O, mam kompletnie odwrotnie. Nie znam, widzę/rozmawiam pierwszy raz, ale już "coś go nie lubię". Albo jej. Osoba może absolutnie niczym nie zawinić, ale coś w jej sposobie bycia czy mówienia działa mi na nerwy.
Wiek: 25 Dołączyła: 29 Sie 2014 Posty: 64 Skąd: mazowieckie
Wysłany: 2014-08-31, 17:41
Miewam coś takiego, ale gdy chcę zagadać/zapoznać się często czuję, że ten ktoś chce mnie zbyć, przeszkadzam mu. Ale nie we wszystkich przypadkach.
Złośnica też coś takiego mam! Nie znam jakiejś osoby, ale w jakiś sposób działa mi na nerwy, jak ją widzę od razu uciekam, bo mną aż ze złości trzęsie.
Wiek: 25 Dołączyła: 13 Lip 2014 Posty: 1923 Skąd: Polska
Wysłany: 2014-09-08, 21:47
Złośnica, oj, przypominam sobie czasy obozów i szpitali uzdrowiskowych, nienawiść od pierwszego słowa, a potem? A potem wieloletnie znajomości i przyjaźnie
Ha! Mój wrogo-radar na razie działa w miarę sprawnie. To znaczy, jeśli od początku coś kogoś nie lubię to prędzej czy później osoba faktycznie czymś podpada i mam przyklepanie swojej teorii. Owszem, ja wiem, że jak się czeka na czyjeś potknięcie tylko to prędzej czy później się je zobaczy, ale nie mówię teraz o hm, małych, codziennych nieporozumieniach. Myślę już o udawaniu śmierci przez kogoś innego, okradaniu, takich tam.
Za to... już chyba bardziej na temat, zdarzyło mi się też polubić kogoś zanim dobrze poznałam. Nawet tu na forum.
Mi wystarczy, że dana osoba wyróżnia się jakoś z tłumu, jakoś specjalnie się nie starając, by być zauważaną. Od razu mój wzrok zostaje przyciągnięty. Wiem na wstępie z kim się dogadam, a z kim nie. Lubię osoby skomplikowane, z którymi trzeba się pomęczyć, by uzyskać bliższy kontakt.
Taka znajomość jest ciekawa, bo zazwyczaj pod szarym murkiem, kryje się wyjątkowa osobowość.
Brak wiary w tobie,
Pociąga za sobą brak wiary w innych.
~Lao Tzu
Lubię osoby skomplikowane, z którymi trzeba się pomęczyć, by uzyskać bliższy kontakt.
Ja też, miałam takie co najmniej trzy. Niestety dziś niewiele z nich zostało. Każdy chce mieć osobę o magicznych, zmieniajacych się oczach tylko dla siebie.
Z dnia na dzień silniejsza
Ostatnio zmieniony przez Evi 2015-12-20, 11:04, w całości zmieniany 1 raz
chodzi ze mną do szkoły, ale jest w niej coś, co sprawia, że chcę ją poznać. Jej wygląd, zachowanie, sposób mówienia... Zaczynam zwracać na tę osobę więcej uwagi. Czuję, że z tą osobą mogłabym rozmawiać, rozwijać się.
Aktualnie mam taką sytuację i nie wiem dlaczego nie potrafię chociażby zacząć rozmowy. Jest to osoba z mojej klasy, więc wie o moim istnieniu. Jednak nie znamy się praktycznie wcale, po za swoimi imionami. Bardzo tego żałuję... Może jakoś uda mi się to zmienić przez dwa lata...
Wiek: 28 Dołączyła: 08 Maj 2016 Posty: 299 Skąd: mazowieckie
Wysłany: 2016-05-15, 17:01
Zdarza mi się tak całkiem często, zawsze okazuje się potem, że warto było nawiązać znajomość. Ostatni taki przypadek - jakieś pół roku temu poznałam u znajomych chłopaka, który był małomówny. Nie tyle, że nieśmiały, ale po prostu nieotwarty na nowe znajomości. Jednak po tym, jak sobie żartował z innymi, od razu zauważyłam, że mamy identyczne poczucie humoru i że świetnie byśmy się dogadywali. Bardzo chciałam się z nim zaprzyjaźnić i teraz jest moim super ziomem
Doświadczacie/doświadczaliście czegoś takiego? Co myślicie o tym zjawisku.
Tak. Czasem się zdarza. Dana osoba wyjątkowo i inaczej zwraca moją uwagę, chcę ją poznać i chcę sama wywrzeć na niej dobre wrażenie. Raz tak miałam, ze wiedziałam, że z tą osobą będę się dogadywać, ale dopiero po 4 latach luźnej znajomości udało się zbliżyć. Teraz to już przyjaźń.
Złośnica napisał/a:
O, mam kompletnie odwrotnie. Nie znam, widzę/rozmawiam pierwszy raz, ale już "coś go nie lubię".
Tak też bywa. Nawet bardziej pamiętam takie sytuacje. Od razu czuję, że nie mam o czym rozmawiać z daną osobą. Wiele razy słyszałam, że się uprzedzam i nie powinnam. Niestety, jak próbowałam dać szansę poznania, to zawsze wychodziło, że miałam rację. Zupełnie inne światopoglądy, skraje opinie itp.
Niektórzy obcy ludzie są dla mnie bliscy. Nie wiem jak to powiedzieć, patrzę na twarz tego człowieka i mam wrażenie, że już gdzieś się spotkaliśmy i łączyła nas więź. To coś a'la deja vu, ale trwa kilkanaście dni. Tak jakby ktoś wymazał mi wspomnienia z tą osobą, jednak uczucia do tej osoby pozostały.
Był taki przypadek, który mocno mnie męczył. Zauważyłem go podczas przeglądania instagrama, gdy popatrzyłem na zdjęcie przeszedł mnie dreszcz, a po chwili po twarzy spływały mi łzy. I tak za każdym razem kiedy na niego patrzyłem, nie mam pojęcia co to było. Chciałem do niego zagadać, ale się wstrzymałem. Przecież nie zagadam do niego i powiem "Ej, hej. Wiesz co, wydajesz mi się dziwnie znajomy, tak jakbyśmy już się kiedyś znali. Btw płaczę na Twój widok.". Eh, zresztą, to inteligentny człowiek, który jest 2 razy starszy ode mnie. Ostatecznie nigdy do niego nie zagadałem i od czasu do czasu go stalkuję.
R. de Valentin, he? Niee, podziękuję. Czuję, że nie dałbym rady poprowadzić rozmowy, oczywiście o ile by odpisał na moją absurdalnie brzmiącą wiadomość.
Hm, fotografujesz swoje miasto?