Czy akceptują was rodzice takimi, jakimi jesteście? Akceptują wyznanie, opinie, spojrzenie na świat, autoagresję, orientację i resztę nie narzucając swoich, bo ich zdanie jest "lepsze"?
Szczerze mówiąc o wielu rzeczach po prostu nie wiedzą. Odpowiadając po kolei:
Ogólnie to jaka jestem nie jest akceptowane, lecz nie tylko przez nich.
O autoagresji nigdy nie powiem.
O poglądach mało mówię, wyciągając wnioski z poprzednich zdarzeń.
Najogólniej akceptowana jest tylko w necie,w realu wszyscy równo mnie nie akceptują, rodzina także(a może przede wszystkim).
Z dnia na dzień silniejsza
Ostatnio zmieniony przez Morcades 2015-03-31, 23:02, w całości zmieniany 1 raz
Czy akceptują was rodzice takimi, jakimi jesteście? Akceptują wyznanie, opinie, spojrzenie na świat, autoagresję, orientację i resztę nie narzucając swoich, bo ich zdanie jest "lepsze"?
Rodzina jak to rodzina jeśli chodzi o wyznanie, opinie, czy spojrzenie na świat to akceptują, nie słyszałem jakiś tam żali w tym temacie. Jeżeli chodzi o aa, to chyba jest to nie do zaakceptowania przez nich, ale do tematu podchodzą ze spokojem i wiedzą że jest mi potrzebna pomoc. Na pewno akceptują moja orientację bo jest jaka być powinna. Także ogólnie nie sieją i raczej nie siali, mi jakiś tam swoich farmazonów, choć nie jeden błąd w życiu zrobiłem.
Nie da się zaprzeczyć też robiłem złe rzeczy,
zachowywać się jak kretyn, zdarzyło się niestety.
Ostatnio zmieniony przez Morcades 2015-06-24, 17:07, w całości zmieniany 1 raz
Wiek: 24 Dołączyła: 29 Mar 2015 Posty: 566 Skąd: mazowieckie
Wysłany: 2015-07-01, 10:18
Nie. Moja mama uważa, że powinnam być taka, jak ona, ze wszystkim się z nią zgadzać, czyli według niej być normalna. Według niej każda inna opinia od jej jest zła. Dlatego o większości rzeczy nie wie, a jeśli już wie, to przypadkiem.
"Wiesz dlaczego żółw jest taki twardy? Bo jest taki miękki..."
Jeśli można przyłączę się do rozmowy.
shady Mam podobnie. Moja rodzicielka jest znawczynią prawdy oświeconej. Nie wie praktycznie o niczym, bo zaczyna krzyczeć i wypominać jaka to ze mnie zła córka.
"Przecież daliśmy Ci wszystko! Jaka terapia?!"
Nie zastanawiałam się nad tym czy mnie akceptują czy nie. Nigdy się nie pytałam o takie rzeczy. Ale myślę, że tak. Tolerują to, że chce w przyszłości sobie zrobić tatuaż. Moja mama na początku nie potrafiła tego zaakceptować, cóż..... Jak to starsze pokolenie. Akceptują mnie jaka jestem, akceptują moje spojrzenie na świat. O mojej autoagresji nie wiedzą więc nie wiem czy by dalej mnie wtedy akceptowali.
Ostatnio zmieniony przez Axxie 2015-08-29, 17:57, w całości zmieniany 1 raz
Wiek: 27 Dołączyła: 25 Sie 2015 Posty: 144 Skąd: Polska
Wysłany: 2015-09-02, 11:55
Moja mama w ogólne nie akceptuje mnie, moich wyborów i nic co jest wymyślone przeze mnie, wszystko mam robić tak jak ona chce. Mam wybrać taką szkołę jaką ona chce, taką pracę dorywczą jak ona chce. Nie mówi tego bezpośrednio, ale wszystko robi i mówi tak bym w końcu zrobiła tak jak ona chce.
Wiek: 26 Dołączyła: 07 Sie 2015 Posty: 32 Skąd: dolnośląskie
Wysłany: 2015-10-20, 20:11
U mnie w rodzinie z akceptacją raczej ciężko. Do tego stopnia odczuwam ten brak akceptacji, że o niczym nie mówię mamie. Boję się jej powiedzieć nawet o tym, że zrobiłam sobie tatuaż, czy kolczyk, o tym, że palę, czy o tym gdzie idę, jeśli gdzieś wychodzę, bo boję się, że zaraz będzie awantura, bo jej to nie odpowiada. Akceptuje tylko to co jej odpowiada i tylko własne postrzeganie różnych kwestii i świata.
złe rzeczy dzieją się, bo ludzie im na to pozwalają.
U mnie w domu nie ma akceptacji niczego, co nie jest zgodne z poglądami rodziców. Już wiele razy ojciec wywalał mnie z domu za moje poglądy polityczne. To takie żałosne.
Po co komu piwnica, w której nie ma dachu?
Życie ma sens, Strusiu...
/Pasja. Możesz zrobić z nią wszystko. BIEGANIE ma taki wymiar jaki mu nadasz./
Nie wiedzą o autoagresji, myślach samobójczych i całej reszcie nie zrozumieją, a jedynie w domu będzie gorsze piekło.
Nie tolerowali muzyki, ubrań, poglądów. Zabraniają mi ubierania się, tak jak chce, fryzury takiej, jaka mi się podoba, słuchania jednego z ulubionych zespołów, terapii, wychodzenia na dwór kiedy chcę, spotkań z kimkolwiek, picia energetyków, mówienia o tym, co jest w domu. Niektóre łamię.
W sumie najprościej byłoby, gdyby zabronili mi żyć.
Ostatnio zmieniony przez Adriaen 2015-11-06, 19:40, w całości zmieniany 1 raz
Mogę szczerze stwierdzić, że moi rodzice tak naprawdę mnie nie znają. Nie wiedzą o mnie wielu rzeczy, staram się mówić im jak najmniej, ponieważ z góry zakładam, (a mam ku temu podstawy) że moja opinia/zamierzenie/prośba zostanie rozpatrzona pod negatywnym kątem. Każdy swój wysnuty argument popierają tym, że się o mnie martwią. Na swój sposób jest to prawda, ale przez tę ich chorobliwą nadopiekuńczość czuję się okropnie. Czuję, że żyję chowana pod kloszem.
księżycowa, Wiesz, mam wrażenie jakbym czytała o sobie. Mam bardzo podobną sytuację. Muzyka której słucham jest tematem spornym, moi rodzice uważają ją za wytwór szatana. Czasem mieli do mnie pretensje, że zamieniam się w satanistę i wychodzili z zapytaniami czy przypadkiem nie należę do jakiejś sekty. Najzabawniejsze jest to, że nawet moje złe samopoczucie przypisywali rodzajowi muzyki, której słucham. Nigdy nie przyszło im do głowy, że być może właśnie brak akceptacji z ich strony jest tutaj jednym z głównych czynników.
Każdy swój wysnuty argument popierają tym, że się o mnie martwią. Na swój sposób jest to prawda, ale przez tę ich chorobliwą nadopiekuńczość czuję się okropnie. Czuję, że żyję chowana pod kloszem.
U mnie w domu podobnie, mama (sama mająca bardzo mało czasu dla nas) do dziś bardzo nadopiekuńcza bo chciała "nadrobić" mnie i siostrom brak taty ale dziś jest to mniejsze na szczęście.
Szkoda, że to tak często stało się u mnie w domu punktem spornym...
U mnie cóż, dalej opinia o mnie czy o siostrach, że gówno wiemy o życiu i z mało czego sobie sprawę zdajemy. Ale co może wiedzieć tak faktycznie mama o mnie czy starszej siostrze, skoro skupiała się bardziej na młodszej siostrze głównie. A my ze starszą siostrą nauczyliśmy się rozwiązywać swoje problemy zwierzając się jedne drugiemu i wychowując się jako tako. Do dziś mama nie wie jak faktycznie moja psychika w pewnym momencie leżała, z kim miałem do dziś do czynienia itp.
Nie ma u mnie też w domu akceptacji muzyki którą słucham (słyszę że rap to rąbanina i chu***).
Na koniec brak akceptacji odnośnie mojego zamiłowania do kierownicy, w ogóle najlepiej żebym samochodem nie jeździł, bo wypadki bo sraty pierdaty itp.
"Mam w sobie tyle ładu i porządku co przedszkola."
Mam całe życie by umrzeć, więc nie będe się spieszyć."
Nie wiem czy mnie akceptują, bo nie czuję się przez nich akceptowana. Zawsze trzymam się raczej z boku swojej rodziny tak, jakby mnie nie było
You know you did me wrong (mmm)
Just one more cup of coffee 'fore I go (mmm)
I know I better stop and cut the show (mmm)
I'll leave you all the memories and go, I'ma go
Pestka napisał/a:
Czy akceptują was rodzice takimi, jakimi jesteście? Akceptują wyznanie, opinie, spojrzenie na świat, autoagresję, orientację i resztę nie narzucając swoich, bo ich zdanie jest "lepsze"?
Szczerze mówiąc o wielu rzeczach po prostu nie wiedzą. Odpowiadając po kolei:
Ogólnie to jaka jestem nie jest akceptowane, lecz nie tylko przez nich.
O autoagresji nigdy nie powiem.
O poglądach mało mówię, wyciągając wnioski z poprzednich zdarzeń.
Najogólniej akceptowana jest tylko w necie,w realu wszyscy równo mnie nie akceptują, rodzina także(a może przede wszystkim).
Zrobię mały update
Wiedzą o autoagresji, myślach samobójczych i planie na nie (którego nie zrealizowałam co bardzo mnie cieszy).
Wiedzą o pewnych zdarzeniach z mojego życia, w części.
Nie przejęli się. Prześlij do porządku dziennego.
Wiedzą o dużej części moich poglądów i planów. Mają odrębne zdanie, ale już nie walczą z moim prawie nigdy.
Nie akceptują pewnych rzeczy, dużej części nie rozumieją, nie dają aprobaty i wsparcia moim planom i może nigdy nie dadzą, ale to nie znaczy, że się poddam w życiu.