Wiek: 34 Dołączyła: 18 Gru 2009 Posty: 10440 Skąd: świat
Wysłany: 2013-07-30, 17:34
To co robi Twoja znajoma "po godzinach" to jej sprawa, tak mi się wydaje, w tym przypadku. W końcu to market a nie prezesura międzynarodowej korporacji, chociaż na dobrą sprawę, jak jesteś prezesem to chyba możesz wyglądać jak chcesz hm... no mniejsza o tą rozkminę.
Nie wydaje mi się, aby miała z tego powodu nie pracować. Co prawda ludzie są różni, ale nie ma w takim wypadku podstaw prawnych do jej niezatrudnienia czy poźniejszego zwolnienia z powodu blizn. Jedynie "widzimisie" szefa.
Przejęcie kontroli nad światem za pomocą łyżeczki i waty cukrowej
Na przypale, albo wcale - o tym będą musicale!
Jak widelcem kompot jesz.
To co robi Twoja znajoma "po godzinach" to jej sprawa, tak mi się wydaje, w tym przypadku.
Tylko, że to co robi po godzinach zmienia jej wizerunek 'w godzinach'. Jak sobie po pracy wytatuuję swastykę na czole, to mogą się potem krzywo na mnie patrzeć w pracy. Nie ma możliwości noszenia długiego rękawa? Tak dla pewności. Bo chodzi tutaj o dwie kwestie: klientów i szefostwo. Klienci są różni i mogą się brzydzić nawet pieprzyka na ręce. A jak się brzydzą, to szefowi spada dochód, więc droga do zwolnienia stoi otworem nawet jeśli prywatnie szef nie ma kompletnie nic przeciwko. Ewentualnie, jeśli jest zadowolony z pracownika i mu zależy może przenieść na mniej 'reprezentatywne' stanowisko. A druga sprawa - szefowie też są ludźmi i miewają bzdurne wizje świata.
Psychosis napisał/a:
Nie wydaje mi się, aby miała z tego powodu nie pracować.
To pracy nie uniemożliwia, ale za mniejsze głupoty zwalniali. Jak XOF mówi - żeby nie mieć oskarżeń o dyskryminację będą stawiać niewykonalne wymagania, przyczepiać się do każdego niedociągnięcia lub prozaicznie robić pracownikowi piekło na ziemi byle tylko się pozbyć kogoś, kto im się nie podoba.
Bezsenna - też choruję na epilepsję, ale na szczęście leki pomagają i nie mam grupy inwalidzkiej. Nie zamierzam przyznawać się do choroby. Inna sprawa, że jestem inżynierem i nie wiem, na ile bezpieczne będzie ukrycie tego faktu. Na razie kończę studia. Boję się też, że moje borderline utrudni mi pracę w znacznym stopniu
Po co komu piwnica, w której nie ma dachu?
Życie ma sens, Strusiu...
/Pasja. Możesz zrobić z nią wszystko. BIEGANIE ma taki wymiar jaki mu nadasz./
Tylko, że oni chcą osobę ze stopniem ze względu na 'magiczne 6%', ale żeby była w 200% zdrowa. Kiedyś odpowiedziałam na ogłoszenie 'dla niepełnosprawnych' w McDonaldzie i mnie nie przyjęli, bo 'mogę się z kimś zderzyć i nabić sobie siniaka'.
A mi się to takie ładne wydawało, że szukają osoby bez względu na ich sprawność fizyczną... Żałosne. Może powinni dodawać małymi literkami, że chcą zdrowe, ale z grupą inwalidzką, załatwioną przez łapówkę?
Teraz ogólnie jest problem, ale jak miałam większe szanse na pracę przez wakacje, to często rezygnowałam dlatego, że albo nie wyrabiałam fizycznie, albo psychicznie. Nie byłam w stanie odezwać się do kogokolwiek, zapytać o obiad, wolałam siedzieć głodna 8 godz.. Itp.
Nie mam oficjalnie nic stwierdzonego. Nieśmiała jestem od zawsze .
Byłam dawno temu, miałam podejrzenie depresji. Teraz się w to nie bawię. Nie potrzeba mi papierka, że mam fobię społeczną, czy coś innego, bo nie ułatwi mi to znalezienia pracy.
Post przywrócono. / Tox.
Ostatnio zmieniony przez 2013-09-20, 11:53, w całości zmieniany 1 raz
Ja mam chyba pecha do znalezienia pracy.Silni znajomi pracują a ja i mój partner z chadem gdzie nie pójdziemy to a to nie dziękuje pani/pan nie...albo cisza.Mam dwuletnie praktyki w handlu a mój partner jest po biologii.Ja mam rentę bo jestem półsierotą,mam ubezpieczenie i umiarkowany stopień niepełnosprawności,a jemu rodzice dają jeść i mi mama w sumie też.
Dopóki studiuję nie martwię się o pracę, jednak data ukończenia studiów zbliża się wielkimi krokami. Zastanawiam się - jak się usamodzielnię będąc tak niestabilną osobą? Czy dam radę, czy znajdę pracę i jak szybko ją stracę z powodu kolejnego nawrotu depresji (który na pewno będzie) . Mam ogromną wiedzę ekologiczną, zoologiczną, hodowlaną i językowa jednak co to jest przy problemach z głową? Czy to nie będzie tym czymś co uniemożliwi mi znalezienie stałej pracy? Kto by chciał zatrudnić osobę chorą, mimo najlepszych kwalifikacji? Zaczynam się już powoli o to martwić... choć mam jeszcze rok studiów ... lub tylko.
Kissa, co prawda nie znam Twojej sytuacji, nie wiem czy jesteś pod opieką psychologa/psychiatry i co masz na myśli pisząc "niestabilna osoba" i "problemy z głową", ale mam wrażenie, że sama się stygmatyzujesz.
Kissa napisał/a:
Mam ogromną wiedzę ekologiczną, zoologiczną, hodowlaną i językowa
i to świadczy o Tobie jako potencjalnym pracowniku.
Z mojego punktu widzenia po prostu stwierdzam fakt. Być może więcej osób ma podobne obawy. A skoro nawet sprzątaczka musi znać biegle 2 języki i mieć wykształcenie wyższe to gdzie tu miejsce dla mnie Widzę też po moich znajomych ze szpitala, że choroba raczej nie pomaga w znalezieniu pracy.
Ja mam cały rząd "efek", jestem w terapii i pod opieką psychiatry, przyjmuję leki, ... i pracuję z ludźmi z zaburzeniami, przeszłością bardzo podobną do mojej.
Nikt w CV "zaburzona" nie wyczytał.
Pracę w zawodzie, na pełen etat znalazłam bez doświadczenia, w przedostatnim miesiącu studiów dziennych.
Tak z ciekawości... czy gdzieś w Twoich dokumentach potrzebnych do pracy widniała jakakolwiek eFka/informacja o zaburzeniach, czy po prostu nie było to konieczne?
Imperfect napisał/a:
Pracę w zawodzie, na pełen etat znalazłam bez doświadczenia, w przedostatnim miesiącu studiów dziennych.
czy gdzieś w Twoich dokumentach potrzebnych do pracy widniała jakakolwiek eFka/informacja o zaburzeniach, czy po prostu nie było to konieczne?
Nie, nigdzie nie było informacji o leczeniu, F, ...
Zresztą, o ile ktoś nie ma niepełnosprawności czy grupy i stosownego orzeczenia, nie jest to tajemnicą lekarską?
Bałam się przed badaniami w medycynie pracy i tym jak pani dr zareaguje na blizny, ślady i co mi wpisze w zaświadczenie do pracy... skoro mam z ludźmi pracować a sama się okaleczam, ale nawet jeśli zwróciła na to uwagę to nie pytała.