Evi, właściwie tam gdzie byłam to nawet zdrowi ludzie trafiali... Pewnie masz rację. Był taki dzieciak rok młodszy ode mnie co matka nasłała na niego policję i ogólnie nagadała jakiś głupot bo chłopak sobie wypił za dużo. On zaczął uciekać i chciał wyskoczyć z okna na parterze. Oczywiście uznali to za próbę samobójczą. Jak on rozpaczał. Nie wiedziałam czy się śmiać, czy co... ale szybko wyszedł.
Ja byłam w takim szpitalu, że szkoda gadać. Lekarze to sadyści. Miałam jeszcze coś ważnego napisać, ale zapomniałam. Znaczy teraz to jakieś głupoty piszę, ale tam to miało być mądre chyba. Boszsze co mi jest...
Marianna, chyba już mówiłam gdzieś... ale nie chce za bardzo tego na forum ujawniać tak tu. Jeszcze mnie jakiś świr stamtąd zlokalizuje. D: Napisze Ci na PW.
Mam pytanie. Czy jest coś dziwnego w tym, że po wyjściu ze szpitala utrzymuję kontakt z kilkoma osobami, które tam poznałam? Ktoś mi tak powiedział i trochę mnie to zdziwiło .
Daithi, nie wiem co ta osoba myślała, kiedy Ci o tym mówiła. Sądzę jednak, że chodzi tutaj o kwestię i względy bezpieczeństwa. No wiesz, jak ludzie, z którymi było się w szpitalu, mogą powiedzieć o swoich metodach na np. popełnienie samobójstwa, a Ty w gorszej chwili, możesz te rady chcieć wykorzystać. Ja osobiście nie widzę niczego nieodpowiedniego w kontakcie z innymi ludźmi ze szpitala.
Ostatnio zmieniony przez 2016-02-12, 12:38, w całości zmieniany 1 raz
Wiek: 29 Dołączyła: 04 Kwi 2011 Posty: 3178 Skąd: Polska
Wysłany: 2016-02-12, 12:38
Daithi napisał/a:
Czy jest coś dziwnego w tym, że po wyjściu ze szpitala utrzymuję kontakt z kilkoma osobami, które tam poznałam?
Nie widzę w tym nic dziwnego. Według mnie to całkowicie normalne. Jeśli polubiło się kogoś, z kim spędziło się czas w szpitalu to nie rozumiem dlaczego by z tą osobą nie utrzymywać kontaktu.
Kiedy wyszłam ze szpitala, rozmawiałam jeszcze z... chyba siedmioma osobami. Inna sprawa, że z żadną z tych osób tak naprawdę nie chciałam się kontaktować.
Jedna dziewczyna do teraz czasem do mnie pisze... Nie pamiętam jej diagnozy, ale jak tak teraz myślę to chyba ma niepełnosprawność intelektualną w stopniu co najmniej lekkim. Ja rozumiem, diagnoza diagnozą, powinno się akceptować takich ludzi, ale... ta dziewczyna najzwyczajniej w świecie mnie denerwuje.
Smutne jest piękne, ale na szczęście
Nie wszystko piękne smutne jest.
A ja chciałam utrzymywać kontakt, ale wszyscy mnie olali, a tak zapewniali... Dwie osoby jeszcze coś odpisują, albo napiszą, ale nie jest to bliższa relacja. Zresztą raz usłyszałam od mamy, że nie powinnam podawać tym ludziom numeru telefonu.
Smutno mi tylko, że Ci którzy byli mi najbliżsi obiecywali i na tym się skończyło.
Wiem, że to fajne, bo to ludzie podobni do nas, co zrozumieją, etc., ale przekonałam się na własnej skórze, że bliskie kontakty z kimś ze szpitala mogą być destrukcyjne, jeśli ja staram się wyjść na prostą, a ta osoba wciąż odwala.
Evi, tyle, że idąc tym tokiem myślenia, można tak samo odnieść się do kontaktów z osobami poznanymi na forum.
Też jest to społeczność osób zaburzonych z różnymi problemami.
Myślę, że to kwestia indywidualnej tolerancji na takie "odpały" znajomych.
Brak wiary w tobie,
Pociąga za sobą brak wiary w innych.
~Lao Tzu
Lewa, co innego jak to ktoś z drugiego końca Polski, a co innego jak to ktoś mieszkający niedaleko. Sama zmagam się ze sobą, a ktoś mi dzwoni, że się wiesza i nie chce powiedzieć gdzie jest, to nie wpływa dobrze na moją terapię i wychodzenie z choroby.
Evi, wiem, mam tak samo i myślę, że jeszcze wiele osób stąd się z takim czymś boryka. Zaburzona osoba, to zaburzona osoba i nie zmieni tego fakt czy jest poznana na forum, w szpitalu, w sklepie, czy gdziekolwiek indziej. Jeśli ktoś na kogoś działa źle, to można ograniczyć kontakt, lub zerwać go całkowicie. Wedle woli oczywiście.
Brak wiary w tobie,
Pociąga za sobą brak wiary w innych.
~Lao Tzu