Ostatnio dzieje się coś złego ze mną. Stałem się tykającą bombą, która resztkami sił wstrzymuje się przed wybuchem. Jestem strasznie przygnębiony i osamotniony. Związek zaczyna mi się powoli sypać, a żeby wprowadzić mnie w stan kompletnej furii wystarczy drobny impuls. Dzisiaj znów wpadłem w szał, na szczęście zawsze gdy uczucie gniewu mnie przepełnia, na początku chaotycznie chodzę po pokoju, a następnie żeby niczego nie zniszczyć, chwytam za kartkę oraz ołówek i zaczynam rysować. Wszystko żeby rozładować gniew, po którym następuje kompletna melancholia i brak siły do jakichkolwiek działań...
"She waits for me in my dreams.
Every night misery brings."
Wiek: 27 Dołączyła: 04 Sie 2015 Posty: 254 Skąd: Polska
Wysłany: 2014-09-03, 18:07
Nie poszłam na rozpoczęcie roku, a drugi i trzeci czyli dzisiejszy dzień przesiedziałam z głową w rękach. Nigdy nie czułam się tak źle jak teraz. Co roku ten sam schemat. Początek szkoły = załamanie. Z tym, że zawsze "jakoś" to było, a teraz po prostu sama nie wiem. W wakacje jeszcze można było zamknąć się w swoich czterech ścianach, pograć na komputerze, otępić się przy TV czy poczytać książkę. I pomijając fakt, że te wakacje były pełne płaczu, żalu, bólu i wszystkiego co złe, to te wszystkie rzeczy jeszcze to jakoś maskowały. A teraz? Po dwóch masakrycznych miesiącach trzeba dzień w dzień pokazywać się ludziom, wmawiać, że jest bardzo dobrze i pilnować, by się znowu nie rozpłakać. Nawet nie ma już nic co przyniosłoby mi ukojenie, chwilę spokoju. Na litość, jak można być tak beznadziejnym człowiekiem?
Wiek: 25 Dołączyła: 29 Sie 2014 Posty: 64 Skąd: mazowieckie
Wysłany: 2014-09-06, 19:38
I znowu się zaczęło, oby nie było powtórki z tych trzech lat. A jak znowu będę sama? Nie jestem już tak mile nastawiona do tego wszystkiego jak kilka miesięcy temu.
Miałem dzisiaj jeden z lepszych dni, wszystko szło po mojej myśli, zapomniałem o depresji i wszystkich problemach, ale oczywiście wszystko zniszczyła już pod koniec dnia jedna mała rzecz... ja pierd****
Jeden strzał i znika świat
Jeden strzał i nie ma wad
Jeden strzał i Twoja krew
Aniołowie są martwi, grzech wypełza na żer.
Miałem dzisiaj jeden z lepszych dni, wszystko szło po mojej myśli, zapomniałem o depresji i wszystkich problemach, ale oczywiście wszystko zniszczyła już pod koniec dnia jedna mała rzecz... ja pierd****
Tego dnia, który dzisiaj przeżyłeś, już Ci nikt i nic nie odbierze. Chwila się liczy. Oby było takich więcej.
Smutno. Przerażająco. DO tego stopnia, że aż się obudziłam i spać nie mogę.
Pieprzony mętlik w głowie doprowadza mnie do rozpaczy. Chciałabym płakać, a nie umiem.
Rozsadza mnie od środka.
I znowu się zaczęło, oby nie było powtórki z tych trzech lat. A jak znowu będę sama? Nie jestem już tak mile nastawiona do tego wszystkiego jak kilka miesięcy temu.
Paradies, spokojnie, początki zawsze są trudne. Moim zdaniem w liceum łatwiej jest nawiązać nowe wartościowe znajomości niż w gimnazjum. Ludzie stają się dojrzalsi, bardziej zajęci rozwijaniem swoich umiejętności, to i nie ma takiego strasznego parcia na przynależność do grup, łatwiej poznać ludzi. Poczekaj, jestem pewna, że będzie dobrze
czasem myślę że wszystko jest szaleństwem
bo świat wokół pachnie bzem i agrestem
Wiek: 25 Dołączyła: 29 Sie 2014 Posty: 64 Skąd: mazowieckie
Wysłany: 2014-09-15, 18:37
pinkrabbits W ostatnich latach w liceum trochę się pozmieniało. Ludzie się głównie zmienili, młodzież.
Uwierz mi jest parcie na przynależność do grup, jest podział. Nie są nastawieni na poznanie kogoś innego. Są zajęci telefonami i swoimi znajomymi/przyjaciółmi.
Nie no wiedziałam, że tak będzie.
I znowu się zaczęło, oby nie było powtórki z tych trzech lat. A jak znowu będę sama? Nie jestem już tak mile nastawiona do tego wszystkiego jak kilka miesięcy temu.
Paradies, spokojnie, początki zawsze są trudne. Moim zdaniem w liceum łatwiej jest nawiązać nowe wartościowe znajomości niż w gimnazjum. Ludzie stają się dojrzalsi, bardziej zajęci rozwijaniem swoich umiejętności, to i nie ma takiego strasznego parcia na przynależność do grup, łatwiej poznać ludzi. Poczekaj, jestem pewna, że będzie dobrze
U mnie jest na odwrót, w gimnazjum byłem z w miarę dojrzałymi ludźmi a w liceum same poj*by.
Jeden strzał i znika świat
Jeden strzał i nie ma wad
Jeden strzał i Twoja krew
Aniołowie są martwi, grzech wypełza na żer.
Ostatnio zmieniony przez 2015-01-05, 10:51, w całości zmieniany 1 raz
Paradies, Screwdriver, naprawdę? Ja fajniejszą paczkę miałam z gimnazjum, ale w liceum lepiej się czułam.
Może to syndrom pierwszej klasy? Oby minęło. Może jeszcze wszyscy podrośniecie, relacje się zmienią. Poczekajcie
czasem myślę że wszystko jest szaleństwem
bo świat wokół pachnie bzem i agrestem
Mam wrażenie, że jestem na granicy załamania. Już mnie wszystko przytłacza. Tak łatwo się poddać, a tak trudno iść do przodu... brakuje mi rodziny. Tęsknię za nimi, a wiem, że muszę iść swoją drogą, która na razie jest samotna. To nie pomaga...
Kiedy się poddam i przegram? Warto to odwlekać?