Wiek: 32 Dołączył: 31 Sie 2012 Posty: 269 Skąd: łódzkie
Wysłany: 2014-07-29, 00:55
Ja dzisiaj się musiałem napić i to sporo. Skłamałem na Policji składając zeznania. Jakbym mówił prawdę to bym się jeszcze gorzej pogrążył.
Kurde. Mam dość tego wszytkiego.Czuję się jak szmata. Depresja i pomysły jak ze sobą skończyć mi znowu wracają. Jak zawsze gdy coś od.......ę.
Wszystko mi się aktualnie sypie w życiu (konflikt z prawem,brak sensu dalszej egzystencji. Bo po co skoro same problemy innym i sobie stwarzam, już mam wyjebane na to wszystko. Co będzie to będzie po śmierci. Mam nadzieję że mnie czeka spokojne egzystowanie jako zjawa i tyle)
Ale coś mi się wydaje że to już ostatek. Bo coraz bardziej mnie to wszystko wkurwia.
Chyba muszę się serio rozejrzeć za jakimś wysokim mostem.
Bo nic innego mi już nie pozostaje.
Sam sobie życie zmarnowałęm.......
Piszcie sobie co chcecie, ba nawet zgłoście to gdzie wam się podoba. Mam to gdzieś. Ja juz po prostu psychicznie tego wszystkiego nie jestem w stanie udzwignąć. I to piszę serio.
Za dużo problemów mam na łbie.....
Życzę wszystkim spokojnego życia na tym łez padole i żebyście nie mieli tak poważnych problemów jak ja. Bo wykończyć się idzie. To tyle. Mam nadzieję że kiedyś się spotkamy w innej rzeczywistości i innej gęstości. Jako wolne jednostki bez problemów.
Im out. Przynajmniej za jakiś okres czasu. Greetings
Chaos - Pustka, czerń, życie ludzkie.
Mój Telegram @Morricorne
Kurajmo, powinieneś solidnie zastanowić się nad pójściem do szpitala. Inaczej to wszystko naprawdę źle się skończy. Jesteś bardzo młody. Wszystko da się naprawić, naprostować. Zgłoś się na leczenie.
Od dawna za dużo piję (niegdyś byłam kilka tygodni na zamkniętym odwyku), jeżeli kiedyś były do tego leki na receptę, bez recepty i nielegalnie zdobywane, czuję się teraz dziwnie usprawiedliwiona.. To tylko alkohol przecież..
Ostatnio zauważyłam u siebie ciągi, po kilka dni z jednym dniem przerwy góra, dla przykładu przez miesiąc niemalże.. Towarzystwo, swoboda, zabawa... Obiecałam sobie, że z tym skończę, ale jakoś trudno.. Choćby we dwoje się alkoholizujemy (z mężem)
Nie wiem, gdzie o tym napisać, a nie chcę otwierać kolejnego tematu - myślę więc, że ten dział będzie odpowiedni.
Rozmawiając ostatnio z pewnym lekarzem usłyszałam, że istnieje pewien lek, który pomaga w leczeniu uzależnienia od alkoholu i... że właściwie w przypadku leczenia uzależnienia od alkoholu farmakologia jest znacznie bardziej skuteczna niż terapia (metoda ta jest już upowszechniona w niektórych krajach, m.in. we Francji)...
Zastanawiam się teraz, czy faktycznie tak jest - trochę trudno mi uwierzyć w to, że leki mogą w przypadku alkoholizmu zastąpić terapię. Ktoś z Was spotkał się z taką opinią, albo miał jakieś doświadczenia z tym związane?
Wpadłam do rodziców na parę dni, bo ze 2 miesiące bujałam się z zakupem komody do swojego mieszkania i w końcu postanowili mnie wyręczyć...
Ojciec wczoraj nawalił się jak szmata, dziś chyba poszedł na porządnego klina, bo długo nie wraca.
Żałosne, do rwy nędzy. I oni się dziwią, że ich nie odwiedzam .
Wiek: 34 Dołączył: 27 Sie 2014 Posty: 476 Skąd: Polska
Wysłany: 2014-09-04, 12:46
Kurde, to picie alkoholu, to jest drogi sport. Pierwsze co robię po powrocie do domu, to bombka wódki. Tydzień i dwa dni tak to już wygląda. Ale dzisiaj już się kończy, bo butelki są puste i szkoda mi kasy.
Wyobraziłam sobie, jak pijesz wódkę z bombki choinkowej. /Ch.
Ostatnio zmieniony przez 2014-09-04, 12:48, w całości zmieniany 1 raz
Wiek: 29 Dołączyła: 24 Sie 2014 Posty: 83 Skąd: mazowieckie
Wysłany: 2014-09-17, 00:34
Mnie alkohol przerósł. Jestem alkoholiczką i narkomanka... Ehh... Do de z takim życiem. Ostatnio to i czysta bez popity potrafie pić. ;/ A łeb nieekonomiczny ;/
<<< Dodano: 2014-09-29, 05:38 >>>
Właśnie robię to teraz. Nie dałam rady, po kłotni wyszłam, kupiłam 4 piwa. 2 na hejnał, jedno sączę, jeszcze jedno też zamierzam wypić. Źle.... Bardzo mi źle...
Szkarłatne krople zsyłają zapomnienie. Strugi smutku i złości płyną, bym nie mogła znaleźć swojego końca...
Ostatnio zmieniony przez 2014-09-21, 03:47, w całości zmieniany 1 raz
Maria, może czasem zamiast sięgać po kolejne piwo warto wyjść? Przespacerować się szybkim krokiem kawałek albo dwa kawałki. I taniej, i bezpieczniej, i zdrowiej.
Nie można mówić w moim przypadku o alkoholizmie, ale kto wie, czy gdybym nie ciągnęła dalej dwóch kierunków to jakby się to potoczyło. Dzień wyglądał tak, że wychodziłam z domu bladym świtem, wracałam późną nocą, robiłam co miałam zrobić na następny dzień i mocny drink na dobranoc. I tak każdego dnia.
W pewnym momencie, przy pierwszym łyku zaczęło się pojawiać takie "Teraz będzie dobrze, teraz już na pewno będzie dobrze". Aczkolwiek na tę chwilę myślę, że mam całkiem zdrowe podejście do picia.
Wyjechałam na studia i cały czas są jakieś imprezy, a ja nie mam silnej woli. Kiedy mieszkałam w domu prawie wcale nawet nie wychodziłam więc myślałam, że nie będę miała problemu z powstrzymaniem się od alkoholu. Wyszło inaczej :htsz:
Wchodzę na krawędź, jak wtedy, gdy byłam ptakiem.
Błękit był zaproszeniem wtedy, dzisiaj czerń jest rozkazem...