Wiek: 23 Dołączyła: 23 Mar 2014 Posty: 547 Skąd: podkarpackie
Wysłany: 2014-04-19, 16:16
Ja na szczęście jeszcze nigdy nie wpadłam, chociaż...w zeszłym roku miałam parę cięć na dłoni i rozwaliłam sobie właśnie tą dłoń o ławkę. Kiedy poszłam z tym do pielęgniarki(wychowawczyni mi kazała) to ta zapytała 'a tu co się stało?' odpowiedziałam że kot etc..a woźna która tam siedziała 'ona coś kombinuje'...A tak poza tym, to w prawdzie jeszcze na żadnych badaniach nic nie znaleźli. Staram się ciąć tak, żeby nie rzucało się w oczy. Najczęściej tam, gdzie mi majtki zakrywają. Nie chodzę do ginekologa więc się o to nie martwię
Ja miałam 3 sytuacje u lekarzy.
Przy pobieraniu krwi, młody praktykant nie umiał wbić się nigdzie w żyłę na prawej "czystej" ręce. Modliłam się w głowie ,żeby tylko nie chciał lewej. No i chciał... Wyjmuje wtedy to było tylko kilka cienkich blizn i strupów. Zapyta się "a tutaj co się stało? to przypadkowo czy specjalnie?"...
Druga sytuacja tez przy pobieraniu krwi. Już nie pamiętam dokładnie, ale babka powiedziała coś w stylu "jesteś wartościowa, Twoje życie jest wartościowe" ja się popłakałam, a ona mnie przytuliła Nigdy nie usłyszałam czegoś takiego nawet od najbliższych mi osób
Trzecia, najgorsza, u ginekologa. Baba zobaczyła moje uda i zaczęła się "rzucać"... Nie byłam pełnoletnia i moja matka wszystko słyszała. Lekarka potraktowała mnie jak śmiecia. Powiedziała ,że jestem nienormalna, a ja leżałam przed nią z rozkraczonymi nogami. Najbardziej upokarzająca sytuacja w moim życiu... Od tej pory nie byłam u ginekologa, a mam już prawie 20 lat...
Wchodzę na krawędź, jak wtedy, gdy byłam ptakiem.
Błękit był zaproszeniem wtedy, dzisiaj czerń jest rozkazem...
Ostatnio zmieniony przez 2014-07-21, 07:57, w całości zmieniany 1 raz
Zapomniałam o 4 sytuacji. Ze 3 miesiące temu...
Byłam u chirurga na wycinaniu znamienia. No i oczywiście kazał mi się rozebrać. Zobaczył wszystkie blizny "no nieźle się pani pociachała". Ja na to ,że to przeszłość bo nie miałam akurat na rekach wtedy nowych blizn, on przytaknął z niedowierzaniem. potem strasznie mocno wkuł mi strzykawkę ze znieczuleniem w policzek. Wiadomo, policzek wrażliwe miejsce, łzy mi odruchowo poleciały i powiedziałam "ała". On do mnie z szyderczym tekstem "nie powinno to Panią boleć..."
Porażka...
Po zabiegu nawet nie zmył mi krwi z twarzy dobrze. Wyszłam z gabinetu zapłakana, upokorzona z pokrwawioną twarzą. Ludzie w poczekali mieli przerażone miny hehe
Potem przez 3 dni leżałam w łóżku wstając tylko do łazienki, zawsze tak mam po upokorzeniu.
Zauważyłam, że źle stawiam przecinek przed wyrazami na "ż"
Wchodzę na krawędź, jak wtedy, gdy byłam ptakiem.
Błękit był zaproszeniem wtedy, dzisiaj czerń jest rozkazem...
Wiek: 33 Dołączyła: 21 Sie 2013 Posty: 1861 Skąd: małopolskie
Wysłany: 2014-07-23, 11:31
Jak już zajrzałam do tego tematu, opiszę jedną sytuację- podczas pobierania krwi. Na widok strzykawki wysysającej krew z mojej żyły mdleję, jedyne wyjście bym nie zbliżyła się do podłogi to pobieranie krwi w pozycji leżącej. Po przyjęciu do szpitala pobierano mi krew, gdy pielęgniarka zobaczyła moje blizny i usłyszała 'mogę się położyć? mdleję przy pobieraniu krwi' zrobiła wielkie " o_O " i zdawała się całkowicie wybita z toku myślenia.
A mnie o dziwo żadne przykre sytuacje u lekarzy nie spotkały. Przed wycinaniem wyrostka musiałam się rozebrać żeby chirurg mnie obejrzał i muszę przyznać że zachował się profesjonalnie. Przy całym badaniu i ostukiwaniu brzucha ani razu nie zauważyłam żeby gapił się na blizny, nic też nie powiedział w temacie. Pielęgniarki gdy byłam w 'szpitalnym fartuszku' też widziały blizny jak na dłoni i nic nie powiedziały, tylko jedna pytając o zażywane leki napomknęła że ma znajomą z CHAD i żebym się nie stresowała, że dobrze że coś z tym robię. Jednak nie wszyscy lekarze tacy źli
Ok... przeżyłam to cholerne szczepienie. 15 minut w gabinecie lekarza. Wiadomo...gardełko, brzuszek, pytanie o kaszel. Potem pytanie o leki, srutututu... Zasadniczo profesjonalizm.
Idę dać wkuć sobie tajemniczą substancję w ramię, zsuwam koszulę, podciągam rękaw do góry. "A co ty masz te ręce takie brzydkie, coś ty robiła? Taka fajna dziewczyna."
Po pierwsze: widzisz mnie chyba pierwszy raz w życiu, przynajmniej tak mi się wydaje, więc skąd wiesz, że jestem fajna.
Po drugie: po co pytasz co robiłam, jak wiesz, bo inaczej nie dodałabyś końcówki: "Taka fajna dziewczyna."
Po trzecie: Brzydkie ręce? No co ty nie powiesz! Dzięki za komplement.
Uprzejmość bez uważania na słowa, kiedyś zabije pielęgniarki.
Oczywiście te dwa zdania były monologiem pielęgniarki, jak tylko wyciągnęła mi igłę z ramienia, włożyłam koszulę i wyszłam.
Ok... przeżyłam to cholerne szczepienie. 15 minut w gabinecie lekarza. Wiadomo...gardełko, brzuszek, pytanie o kaszel. Potem pytanie o leki, srutututu... Zasadniczo profesjonalizm.
Idę dać wkuć sobie tajemniczą substancję w ramię, zsuwam koszulę, podciągam rękaw do góry. "A co ty masz te ręce takie brzydkie, coś ty robiła? Taka fajna dziewczyna."
Po pierwsze: widzisz mnie chyba pierwszy raz w życiu, przynajmniej tak mi się wydaje, więc skąd wiesz, że jestem fajna.
Po drugie: po co pytasz co robiłam, jak wiesz, bo inaczej nie dodałabyś końcówki: "Taka fajna dziewczyna."
Po trzecie: Brzydkie ręce? No co ty nie powiesz! Dzięki za komplement.
Uprzejmość bez uważania na słowa, kiedyś zabije pielęgniarki.
Oczywiście te dwa zdania były monologiem pielęgniarki, jak tylko wyciągnęła mi igłę z ramienia, włożyłam koszulę i wyszłam.
Aż się uśmiechnęłam, bo to typowy TEKST PIELĘGNIARY
Już mnie to śmieszy tyle razy to słyszałam. Najlepsze jest "taka fajna dziewczyna...", skąd mogą wiedzieć czy fajna?
Wchodzę na krawędź, jak wtedy, gdy byłam ptakiem.
Błękit był zaproszeniem wtedy, dzisiaj czerń jest rozkazem...
Byłam dzisiaj u lekarza w sprawie stłuczonej ręki. Czułam się w szpitalu, jak idiotka, ale nie tylko. Jakoś tak mi się lepiej zrobiło zauważając, że lekarz jest w miarę domyślny i nie stara się mnie na siłę do czegoś przekonać i nie mówi mi: 'Nie rób tego. Zostaną blizny.'
L - Co się stało w rękę?
A - Przewróciłam się i ją sobie obiłam (ci, którzy czytają mój temat wiedzą, jak było naprawdę).
L - A co to jest (patrzy na zatuszowane blizny, które mimo wszystko przebijają spod 'makijażu')?
A - A na co to panu wygląda?
L - Na blizny.
A - Więc to są właśnie blizny.
L - A dlaczego one tam są? Nie wyglądają tak, jakby to kotek panią podrapał.
A - Niech pan je interpretuje jak chce.
L - A nie chce pani porozmawiać może z psychologiem?
A - Nie, nie chcę, dziękuję.
L - To jeszcze takie pytanie... Czy pani na pewno się przewróciła, czy to twórczość własna?
A - Naprawdę się przewróciłam.
I tyle. Nie było aż tak źle. O dziwo. A z ręką mam przyjść za tydzień. Mam nadzieję, że trafię na tego samego lekarza.
Wiek: 32 Dołączył: 01 Sie 2014 Posty: 34 Skąd: Polska
Wysłany: 2014-08-06, 22:15
Astrid po przeczytaniu ostatniego pytania lekarza zaśmiałem się cicho ale zaśmiałem, a myślałem, że już tego nie potrafię .
Jak ja chodziłem ze złamaniami to zazwyczaj trafiałem do tych samych więc na pewno się uda
Ja jak byłem rok temu u lekarza na wizycie kontrolnej bo coś mi nie domagało, po krótkiej rozmowie przez krótki moment (tak do miesiąca) poczułem się lepiej. Po rozmowie, że mało jem i ogólnie nie sypiam dobrze, od razu powiedział żebym przestał się wszystkim przejmować bo to prowadzi do depresji. I przez krótki moment było lepiej.