Wiek: 23 Dołączyła: 06 Cze 2016 Posty: 274 Skąd: Europa
Wysłany: 2016-08-07, 12:15
Jestem harcerzem od przeszło 5ciu lat. W związku z tym uczestniczyłam w różnych akcjach jako wolontariusz. Poza tym moja szkoła również organizuje wolontariat, w którym zresztą też uczestniczę. Odwiedzamy dom starców, dom samotnej matki, szpitale, domy dziecka, organizujemy akcje zarobkowe, świąteczną paczkę itd. Gdy będę starsza mam zamiar zostać wolontariuszem podczas jednej z większych imprez jeździeckich w Polsce.
Jestem dumna, że moge brać udział w czymś takim uważam to za coś bardzo rozwijającego.
What if I left and it made no sense
And you tell your friends and they hold your hands?
Może od tego roku wreszcie uda mi się zaangażować w wolontariat, niestety w pierwszej klasie liceum trochę uniemożliwiła mi to moja pani pedagog, która nie wiem jakim cudem jest na tej posadzie.
Chochlik, chciałam się zaangażować do wolontariatu o którym tyle naopowiadała nam ta pedagog i żebyśmy się u niej zapisali i nam wszystko załatwi. Chodziłam do niej z tym co tydzień i ciągle wymyślała jakiś pretekst żeby tylko nie dopuścić mnie do działalności w nim. Po prostu teraz spróbuję na własną rękę, a nie prosząc o pomoc kogoś innego.
Dziesięć lat należałam do wolontariatu. Najdłużej działałam w programie "Starszy Brat - Starsza Siostra", ale było też mnóstwo innych działań. Najlepiej wspominam Szpital Dziecięcy w Prokocimiu. Przebierałam się wtedy za krokodyla i czytałam bajki dzieciom, przy których akurat nie mogli być w tej chwili rodzice. Niesamowita sprawa.
Ale teraz mam 27 lat i nie chcę już tak głęboko angażować się w wolontariat, bo zwyczajnie potrzebuję pracy zarobkowej - z czegoś trzeba żyć. Jak już będę mieć stałą pracę i moje życie się ustatkuje to wrócę do wolontariatu, ale już nie na taką skalę jak kiedyś.
Po co komu piwnica, w której nie ma dachu?
Życie ma sens, Strusiu...
/Pasja. Możesz zrobić z nią wszystko. BIEGANIE ma taki wymiar jaki mu nadasz./
Wiek: 25 Dołączyła: 13 Lip 2014 Posty: 1923 Skąd: Polska
Wysłany: 2016-08-19, 09:17
Pennyroyal Tea, bierz się sama za to. Ja się sama wkręciłam, do ośrodka, który mam pod nosem, a o tym nawet nie wiedziałam. Koleżanka koleżanki, i te sprawy. A jak już raz się wkręcisz i poznasz osoby, które w tym trwają dłużej, to będzie multum możliwości, żeby rozwijać swoją chęć pomocy innym.
Mój wfista w gimnazjum co roku organizował u nas zbiórkę wośp, szukał chętnych wolontariuszy. 3 lata go prosiłam o to, żeby zostawił dla mnie kartę zgłoszeniową, bo bardzo chciałam wziąć w tym udział. Nie zostawił. Dawał ograniczoną ilość kart osobom, które... Lubił, i tyle.
A teraz opiekuję się dzieciakami na półkoloniach, tymi biedniejszymi, tymi z hospicjum, z domów dziecka. Biorę udział w akcjach charytatywnych, kiedy tylko mogę.
Długo się zastanawiałem nad wolontariatem. W zasadzie ostatnio nie miałem do tego głowy, ale od kilku lat towarzyszyło mi uczucie, że chciałbym móc się czymś podzielić z szeroko rozumianym społeczeństwem. Od dawna towarzyszy mi poczucie niesprawiedliwości, miałem nawet pomysł na to co chciałbym dać innym, ale zwyczajnie samodzielna organizacja przerastała moje możliwości. Tymczasem ostatnio zupełnie przypadkiem trafiłem na inicjatywę, która dokładnie wpisuje się w to o czym wcześniej myślałem.
Jeśli ktoś z Was obecnych na forum gdzieś się udziela, jakie są Wasze motywacje?
To object to this inseparability of pleasure and pain, life and death, is simply to object to existence. But, of course, we cannot help objecting when the time comes. Objecting to pain is pain.
void, super sprawa jak się ma to czas i ochotę. W zależności od inicjatywy/miejsca wolontariatu, można dostać fajne informacje zwrotne, jak poczucia potrzebności, więcej radości i uśmiechu, podziękowań za pomoc. Dobra rzecz na zajęcie nudy czy myśli, ale też jako odstresowanie od codzienności. Fajnie jest się w coś zaangażować.
W sam czas. Też zastanawiałem się od kilku miesięcy nad taką formą udzielania się, ale bardziej w perspektywie 2-3 lat od teraz. Muszę wpierw własne życie wyprowadzić przynajmniej na coś, co chociaż z założenia przypomina jakąś prostą. Jakaś taka wewnętrzna potrzeba przydania się do czegoś/komuś. Padło w mojej głowie właśnie na wolontariat. Nie mam natomiast jeszcze w ogóle pomysłu co to dokładnie mogłoby być.
Wiek: 22 Dołączyła: 31 Sie 2017 Posty: 429 Skąd: śląskie
Wysłany: 2023-04-19, 15:22
To ja w sumie gdzieś tam działałam.
Oprócz takich pojedynczych wypadów jako wolontariuszka na zawodach sportowych, byłam przez rok w Akademii Przyszłości. Super inicjatywa, aby zająć dzieciaki z niską samooceną, jakieś wsparcie w bieżącej nauce... Przynajmniej w teorii, bo od strony technicznej AP to jedno wielkie wyłudzanie kasy. Na każde dziecko zbiera się tysiąc złotych (od anonimowych darczyńców), a potem nikt z góry nie chce dać 20 złotych na wycieczkę do kina. No ciekawe, gdzie te pieniądze się rozpływają. Zamiast spędzać czas z dzieckiem, czasem trzeba męczyć się z rodzicem, który nie współpracuje. I w sumie mogłabym jeszcze ponarzekać na temat samej organizacji, ale niech starczy. To mnie trochę ostudziło w wolontariacie, ale może kiedyś jeszcze spróbuję tam zajrzeć, bo mimo wszystko pomoc wybranemu dziecku sprawia sporo radości, gdy widać jak się otwiera i angażuje we wspólną pracę.
Wiek: 28 Dołączyła: 23 Gru 2016 Posty: 3497 Skąd: Polska
Wysłany: 2023-04-19, 15:32
No to ja próbowałam sił w IFMSA, ale sama organizacja działa jak typowe korpo i dziwne rzeczy tam się dzieją. Już w którymś momencie nawet pomagałam prosząc, żeby mnie nigdzie nie wpisywali.
– Where did you go, psycho boy?
– I felt like destroying something beautiful.
Ja od 8 lat działam w organizacji zwierzęcej.
Ze względu na astmę nie robię już dyżurów, ale współpracuje z lecznicą w zakresie leczenia naszych zwierząt i piszę posty na FB.
Wiek: 24 Dołączyła: 23 Cze 2019 Posty: 304 Skąd: Polska
Wysłany: 2023-04-23, 21:11
Pewnie mega dużo zależy od rodzaju wolontariatu, ale mogę polecić DPSy. Często na stronach mają nawet zakładki dla wolontariuszy. Osobiście trafiłam tam przypadkiem, kiedy byli zamknięci i miałam tylko rozmawiać regularnie przez telefon z podopieczną, ale można też przychodzić do podopiecznych, zabierać na spacer czy pomagać w organizacji zajęć dla nich. Czasem potrzebują też dla młodszych osób, z mieszkań chronionych, ale rzadko.
W moim przypadku nikt nie ingerował co robię, byleby grzecznie. Głównie podopieczna decydowała co zrobi z nową "wnuczką".
Ja planuję zaangażować się w organizację warsztatów dla trudnej młodzieży z tematów około komputerowych, przede wszystkim z programowania, ale nie tylko.
Ogólnie odbyłem rozmowę z przedstawicielem fundacji i podzieliłem się też swoimi pomysłami. Póki co wrażenia są pozytywne.
To object to this inseparability of pleasure and pain, life and death, is simply to object to existence. But, of course, we cannot help objecting when the time comes. Objecting to pain is pain.