Rejestracja
Rejestracja
Autoagresywni Strona Główna
  Użytkownik: Hasło:



Poprzedni temat «» Następny temat
Utrata kontroli nad samookaleczeniem
Autor Wiadomość
toxic
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-21, 15:17   Utrata kontroli nad samookaleczeniem

Wczoraj miałem bardzo dziwne przeżycie. Przeważnie robiłem wszystko ze spokojem, jest mi źle, smutno, to parę głębszych cięć, szybki opatrunek i od razu człowiekowi lżej… Jak ktoś mnie zrani tak że nie mogę się uspokoić to kilkanaście, kilkadziesiąt szybkich i płytkich cieć w celu odreagowania… Wczoraj całe popołudnie chodziłem dziwnie naładowany :/ w końcu zerknąłem na kalendarz i zrozumiałem przyczynę ale to nieważne. Robiłem wiele rzeczy żeby się rozładować, nie dało rady, głębsze cięcia i powinno być dobrze, to powinno ugasić pożar który we mnie płonął, niestety się tak nie stało, ciągle coś było nie tak dookoła mnie, potem koleżanka do mnie napisała „jak się czuje” :/ bezsensownie wyżyłem się na niej i wygarnąłem jej wiele rzeczy :( wkurza mnie bo rozmawia ze mną jak z pacjentem w szpitalu (w którym przy okazji pracuje) :/ pierdoła która wyprowadziła mnie znowu z równowagi, potem pojawił się wstyd za swoje zachowanie i żal do siebie że odtrąciłem w sumie chyba już ostatnia osobę która jeszcze czasami spyta się co słychać :/ potem żal do niej że nie rozumie :( co spowodowało kolejne agresywne zachowania, chciałem siebie ukarać za to że nie mogę jej powiedzieć wielu rzeczy i kolejne cięcia, szkoda nawet gadać co było dalej… wpadłem w samo nakręcającą się spiralę nienawiści, wstydu i agresji :( pierwszy raz miałem coś takiego… I pytanie do Was? Spotkaliście się czymś takim? Jak sobie z tym radzicie? Rano jak zobaczyłem rozmiar szkód i uszkodzeń to mnie dobiło :( usiadłem i płakałem… dopiero teraz jak się trochę uspokoiłem zaczynam analizować co się stało :/



Ostatnio zmieniony przez Ella 2016-01-30, 21:50, w całości zmieniany 4 razy  
 
 
Utrata kontroli nad samookaleczeniem
Scarlet Halo
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-21, 15:52   

Wydzieliłam jako osobny temat.



 
 
Utrata kontroli nad samookaleczeniem
toxic
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-21, 15:55   

Emaleth właśnie zastanawiałem się nad nowym tematem ale ostatecznie napisałem tam gdzie uważałem za stosowne i gdzie zostanie poddane kontroli :/



 
 
Utrata kontroli nad samookaleczeniem
Scarlet Halo
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-21, 22:30   

toxic napisał/a:
to powinno ugasić pożar który we mnie płonął, niestety się tak nie stało, ciągle coś było nie tak dookoła mnie

Zdarzyło mi się kilka razy, że autoagresja nie "zdziałała swojej magii"... przyczyny są różnie i zależą od sytuacji... najwyraźniej było coś nietypowego w tym co sprowokowało Cię do samookaleczenia. Być może teraz tego nie widzisz, ale "porażka autoagresji" może być całkiem pozytywna - jest dowodem na to, że samookaleczenia nie są panaceum na wszelkie problemy, że są zawodne... to może zmotywować do szukania zdrowszych metod radzenia sobie.
toxic napisał/a:
Rano jak zobaczyłem rozmiar szkód i uszkodzeń to mnie dobiło
To też dobry objaw... tylko zdrowa część Ciebie może rozpaczać nad zadanymi sobie ranami, a to oznacza, że jest w Tobie aktywna... ja nigdy nie miałam takich uczuć i myśli po... i czasem żałuję, że tak nie miewam.
toxic napisał/a:
pierdoła która wyprowadziła mnie znowu z równowagi, potem pojawił się wstyd za swoje zachowanie i żal do siebie że odtrąciłem w sumie chyba już ostatnia osobę która jeszcze czasami spyta się co słychać

Jest Ci znany taki mechanizm obronny jak przemieszczenie? Kiedy osoba przeżywa jakieś trudne emocje, których nie może lub nie chce wyrazić do adresata i w pewnych okolicznościach wyraża te emocje do innych "obiektów"? Przykładowo jesteś wkurzony na szefa, ale nie możesz mu wygarnąć, więc wydzierasz się na przechodnia, który Cię przypadkiem potrącił na ulicy. Prawdopodobnie właśnie to się stało. Powinieneś ją przeprosić za nieadekwatną reakcję, a przy okazji też wyjaśnić jej jak odbierasz jej zachowanie i dlaczego Cię drażni... wyjaśniając jednak musisz zawsze pamiętać, że nikt nie ma obowiązku Cię rozumieć i nawet jeżeli nie rozumie to nie musi to wynikać ze złej woli.




 
 
Utrata kontroli nad samookaleczeniem
thnks 



Wiek: 29
Dołączyła: 06 Paź 2011
Posty: 1745
Skąd: pomorskie

Wysłany: 2013-02-21, 23:11   

Ja miałam do tej pory tak, że byłam spokojna, gdy okaleczałam się było to spokojne, nie było to w formie 'ataku' na siebie. Zmieniło się to po pewnej sesji u psychologa że atakowałam siebie, cięłzam głęboko i wykonywałam szybkie ruchy. Rano miałam podobnie jak Ty, z tym że ja byłam w szoku i otępieniu że rany są tak głębokie i że w ogóle są, nie kojarzyłam czy to naprawdę działo się poprzedniego wieczora.



 
 
Utrata kontroli nad samookaleczeniem
toxic
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-22, 00:03   

Pierwszy raz nie zadziałała :( może za silne było wspomnienie...

Cytat:
Być może teraz tego nie widzisz, ale "porażka autoagresji" może być całkiem pozytywna - jest dowodem na to, że samookaleczenia nie są panaceum na wszelkie problemy, że są zawodne... to może zmotywować do szukania zdrowszych metod radzenia sobie.


Wiem, że jest wiele metod... ale tylko ta jest skuteczna... aa fizyczną stosuję jako ostateczność... po prostu mi wstyd za siebie :( co zresztą często skutkowało tym że ach ciachnę się jeszcze parę razy :/ kara za to że żyje, kara za ból który jest we mnie a widok krwi spływającej po ciele i systematycznie wydobywającej się z mojego wnętrza trochę jakby cieszy... że w jakiś sposób to ciało jeszcze żyje i jest jeszcze wiele do zrobienia.

Cytat:
Cytat:
toxic napisał/a:
Rano jak zobaczyłem rozmiar szkód i uszkodzeń to mnie dobiło

To też dobry objaw... tylko zdrowa część Ciebie może rozpaczać nad zadanymi sobie ranami, a to oznacza, że jest w Tobie aktywna... ja nigdy nie miałam takich uczuć i myśli po... i czasem żałuję, że tak nie miewam.


Chodzi o to że bardzo lubię porządek :/ a to co zobaczyłem rano przypominało wnętrze rzeźni albo masarni. Co zresztą spowodowało kolejny atak aa. Chociaż nie ukrywam, widok zakrwawionego laptopa mnie rozśmieszył :)


Cytat:
Powinieneś ją przeprosić za nieadekwatną reakcję, a przy okazji też wyjaśnić jej jak odbierasz jej zachowanie i dlaczego Cię drażni... wyjaśniając jednak musisz zawsze pamiętać, że nikt nie ma obowiązku Cię rozumieć i nawet jeżeli nie rozumie to nie musi to wynikać ze złej woli.


Przeprosiłem już ale chyba niewiele to zmieni. Przynajmniej mam taką nadzieję :/ Nie zasługuje na jej zainteresowanie. Będzie lepiej dla niej jak o mnie zapomni i więcej się nie odezwie.

thnks
Cytat:
Rano miałam podobnie jak Ty, z tym że ja byłam w szoku i otępieniu że rany są tak głębokie i że w ogóle są, nie kojarzyłam czy to naprawdę działo się poprzedniego wieczora.

No ja też później połowy rzeczy już nie pamiętam... nie wiem czy to wina szału czy stłuczenia mózgu który miałem kilka tygodni temu a po którym ciągle się czuję "lekko" zakręcony.
Teraz jest już niby dobrze... ale i tak boję się iść spać :/




Ostatnio zmieniony przez Sadist 2013-02-22, 01:26, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Utrata kontroli nad samookaleczeniem
thnks 



Wiek: 29
Dołączyła: 06 Paź 2011
Posty: 1745
Skąd: pomorskie

Wysłany: 2013-02-22, 00:26   

toxic napisał/a:
no ja też później połowy rzeczy już nie pamiętam... nie wiem czy to wina szału czy stłuczenia mózgu
Nie wiem, u mnie jest to wynik emocji które są zbyt silne, masy myśli nie wiem dlaczego tak się dzieje.
toxic napisał/a:
pierwszy raz nie zadziałała może za silne było wspomnienie...
Zdarzały mi się takie sytuacje, to bardzo denerwujące że okaleczenie nie pomogło. Martwię się wtedy co się dzieje. ;/



Ostatnio zmieniony przez Sadist 2013-02-22, 00:36, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Utrata kontroli nad samookaleczeniem
toxic
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-22, 01:09   

Emocje były duże :/ nawet szkoda gadać i próbować opisać to co się działo w głowie...
Zastanawia mnie tylko czy można przerwać jakoś ten szał? Czy tą spiralę można jakoś zatrzymać. Cięcia pomagały ale tutaj nie chodziło tylko o zadanie sobie bólu i odpokutowanie za coś, nie chodziło o pierwotne emocje które spowodowały pierwsze cięcia... chodziło tylko o ten strach czemu nie pomogło i jak sobie dowalić tak że mi to pomogło... jeden, drugi, trzeci raz i nic. Macie jakieś sposoby żeby następnym razem podczas tak silnych emocji to przerwać? :/




Ostatnio zmieniony przez Sadist 2013-02-22, 01:25, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Utrata kontroli nad samookaleczeniem
dragon29 


Wiek: 40
Dołączył: 20 Sie 2012
Posty: 101
Skąd: Polska

Wysłany: 2013-03-26, 21:55   

Może kup sobie jakiś worek bokserski i skup swoje emocje bezpośrednio na nim + rękawice oczywiście

//Usunęłam reklamę - Emaleth//




Ostatnio zmieniony przez 2013-03-26, 22:00, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Utrata kontroli nad samookaleczeniem
Scarlet Halo
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-26, 22:06   

toxic napisał/a:
Macie jakieś sposoby żeby następnym razem podczas tak silnych emocji to przerwać?

Nie wiem na ile może to być skuteczne w tej konkretnej sytuacji, ale kiedy mam napad chęci razem z filmem odtwarzanym w głowie z obrazami autoagresji i przemocy, a jestem w miejscu/sytuacji, gdzie nie mogę sobie na nic autoagresywnego pozwolić to... jakkolwiek głupio to zabrzmi... trzymam się krzesła/blatu/parapetu - czegokolwiek... z całej siły, tak żeby moje ciało nie mogło nic zrobić wbrew mojej woli, żebym czuła każdy mięsień i miała go pod kontrolą... po kilkunastu/kilkudziesięciu minutach zazwyczaj przechodzi albo przyjmuje formę łatwiejszą do kontrolowania. Z resztą trzymam się czegoś we wszystkich sytuacjach gdzie muszę zachować kontrolę, a czuję, że ją tracę.




 
 
Utrata kontroli nad samookaleczeniem
Chloe 
szelest



Dołączyła: 14 Wrz 2012
Posty: 1396
Skąd: Polska

Wysłany: 2013-03-26, 22:38   

Odkąd przestałam regularnie się okaleczać gdy to robię dzieje się to samo co zadziało się w Twoim wypadku. Nie czuję w tym satysfakcji, muszę ciąć głębiej, mocniej. Ja robię to gdy emocje w moim ciele gromadzą się tak bardzo, że nie umiem inaczej się ich pozbyć. Gdy okazuje się, że aa nie pomaga wpadam w "szał".
Zdarzyło mi się, że obudziłam się wszystko czyściutkie idę do kuchni a tam krew na szafce. :lol:

toxic napisał/a:
Macie jakieś sposoby żeby następnym razem podczas tak silnych emocji to przerwać?

Moja psycholożka wychodzi z założenia, że wyładowanie się na kimkolwiek przez krzyk, przekleństwa jest lepsze niż robienie sobie krzywdy. Według mnie to troszkę działa na odwrót, ponieważ w moim wypadku zwykle krzywdzę słowami, za co później chcę się karać. Na pewnym etapie to chyba się sprawdza.




"Krocz spokojnie wśród zgiełku i pośpiechu - pamiętaj jaki pokój może być w ciszy."
 
 
Utrata kontroli nad samookaleczeniem
toxic
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-26, 23:24   

dragon29 to nie chodzi o same emocje tylko o rozładowanie emocji poprzez ból który będzie silniejszy niż "psychiczny"... boksowanie niestety nie pomaga :/ próbowałem...
Poza tym atak nie zawsze jest w domu.
Emaleth"] generalnie mi przy ludziach jest się łatwiej kontrolować. Jak nadchodzi atak to czuje się jak "zwierze" które ma wszystkie mięśnie napięte i jest gotowe do ataku... Staram się uspokoić różnymi sposobami i stłumić tą chęć zadania sobie bólu... zwykle atak trwa koło 20-30 minut... chociaż zdarzają się takie co trwają ponad godzinę albo i więcej i wtedy nie wytrzymuje. Może ma to coś wspólnego z tym o czym mówi Chloe czyli z kumulacją emocji Jak regularnie są rozładowywane to się nie gromadzą aż tak bardzo i całość przybiera łagodniejszą formę. Tamten atak co straciłem kontrolę i wpadłem w szał był po ponad półrocznym okresie bycia "czystym" więc to była po prostu eksplozja. Trik z chwyceniem czegoś spróbuje przy najbliższej okazji. Bardzo dziękuję za radę :) Muszę znaleźć sposób aby wreszcie z tym skończyć. Szczególnie że zbliża się rocznica tragicznych dla mnie wydarzeń a moje mięśnie i myśli od paru dni są dziwnie napięte co mnie już zaczyna niepokoić:/

Chloe napisał/a:
Gdy okazuje się, że aa nie pomaga wpadam w "szał".
Zdarzyło mi się, że obudziłam się wszystko czyściutkie idę do kuchni a tam krew na szafce. :lol:

Generalnie jestem "pedantem" jeśli chodzi o czystość w domu, więc jak zobaczyłem co się działo po ostatnim ataku to bardziej przypominało rzeźnię a nie pokój :/ Moja niestety też gada o krzyku, głośnej muzyce czy medytacji ale rzadko kiedy to pomaga... albo to ja coś źle robię :/ [/quote]




Ostatnio zmieniony przez 2013-03-26, 23:26, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Utrata kontroli nad samookaleczeniem
bloodycookie
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-27, 12:10   

Mi psycholog mówiła że jak już mam ochotę się samookaleczać to mam wskoczyć pod zimny prysznic ale jakoś nigdy z tego nie skorzystałam. Przez jakiś czas po wyjściu ze szpitala po żyletkę nie sięgnęłam aż do kolejnego mocniejszego impulsu i bach! Też nie panuję nad tym i nie umiem inaczej odreagować. Przy ludziach jeśli już nie umiem wytrzymać to po prostu płaczę, po powrocie do domu z reguły kończy się tak samo, czyli kolejnymi bliznami na udach. Nie raz dostawałam po tyłku od znajomych za kolejne "nabytki" co oczywiście w ogóle mi nie pomagało a sprawiało, że czułam się jeszcze gorzej. Kiedy ktoś mi mówi , że mam po prostu przestać to robić, to odpowiadam, że to tak jak z fajkami, od ręki nie rzucisz.



 
 
Utrata kontroli nad samookaleczeniem
LoveIsTender 
21.09.2009



Wiek: 29
Dołączyła: 14 Mar 2013
Posty: 26
Skąd: WrocLove

Wysłany: 2013-05-27, 20:20   

Do wczoraj myślałam, że umiem opanować chęci, aby się okaleczyć i skupić się na czymś innym. Nie sądziłam, że kiedykolwiek kłótnia z D. doprowadzi mnie do takiego stanu, że nie będę mogła "wyrwać" żyletki z rąk. Przez 10 minut płakałam i zastanawiałam się czy warto z tego powodu zmarnować ponad rok czystości... jednak stało się :/



-A jeśli kiedyś będę musiał odejść? - spytał Prosiaczek trzymając misiową łapkę.
-Posiedzę tu sobie i na Ciebie poczekam. Kiedy się kogoś kocha, to ten drugi ktoś nigdy na zawsze nie znika....
 
 
Utrata kontroli nad samookaleczeniem
psyche
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-28, 16:33   

Ja też często tracę kontrolę nad samookaleczaniem się. Bywa że wpadam w furię, na przykład przy moim chłopaku, chwytam żyletkę i tnę się na oślep płacząc i krzycząc jak bardzo się nienawidzę. Nie wiem zupełnie jak rozładowywać takie napięcie i emocje. Muszę robić krzywdę, nie ważne czy sobie, czy komuś obok.



 
 
Utrata kontroli nad samookaleczeniem
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,09 sekundy. Zapytań do SQL: 17