To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Autoagresywni
Forum dla ludzi z problemami

Samobójstwo - Myśli i rozmowa o tym z bliskimi

murango - 2012-07-16, 23:29

motherlode, czasami wiele razy musimy się cofnąć, zanim podejmiemy ostateczną decyzję i odkryjemy przed kimś prawdę. Uszy do góry :) Na pewno kiedyś się odważysz :)
Anonymous - 2012-08-11, 15:30
Temat postu: Re: Myśli i rozmowa o tym z bliskimi
Mercy napisał/a:
Czy Wasi bliscy wiedzą o waszych myślach samobójczych?
Jaka była ich reakcja? Jak im to powiedzieliście?


Wiedza ale nie robia sobie z tego nic. Mam wrazeie ze tylko na to czekaja :)

murango - 2012-08-11, 22:15

dzon napisał/a:
Czy Wasi bliscy wiedzą o waszych myślach samobójczych?
Jaka była ich reakcja? Jak im to powiedzieliście?


U mnie nikt nie wie, nikomu nie mówiłam. Może dlatego, że zawsze uważałam, że jakoś wytrzymam. Moje myśli nasilają się zwłaszcza jesienią, a pózniej znikają. Próbuję to jakoś wytrzymać.

Euphoriall - 2012-08-12, 10:33

murango napisał/a:
Moje myśli nasilają się zwłaszcza jesienią, a pózniej znikają.

To chyba wiele osób tak ma. Taka depresja sezonowa.

Anonymous - 2012-08-12, 15:51

ja też tak mam :D
SoSad - 2012-08-12, 20:49

Nikt nie wie. Nikomu o tym nie mówię, a jeśli wspomniałam coś kiedyś, że niby w żartach to odpowiedź mojego słuchacza brzmiała "haha weź" no i tak to.
kathika*** - 2013-02-06, 11:20

Mój mąż nie traktuje poważnie moich myśli samobójczych, chociaż to niekiedy sygnalizuję. Jemu się wydaje, że jak się ma dom, dziecko i osobę, która kocha to nie powinno się mieć takich myśli. A to wszystko nie jest takie proste... Jak ja mam mu mówić, że mam takie myśli, żeby mnie potraktował poważnie?Oddać mu wszystkie uzbierane tabletki i powiedzieć, że miewam niepokojące myśli? Sama już nie wiem...
thnks - 2013-02-06, 12:19

kathika***, to jest straszne. Rozumiem bo mój facet były czuł się wręcz obrażony gdy chciałam się pociąć, nie powinno mi być źle bo mam chłopaka.
Kata - 2013-02-27, 15:21

Nie mówię o tym głośno, ale "znajoma" pokazała mi fotografie osób po próbach (udanych, nieudanych) pracuje w mundurowce. Udane masakra :/ Szukanie zwłok na odcinku 1200 metrów... I całości nigdy nie znajdą. A próby nieudane? Ścięło facetowi nogi, przeżył :/ I co mówi teraz? Cholera teraz to nie mam jak tego zrobić (przeżyć spotkanie z pociągiem?)

Jak się zbiorę w sobie, napiszę więcej o "moich problemach" w odpowiednim dziale.


Przed znakami interpunkcyjnymi nie stawiamy spacji! | Nmh

Schisma - 2013-02-27, 15:24

kathika***, może wyciągnij go ze sobą na jakąs terapie, może zda sobie wtedy z tego wszystkigo sprawę.
Anonymous - 2013-02-27, 16:31

Kata, żadna próba nie jest pewna.. tak to już jest. A może to i dobrze. Może to jest dla nas nauczka.

Ja z rodziną w ogóle o tym nie rozmawiam. Raz, przez telefon, najbardziej zaufanej siostrze się wygadałam, która mieszka w Irlandii :/ To jest jedyna normalna osoba w domu, z którą można porozmawiać na moje problemy spokojnie, a ona jeśli nie rozumie powie to, tak samo jak było z moim jedzeniem: "Przykro mi, Nela, oglądałam program o bulimiczkach. Ale jakoś nie potrafię zrozumieć tej choroby. Przepraszam. Ale wiesz, że masz we mnie zawsze wsparcie" (tak na marginesie to jedyna osoba w rodzinie, która od początku wierzyła mi, że mam ED. No teraz już każdy wierzy, bo mają to na papierku, lekarz jest nieomylny :P ). Czasem właśnie z nią - Kaśką pogadam. Ale rzadko zdarza się okazja, że możemy na osobności pogadać. Jak na skype to matka zawsze jest, przez telefon też matka jest przy mnie jak z nią gadam.. nie ma opcji. Jedynie jak przyleci raz na rok.. brakuje mi jej.

Mercy napisał/a:
Czy Wasi bliscy wiedzą o waszych myślach samobójczych?


Wiedzą. Matka łkała, że mam wyzdrowieć, jedna siostra płakała, że mam się nie zabijać. Kaśka też płakała, gdy raz w nerwach powiedziałam za dużo. I jej płacz mnie ruszył. Tylko jej. Nie potrafię tego zrozumieć. Ale to jedyna osoba w rodzinie, której ufam.

Mercy napisał/a:
Jak im to powiedzieliście?

Ja nic nie mówiłam, psycholog powiedziała matce, matka reszcie i tak to się po całej rodzinie rozniosło.

Niewidzialny - 2013-02-28, 03:25

Moi bliscy nie wiedzą, bo ich nie mam. Nie mam komu powiedzieć o moich myślach samobójczych, sam jakoś w tym wszystkim siedzę.
Schisma - 2013-02-28, 08:04

Niewidzialny napisał/a:
Moi bliscy nie wiedzą, bo ich nie mam. Nie mam komu powiedzieć o moich myślach samobójczych, sam jakoś w tym wszystkim siedzę.


Jakbyś chciał się wygadać to śmiało.

Mercy napisał/a:
Czy Wasi bliscy wiedzą o waszych myślach samobójczych?


Wiedzą. Matka na początku olewała sprawę, odbierała jako okres buntu. Brat trochę bardziej się przejmował kiedy widział ślady na moich rękach, albo jak widział mnie w stanie wskazującym na nietrzeźwość.

Mercy napisał/a:
Jak im to powiedzieliście?


Pisałam już to w relacjach rodzinnych. Pewnej nocy wygarnęłam wszystko matce i od tamtej pory było wszystko jasne co się ze mną dzieje. Bratu nie mówiłam, Albo matka mu powiedziała, albo sam zaobserwował. Nigdy nie wnikałam.

Anonymous - 2013-02-28, 08:31

Po wczorajszej rozmowie z Wami, jakoś "podniosłam się na duchu" - BO KTO? INTERESUJĘ SIĘ TYM CO CZUJĘ, postanowiłam spotkać się z przyjaciółką, którą unikałam dłuższy czas, powiedziałam jej,że myślę o samobójstwie. Była w szoku, przez chwilę siedziałyśmy w ciszy, później wydukała że nie spodziewała się tego po mnie, że w jej oczach(i podobno nie tylko w jej :shock: ) jestem silną, ambitną osobą,że zawsze radziłam sobie ze wszystkim etc. A ja natomiast byłam pełna podziwu,że taką dobrą aktorką jestem i potrafię ten"ból" co we mnie siedzi skryć. Nie ukrywam, po rozmowie poczułam się ciut lepiej 8)
Anonymous - 2013-02-28, 11:09

Irmamuszenka, cieszę się. Pamiętam jak też kiedyś powiedziałam swojej "przyjaciółce" że próbowałam się zabić. Pamiętam, jak z autostrady pobiegłam do jej doomu (mieszkała niedaleko akkurat). Powiedziałam zszokowana, żeby zaprowadziła mnie do domu, bo się zabiję. Zaprowadziła mnie. Teraz nie poznaje mnie na ulicy. A ja jej ufałam.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group