Ja wszystko skrywam w sobie. Nie ufam ludziom, nawet tym pozornie najbliższym. Mam opinię grzecznej i poukładanej dziewczynki, więc nie mogę splamić tej opinii
Chyba nawet nie potrzebuję pomocy... Zresztą sama nie wiem.
Ja... Nie potrafię tego ostatnio robić. Wczoraj było źle, zamiast napisać do kogoś, zignorowałam to,, bo bałam się wysmiania powodu mojego smutku. Niby jest dobrze, a ja zaczynam planować samobójstwo. I nawet nie mam kogo poprosić o pomoc, no nikt nie zrozumie. Kiedy jeszcze chodziłam do psychologa potrafiłam to robić, przychodziło mi to z dużą łatwością.
Kiedy spytają cię, jak się masz, odpowiedz po prostu, że wcale. ~ Kłapouchy.
Niby jest dobrze, a ja zaczynam planować samobójstwo.
To nigdy nie jest dobre rozwiązanie. Życie to piękny dar. Może i nie jest kolorowe, bo nie jest, ale pomyśl o tych ciężko chorych, na których śmierć codziennie czeka za rogiem. Wielu z nich mimo wszystko potrafi korzystać z najmniejszych przyjemności. Oni pragną żyć. Oddaliby wszystko za zdrowie.
Chociażby nie wiem jak byłoby nam ciężko, musimy żyć.
Wiek: 28 Dołączyła: 09 Lut 2014 Posty: 855 Skąd: świat
Wysłany: 2014-08-03, 10:43
Nie proszę o to. Nie potrafię tego robić. Jak w akcie desperacji prosiłam kiedyś bliską mi osobę o pomoc, dostałam tak po łbie, że aż szkoda gadać. Nie słownie raczej staram się nie dawać żadnych znaków, że czasem jej potrzebuję. A jeśli jest już bardzo źle i milknę, ukrywając się przed całym światem, mam wrażenie, że ludzie patrzą na mnie z politowaniem. Tak więc niech pozostanie tak jak jest.
Wiek: 26 Dołączyła: 21 Wrz 2013 Posty: 67 Skąd: Polska
Wysłany: 2014-08-03, 23:19
Raczej nikogo nie proszę o pomoc, chociaż mam od niedawna jedną przyjaciółkę z którą mogę o wszystkim porozmawiać i wiem, że będzie mi szczerze próbowała pomóc - chociaż mieszkamy trochę daleko od siebie, więc przez internet prawie nic mi to nie daje.
Powiedziałam kiedyś o swoich problemach dla mamy (to było we wrześniu), powiedziałam szczerze, że mam depresję, tnę się, mam codziennie myśli samobójcze. Pocieszyła mnie, porozmawiała chwilę i postanowiłyśmy, że umówi mnie do psychiatry. Od tej pory nic, zero. Uznała chyba, że to były żarty/jednorazowy zły humor, bo nie chciałam jej pokazać ran ani blizn - po prostu źle bym się z tym czuła, nie robię tego na pokaz i nie chcę żeby ktokolwiek to widział. Pod koniec listopada wylądowałam w szpitalu z bólami brzucha i pielęgniarki przy podkuwaniu mnie zobaczyły moje rany - wtedy akurat los chciał, że były prawie świeże - zjechały mnie tylko wzrokiem i widziałam, że później rozmawiały z lekarzem. Przyszedł lekarz, kazał mi pokazać moje ręce, zaśmiał się i zapytał czy to w ramach jakiegoś fan club'u piosenkarza itp. Byłam w szoku, ale okej, nic nie mówiłam, poszedł sobie. W dniu wypisu zapytał mamy tylko o co z tym chodzi i czy właśnie to jest jakaś moda na to, żeby to robić dla jakiegoś piosenkarza - serio nie wiem o co mu chodziło - mama powiedziała, że wie o tym i to nic groźnego. Nadal nic z tym nie zrobiła, ale przynajmniej wiem, że o pomoc nie mogę zgłosić się do rodziców..
"Depresja zabija, marzenia jak trotyl,
jeden jest zdrowy na stu opętanych."
Żeby ktoś mógł mi pomóc musiałabym trafić na jakiegoś rozrzutnego milionera. Jeśli natomiast mówimy o pomocy w formie rozmowy czy rady to musiałabym poświęcić za dużo własnych sił, żeby dobrze wszystko opisać i pewnie wtedy nie chciałabym już niczego słuchać.
Wiek: 31 Dołączyła: 22 Cze 2014 Posty: 1410 Skąd: Europa
Wysłany: 2014-08-16, 21:34
Ja mam tak, że wolę się nie wypowiadać na temat moich problemów, np. na grupie terapeutycznej na którą chodzę, mimo, iż powinnam. Ale jak sobie pomyślę, że wszyscy znowu mają słuchać jak mi jest źle to wolę to zatrzymać dla siebie. Kiedyś czekałam miesiąc zanim powiedziałam jakie mam problemy. Po prostu nie mogłam, chciałam ale nie umiałam się otworzyć.
Umiem prosić o pomoc, ale zwracam się tylko do jednej osoby i dlatego teraz mam wrażenie, że ją męczę... Chociaż czasami boję się cokolwiek powiedzieć, bo nęka mnie dziwne przeczucie, że będzie na mnie patrzeć zupełnie inaczej.
Chętnie pomagam komuś, ale kiedy muszę sama poprosić o pomoc... Nie potrafię, to zbyt trudne i upokarzające dla mnie. Każda wyciągnięcie ręki w moją stronę kojarzy mi się z utratą niezależności, a to z kolei z przemocą emocjonalną, fizyczną, psychiczną i ekonomiczną.
Z drugiej strony wiem, że ludzie potrzebują nawzajem swojej pomocy i ciężko funkcjonować zupełnie samodzielnie. To naturalne, że ja komuś pomagam, bo innym razem otrzymam pomoc od kogoś innego. Nie ma w tym nic złego ani uwłaczającego. Chyba pora nauczyć się myśleć w ten sposób.
To zależy o jakie wołanie o pomoc chodzi.
Takie tam pomożesz mi z matmy? nie ma problemu, jeśli zaś chodzi o coś poważniejszego, co dotyczy mnie to nie, dziękuję. Sama sobie poradzę.
Mam z tym ogromny problem. Samemu rzadko kiedy potrafię sobie poradzić z problemami. Jestem typem człowieka, który musi się wygadać żeby było mu lżej, bo gdy zbyt długo tłamszę wszystko w sobie wtedy przestaję normalnie funkcjonować. Nigdy nie potrafiłem rozmawiać o swoich problemach. Najczęściej wygląda to jak przepełniony emocjami bełkot z którego odbiorca nic nie rozumie. Ostatnio sparzyłem się dość mocno. Chciałem porozmawiać, a tak właściwie to wyżalić się swojemu przyjacielowi po czym usłyszałem od niego że rozumie mój problem, lecz po chwili porzucił temat i zaczął nakręcać rozmowę o jakimś programie komputerowym z którym ma ostatnio problem. Gdy po chwili zauważył moje świeże rany to zwyzywał mnie, że zachowuję się jak głupie gimbuski które się tną, bo chłopak do nich nie zagadał...
Jednak wolę tłamsić wszystko w sobie, niż otrzymywać taką "pomoc"...
"She waits for me in my dreams.
Every night misery brings."
Ja prawie nikogo nie proszę o pomoc nawet nie chcę rozmawiać o swoich problemach z rodziną, przyjaciółmi, dziewczyną chociaż po nieudanej próbie samobójczej dzisiaj się muszę przełamać i porozmawiać o wszystkich problemach z dziewczyna ponieważ jej to obiecałem, także dziś będzie ten pierwszy raz ! Po spotkaniu napisze wam jak poszło.
"7 miliardów żyć, a ja nie wiem sam czy
mam na tyle mocy by, pokonać w sobie całe zło?
Jeśli odrzucisz je i ty.
Ujrzymy tajne drugie dno."