Ostatnio zawiesiła mi się płyta z moim ulubionym indywidualnym programem ćwiczeniowym i po długiej przerwie odpaliłam z braku laku zestaw ćwiczeń Chodakowskiej. Zrobiłam Killera i Turbo Spalanie pod rząd, bo jeden program jakoś mnie wcale nie zmęczył i nie spocił. Doszłam do paru wniosków:
- Ewka ma braki w podstawowej terminologii ćwiczeniowej - wtf? Ja rozumiem, że w akademii pilatesu mogą takich rzeczy nie uczyć, ale pewne rzeczy się wynosi z lekcji w-f...
- błędnie wykonuje kilka ćwiczeń, największą masakrę robi z plankiem. Bardziej źle planku niż ona nie można chyba zrobić. Już nie mówię o pajacykach czy brzuszkach w jej wydaniu...
- beznamiętne i sztuczne wypluwanie motywacyjnych haseł jest bardzo drażniące, wcale się nie dziwię, dlaczego została nazwana Paulo Coelho fitnessu.
Nie wrócę już więcej do ćwiczeń z tą kobietą. Znajdę sobie kogoś bardziej kompetentnego i charyzmatycznego, kto ze mnie wyciśnie więcej. Na tapetę wezmę sobie programy innych gwiazd fitnessu.
Ani ziębi mnie, ani grzeje ta kobieta. Czaję się na wypróbowanie Jillian Michaels, zapoznanie się dogłębniej z Fintess Blenderem, może Zuzka Light i jej ZWow-y, czy jak to sie tam zwało.