Co z tym forum? Bo taki jest tytuł tematu... Wyjaśniam, iż nie jaki Kruk, ma problem z pisownią, i to dość spory problem, nie robię z siebie ofiary, jak już zostałem wiele razy nazwany, tak mam problem, i nawet w życiu codziennym z tym problemy...
Znając zasady pisowni, wykute na blachę... Moderator nie jest w stanie zrozumieć, i jakże dostrzec owy problem, nie chodzi mi o inmunitetet, staram się, i miło że ktoś to docenia, mimo wszystko. Zapytałem kto? jest omawiany w poście... odpowiedz nie była klarowna, i wydłużała dyskusję na ten temat. Skoro nie umiem sobie poradzić z pisaniem na forum, jeśli kogoś rażą moje błedy ortograficzne, i jest to męczące dla co nie których "modów" poprawianie, to gdzieś tu jest przegrzanie, a może zbyt wczucię się w role "Moderatora" o tak specyficznej tematyce... Skoro nie widzi problemu mojego, jako człowieka. Chochlik, jeżeli mamy mieć prywatną wojnę, to załatwiajmy to przez PW. Wyjść jest wiele... Nie użyłem brzydkiego słowa, pytałem
Zaznaczam nie jest to kłotnia a chęć rozmowy na mój temat... Jeśli nie to zrozumiem. I tak jak wcześniej, załatwmy to prywatnie...
tak samo nie zdarzyło się wcześniej, żeby mi admin pisał w stylu 'nie odzywaj się w temacie tego usera, bo on jest zdenerwowany i może przestanie po nas jechać, jak się uspokoi'.
Wiem, o którym moim poście piszesz i zastanawia mnie ta interpretacja. W mojej prośbie chodziło o to, żeby skoro sytuacja się uspokoiła nie kontynuować zbędnych dyskusji na ten dany temat itp. I to była prośba, do której absolutnie nikt nie musiał się przychylać. Po prostu moim zdaniem bez sensu jest ciągnąć dalej dyskusje, gdy wszyscy inni już ją zakończyli, bo może to być przyczyna kolejnych gównoburz.
<<< Dodano: 2014-10-22, 14:07 >>>
Przeokropnie denerwuje mnie ostatnio pewna tendencja, która ma miejsce od zawsze i pewnie nigdy się to nie zmieni. Chcę się teraz po prostu wygadać.
Chodzi mi o rożnego rodzaju sytuacje, w których nagle pojawia się moment, gdzie forum jest najgorsze, bo nie dostaliśmy na czas odpowiedniego wsparcia (lub wcale), gdy ktoś nie zareagował tak jakbyśmy chcieli, gdy decyzja zarządu jest inna niż akurat my sobie wymarzyliśmy lub gdy większość ma inne zdanie niż my.
Zdarza się, że wybuchają różnego rodzaju gównoburze, podczas których zostaje wytknięta każda wada tego miejsca.
Irytuje mnie to, że rzadko kiedy ktoś nagle ot tak, spontanicznie napisze coś dobrego o tym miejscu. jakby nie miało zalet...
Mamy dwa niemal tożsame tematy: "Co z tym forum?" i "Wypalenie forumowe". A gdzie coś dobrego?
Mało kiedy zrobilibyśmy offtop, gdyby nazwę jednego z tematów w sprawach organizacyjnych nazwać po prostu: "Pytania, prośby i inne zażalenia".
Zapominamy o tym, że to tutaj wchodzimy od razu po odpaleniu kompa i to tutaj "obcy" ludzie wiedzą o nas więcej niż pewnie wszyscy "bliscy" z reala.
Przypomina nam się o tematach opiniowych dopiero wtedy, gdy wybucha awantura i trzeba się poskarżyć na złe naszym zdaniem rozwiązanie zarządu, ogólne funkcjonowanie forum itp.
Często odchodzimy z forum, "bierzemy urlop" od niego, gdy zaczyna źle na nas działać i nas przygnębiać. Rozumiem, ale dlaczego mało kiedy zwracamy uwagę, jak wiele na nim siedzimy i znajdujemy tutaj ukojenie oraz niekiedy potrzebne wsparcie?
Mamy dwa niemal tożsame tematy: "Co z tym forum?" i "Wypalenie forumowe"
Denerwują mnie obydwa tematy.
Wywalane frustracje na ogół, a w myślach krążących w głowie, na konkretne osoby i sytuacje.
A często łatwo można się domyślić o co i o kogo chodzi.
Ktoś nie dostał wsparcia, to ma prawo czuć się zawiedzionym.
Ktoś robi przerwę od forum - ma prawo chcieć się zdystansować, złapać oddech, odpocząć.
Tak jest w miejscach gdzie się dużo i często przebywa. Nawet wskazane są urlopy.
Nie rozumiem sensu istnienia tych dwóch tematów.
Dlatego dodam sobie obydwa tematy do ignorowanych, bo niczego nie wnoszą, niczego nie zmieniają, a są kłębowiskiem wylewania na innych swojej złości.
Przeokropnie denerwuje mnie ostatnio pewna tendencja, która ma miejsce od zawsze i pewnie nigdy się to nie zmieni. Chcę się teraz po prostu wygadać.
Chodzi mi o rożnego rodzaju sytuacje, w których nagle pojawia się moment, gdzie forum jest najgorsze, bo nie dostaliśmy na czas odpowiedniego wsparcia (lub wcale), gdy ktoś nie zareagował tak jakbyśmy chcieli, gdy decyzja zarządu jest inna niż akurat my sobie wymarzyliśmy lub gdy większość ma inne zdanie niż my.
Zdarza się, że wybuchają różnego rodzaju gównoburze, podczas których zostaje wytknięta każda wada tego miejsca.
Za mało masz zmartwień?
Logicznym podejściem jest zdystansowanie się, to nasz odbiór jest przeważnie niewłaściwy.
Ostatnio mój ojciec dostał od psychologa szkolnego książeczkę, są tam przedstawione metody jak rozmawiać z dzieckiem. W razie konfliktu nie wolno wypominać rzeczy, które wydarzyły się kiedyś. Problem dotyczy tej konkretnej sytuacji.
Naamah napisał/a:
Często odchodzimy z forum, "bierzemy urlop" od niego, gdy zaczyna źle na nas działać i nas przygnębiać. Rozumiem, ale dlaczego mało kiedy zwracamy uwagę, jak wiele na nim siedzimy i znajdujemy tutaj ukojenie oraz niekiedy potrzebne wsparcie?
Przerwy są jak najbardziej korzystne.
A mnie nie denerwują oba tematy. Poruszają istotne kwestie, jednakże w większości, i ja tego dokonałam, wylałam tu własne żale.
To, może zrobię wstęp. Dzięki forum doświadczyłam akceptacji, naprawdę. Zdystansowałam się do siebie i zaczęłam pozwalać dojrzewać sobie.
Poznałam wirtualne ludki, które okazały swoją bezinteresowną pomoc. Dostrzegłam wady, nad którymi powinnam popracować.
Ogólnie znalazłam część przystani i pragnę, żebyśmy spróbowali pokierować to forum w najbardziej dogodnym kierunku.
Chciałam zwrócić uwagę na post Złośnicy w temacie o alkoholach. Ogólnie poruszona kwestia nakręcania się jest widoczna w innych tematach i tutaj pozwolę sobie podziękować za zamknięcie Form autoagresji. Przyznam się, że mimo prób ignorowania to czasami działał na mnie demotywująco.
Sądząc po opisie zbyt dużo słodkości, ale chciałam to jakoś ładnie upakować.
Ostatnio więcej siedzę na szałcie i zauważyłam, że jeśli napiszę o czymś (czymś z gatunku "rozmów na poważnie" zwłaszcza) w temacie, to najczęściej nie uzyskam odpowiedzi, ale napisanie o tym samym na szałcie potrafi wszcząć na ten temat godzinną dyskusję. A ludzie pytani dlaczego nie piszą nic w tematach odpowiadają, że nie mają nic do powiedzenia, że się boją, że ich poglądy są nic nie warte... a na szałcie potrafią.
I efekt jest taki, że mam wybór - pisać o czymś na szałcie i zdać się na dyskusję wyłącznie z osobami, które akurat na nim są albo napisać w temacie, wiedząc że niemal każdy to przeczyta, licząc na to, że ze względu na większe grono odbiorców dyskusja będzie żywsza, bogatsza, zwyczajnie ciekawsza... i nie uzyskać żadnej odpowiedzi lub przeczytać odpowiedzi wciąż tych samych dwóch - trzech osób.
Dlaczego na szałcie można podjąć temat, a poza już nie?
I jeszcze jedno, skoro już tu piszę: wybory samorządowe. Były niedawno. Wybuchła afera z lipnym systemem zliczania głosów, który albo nie działał albo się mylił. Demokracja w Polsce zatrzęsła się w posadach, a na forum... napisano o tym 3 (słownie: trzy) posty. To znowu strach, brak poglądów, olewanie wszystkiego poza własną dupą, czy... co?
Co takiego się dzieje, że poza nic niewnoszącymi kolejnymi klonami skojarzeń, wszelkimi odmianami "tematów do marudzenia jakie to życie jest wujowe" i tematami powitalnymi, dyskusji na forum właściwie nie ma. W sumie to nawet tam dyskusja niemal nie występuje, bo jaki to dialog, kiedy każdy pisze o sobie, nie odnosząc się nijak do pozostałych wypowiedzi?
Wyrażając swoje poglądy w tematach narażamy się na wyśmianie, krytykę, wytknięcie najmniejszych błędów w poście. Co... zazwyczaj się dzieje, gdy ktoś ma odmienne zdanie.
Na szałcie dyskusja jest szybsza. Gdy palniemy gafę, można powiedzieć, że się żartowało lub że czegoś nie zrozumieliśmy... A w tematach ludzie zacytują każdy nasz błąd, wytkną wady... No i mają możliwość zrobienia z nas debili.
Właśnie! Dyskusja na szałcie jest szybsza. W temacie masz więcej czasu na zastanowienie, możesz wszystko sobie pod każdym możliwym kątem w sieci sprawdzić, żeby nie można było niczego wypowiedzi zarzucić. No i samemu można wytknąć błąd komuś innemu - to działa w obie strony.
Poza tym... jak to się ma do milczenia w sprawach istotnych dla ogółu społeczeństwa?
<<< Dodano: 2014-12-28, 11:27 >>>
Naamah napisał/a:
narażamy się na wyśmianie
Naamah napisał/a:
mają możliwość zrobienia z nas debili
A od zapobiegania obrażaniu użytkowników, to chyba jest zarząd...
Może nie tyle zrobić debila co zdyskredytować poglądy, co przyjemne nie jest a na to zarząd już wpływu nie ma.
Mogę mówić za siebie, ale dość często powstrzymuję się od odpowiadania w poważnych tematach przez to, że poważnych rzeczy mam dość na co dzień. Jestem zmęczona na tyle swoimi sprawami, żeby jeszcze zagłębiać się w poszczególne przypadki czegoś tam (można mnie chyba podciągnąć pod "olewanie wszystkiego poza własnym tyłkiem).
W przypadku tematu wypadałoby napisać więcej niż zdanie-dwa, które na shoucie pokazują zainteresowanie, ale nie wyczerpują kwestii.
Rozkładając każde zdanie i wypowiedź na części pierwsze nie łamiesz regulaminu. A jedynie zniechęcasz mnie do dyskusji, za co na tym forum nie ma kar.
O to chodzi. Napiszę coś, ktoś to zanalizuje po swojemu, przekręci... I trzeba tłumaczyć raz jeszcze, w innych słowach. Dlatego tak rzadko chce mi się wypowiadać w poważniejszych tematach.
No ok, to już znamy twój pogląd... a pozostałe 1000 osób? Nie wierzę, że wszyscy nie chcą dyskutować, bo zniechęca ich perspektywa, że a nuż, jeśli włączą się w dyskusję... to ktoś będzie z nimi chciał dyskutować.
Naamah napisał/a:
Napiszę coś, ktoś to zanalizuje po swojemu, przekręci... I trzeba tłumaczyć raz jeszcze, w innych słowach
A na czym polega twoim zdaniem dyskusja? Jeśli będziemy się ograniczać do "ja napiszę co myślę, a pod spodem ty, a dalej ktoś inny bez reagowania na wypowiedź poprzednika", to otrzymujemy temat typu "kim jest dla ciebie ojciec", który choć wartościowy dla poszczególnych osób uniemożliwia im interakcję i dyskusji w nim zwyczajnie nie ma. A to chyba jest forum, a nie zbiór tysiąca blogów.