Chociaż źródło i stylistyka tego artykułu nie zachwyca to bardzo mnie zaciekawił. Przeczytałam całość i załzawiły mi się oczy, pomyślałam, że to jakby o mnie...
Odkąd pamiętam nie lubiłam mężczyzn, wydawali mi się kłamliwi i dążący tylko do jednego. Nawet kiedy byłam mała wyobrażałam sobie siebie jako dorosłą kobietę z dzieckiem, bez męża.
I nie chodzi tu o uogólnienie, nie wrzucam wszystkich do jednego worka, po prostu nie jestem w stanie żadnemu zaufać, chyba, że jest gejem
:
Ten komentarz pod tekstem mnie rozwalił:
Cytat:
Mężczyźni mają niedorozwiniete ciało migdalowate w mózgu odpowodzialne min za uczucie empatii. Inne emocje u nich dziają choć w dość ograniczonym stopniu. Dlatego są skupieni na sobie i nie współczują innym. Durne worki na spermę i tyle.
Wchodzę na krawędź, jak wtedy, gdy byłam ptakiem.
Błękit był zaproszeniem wtedy, dzisiaj czerń jest rozkazem...
Rozumiem Cię... Chociaż moim zdaniem dużą rolę też ma pierwszy związek, to czy ktoś nas zranił, wykorzystał itp.
Ja osobiście z jednej strony chciałabym znaleźć łagodnego, troskliwego chłopaka, a z drugiej strony przez rodzinę i poprzednie związki chyba brak mi zaufania. Musiałby to być ktoś, kto by mnie z tego umiał "wyleczyć".
[ Komentarz dodany przez: Axxie: 2015-03-30, 14:45 ] Polskie znaki. Po przecinku stawiamy spację.
Z dnia na dzień silniejsza
Ostatnio zmieniony przez Axxie 2015-03-30, 14:45, w całości zmieniany 1 raz
No w tym problem, że ja nawet nie potrafię nawiązać bliższej relacji z mężczyznami, nie ufam im w ogóle. Dlatego w związki wchodzę tylko z kobietami, mam tez problem z kobietami które są biseksualne, nie mogę sobie wyobrazić jak mogą lubić mężczyzn i to mnie od nich odrzuca...
To już podchodzi pod mizoandrie, tyle, że w moim przypadku mogę mieć kolegów/kumpli, ale bliższe relacje czytaj przyjaźń/związek nie wchodzą w grę.
Wchodzę na krawędź, jak wtedy, gdy byłam ptakiem.
Błękit był zaproszeniem wtedy, dzisiaj czerń jest rozkazem...
Też jestem negatywnie nastawiona na płeć przeciwną. Niestety jestem człowiekiem bardzo nieufnym. I zawsze nasuwa się pytanie czy mogłabym być z kobietą? Przez co często waham się nad swoja orientacją, i ostatecznie by nie mieć problemu łatwiej mi sobie wmówić że jestem aseksualna i tak że tak będzie dla mnie najlepiej.
Spację stawiamy PO znaku interpunkcyjnym, nie przed.// Kel.
Ostatnio zmieniony przez Morcades 2015-04-01, 23:15, w całości zmieniany 1 raz
Mam to samo co Ty. Kiedy moje koleżanki z liceum zaczynały interesować się chłopakami, ja w ogóle nie wiedziałam co one w nich widzą. Owszem, reagowałam na męskie ciało teoretycznie, ale w ogóle nie wyobrażam sobie emocjonalnego związku z mężczyzną. Co więcej, realny, fizyczny kontakt z którymś z nich budzi we mnie obrzydzenie i chęć ucieczki. A z drugiej strony, kobiety jako takie mnie nie pociągają fizycznie. Nie jestem więc ani homo, ani hetero. Może po prostu czekam na swojego księcia z bajki, który przełamie we mnie te negatywne uczucia.
Ostatnio zmieniony przez PanFoster 2015-04-01, 23:38, w całości zmieniany 1 raz
Przez co często waham się nad swoja orientacją, i ostatecznie by nie mieć problemu łatwiej mi sobie wmówić że jestem aseksualna i tak że tak będzie dla mnie najlepiej.
Niestety te nachodzą mnie czasami takie myśli, ale nikomu o tym nie mówiłam.
OneLittleAngel napisał/a:
Owszem, reagowałam na męskie ciało teoretycznie, ale w ogóle nie wyobrażam sobie emocjonalnego związku z mężczyzną. Co więcej, realny, fizyczny kontakt z którymś z nich budzi we mnie obrzydzenie i chęć ucieczki.
Dokładnie, kiedy widzę mężczyznę załóżmy w filmie porno potrafi mnie on podniecić, ale realnie nie ma takiej opcji. Strasznie mnie to obrzydza i nie jestem w stanie pokonać tej bariery.
O emocjonalnym związku nawet nie mam co myśleć. Kiedyś miałam "chłopaka" przez jeden dzień Od momentu kiedy postanowiliśmy być razem, nie mogłam sobie poradzić z tą myślą, miałam wewnątrz jakiś ogromny stres i niepokój, czułam się jakbym była słaba, żałosna, że dałam się wciągnąć w związek z mężczyzną. Zerwałam z nim następnego dnia, to uczucie było nie do zniesienia.
<<< Dodano: 2015-07-25, 00:29 >>>
Odświeżam temat w związku z tym co usłyszałam od kilku osób w swoim życiu.
Kilkakrotnie usłyszałam od osób które mnie dobrze poznały, wyczaiły mój sposób myślenia itd., że nie jestem lesbijką. Że podświadomie odrzucam wszystkich mężczyzn przez ojca, dlatego nie wyobrażam sobie życia z nimi i mylę tą niechęć i niemożność związku z płcią przeciwną z orientacją seksualną.
Co o tym myślicie?
Czy to możliwe, żeby ktoś "stał się homo" przez zniechęcenie płcią przeciwną?
Pisze to w cudzysłowie bo wiem, że człowiek rodzi się z określoną orientacją, chodzi mi tutaj o coś w rodzaju ?ucieczki?.
Wchodzę na krawędź, jak wtedy, gdy byłam ptakiem.
Błękit był zaproszeniem wtedy, dzisiaj czerń jest rozkazem...
Czy to możliwe, żeby ktoś "stał się homo" przez zniechęcenie płcią przeciwną?
Możliwe, że nie dopuszczasz do siebie płci przeciwnej przez uraz do ojca - i chyba najlepsze, co można w takiej sytuacji zrobić, to przepracować to na terapii.
Czy to możliwe, żeby ktoś "stał się homo" przez zniechęcenie płcią przeciwną?
Możliwe, że nie dopuszczasz do siebie płci przeciwnej przez uraz do ojca - i chyba najlepsze, co można w takiej sytuacji zrobić, to przepracować to na terapii.
Pomyślałam dokładnie to samo.
Dodam jeszcze, że ja pracowałam nad tym problemem w wieku 14-16 lat, na terapii. I udało mi się uwierzyć, że nie każdy facet jest taki jak mój ojciec i że nie każdy musi mnie zostawić.
WatPomp, mysle, ze tak jak juz dziewczyny napisały warto pomyslec o terapii.
Znam kilka osób które mualy z orientacją czy zniecheceniem do plci przeciwnej problem i da się z tego wyjsc jesli tylko chcesz. Trzymam kciuki
Terapia tu chyba nic nie pomoże, skoro nie ma mowy o ogólnym odrzuceniu mężczyzn, a jedynie w przypadkach bliższych relacjach. To już ewidentnie kwestia orientacji seksualnej
Jeżeli przez tragiczne doświadczenia z matką/ ojcem nabywało się przeciwnej orientacji niż ta wrodzona, to pewnie procent osób homoseksualnych wynosiłby ponad połowę społeczeństwa.
Wiek: 27 Dołączył: 07 Mar 2014 Posty: 5632 Skąd: Polska
Wysłany: 2016-11-02, 20:11
Ryba napisał/a:
Jeżeli przez tragiczne doświadczenia z matką/ ojcem nabywało się przeciwnej orientacji niż ta wrodzona, to pewnie procent osób homoseksualnych wynosiłby ponad połowę społeczeństwa.
Raczej biseksualnych, bo tragiczne doświadczenia można doznać ze strony obojga płci.
Okay, whatever, one man's trash is another man's treasure
Adriaen, ano można. A po drugie jeżeli doznałoby się piętna od strony obojga rodziców i miało to kluczowy wpływ na orientacje - idąc rzecz jasna tą samą teorią - to te osoby stałyby się bezpłciowe.
Ostatnio zmieniony przez Morcades 2016-11-02, 20:33, w całości zmieniany 1 raz