Jeśli niemożliwa jest współpraca, to znaczy, że należy się rozstać, bo jaki sens się wzajemnie unieszczęśliwiać?
Kompromis nie równa się brakiem szczęścia. Z moją partnerką świetnie się dogadujemy ale często zdarza nam się iść na kompromis i zawsze oboje jesteśmy zadowoleni.
Lady Emaleth napisał/a:
A ja myślę, że skoro można kochać dwójkę dzieci, to można kochać dwie kobiety... tak samo mocno i w tym samym czasie.
Miłość rodzicielska a miłość do innej osoby to dwie różne rzeczy, bo nie wydaję mi się abyś była w stanie namiętnie całować się z własną córką.
Lady Emaleth napisał/a:
A co do seksu... jakoś nie jestem w stanie być zazdrosna o ciało mojego partnera... o jego czas, emocje, zainteresowanie i owszem... ale nie o sam aspekt cielesny.
Widocznie inaczej podchodzimy do seksu. Tylko ja mam prawo do kontaktu fizycznego z moją partnerką zarówno jeśli chodzi o seks jak i pocałunek. Działa to w dwie strony, również moje ciało w pewien sposób należy tylko i wyłącznie do mojej partnerki i jestem z tego bardzo zadowolony.
Lady Emaleth napisał/a:
A co jakby ona Ci dała ultimatum, albo mi pozwalasz uprawiać seks z innymi albo z nami koniec? To też tylko "ultimatum" i skoro Ty masz prawo takowe stawiać, to ona też.
Wtedy wybieram koniec bez dłuższego namysłu. Zostałem kiedyś zraniony przez kobietę która chciała być ze mną i kimś innym jednocześnie. Mimo iż ją bardzo kochałem to nie potrafiłem się z nią dzielić. Coś takiego jest dla mnie niedopuszczalne.
"She waits for me in my dreams.
Every night misery brings."
I tutaj się różnimy... nie uznaję kompromisów, uznaję tylko kooperacje albo transakcje. Dla mnie kompromis jest o tyle bez sensu, że nikt nie dostaje tego, czego chce... każdy dostaje 1/2 tego, na czym mu zależało i nikt nie jest w pełni usatysfakcjonowany. Dla mnie kompromis jest równoznaczny z brakiem szczęścia. Ja wolę wypracować takie rozwiązanie, które w 100 lub przynajmniej w 90% satysfakcjonuje oboje, a gdy to niemożliwe rezygnuję w całości z własnych roszczeń i żądam czegoś ekwiwalentnego w zamian.
Aruka napisał/a:
Miłość rodzicielska a miłość do innej osoby to dwie różne rzeczy, bo nie wydaję mi się abyś była w stanie namiętnie całować się z własną córką.
Oczywiście, że miłość rodzicielska nie powinna mieć podtekstu seksualnego, ale co to ma do rzeczy? Ja jedynie twierdziłam, że można kochać więcej niż jedną osobę jednocześnie.
Aruka napisał/a:
Tylko ja mam prawo do kontaktu fizycznego z moją partnerką zarówno jeśli chodzi o seks jak i pocałunek.
I masz prawo mieć takiego podejście. Ja mam prawo mieć inne. Dla mnie zdradą by było gdyby mój partner szukał wsparcia, zrozumienia i akceptacji u innych osób, jednocześnie nie szukając go u mnie. Gdyby przyjaciele wiedzieli o jego życiu, uczuciach i problemach więcej niż ja. To jest dla mnie sytuacja niedopuszczalna - chcę być dla partnera najbliższą osobą w kontekście potrzeb psychicznych i emocjonalnych... i raniłaby mnie sytuacja, w której ktokolwiek byłby mu bliższy.
Oczywiście, że miłość rodzicielska nie powinna mieć podtekstu seksualnego, ale co to ma do rzeczy?
To, iż moim zdaniem jeden rodzaj miłości (rodzicielska) da się podzielić na kilka osób, a innej już się nie da. Przynajmniej ja nie potrafię i za nic w świecie nie chcę się tego nauczyć.
Lady Emaleth napisał/a:
I masz prawo mieć takiego podejście. Ja mam prawo mieć inne.
Szanuję Twoje zdanie i nie mam prawa narzucać Ci czegokolwiek.
W ten właśnie sposób chyba doszliśmy do porozumienia jeśli chodzi o ten temat. Przynajmniej mi się tak wydaję. Oboje przedstawiliśmy sobie swoje poglądy na sprawę. Ja Twój szanuję, ale sam takowego nie akceptuję. Mam nadzieję że Ty masz podobnie.
"She waits for me in my dreams.
Every night misery brings."
Jeżeli chodzi o zdradę, to przyznam, że głównie na pierwszy plan u mnie wysuwa się zdrada przez uprawianie seksu (będąc całkowicie świadomym swoich czynów) z nie partnerem.
Inesse napisał/a:
Jak uważasz czy można wybaczyć zdradę?
Myślę, że tak... Swego czasu zawsze byłem zdania, że jeżeli ktoś by mnie zdradził, to nawet gdyby wszystko się waliło i paliło nigdy nie wróciłbym do takiej osoby... Z drugiej strony wszystko zależy od okoliczności w jakiej się zostało zdradzonym... Co do wybaczania lub niewybaczania zdrady - myślę, że to wszystko zależy od predyspozycji człowieka, jego asertywności etc.
Inesse napisał/a:
Zdradził(a/e)s kiedyś?
Nie, nigdy.
Inesse napisał/a:
A może masz ochotę kogoś zdradzić?
Nie. Nigdy nie mówię nigdy, jednak nie wyobrażam sobie zdradzić osoby, którą kocham, z pobudek takich jak np. mój partner nie chce uprawiać seksu, więc szukam sobie osób do zaspokojenia swoich potrzeb.
Raczej starałbym się rozmawiać z partnerem, informować go o swoich obawach lub powiedzieć prosto z mostu jaka jest sytuacja. Nie wyobrażam sobie zdradzić kogoś i go o tym nie poinformować, wyrzuty sumienia by mnie chyba zeżarły.
W życiu są co prawda różne sytuacje, kiedy osoba, która zdradza robi to świadomie, jednak z różnych przyczyn nie może zerwać ze swoim partnerem, bo... np. ten partner ją/go utrzymuje.
Aruka napisał/a:
Zostałem kiedyś zraniony przez kobietę która chciała być ze mną i kimś innym jednocześnie. Mimo iż ją bardzo kochałem to nie potrafiłem się z nią dzielić. Coś takiego jest dla mnie niedopuszczalne.
Też nigdy bym nie poszedł na taki układ. Nie interesują mnie otwarte związki.
//Ups... Odpowiadałem już w tym temacie, ale ten post jest bardziej rozbudowany i w sumie od tamtego posta moje zdanie na temat zdrady trochę się zmieniło...
1. Czym dla Ciebie jest zdrada?
2. Jak uważasz czy można wybaczyć zdradę?
3. Jak mówisz na osoby które zdradziły?
ODP.
1. Zdrada w wykonaniu faceta to przespanie się lub zamiar przespania się z inną kobietą/facetem. Całowanie, obejmowanie czułe.
Zdrada w wykonaniu kobiety to zakochanie się w innym/innej lub przespanie się, obejmowanie, całowanie.
Podobno faceci mogą przespać się z obcą kobietą i wrócić do domu jakby nigdy nic, do kochającej żony i czule się przywitać.
Kobiety zaś podchodzą bardziej emocjonalnie. Podobno rzadko sypiają z kimś, jeśli nie ma uczucia.
2. Wybaczyć można, zapomnieć nigdy. Można wybaczyć zdradę psychiczną, ale nie fizyczną. Wybaczyć mógłbym objęcia, może całowanie, ale nie seks.
3. Zależy co doprowadziło do zdrady.
Jeśli ktoś zdradził, bo poczuł się odrzucony i znalazł szczęście gdzie indziej, to taka osoba jest dla mnie biedna, ale i oszustem, kłamcą oraz nie ma szacunku do samego siebie.
Jeśli zdradził, bo po pijaku poniosły emocje to zwykły szmaciarz lub szmata.
Zdrada w wykonaniu kobiety to zakochanie się w innym/innej lub przespanie się, obejmowanie, całowanie.
Dlaczego robisz takie rozróżnienie? Kiedy facet zakochuje się w innej kobiecie, to... to nie jest zdrada? Czym się różni zdrada faceta od zdrady kobiety?
Sealiah napisał/a:
Podobno rzadko sypiają z kimś, jeśli nie ma uczucia.
Nie generalizuj... Widziałam bardzo różne przypadki.
Zdrada w wykonaniu kobiety to zakochanie się w innym/innej lub przespanie się, obejmowanie, całowanie.
Podobno faceci mogą przespać się z obcą kobietą i wrócić do domu jakby nigdy nic, do kochającej żony i czule się przywitać.
Kobiety zaś podchodzą bardziej emocjonalnie. Podobno rzadko sypiają z kimś, jeśli nie ma uczucia.
Właśnie... Podobno. Najbardziej wkurwi*jąca generalizacja jaką widziałam. Faceci...
Arya, Moje podejście nie jest naukowe, te wnioski opieram na swoich przeżyciach i tym co mnie w życiu spotkało lub moich znajomych. Jak zdradzał facet to raczej nie z miłości, kobiety zaś tak. Koledzy zdradzali bo mieli chcice, koleżanki bo większym uczuciem darzyli kochanków.
Może trochę to źle sformułowałem, powinienem zaznaczyć, że chodzi tu o moje spostrzeżenia.
Evicka, znałem dziewczyny, które sypiały z kim nie będąc zakochanymi, ale nie poznałem kobiety która zdradziła z osobą do której nic nie czuła
Złośnica, ja tak uważam, gdyż wiedząc że żona jest w bliskich relacjach z kimś, to byłbym w stanie jej to wybaczyć, gdyby się opamiętała i zerwała znajomość, ale nie wybaczył bym gdyby doszło do skonsumowania tej znajomości
ale nie poznałem kobiety która zdradziła z osobą do której nic nie czuła
Witam.
Sealiah napisał/a:
Jak zdradzał facet to raczej nie z miłości
Dziwne, że nie poznałeś nigdy takiego faceta. Przecież jest tryliard facetów, którzy zostawiają żony dla swoich kochanek i w zasadzie jest to powszechne zjawisko zarówno u kobiet, jak i u mężczyzn.
Sealiah napisał/a:
gdyż wiedząc że żona jest w bliskich relacjach z kimś, to byłbym w stanie jej to wybaczyć, gdyby się opamiętała i zerwała znajomość, ale nie wybaczył bym gdyby doszło do skonsumowania tej znajomości
To ciężko mi zrozumieć. Mam inne podejście. Seks to tylko seks. Dla mnie nigdy nie szedł w parze z uczuciem, totalnie rozdzielam te dwie kwestie. No, fajnie jest uprawiać seks z kimś, kogo się kocha, ale nie mam oporów, by zrobić to z kimś kogo nawet nie znam. Emocje są głębsze. Jeśli ktoś obdarzył kogoś uczuciem, to już gorsze, niż jednorazowy wyskok z nieznajomym, moim zdaniem.
Ja w tej wypowiedzi miałam na myśli rozpatrywanie to w kwestii wybaczenia. I chyba mnie łatwiej byłoby wybaczyć jednorazowy wyskok, jeśli mój facet twierdziłby, że nic do tej kobiety nie czuje i nie czuł i że to była tylko czysta fizyczność, niż to żyć z mężczyzną, który będąc ze mną potrafił kochać, albo obdarzyć innym głębszym uczuciem inną kobietę.
Evicka, znam kolegę który zdradził bo się zakochał, ale opamiętał się nadal jest z żoną, nie poznałem nikogo kto by zostawił partnera dla kochanki, ja będę pewnie pierwszy
Ja zdradzalam swojego chlopaka wielokrotnie, mimo ze bardzo go kochalam. Nie moge sobie tego wytlumaczyc w zaden logiczny sposob. W koncu po ktoryms razie przejrzal na oczy i zostawil mnie. Stracilam najwazniejsza dla mnie osobe na swiecie, najwspanialszego faceta. Takiego, ktory gotow byl oddac za mnie zycie, ktory mnie wspieral, kochal bezgranicznie, byl mi wierny i nie widzial poza mna swiata. Nigdy nie wybacze sobie tego, ze go stracilam przez swoja hmm... glupote? lekkomyslnosc? Nie potrafie sie pozbierac po tej stracie. Moje zycie stracilo sens. Brzydze sie od tej pory zdrada i jestem pewna ze nie zrobilabym tego nigdy wiecej a tym bardziej nie wybaczylabym.
dziś rozmawiałem z moja terapeutka na temat zdrady, właściwie romansu. Wyszło na to, że ludzie tak robią bo jest to łatwe, bez zobowiązań, bez strachu bez emocjami i zranieniem, tak ogólnie. Ja ostatnio do zdrady podchodzę dość osobliwie, wydaje mi się, że zdrada w dużej mierze jest też z winy partnera. Poświęca za mało uwagi, jest zbyt skąpy w uczuciach lub po prostu kiepski w łóżku. Nie można się winić tylko siebie za zdradę, bo partner prawie na zawsze robi coś co powoduje, że mamy ochotę na skok w bok