Czytam te wasze historie z rowerzystami, o wyganianiu ich na jezdnię czy ścieżkę rowerową... I dochodzę do wniosku, że ogromnie się cieszę, że mieszkam na wsi... Tutaj nie ma czegoś takiego jak chamski pieszy stający na drodze rowerzyście jeżdżącym po chodniku, czy rowerzysta wjeżdżający na pieszego bo to nie jest chodnik, żebyś mógł sobie tutaj chodzić... Tutaj się mówi przepraszam i się przejeżdża/przechodzi obok, często życząc sobie jeszcze wzajemnie miłego dnia.
Lubię jeździć rowerem. Zwłaszcza tutaj, gdzie mieszkam. Jest bardzo dużo ścieżek dla jednośladów, kierowcy nie szaleją zbytnio, a chodniki często są podzielone na strefy ruchu pieszych i rowerowego. Kiedy sytuacja zmusi, aby jechać między ludźmi, przy zachowaniu ostrożności i kultury osobistej, da się przejechać bez problemów i nerwów przez zatłoczony ryneczek ( sama raczej wolałabym go ominąć, bądź prowadzić rower, ale sytuacja poniekąd mnie zmusiła, gdybym nie jechała za przewodnikiem, zginęłabym w nieznanym mieście ). Można spotkać się ze stwierdzeniem, że kraje skandynawskie są rajem dla rowerzystów i chyba coś w tym jest.
Ciekawostka: w telewizji co jakiś czas puszczane są krótkie filmiki (w ramach akcji urzędu odpowiedzialnego za drogi etc) nawołującej do dzielenia się drogą. Są utrzymane w lekkim, dowcipnym tonie, zawierają instrukcje dla niekumatych (rowerzystów i kierowców), jak jeździć mądrze, aby jeździć bezpiecznie. Każdy ma inne przesłanie (o rozglądaniu się, utrzymywaniu dystansu, zerkaniu w lusterko etc.), jest ich bodajże osiemnaście. Wklejam link do najdłuższego z nich mającego przesłanie ogólne "Dziewięć Żyć".
Tutaj nie ma czegoś takiego jak chamski pieszy stający na drodze rowerzyście jeżdżącym po chodniku
Sugerujesz, że na chodniku o szerokości metra, gdzie z lewej mam ścianę, a z prawej barierkę oddzielającą chodnik od jezdni (i oba te obiekty są solidnie brudne od spalin, moczu żuli itd) powinnam się odsuwać (dokąd?), żeby ktoś, kto łamie przepisy i mnie obraża mógł sobie beztrosko jechać dalej?
Chciałbym zwrócić uwagę, że nie wszędzie jest bezpiecznie jechać ulicą i bardzo często rowerzyści jeżdżą chodnikiem. U mnie w mieście Policja czy Straż Miejska zwróci uwagę tylko w ścisłym centrum, co jest sensowne ze względu na duży ruch pieszych.
Wiek: 26 Dołączyła: 26 Sie 2011 Posty: 2709 Skąd: łódzkie
Wysłany: 2014-08-21, 17:18
faja napisał/a:
Chciałbym zwrócić uwagę, że nie wszędzie jest bezpiecznie jechać ulicą i bardzo często rowerzyści jeżdżą chodnikiem.
Święte słowa.
Eh. Zdarzają się nieuprzejmi rowerzyści, jak i nieuprzejmi piesi.
Ale naprawdę, czy odrobina kultury i bycia miłym tyle kosztuje?
Rozumiem, że chamskie zachowanie rowerzystów jest jakie jest i nie jest przyjemne, ale nie każda osoba, która jeździ na rowerze po chodnikach jest tym złym.
Chochlik pewnie zaraz napisze, że skoro się ktoś boi jeździć rowerem po ulicy, to niech nim nie jeździ. Ale chyba wtedy z ulic (i chodników) zniknęła by dość duża liczba rowerów. Pewnie zaraz usłyszę, że nie powinnam jeździć rowerem tym chodnikiem który jest obok bloku. Będę nim iść prowadząc rower, aby dotrzeć na ulicę po której będę jechać. Bes sęsu.
W kłębuszkowaniu cała nadzieja.
Ostatnio zmieniony przez 2014-08-21, 21:55, w całości zmieniany 1 raz
Lubię jeździć. A raczej lubiłam.
Teraz się wstydzę. Nie ma opcji bym wsiadła i przejechała się nawet do sklepu...
Próbowałam pokonać ten lęk. Kiedyś kilka razy w tygodniu jeździłam.
Nie każdy rowerzysta jest chamski. No ale najlepiej wszystkich do jednego worka wrzucić.
Popraw mnie jeśli się mylę. Zdawało mi się, że opisałam całkiem konkretną sytuację (mam pójść i zrobić sobie zdjęcie w tamtym miejscu, żebyś widziała jaki ten chodnik jest wąski, a ściana brudna?), a nie napisałam nic w stylu: "każdy miłośnik pedałów jest wcieleniem szatana".
<<< Dodano: 2014-08-24, 18:36 >>>
Dzisiaj byłam w sklepie. Kupiłam 2l colę (nie, nie Coca-Colę, inną), paczkę wafelków i jogurt. Te nieistotne informacje są wstępem do sytuacji, jaka mi się przytrafiła w drodze powrotnej. Otóż w pewnym momencie, kiedy wracam ze sklepu znajduję się w punkcie, który wygląda następująco: parking - chodnik - mój blok - parking - ulica. W związku z tym doznałam dzisiaj nowego doświadczenia w życiu. Otóż z pierwszego parkingu jakiś facet jechał sobie motorowerem po chodniku, żeby dojechać przez drugi parking do ulicy. I teraz tak:
Wikipedia napisał/a:
Według polskiej definicji z prawa o ruchu drogowym, motorower to każdy pojazd jednośladowy lub dwuśladowy zaopatrzony w silnik spalinowy o pojemności skokowej nieprzekraczającej 50 cm³, którego konstrukcja ogranicza prędkość jazdy do 45 km/h (na świecie produkowane są także konstrukcje o większej prędkości).
Tak wygląda motorower:
Podkreśliłam tę prędkość z Wikipedii z dwóch powodów:
1) jakiś tydzień temu jechałam 50km/h i jakiś dziadek na skuterku mnie wyprzedził, jakbym stała.
2) rowerem można osiągać i większe prędkości...
I zastanowiła mnie ta sytuacja, bo po raz pierwszy się spotkałam z jeżdżeniem motorowerem po chodniku. Po ścieżce rowerowej tak, ale po chodniku... nie widziałam. To chyba dość dziwne zachowanie. Ale może on się boi, bo jeżdżenie po jedni jest niebezpieczne? Poza tym, w przeciwieństwie do rowerzysty, ma ogranicznik prędkości, więc czemu nie?
Teraz pytanie do zwolenników rowerów na chodnikach:
Czy jeżdżenie w ten sposób motorowerem pochwalacie w takim samym stopniu? Odpowiedzi uzasadnijcie.
p.s.
W Szczecinie właśnie otworzyli 32 stacje roweru miejskiego. Cywilizacja zawitała! Na razie widziałam jednego dzielnego rowerzystę na pożyczonym jednośladzie... i jechał prawidłowo!
<<< Dodano: 2014-08-25, 08:07 >>>
Cirilla napisał/a:
Pewnie zaraz usłyszę, że nie powinnam jeździć rowerem tym chodnikiem który jest obok bloku. Będę nim iść prowadząc rower, aby dotrzeć na ulicę po której będę jechać. Bes sęsu.
Jak, powiedz mi, JAK jesteś w stanie jeździć rowerem, kiedy nie znasz kodeksu drogowego w zakresie dotyczącym rowerzystów?! Tam jest jasno napisane gdzie i kiedy wolno się rowerem poruszać. A fragment, który zacytowałam świadczy, że nie masz pojęcia, że akurat wtedy (kiedy obok chodnika nie ma ani jezdni, ani ścieżki rowerowej) możesz jechać chodnikiem... i ustępować pierwszeństwa pieszym. Ustępowanie pierwszeństwa to jest: niewpływanie na ruch pieszych. Stoją? Niech stoją. Idą powoli? Niech idą. A ty, jadąc rowerem, nie masz prawa oczekiwać od nich ani w jakikolwiek sposób im sygnalizować, że mają cię przepuścić.
Chochlik szukasz dziury w całym. Nikt nie jeździ takimi skuterkami po chodnikach czy ścieżkach rowerowych. Nigdy też jadąc rowerem nie spotkałem się z nieżyczliwością pieszych. Mówię przepraszam jeśli nie da się inaczej przejechać i nikt się nie burzy. Nawet jak ludzie stoją na chodniku i widzą z daleka, że jedzie rowerzysta to sami robią miejsce. Jestem natomiast ciekaw czy sama jeździsz rowerem i czy wiesz o czym piszesz? Polecam trochę pojeździć i zobaczyć jak to jest, jak ci tir siedzi na kole.
Nikt nie jeździ takimi skuterkami po chodnikach czy ścieżkach rowerowych.
Bardzo się mylisz. Po ścieżkach rowerowych jeżdżą nagminnie. To nie jest odpowiedź na moje pytanie. Skoro rower 'tak', to dlaczego motorower 'nie'?
<<< Dodano: 2014-08-29, 16:59 >>>
Jakie macie doświadczenia z rowerami miejskimi? Mnie by bardzo uradowało, gdybym mogła za darmo dojechać do dwóch miejsc w Szczecinie od dworca, nie za 2zł, ale za darmo (za 1zł, jeśli nie zdążę w 20 minut). Przy obu jest stacja rowerów... Tylko słyszę różne opinie - że awaryjne, że system 'uczy się' gdzie jest potrzebnych więcej rowerów (wróżę, że dworzec, to główne miejsce, gdzie ich brakuje) i stacje bywają puste, że jakieś oblężenie i szał nastąpił i nie nadążają... No i ciągle nie mogę znaleźć informacji, czy 'telefon komórkowy', niezbędny do używania tej zabawki, to musi być ten z gatunku 'glazura i terakota z dżi-pi-esem i ęternetę', czy może być coś normalnego.
Mnie by bardzo uradowało, gdybym mogła za darmo dojechać do dwóch miejsc w Szczecinie od dworca, nie za 2zł, ale za darmo (za 1zł, jeśli nie zdążę w 20 minut). Przy obu jest stacja rowerów...
W Krakowie nie ma z tym problemu - stacje rozstawione są tak blisko od siebie, że spokojnie można zmieścić się w pierwszych dwudziestu bezpłatnych minutach, a potem zmienić rower.
Chochlik napisał/a:
stacje bywają puste, że jakieś oblężenie i szał nastąpił i nie nadążają...
Mi się to jeszcze nie zdarzyło... Ale nie wiem, jak jest w Szczecinie.
Korzystam w Warszawie i jestem zadowolona. Raz rower mi się "nie oddał" na stacji, ale sprawę udało się wyjaśnić bez większych trudności. Nie wiem, jak w Szczecinie, ale w Warszawie pierwsze 20 minut jest za darmo, a 21-60 minut za 1zł.
Nie wiem, jak w Szczecinie, ale w Warszawie pierwsze 20 minut jest za darmo, a 21-60 minut za 1zł.
Dokładnie tak samo.
I chyba się nie dowiem od was co z tym internetem w telefonie...
Ace napisał/a:
Jeszcze nie rozumiem tego porównywania motoroweru do roweru. Pewnie tylko dlatego, że zauważyłaś taką sytuację, bo innego wytłumaczenia nie znajdę.
Wyraźnie napisałam - skoro x osób uważa, że rowerem można, to czy motorowerem, który jest z założenia bezpieczniejszy (rejestrowany, co ułatwia identyfikację właściciela, z przeglądam co ogranicza ilość rzęchów na drodze i z ograniczeniem prędkości) również można? Po prostu nietypowość tamtej sytuacji uświadomiła mi, że być może ludzie jednak z jakiegoś powodu te dwa pojazdy traktują różnie.
.
