Ja też boję się samotności, jednak jak już komuś zaufam zwykle kończy się to źle, zawsze mam nadzieję, że znajdzie się ktoś taki kto zdejmie ze mnie tę klątwę i wtedy będzie dużo lepiej.
Ostatnio zmieniony przez 2014-11-18, 11:28, w całości zmieniany 1 raz
Wcześniej nie rozmyślałem o samotności, miałem czas dla kolegów i dla siebie. Jednak z czasem gdy koledzy znikali z mego życia, kontakty się urywały to zacząłem się martwić tym i bać samotności. Im starszy jestem tym bardziej o tym rozmyślam i dochodzę do wniosku że mogę tego już nie zmienić.
No ale nie poddaje się bo wiem iż to ja muszę się najpierw zmienić żeby wszystko inne mogło się zmienić, a do tego trzeba sporego wysiłku.
Nie ukrywam, że zawsze bałam się samotności, przeraża mnie jej wizja. Niestety jestem zmuszona się z nią oswoić ponieważ wiem, że będzie mi wiernie towarzyszyć.
Oswoiłem się już z myślą o samotności. Zrozumiałem, że z przyczyn psychicznych i fizycznych, nie dane mi będzie poznać kogoś z kim będę mógł dzielić swój czas. Teraz jest to już pewne i nie ma żadnych "no nie wiadomo ". Postanowiłem trzymać od siebie ludzi na bezpieczną odległość, czyli przysłowiowa długość łokcia.
Pewnie wkrótce nauczę się żyć samemu i myślę, że nawet uda mi się czerpać z tego radość. Do tej pory zbyt wiele angażowałem w innych ludzi i miałem za duże wyobrażenia, co do tego, co dostanę w zamian. Bo zwykle spotykałem się z ogromnym wiadrem niczego z chłodną posypką obojętności.
Pozdrawiam, Chambers, który przestał próbować.
Ostatnio zmieniony przez 2015-07-04, 21:33, w całości zmieniany 1 raz
Chambers - siedemnastolatek, który przestał próbować. Już się pogodziłeś z myślą o samotności? Nie za szybko?
Wszystko przed Tobą. To ja już raczej mógłbym się godzić z samotnością... A jednak tego nie robię.
Od dobrych dwóch lat, bo od początku szkoły średniej kontaktuję się z ludźmi jedynie przez internet.
Od około trzech, staram się od ludzi izolować, co idzie mi z dziecinną prostotą. To po prostu kolejny etap.
I tak, biorąc pod uwagę moje podejście, lęk przed światem i problemy zdrowotne, myślę że tak jest lepiej. Aha, no i wybacz, ale gadanie "WSZYSTKO PRZED TOBĄ" cholernie mnie denerwuje.
Lęk przed światem, wrażenie, że nic Cię już nie czeka, izolowanie się... Powinieneś pójść do lekarza, jeśli jeszcze nie byłeś...
Myślę, że da się z tym jakoś żyć. Może z czasem strach ustąpi miejsca całkowitej akceptacji i zacznie mi się to bardziej podobać, niż być moim problemem. Pewna osoba powiedziała mi kiedyś, że izolacja nie jest zła. Myślę, że życie bez ludzi jest możliwe i jak najbardziej można się nim cieszyć. Nie mam jeszcze tylko najmniejszego pojęcia, w jaki sposób. :v
A do lekarza na pewno się nie udam, chociażby mieli mnie tam końmi ciągnąć.
Ostatnio zmieniony przez Axxie 2015-07-04, 21:10, w całości zmieniany 1 raz
Jestem samotna od kilku ładnych lat i boję się, że tak już zostanie. Wiem, że to ja jestem przyczyną takiego stanu rzeczy. Gdybym tak jeszcze wyściubiła nos z kryjówki, aby to zmienić...
Wiek: 32 Dołączyła: 17 Mar 2015 Posty: 514 Skąd: pomorskie
Wysłany: 2015-07-10, 18:47
Chambers napisał/a:
Oswoiłem się już z myślą o samotności. Zrozumiałem, że z przyczyn psychicznych i fizycznych, nie dane mi będzie poznać kogoś z kim będę mógł dzielić swój czas.
Co to za przyczyny fizyczne i psychiczne?
Poprawiłam cytowanie. Nmh
Tak strasznie się obwiniam Przyjacielu, że musiałeś umrzeć bym sobie o Tobie przypomniała!
Ostatnio zmieniony przez 2015-07-10, 20:07, w całości zmieniany 2 razy