R. de Valentin, pytania na chwilę obecną dotyczą głównie mojego zakończonego związku i autoagresji.
Jakie uczucia we mnie dominują i dlaczego, próbowaliśmy razem też odpowiedzieć sobie czemu w ogóle do tego doszło(do rozstania).
Ja już się znam ze swoją psycholog pewnie pół dekady. Dość dobrze mnie zna. To jest wielki plus bo wie o co i dlaczego pytać. Moje pierwsze spotkania z nią były dość karkołomne.
Wiek: 29 Dołączyła: 04 Kwi 2011 Posty: 3178 Skąd: Polska
Wysłany: 2015-06-30, 16:50
Arya napisał/a:
jak wygląda wasza rozmowa z terapeutą?
To zależy od mojego nastroju.
Kiedy jestem pobudzona i raczej radosna, mówię głośno, szybciej niż wolniej, "podśmiechuję" się na końcu niektórych zdań, dużo opowiadam.
Kiedy jestem roztrzęsiona, mówię szybko, mieszam słowa, "podśmiechuję" się na końcu niektórych zdań jeszcze bardziej... Cóż, wyraźnie słyszę to na nagraniach z terapii. Teraz staram się nad tym panować.
Kiedy jestem spokojna i mam dobre samopoczucie, mówię normalnie, wyraźnie, nie za szybko. Płynnie opowiadam i nie mam problemów z odpowiadaniem na pytania. Nie "podśmiechuję" się na końcu niektórych zdań.
Rzadko jestem milcząca. W zasadzie... Ja w ogóle nie jestem milcząca. Jeśli już milczę to tylko dlatego, że muszę mocno się wysilić przy jakimś zadaniu, a myślenie przychodzi mi z trudem.
Ogólnie rzecz biorąc staram się aktywnie uczestniczyć w terapii.
Smutne jest piękne, ale na szczęście
Nie wszystko piękne smutne jest.
Hmm. Ja też staram się być aktywna, z drugiej strony - jeśli przez dłuższą chwilę nie pada żadne pytanie ze strony terapeutki, to sama nie potrafię opowiadać o sobie dłużej niż jednym zdaniem. Nie wiem, o czym mam mówić i jest mi wstyd, jeśli opowiadam o problemach lub o swoich radościach... stąd moje milczenie.
O wiele łatwiej jest mi odpowiadać na konkretne pytania, typu: "Czy zdarzył się Pani w tym tygodniu moment, w którym chciała Pani sobie zrobić krzywdę?"
Wiek: 36 Dołączył: 08 Cze 2015 Posty: 74 Skąd: Polska
Wysłany: 2015-07-06, 15:14
Byłem dziś u psychiatry. Skierował na terapie. Najbliższy wolny termin u psychologa wrzesień... Uff, zobaczymy, jak będzie... mam tez zapisany lek. Zobacze jak bedzie dzialac. Dzis pierwszy raz zazyje. ( przepraszam ze napisalem nazwe moj blad... )
Ostatnio zmieniony przez Pasterz Wilków 2015-07-06, 15:30, w całości zmieniany 1 raz
W temacie terapii Gestalt: ja brałam udział w grupowej terapii Gestalt - to była dla mnie idealna terapia, ponieważ tam więcej rzeczy się robiło niż mówiło. Gestalt bardzo pomogła mi odnaleźć się w grupie na moje ówczesne problemy z byciem wśród ludzi i tam też w konkretnych doświadczeniach zobaczyłam, czego mi zabrakło w dzieciństwie - pamiętam, jak bolało... ale pamiętam też, jak byłam np. przytulana... - jak nigdy w całym swym życiu i tego nie zapomnę - bycia tak prawdziwie przyjmowaną...
Wiek: 30 Dołączyła: 03 Sie 2012 Posty: 1733 Skąd: wielkopolskie
Wysłany: 2016-01-30, 18:40
Mam pytanie do osób, które miały styczność z terapią psychodynamiczną. Jak ustawione były fotele/krzesła? Chodzi mi o to, czy były ustawione na przeciw siebie, jednocześnie zmuszając do kontaktu wzrokowego. Czy terapeuta mówiąc utrzymuje kontakt wzrokowy?
Czy witając/żegnając się terapeta wyciąga do Was rękę?
Jeżeli śmierć bliskich czegoś nas uczy, to przede wszystkim tego, że na świecie nie liczy się nic poza miłością.
Wiek: 29 Dołączyła: 04 Kwi 2011 Posty: 3178 Skąd: Polska
Wysłany: 2016-01-30, 18:54
Motyl napisał/a:
Jak ustawione były fotele/krzesła?
Byłam u dwóch terapeutek prowadzących terapię w tym nurcie i w obu przypadkach fotele były ustawione naprzeciwko siebie (u jednej zawsze dzieliło nas biurko). I nie było mowy o kontakcie fizycznym - żadnego podawania ręki.
Smutne jest piękne, ale na szczęście
Nie wszystko piękne smutne jest.
Wiek: 30 Dołączyła: 03 Sie 2012 Posty: 1733 Skąd: wielkopolskie
Wysłany: 2016-01-30, 18:58
Czytałam kilka artukułów, w którym wspomniane zostało, że istotny jest kontakt wzrokowy z terapeutą. Autorzy wymieniali różnice między terapią psychodynamiczną a psychoanalizą i pojawił się także punkt o kontakcie wzrokowym.
Zastanawia mnie to ponieważ moje fotele ustawione są pod lekkim skosem i patrzenie na terapeutę kończy skręcaniem się w pół. Przez pierwsze dwie wizyty zerkałam na niego, ale było to dość niewygodne. Ostatnio zwrócił mi uwagę, że ustawienie foteli nie sugeruje w jakiej pozycji powinnam być i że sama decyduje czy jestem bardziej zwrócona w stronę ściany czy w jego stronę, zwracał uwagę na moją postawę.
Trochę mnie to irytuje, bo nie spotkałam się z terapeutą, który nie patrzy na pacjenta, gdy do niego mówi. Gdy oczekuje odpowiedzi, komentarza, zwraca się w moją stronę. Ale ogólnie, gdy mówi, to patrzy przed siebie.
Edytuję: Co do kontaktu fizycznego czytałam, że jest całkowicie zabroniony, nawet jako głupie podanie ręki.
Jeżeli śmierć bliskich czegoś nas uczy, to przede wszystkim tego, że na świecie nie liczy się nic poza miłością.
Wiek: 30 Dołączyła: 03 Sie 2012 Posty: 1733 Skąd: wielkopolskie
Wysłany: 2016-01-30, 19:05
Arya, szczerze, to nie wiem. Zawsze mnie to zastanawiało i byłam ciekawa jak zachowa się terapeuta, do którego pójdę. Nigdy mnie nie dotknął. W sumie to go zapytam o co w tym chodzi.
Jeżeli śmierć bliskich czegoś nas uczy, to przede wszystkim tego, że na świecie nie liczy się nic poza miłością.
Wiek: 30 Dołączyła: 03 Sie 2012 Posty: 1733 Skąd: wielkopolskie
Wysłany: 2016-01-30, 19:11
Właśnie przez to terapia psychodynamiczna wydawała mi się zawsze dziwna i kompletnie niezrozumiała. :myśli: Zdecydowałam się, bo psychiatra mnie namówił. No i Niedotykalna pare rzeczy mi wyjaśniła. Jak terapeuta odpowie mi coś logicznego, to napiszę.
Jeżeli śmierć bliskich czegoś nas uczy, to przede wszystkim tego, że na świecie nie liczy się nic poza miłością.