Wiek: 30 Dołączyła: 03 Sie 2012 Posty: 1733 Skąd: wielkopolskie
Wysłany: 2016-06-20, 14:45
kasia147 napisał/a:
jak pomocne są wizyty u psychiatry?
Jeżeli będziesz szczera z psychiatrą, to zorientuje się on w Twoich dolegliwościach i będzie mógł dobrać odpowiednie leki. Czasem musi minąć troszkę czasu, leki muszą zacząć działać, a to trwa chociaż z te 2-3 tygodnie zazwyczaj.
kasia147 napisał/a:
Czy można liczyć na całkowite wyleczenie?
Najlepiej zapytać o to lekarza, wszystko zależy od dolegliwości. Nawet jeżeli jakiejś choroby nie da się wyleczyć całkowicie, to można przytłumić jej objawy, można żyć zupełnie normalnie.
Jeżeli śmierć bliskich czegoś nas uczy, to przede wszystkim tego, że na świecie nie liczy się nic poza miłością.
Ale po paru spotkaniach chyba już jesteś w stanie wywnioskować, czy ktoś jest kompetentny i czy jego metoda pracy Ci odpowiada?
Jasne i większość była według mnie przeciętnie kompetentna, czyli zbyt mało by być dla mnie autorytetem.
Ale po czym rozpoznajesz kompetencje ?
Po wyksztalceniu? sposobie rozmowy? A może masz opór przed zaufaniem komukolwiek?
Moja na początku rozmawiała że mną bardzo prostym językiem. Powoli zdobywała moje zaufanie. Teraz wiem ze moja kompetencje ma tylko mój opór, zaburzenia i przebyte traumy są bardzo trudne do przejścia.
Moja terapeuta nie musi być dla mnie autorytetem, ważne że czuję się przy niej dobrze bezpiecznie i mogę jej zaufać. Reszta to praca wlasna.
Wiek: 29 Dołączyła: 21 Lip 2015 Posty: 967 Skąd: Polska
Wysłany: 2016-08-26, 01:57
Czy w każdym nurcie psychoterapii jest kontrakt?
„Ty, twe radości i smutki, twe wspomnienia i ambicje, twoje poczucie tożsamości i wolnej woli to w rzeczywistości nic więcej niż aktywność wielkiego zbioru komórek nerwowych i związanych z nimi cząsteczek.” "Życie to śmiertelna choroba przenoszona drogą płciową."
komarymniepogryzły, nie. Kontrakt chyba nie zależy od nurtu, z tego co wiem nie wszyscy terapeuci go stosują. Kontrakt musi być dostosowany do możliwości pacjenta, nie każdy jest w stanie od razu spełniać jakieś warunki. Dobrze tą kwestię omówić z terapeutą. A dlaczego pytasz? Mi kontrakt bardzo pomaga.
Po co komu piwnica, w której nie ma dachu?
Życie ma sens, Strusiu...
/Pasja. Możesz zrobić z nią wszystko. BIEGANIE ma taki wymiar jaki mu nadasz./
Wiek: 29 Dołączyła: 04 Kwi 2011 Posty: 3178 Skąd: Polska
Wysłany: 2016-08-26, 18:20
Ja z kolei wiem, że kontrakt jest tworzony w każdym przypadku, niezależnie od nurtu terapii. Bo w takim kontrakcie wcale nie muszą znajdować sie górnolotne zobowiązania typu "nie będę się ciąć, nie będę wymiotować, nie będę przedawkowywać leków, będę normalnie jeść". Taki kontrakt na początku obejmuje formy spotkania, np. kwestię punktualności, przekładania sesji, formę zapłaty, możliwość kontaktowania się z terapeutą między sesjami...
Dodatkowo, wcale nie jest tak, że kontrakt musi być spisany na papierze i podpisany przez obie strony. Zobowiązanie ustne wystarczy.
To po prostu zasady ustalane na początku terapii.
Smutne jest piękne, ale na szczęście
Nie wszystko piękne smutne jest.
Jestem w trakcie 4 terapii i... tylko raz miałam kontrakt. I to na takiej zasadzie, że jeśli utaję przed terapeutą myśli samobójcze, a on się zorientuje, że coś takiego miało miejsce, to od razu kończymy terapię.
Teraz nie mam ustalonych nawet zasad, bo... i terapeutka i lekarka uważają, że jestem tak niestabilna i mam tak mocne huśtawki, że stawianie mi warunków mogłoby tylko mi zaszkodzić.
Wiek: 29 Dołączyła: 21 Lip 2015 Posty: 967 Skąd: Polska
Wysłany: 2016-08-27, 15:33
Niedotykalna, ani razu nie miałam kontraktu.
„Ty, twe radości i smutki, twe wspomnienia i ambicje, twoje poczucie tożsamości i wolnej woli to w rzeczywistości nic więcej niż aktywność wielkiego zbioru komórek nerwowych i związanych z nimi cząsteczek.” "Życie to śmiertelna choroba przenoszona drogą płciową."
komarymniepogryzły, ja też dopiero w obecnej terapii go mam. Wcześniej się leczyłam i były zasady ustalone, ale nie na zasadzie kontraktu. Wszystko zależy od terapeuty.
Ale wydaje mi się, że kontrakt to fajna rzecz. Zwłaszcza jeśli komuś ciężko trzymać się ustalonych zasad i przez to nie potrafi zrobić kolejnych kroków do przodu - kontrakt to ułatwia.
Po co komu piwnica, w której nie ma dachu?
Życie ma sens, Strusiu...
/Pasja. Możesz zrobić z nią wszystko. BIEGANIE ma taki wymiar jaki mu nadasz./
Wiek: 29 Dołączyła: 21 Lip 2015 Posty: 967 Skąd: Polska
Wysłany: 2016-08-27, 16:14
W sumie jak tak myślę, to chyba nawet nie miałam omawianych zasad.
„Ty, twe radości i smutki, twe wspomnienia i ambicje, twoje poczucie tożsamości i wolnej woli to w rzeczywistości nic więcej niż aktywność wielkiego zbioru komórek nerwowych i związanych z nimi cząsteczek.” "Życie to śmiertelna choroba przenoszona drogą płciową."
Jestem w trakcie 4 terapii i... tylko raz miałam kontrakt. I to na takiej zasadzie, że jeśli utaję przed terapeutą myśli samobójcze, a on się zorientuje, że coś takiego miało miejsce, to od razu kończymy terapię. .
To trochę dziwne i głupie. Chcąc przyznać się do myśli samobójczych musieć je zadając żeby zostać na terapii zamiast rozmawiać skąd się wzięły jesteś zastraszana przerwaniem terapii. To chyba nie działa na korzyść i gdzie miejsce na szczerość i otwarcie...
majorka83, ja uważam, że na tamten czas to było bardzo dobre. Bylam w takim stanie, że w każdej chwili mogłam ze sobą skoczyć, jednocześnie wiązałam z terapia wiele nadzieji. Ten warunek miał zapewnić, że w razie nawrót myśli s, poinformuję o nich terapeute i będziemy działać by bardziej mi pomóc a nie będę udawać, że nic się nie dzieje. W tedy bardzo zależało mi by pokazać wszystkim innym i sobie samej, że jest dobrze i że jest zajeboscie. A nie było. No i tak jak teraz (to mi zostało, mimo że lecze się już 14 lat) mówiłam 'NIE' w kwestii szpitala a to był ten strach w razie tych natretnych myśli samobójczych.