Ja od 9 lat zbieram bilety MPK na komunikację miejską, a czemu to długa historia. To jest moja jedyna pasja. Kiedyś zbierałem znaczki, katalogi samochodowe, karty magnetyczne lecz to były chwilowe zachcianki, jak ktoś to zbiera to może dać mi znać.
W przedszkolu i na początku podstawówki zbierałem pełno kapsli z czipsów.
W podstawówce zbierałem karteczki, wymieniałem się nimi z innymi, kupowałem je etc., ale tylko karteczki, na których były przedstawione zwierzęta!
Mam też małą kolekcję pocztówek.
Biletów nie kolekcjonuję, ponieważ niezbyt często jeżdżę pociągami, autobusami, tramwajami etc., jednak jeżeli już jeżdżę, to bilety zatrzymuję.
Kolekcjonuję monety 2 zł okolicznościowe. Z uwagi na to, że 2zł już nie robią, przerzuciłem się na 5zł. Poza tym DVD z ulubionymi filmami. Pamiątki związane z ulubionymi gwiazdami, najlepiej podpisane przez nie. Perełką w kolekcji jest osobiście złożony podpis z dedykacją przez Dite von Teese na okładce jej książki.
Pisownia. | Arya
Ostatnio zmieniony przez 2014-12-26, 12:02, w całości zmieniany 1 raz
Aaaa! Karteczki! Jak to było dawno... już o tym zapomniałam, a pamiętam, że bardzo to lubiłam w podstawówce. Udało mi się zebrać sześć segregatorów i nadal mam je schowane w półce, a jednak o nich zapomniałam. Dziękuję Wam za przypomnienie. ^^
Well, przestałam, bo to już nie ten wiek - zbieranie karteczek z... cokolwiek jest teraz modne - jakaś Violetta czy inny szatan - nie mieści się w zakresie moich zainteresowań. Chyba że wypuścili serię z Sherlocka BBC albo Marvela, to jestem gotowa biec do papierniczego. ^^
Zbieram metki. Te kartonowe. Niektóre są naprawdę śliczne. W sumie nie wiem po co - ot, tak. Mam ich cały karton, w którym jest - szacuję - około 400, może 500 sztuk?
Zbieram też mangi - ale to razem z bratem. Dość... kosztowne hobby. Mamy ponad osiemset tomów, przy czym z dumą mogę powiedzieć, że moja część jest większa, bo on do shounen-ai ani yaoi się nie zbliża, więc te mangi kupowałam w całości sama. I zaczęłam zbierać przed nim, dołączył później, mwahahaa!
Kupowanie mang poprawiało mi humor. Oczywiście w pewnym momencie - jak to ja - zaczęłam przesadzać i kupować mocno ponad swoje możliwości finansowe. W krytycznym momencie byłam winna bratu niemal tysiąc złotych, a biorąc pod uwagę fakt, że spłacałam z kieszonkowego i prezentów na urodziny czy święta... to nie było rozsądne.
Od jakiegoś roku nie przybyło nam żadnych nowych tomów. I na razie się nie palę, żeby ten stan rzeczy zmienić - oszczędzam. Chyba. ;D