Jakoś nic nie czuję, może obojętność.
Ciągle zastanawiam się, który z bogów jest tym prawdziwym. Nie potrafię sobie tego wyjaśnić. Skąd mogę mieć pewność, że to akurat ten mój jest odpowiedni.
Na razie jestem na etapie poszukiwań, agnostycyzm.
Dołączył: 23 Sie 2015 Posty: 218 Skąd: małopolskie
Wysłany: 2016-10-04, 17:41
darannaccc napisał/a:
Jakoś nic nie czuję, może obojętność.
Ciągle zastanawiam się, który z bogów jest tym prawdziwym. Nie potrafię sobie tego wyjaśnić. Skąd mogę mieć pewność, że to akurat ten mój jest odpowiedni.
Na razie jestem na etapie poszukiwań, agnostycyzm.
Skoro jesteś na etapie poszukiwań, nie powinnaś czuć obojętności!
Agnostycyzm to jest jakaś stabilizacja (zdeklarowanie braku wiedzy na ten temat) - poszukiwanie zaś, to poszukiwanie.
Proponuję Ci, abyś się modliła - a prawdziwy Bóg, kimkolwiek by nie był, zacznie Cię do siebie przyciągać.
Ważne tylko byś wierzyła, że istnieje.
"Siej twoje ziarno od rana i nie dawaj wytchnienia twoim rękom aż do wieczora, bo nie wiesz, które ziarno wyda plon: może to, może tamto, a może oba okażą się dobre." ~ Kohelet
Chciałbym (oczywiście jak mogę ) opisać co czuje lub czułem do Boga . Hmmm ciekawy temat,przede wszystkim czułem do Boga żal ponieważ kiedy wylewałem łzy i dawałem z siebie 300 ℅ to uważałem że nie interesuje się mną i na jakiś czas przestałem wierzyć w Boga (chwilowe zachwianie wiary ) patrząc że moja rodzina jest bardzo religijna jak rodzice dowiedzieli się że mam zachowanie w istnienie Boga dali mi małego kopa więc od Boga narazie oczekuje małych rzeczy
,,Gorąca woda przelana do wielkiej kadzi,stygnie bardzo wolno.
Ale wystarczy porozlewać ją do mniejszych naczyń,
A wychłodzi się błyskawicznie.
Wiek: 27 Dołączyła: 18 Paź 2014 Posty: 5179 Skąd: Polska
Wysłany: 2016-10-09, 23:02
W sumie jeszcze do niedawna czułam całkiem wiele. Modliłam się, płakałam, całkiem sporo do Niego mówiłam. Ale chyba coraz bardziej to słabnie. Znam wyjaśnienia i sama sobie je powtarzałam, że gdyby nie to, co najbardziej mi ciąży to nie miałabym teraz mojej Miłości. Że nawet byśmy się nie poznali. Ale... Już nawet nie tyle w bezpośrednim odniesieniu do mojego Partnera, ale ogólnie obserwowanych sytuacji to... Jakoś tracę te strzępki wiary w Jego dobroć i w ogóle istnienie. Parę miesięcy temu chciałam spotkać się z jakimś duchownym, porozmawiać. Teraz... Chcę rozmowy, ale na terapii. Tak to jakoś wygasło.
Ludziom najtrudniej się przyznać, że ich życie nie ma żadnego znaczenia. Żadnego celu. Żadnej treści.Opowieść Podręcznej M. Atwood 23.10.15r.
Parę miesięcy temu chciałam spotkać się z jakimś duchownym, porozmawiać. Teraz...
Zaczęłaś studia w Warszawie. Z tego co wiem, to w kościele św. Anny na Krakowskim Przedmiesciu (tuż przy pl. Zamkowym) jest dośc dobre duszpasterstwo akademickie. Nie jest to jedyny ośrodek prowadzący sporo różnych grup akademickich. Dobre jest też duszpasterstwo u Donimikanów na Służewie. Mogę obydwa Ci polecić z czystym sumieniem.
Natomiast niestety nie wiem (choć powinienem), gdzie jest prowadzone duszpasterstwo akademickie w dieciezji warszawsko-praskiej, na ternie której obecnie mieszkasz.
Pozdrawiam Cie bardzo serdecznie, życzę znalezienia jednak dobrej grupy, a przy okazji dobrego czasu edukacji.
Trudno mieć jakiekolwiek zdanie na ten temat. Sprawy religijne często w dzisiejszym świecie są bardzo drażliwe, a czasem są nawet tematem tabu.
Nie wiem, czy coś czuje. Zastanawia mnie każda religia i to, która jest prawdziwa.
Pewnie niektórzy tutaj oburzą się za to, że pozwoliłam sobie napisać 'czym jest Bóg', ale jako, że są różni ludzie tak zapewne jest mnóstwo różnych poglądów na tę kwestię.
A kim/czym dla Was jest Bóg? Czy Bóg to jakaś urzeczywistniona osoba, czy może jednak niewidzialna dla oczu energia?
Moim zdaniem Bóg to przede wszystkim energia, która wpływa na Nas i Nami kieruje.
W mojej mocy nie leży jednoznaczne określenie Boga jako bytu istniejącego, jak i w mocy innych ludzi. "Dowody" na jego istność są jedynie założeniami wypracowanymi na podstawie relacji wiary i rozumu, które nie sięgają namacalnych ewidencji. Zatem na podstawie tego, i poza tę mowę uważam, że Bóg nie istnieje, ponieważ nie można go zdeterminować do poznania zmysłowego, a te stanowiłoby ogólną prawdę co do jego istnienia.
Jest on dla mnie również fantazją ludzi słabszych, nie mogących pogodzić się z ewentualną pustką po śmierci, całkowitym niebytem. Obawiają się, iż ich potęga zostanie rozwiana po kilkudziesięciu latach egzystencji, po prostu nie będą już tutaj niczym, a tylko stertą kości.