nawet, a wręcz "zwłaszcza" te niefajne. Akceptacja takich rzeczy rodzi prawdziwą więź.
Teraz możesz jedynie gdybać. Osobiście wolę drugiej osobie, która chce się do mnie jakoś zbliżyć, wyznać swoje "sekreciki". Jeśli taka osoba nas odrzuci - wiemy przynajmniej, kim się okazała. Jeśli z góry zakładamy, że nas odrzuci... Sami stawiamy bariery.
Budując bariery bronisz się przed odrzuceniem. Jednak stoisz w jednym punkcie i w życiu nie zdołasz się z tego ruszyć... Odtrącasz nawet tych wartościowych ludzi, którzy mogliby cię akceptować mimo tego.
Może czas odnowić ten kontakt?...
Przynajmniej nie będziesz żyć w niepewności
Ja zazwyczaj jak zauważe że ktoś się do mnie zbliża staram się uciec o ile mam jak, trudno mi zaufać komukolwiek i w każdym na ulicy widzę potencjalne łzy.
Nie zawsze smutek poznasz na twarzy, gdy z oczu łzy się poleją, bo czasem w sercu łamie się życie, a jednak usta się śmieją.
Ostatnio zmieniony przez Sourlie 2017-11-04, 10:00, w całości zmieniany 1 raz
Wiek: 28 Dołączyła: 23 Gru 2016 Posty: 3477 Skąd: Polska
Wysłany: 2017-11-05, 15:42
Mustela Nivalis napisał/a:
dochodzę do pewnego etapu i... zaczynam gryźć. Gryźć, uciekać, wić się, kulić w sobie i unikać, byle nie przekroczyć pewnego punktu i dalej jedynie ocierać się o innych, powierzchownie przystawać na chwilę w wymianie słów, spojrzeń i chwil, zamiast tworzyć jakieś głębsze porozumienie.
Bardzo odnajduję się w tych słowach. Z chwilą, gdy ktoś coraz bardziej się na mnie otwiera i zaczyna wymagać tego samego – zwyczajnie się płoszę. Uciekam. Wykorzystuję byle wymówkę, by się odciąć, może nawet podświadomie prowokuję takie sytuacje. I to jest straszne, że nie czuję po tym wszystkim żalu, tylko... ulgę. Udało mi się uciec. Boję się bliskości. Nietoperze płochliwe zwierzątka.
Tak bardzo pragnę akceptacji innych, a kiedy ją otrzymuję – nie akceptuję tej akceptacji. Bo sama siebie nie akceptuję, bo sama siebie odrzucam. I to jest mocno niespójne, bo jednocześnie staję na głowie i uprawiam wyższą ekwilibrystykę, żeby zdobyć aprobatę/współczucie innych (jakby te dwie rzeczy mogły mi zastąpić poczucie akceptacji). Kiedy ktoś mi nawet bardzo cierpliwie i wielokrotnie powtarza, że mnie akceptuje i lubi (znając nawet moje najgorsze strony), nie przyjmuję tego. Czuję się, jakbym dostawała 5 ze sprawdzianu, który wiem, że napisałam na 2 i tylko czekam, aż nauczyciel zauważy pomyłkę. Ba, prowokuję sytuacje, żeby druga osoba mnie odrzuciła:
Nightmare napisał/a:
Ja zawsze wprost mówię, że byłam w psychiatryku i jestem szajbnieta. xD Oczywiście nie mam znajomych. xD
Chociażby w ten sposób.
Płoszę się, płoszę, płoszę. Niech nikt nie podchodzi blisko.
– Where did you go, psycho boy?
– I felt like destroying something beautiful.
Odkąd mój przyjaciel odszedł, nie chcę nikogo bliżej poznawać. Już nigdy nie popełnię błędu, żeby się przed kimś otworzyć. Przez kilka lat żyłam w błędzie że mogę mu wszystko powiedzieć...
You know you did me wrong (mmm)
Just one more cup of coffee 'fore I go (mmm)
I know I better stop and cut the show (mmm)
I'll leave you all the memories and go, I'ma go