Wiek: 28 Dołączył: 07 Mar 2015 Posty: 459 Skąd: śląskie
Wysłany: 2016-08-07, 13:41 Żyjemy coraz krócej?
Odwiedzam od czasu do czasu grób mojego nie tak dawno zmarłego dziadka. Przechadzając się po alejkach cmentarza, moją uwagę zwróciła pewna rzecz.
Ten cmentarz jest dość nowy. Jest na nim dużo wolnego miejsca, zmarli chowani są jeszcze w porządku chronologicznym. Na podstawie miejsca można rozeznać kiedy mniej więcej pochowano daną osobę. Więc gdy mój dziadek zmarł, jego grób znajdował na samym skraju cmentarnego sektora. Z biegiem czasu pomnik dziadka zabudowano kolejnymi rzędami nagrobków. Niby standard, po prostu kolejne pokolenia odchodzą.
Nie pisałbym jednak o tej prozaicznej sprawie, gdybym nie przyjrzał się tym nowym grobom. A tam leżą ludzie... którzy niekoniecznie powinni się tam już znaleźć. Na tę około setkę grobów znalazłem ledwie kilka należących do ludzi, którzy przekroczyli siedemdziesiątkę (włącznie z dziadkiem, który zmarł na raka w wieku 76 lat). Cała reszta to były osoby liczące maksymalnie sześćdziesiąt-kilka lat, byli tam też tacy, którzy nie dobili nawet do pięćdziesiątki. Co jest grane?
Oczywiście liczę się z tym, że część z nich mogła mieć jakiś wypadek lub śmiertelną chorobę, która znacznie skróciła ich życie, ale tutaj ewenementem był ktoś, kto przeżył średnią statystyczną długość życia w Polsce. Nie mam pojęcia czy to specyfika tylko tego cmentarza, jednak liczę się z tym, że w innych miejscach wygląda to raczej podobnie.
Co nas tak szybko zabija? Jak to możliwe, że tak wiele ludzi nie dożywa nawet emerytury? A może po prostu statystyka (średnio: mężczyźni 74 lata, kobiety 81 lat) wprowadza nas w błąd? Pytam, bo mnie wizja tak krótkiego życia bardzo niepokoi.
Dużo rzeczy może być przyczyną śmierci w młodszym, niż statystyka pokazuje, wieku. W końcu to tylko średnia, więc mamy osoby dożywające setki i więcej, a także umierające dzieci.
Dokładnie tydzień temu umarł mi dziadek, za miesiąc skończyłby 78 lat.
I moją uwagę też przykuło to, że na tym cmentarzu jest bardzo dużo młodych osób. Nie wiem od czego to zależy. Na pewno częściowo jest to uwarunkowane genetycznie. A oprócz tego pewnie jakieś czynniki środowiska, uv, spaliny, itd. Może takie rzeczy nas nie zabijają, ale na pewno wpływają na zdrowie. Na szybkość odejścia z tego świata odpowiada też pewnie ogólne usatysfakcjonowanie z życia.
Nie wiem, jak to jest z tymi statystykami, ale słyszałam teorię, że większość mężczyzn umiera tuż przed swoimi urodzinami, a większość kobiet tuż po. Podobno kobiety świętują swoje urodziny i cieszą się, że mogą zaprosić psiapsióły na imprezę, natomiast dla mężczyzn kolejny rok na karku jest powodem do głębokiej zadumy nad wiedzionym życiem
Nie wiem, ile w tym prawdy, ale coś w tym pewnie jest.
Na razie nie myślę o swojej śmierci, w sumie to jest mi to dość obojętne. Pozostaje mi tylko liczyć na to, że uplasuję się w kręgu szczęśliwców, którzy dotrwają do ponadprzeciętnego wieku
Co nas tak szybko zabija? Jak to możliwe, że tak wiele ludzi nie dożywa nawet emerytury?
Wydaje mi się, że tempo rozwoju cywilizacji - narażenie na stres, przepracowanie...
Dodałbym jeszcze prowadzenie złej diety, brak aktywności fizycznej, niechęć mężczyzn wobec medycyny, brak skupienia w trakcie prowadzenia pojazdów i tak dalej...
Zgadzam się z wypowiedzią powyżej. Trudno, żebyśmy żyli coraz dłużej, skoro coraz więcej osób prowadzi stresujące, napięte życie, pełne niezdrowego jedzenia, które nas od środka niszczy. Niby medycyna w ostatnich kilkudziesięciu latach bardzo się rozwinęła, ale i choroby cywilizacyjne są coraz powszechniejsze. Stąd według mnie krótsze życie.
Nie pisałbym jednak o tej prozaicznej sprawie, gdybym nie przyjrzał się tym nowym grobom. A tam leżą ludzie... którzy niekoniecznie powinni się tam już znaleźć. Na tę około setkę grobów znalazłem ledwie kilka należących do ludzi, którzy przekroczyli siedemdziesiątkę (włącznie z dziadkiem, który zmarł na raka w wieku 76 lat). Cała reszta to były osoby liczące maksymalnie sześćdziesiąt-kilka lat, byli tam też tacy, którzy nie dobili nawet do pięćdziesiątki. Co jest grane?
Zapomniałeś, że:
- znaczna część rocznika naszych dziadków zmarła sobie sporo wcześniej (w dzieciństwie na choroby zakaźne, podczas wojny, za komuny itd.)
- w międzyczasie były dwa boomy urodzeniowe, więc populacja jest znacznie większa, stąd ta masa grobów to może być niewielki procent populacji (reszta sobie nadal spokojnie żyje)
Średnia długość życia się wydłuża. Mamy dostęp do nowoczesnej medycyny, nie ma już chorób zakaźnych, które dziesiątkowały ludność kiedyś, coraz mniej pracujemy fizycznie - bo robią to za nas maszyny, coraz bardziej przestrzega się bhp i stosuje środki ochrony osobistej. No i znaczenie (chyba nawet kluczowe) mają tu geny, a to co wymieniłam wcześniej sprzyja właśnie ich "ekspresji" (to złe słowo, ale nie przychodzi mi do głowy lepsze). No i to na co wskazała Scarlet Halo.
Na drugim biegunie są ludzie palący papierosy, alkoholicy, narkomani, ludzie żyjący w permanentnym stresie czy ludzie otyli. U nich ryzyko śmierci w młodym wieku jest duże. Ale mamy również swego rodzaju modę na zdrowy styl życia i to widać na ulicach, w parkach, wszędzie.
Po co komu piwnica, w której nie ma dachu?
Życie ma sens, Strusiu...
/Pasja. Możesz zrobić z nią wszystko. BIEGANIE ma taki wymiar jaki mu nadasz./
