Ale mam zawirowania z moją magisterką. Jutro idę porozmawiać z profesorem, który być może zechce przygarnąć mnie pod swoje skrzydła i zostać moim opiekunem naukowym. Trochę się boję, bo w końcu do obrony zostało jakieś osiem miesięcy, a ja chcę zmienić promotora i... temat pracy.
kokosowa, wierzę, ale nawet bez taryfy ulgowej temat można zmienić właśnie do końca pierwszego semestru. U mnie też były cyrki z promotorem, bo raz mieliśmy uzbierać 10 osób, później się okazało, że 10 to za dużo, ple, ple, ple. W każdym razie to, że jeszcze nie masz opiekuna to żadna tragedia. Jak w lutym nadal go nie będzie to wtedy zaczęłabym się lekko martwić.
Dzięki za słowa pocieszenia! W moim przypadku wyglądało to tak, że promotor zachorował w marcu (albo kwietniu? już nawet dobrze nie pamiętam) i od tamtej pory nie mieliśmy z nim żadnego kontaktu, nie wyznaczono nam też żadnego zastępstwa. Teraz niby zaproponował, żebyśmy co jakiś czas spotykali się poza uczelnią, ale nieformalnie, bo normalną opiekę naukową będzie mógł nam zaoferować dopiero w marcu, w następnym roku. Właśnie dlatego jestem zmuszona poszukać innego promotora. A co do tematu - nie do końca sama go wybrałam (został mi narzucony), dlatego liczyłam na to, że uda się go zmienić przy okazji zmiany promotora. Cóż, za godzinę mam spotkanie i wszystkiego się dowiem.
Kiedy jest tak bardzo, bardzo źle, to musisz przesunąć sobie horyzont. Nie możesz myśleć tylko o tym, że następnego dnia trzeba wstać i ćwiczyć[...] Musisz spojrzeć na tyle daleko,by odzyskanie sprawności było tylko nic nieznaczącym etapem, bo prawdziwy cel leży znacznie dalej.
kokosowa, to super!!! Cieszę się bardzo!!!!!! : D:D
Kiedy jest tak bardzo, bardzo źle, to musisz przesunąć sobie horyzont. Nie możesz myśleć tylko o tym, że następnego dnia trzeba wstać i ćwiczyć[...] Musisz spojrzeć na tyle daleko,by odzyskanie sprawności było tylko nic nieznaczącym etapem, bo prawdziwy cel leży znacznie dalej.
Wiek: 29 Dołączyła: 26 Paź 2014 Posty: 103 Skąd: Europa
Wysłany: 2014-11-05, 20:36
Ogólnie wydaje mi się to skomplikowane. Póki co robimy rzuty Monge'a (przepraszam jeśli byka walnęłam) i jak dzisiaj zaczęliśmy przecinanie się brył to myślałam, że mi mózg wyparuje ._. może to kwestia wykładowcy i tyle. Jedne ćwiczenia to średnio 3-4 różne metody, do każdej jeden przykład, jak ktoś się zgubił po drodze to ma pecha .
Dohito, a masz chociaż zalążek wyobraźni przestrzennej? Zacznij od najprostszych rzeczy, weź jakąś gąbkę np i zrób jej rzuty. Weź mi podeślij na PW jakieś konkrety, przykłady.
Wiek: 29 Dołączyła: 26 Paź 2014 Posty: 103 Skąd: Europa
Wysłany: 2014-11-05, 23:08
wirus, No cóż jako osoba, która ukończyła liceum plastyczne powinnam takową mieć Po prostu mnogość tych różnych sposobów mnie przeraża... acz to pewnie dlatego, że teraz powoli spada u mnie poziom dobrego nastroju, zmienia się w głęboką depresję... jako starosta dodatkowo dostaję po tyłku za wszystko co sobie grupa wymyśli. Niektórzy wykładowcy są naprawdę wyrozumiali (ci starsi i ci młodsi), a niektórzy uważają się za pępek wszechświata i są bardzo, bardzo nieprzyjemni (babka, której jesteśmy pierwszą grupą jaką prowadzi...). Spytałam nieśmiało o jedną rzecz w imieniu grupy, a w zamian dostałam "wall of text" o tym jacy jesteśmy tacy a tacy czyli wielki opieprz. (ehh.. znowu się niepotrzebnie wygaduje ._.)
Wiek: 34 Dołączył: 11 Gru 2014 Posty: 123 Skąd: świat
Wysłany: 2014-12-13, 15:38
Studiowałem filozofię na UJ, obecnie kontynuuję naukę na studiach doktoranckich Uniwersytetu Columbia. I coraz mniej mam zapału do tego.
Nie wiem już w którą stronę i za cholerę żadnej taksówki.
... ehh, szlag mnie trafia, po prostu. Co ja tutaj w ogóle robię.