Debiutant w procederze, dosyć jednak szczwany
nabieracz, aby nabrać w płuca na złość światu
cały ogrom powietrza, dotąd ci wzbraniany,
sam nabity w butelkę, w cztery mleczne ściany
porodówki, ofiara kantu do kwadratu,
debiutant w procederze mimo wszystko szczwany
nie dosyć, by od razu przejrzeć na wskroś plany
biorących cię, za kostki nóg, w garść, wszelkich dyktatur -
cały ogrom powietrza, dotąd ci wzbraniany,
wciągnąłeś w machinacje płuc, tchawicy, krtani,
w ciała ślepy zaułek i niejasny status;
debiutant w procederze, nabieracz nie szczwany
ale zaledwie szczuty, gnany nieustannym
pierwszym klapsem pod dyktat wiecznych odtąd batut
i batów, w cały ogrom powietrza dotąd ci wzbraniany,
nagle zwężony w ostrze wdechu, który zranił
tak, że go wykrztusiłeś z krzykiem, z jakimś „Ratuj!” -
debiutant w procederze tchu, za mało szczwany
na ten ogrom raniący, choć już nie wzbraniany.
jak zostać wielkim pisarzem
musisz wypierdolić bardzo wiele kobiet
pięknych kobiet
i napisać parę przyzwoitych wierszy miłosnych.
i nie przejmuj się wiekiem
ani nowymi talentami.
pij tylko więcej piwa
coraz więcej piwa
i przynajmniej raz w tygodniu chodź
na wyścigi konne
i wygrywaj
jeśli to możliwe.
nauczyć się wygrywać jest trudno –
byle łajdak może być świetnym pechowcem.
i nie zapominaj o swoim Brahmsie
swoim Bachu i swoim
piwie.
nie przemęczaj się.
śpij do południa.
unikaj kart kredytowych
i płacenia za cokolwiek w terminie.
pamiętaj, że na tym świecie nie ma
dupy wartej więcej niż 50 dolców
(w 1977).
jeśli masz zdolność kochania
kochaj przede wszystkim siebie
i zawsze bądź świadom możliwości
kompletnej klęski
czy jej powody
wydają się słuszne czy nie –
wczesne dotknięcie śmierci niekoniecznie jest złą rzeczą.
trzymaj się z dala od kościołów, barów i muzeów
i jak pająk bądź
cierpliwy –
czas każdemu jest krzyżem
plus
wygnanie
klęska
zdrada
cały ten złom.
zostań przy piwie.
piwo to wieczna krew.
wieczna kochanka.
spraw sobie wielką maszynę do pisania
i słysząc kroki w górę i w dół
za swoim oknem
wal w nią
wal porządnie
niech to będzie walka w wadze ciężkiej
uczyń z niej byka, co pierwszy raz wbiega na arenę
i pamiętaj o kolesiach
którzy walczyli tak dobrze:
Hemingwayu, Célinie, Dostojewskim, Hamsunie.
jeśli myślisz, że nie wariowali
w malutkich pokoikach
tak jak ty teraz
bez kobiet
bez żarcia
bez nadziei
to nie jesteś gotowy.
pij więcej piwa.
Zmęczony burz szaleństwem, jak statek pijany,
Już niczego nie pragnę, jeno wielkiej ciszy
I kogoś, kto zrozumie mój żal nienazwany,
Kogoś, kto mą bezsłowną tęsknotę usłyszy;
Kogoś, kto jasną duszą życie mi przepoi,
Iżbym w spokoju bożym wypoczął po męce,
Kogoś, kto rozszalałe serce uspokoi,
Kładąc na moje oczy miłosierne ręce.
Idę po szczęście swoje. Po ciszę. Do kogo?
Którędy? Ach, jak ślepiec! Zwyczajnie - przed siebie.
I wiem, że zawsze trafię, którą pójdę drogą,
Bo wszystkie moje drogi prowadzą do Ciebie.
I went to the Garden of Love,
And saw what I never had seen:
A Chapel was built in the midst,
Where I used to play on the green.
And the gates of this Chapel were shut,
And Thou shalt not. writ over the door;
So I turn'd to the Garden of Love,
That so many sweet flowers bore.
And I saw it was filled with graves,
And tomb-stones where flowers should be:
And Priests in black gowns, were walking their rounds,
And binding with briars, my joys & desires.
"Wybrałam cię
O jeden związek za wcześnie
Poznałam cię
O dwa lata za szybko
Pocałowałam cię
O trzy spotkania za prędko
Pragnęłam cię
O cztery miłości za późno
Dotknęłam cię
O pięć razy za dużo
Kochałam cię
O sześć lat za długo
Przepraszam,
Że byłeś mój nie w czasie.."
Wiek: 38 Dołączyła: 13 Maj 2015 Posty: 415 Skąd: kujawsko-pomorskie
Wysłany: 2015-08-22, 00:13
1 Kor, 13, 1-13 - Hymn o miłości
"Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
a miłości bym nie miał,
stałbym się jak miedź brzęcząca
albo cymbał brzmiący.
Gdybym też miał dar prorokowani
i znał wszystkie tajemnice,
i posiadł wszelką wiedzę,
i wiarę miał tak wielką, iżbym góry przenosił,
a miłości bym nie miał –
byłbym niczym.
I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją,
a ciało wystawił na spalenie,
lecz miłości bym nie miał,
nic mi nie pomoże.
Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
nie jest bezwstydna,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje,
[nie jest] jak proroctwa, które się skończą,
choć zniknie dar języków
i choć wiedzy [już] nie stanie.
Po części bowiem tylko poznajemy
i po części prorokujemy.
Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe,
zniknie to, co jest tylko częściowe.
Gdy byłem dzieckiem,
mówiłem jak dziecko,
czułem jak dziecko,
myślałem jak dziecko.
Kiedy zaś stałem się mężem,
wyzbyłem się tego, co dziecinne.
Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno;
wtedy zaś [ujrzymy] twarzą w twarz.
Teraz poznaję po części,
wtedy zaś będę poznawał tak, jak sam zostałem poznany.
Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość – te trzy:
największa z nich [jednak] jest miłość."
Uwielbiam
"Nie śniło jej się nawet, że życie może nieść tyle bólu, chociaż fizycznie nic człowiekowi nie dolega."