To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Autoagresywni
Forum dla ludzi z problemami

Samobójstwo - Myśli i rozmowa o tym z bliskimi

Anonymous - 2018-03-11, 12:44

Sawcia, jak dla mnie to ten przekaz nie był dostatecznie jasny. Różne rzeczy sobie można pomyśleć: począwszy od tego, że podoba Ci się ta piosenka, kończąc na tym, że masz dzisiaj dość wisielczy nastrój. Myśli samobójcze to na tyle poważna kwestia, że nie da się jej zakomunikować poprzez wysłanie komuś piosenki.
Sawcia - 2018-03-11, 12:45

użytkownik, może nie do końca jest to jasny komunikat tak, jak piszesz, niemniej jednak ja gdybym dostała od kogokolwiek tego rodzaju piosenkę, w dodatku tak nagle, jak to się mówi, ni z gruszki, ni z pietruszki to bym się zastanowiła nad prawdziwymi intencjami określonej osoby.
Anonymous - 2018-03-11, 12:48

Sawcia, Ty tak, ale ktoś inny - może niekoniecznie.
Sawcia - 2018-03-11, 12:51

użytkownik, owszem, bo każdy z nas jest innym człowiekiem i inne rzeczy pojawienie się takiego, jak gdyby 'alarmu'.
Anonymous - 2018-03-21, 18:24

Dzisiaj, tak w ramach myśli samobójczych, wpadła mi do głowy refleksja na temat tego jak ostatnim razem prawie się zabiłem. Dzień później musiałem wziąć za to odpowiedzialność i przeprosić ludzi za to, że musieli się o mnie martwić, bali się. Nie tyle co musiałem, a chciałem to zrobić, bo czułem się z tego powodu bardzo paskudnie i było mi strasznie przykro. Z tym, że wydaje mi się, że byłem wtedy za bardzo uległy, mogłem podejść do tego bardziej asertywnie. W końcu chodziło w głównej mierze o moje uczucia. Przecież to ja czułem się tak źle, odczuwałem tak wielkie cierpienie i ból, że zrezygnowałem, postanowiłem odejść z tego świata. Teraz mam wrażenie, że te osoby, które wtedy tak bardzo się martwiły, myślą, że zrobiłem wtedy to wszystko na pokaz - chciałem zwrócić na siebie uwagę. Przykro mi.


<<< Dodano: 2018-04-17, 13:11 >>>


użytkownik napisał/a:
Teraz mam wrażenie, że te osoby, które wtedy tak bardzo się martwiły, myślą, że zrobiłem wtedy to wszystko na pokaz - chciałem zwrócić na siebie uwagę. Przykro mi.

Znowu o tym myślę. Czuje się źle, jak ktoś przegrany. W nic nie wierzę! Niestety, nikt mi już nie ufa. To tak bardzo boli.

Lexis125 - 2018-09-01, 22:14

użytkownik niestety i mnie spotkało coś takiego... i wiele osób, w tym naszych bliskich niestety gdy nie widzi naszych prób na właśnie oczy, albo gdy nie kończą się interwencją służb nie bierze tego na poważnie. winią nas za to, co czuli (co moim zdaniem jest egoistyczne) i nie myślą o tym, jak może to wpłynąć na nas
Olapola - 2019-03-28, 19:23

Ja nie mam potrzeby ochoty informowania o tym bliskich bo i po co ? Co to da ? Doszłam do takiego punktu w życiu ze nie ma co się żalić nikomu sa to nie potrzebne już rozmowy tylko robić swoje . Ale to tylko moje odczucie oczywiście
Zakręcona - 2019-04-21, 19:31

Mam w moim otoczeniu jedną osobę, która widzi, że coś jest nie tak ze mną, to, że izoluje się bardziej, że na zdrowiu podupadłam. Pyta jak się czuje, czy wszystko w porządku, a ja kłamliwa s... mówię, że nie jest źle i tracę szanse (kolejną) by powiedzieć, że sobie nie radze. A później płacz bo nie potrafię z nikim rozmawiać o moim stanie i poprosić o pomoc.
herbaciarz - 2019-04-21, 19:35

Zakręcona, czy to nie czas najwyższy by się przełamać i powiedzieć komukolwiek?
Lub, co lepsze powiedzieć tej osobie która sama się pyta.
To nie ujma, słabość powiedzieć komuś, że jest źle. To naprawdę wielka odwaga.

Zakręcona - 2019-10-06, 18:24

Powiedziałam jednej osobie, że się leczę, że mam takie problemy. Czy żałuje... nie wiem, ale czuje się jeszcze bardziej samotna niż przedtem. Może to ja jestem aż taka naiwna, że myślałam, że wywołam, większe emocje a wyszło jakbyśmy rozmawiali no nie wiem o pogodzie. Powiedziałaś mi to dobre, przyjęte do wiadomości, a może był w szoku. Rozmowa potoczyła się w kierunku jak choroba rzutuje na moje życie. I tyle... A mi zabrakło pytania: jak ja sobie radze. Dalej czuje się jakbym wsparcia nie miała a strach się nasilił, że ta osobie rozpowie o moich problemach, stanie.
WhiteBlankPage. - 2019-10-06, 21:00

Zakręcona, trzeba też zawsze brać pod uwagę, że niektórzy ludzie nie wiedzą za bardzo jak zareagować na tego typu wyznania. Może dlatego nie usłyszałaś pytań, które chciałaś usłyszeć, typu jak sobie radzisz. Bo ten ktoś bał się usłyszeć, że np. sobie nie radzisz i to wtedy wywołałoby w tej osobie zakłopotanie.

Mam nadzieję, że Twoje przeczucie o tym, że rozpowie o problemach - nie sprawdzi się.

Anonymous - 2019-10-06, 22:18

Zakręcona myślę, że to zależy od osoby. Trzeba wyczuć, komu można powiedzieć o pewnych rzeczach. Kiedyś również miałem podobną sytuację. O mojej próbie, wiedziała tylko rodzina i mój jeden w cudzysłowie przyjaciel. W następstwie wylądowałem w szpitalu psychiatrycznym, a później w ośrodku dla uzależnionych. Już po wyjściu spotkałem znajomego, po krótkiej rozmowie wypalił do mnie "chciałeś się wieszać?" . Akurat on znikąd nie mógł się dowiedzieć o tym, a się dowiedział. Ja wypierając się odpowiedziałem "jasne, że nie to tylko tak po pijaku było". Wiedziałem akurat, że to nie jest odpowiednia osoba do konwersacji na ten temat. Trzeba to wyczuć, komu można powiedzieć o niektórych sprawach i sytuacjach. Nie każdy to zrozumie, niestety większość ludzi postrzega to jako tabu. Nie wiedzą jak się zachować, co powiedzieć. Dla takich ludzi ludzi jesteśmy niezrozumiali, jesteśmy postrzegani jako chory. Stereotyp szpitali psychiatrycznych jest u nas negatywnie postrzegany czy to w języku potocznym czy medialnym. No bo jak usłyszymy słowo "Tworki" to już mamy wykreowany obraz głównie negatywny, chyba nie muszę się rozpisywać na ten temat. Wydaje mi się, że w naszym myśleniu jest jednak sporo zniekształceń. Chodzi mi głównie o tym co napisałaś o emocjach. Otóż u osoby postronnej, która nie miała do czynienia z takim problemem oraz zachowaniami trudno wywołać emocje, raczej zadziała u niej właśnie ten wcześniej wspomniany prze ze mnie stereotyp. Będzie od tej chwili patrzyła na nas z góry, z lekką dozą nieufności. Spotykałem się dość często z podobnym tematem. Zaznajamiałem się z ludźmi było dobrze, nawet mieliśmy wspólne tematy. Lecz gdy oznajmiałem im, że jestem alkoholikiem jakoś z dnia na dzień kontakt się urywał. Dlaczego mam się tego wstydzić? Jestem alkoholikiem i tego nie wyprę, nie usunę, będę nim do końca życia. Jest to nieuleczalna choroba z którą będę do końca życia. Czy mam się czegoś wstydzić? Jest to taka sama choroba jak cukrzyca czy astma. Czy cukrzycy i astmatycy maja się czego wstydzić? Myślę, że nie. Jednak choroby psychiczne w naszym społeczeństwie są traktowane "inaczej' i wydaje mi się, że minie sporo czasu zanim zostaną zaakceptowane i przestaną być tematem tabu. I na Twoim miejscu nie popadałbym w doły ze względu jednej osoby. Być może za jakiś czas zrozumie ten problem. Nawet jeżeli jest to jedyna osoba, z którą utrzymujesz kontakt.
Zakręcona - 2019-10-27, 15:54

Konrad napisał/a:
Zakręcona myślę, że to zależy od osoby. Trzeba wyczuć, komu można powiedzieć o pewnych rzeczach.[...] Trzeba to wyczuć, komu można powiedzieć o niektórych sprawach i sytuacjach. Nie każdy to zrozumie, niestety większość ludzi postrzega to jako tabu. Nie wiedzą jak się zachować, co powiedzieć. Dla takich ludzi ludzi jesteśmy niezrozumiali, jesteśmy postrzegani jako chory.

Ja o depresji słyszę opinie, że najlepszym lekarstwem na nią jest praca albo świeże powietrze. To nie choroba to ukrywanie lenistwa pod tą nazwą. Wybrałam tę osobę bo wcześniej rozmawialiśmy o trudnych tematach, np: uzależnieniach itd. bez zawiązań do konkretnych osób.

Konrad napisał/a:
Chodzi mi głównie o tym co napisałaś o emocjach. Otóż u osoby postronnej, która nie miała do czynienia z takim problemem oraz zachowaniami trudno wywołać emocje[...]I na Twoim miejscu nie popadałbym w doły ze względu jednej osoby. Być może za jakiś czas zrozumie ten problem. Nawet jeżeli jest to jedyna osoba, z którą utrzymujesz kontakt.

WhiteBlankPage. napisał/a:
Zakręcona, trzeba też zawsze brać pod uwagę, że niektórzy ludzie nie wiedzą za bardzo jak zareagować na tego typu wyznania. Może dlatego nie usłyszałaś pytań, które chciałaś usłyszeć, typu jak sobie radzisz. Bo ten ktoś bał się usłyszeć, że np. sobie nie radzisz i to wtedy wywołałoby w tej osobie zakłopotanie.

Mam nadzieję, że Twoje przeczucie o tym, że rozpowie o problemach - nie sprawdzi się.

Jest w tym prawda, że „Syty głodnego nie zrozumie, bogaty biednego wyśmieje”. Nie wie co ja przeżywam, doświadczam w życiu codziennym, znana mu jest tylko teoria. Nie wyczułam nawet od niego strachu, że nagle zaczął obawiać się, że coś mu zrobię itp. Wsparcia też nie dostałam. Kontakt dalej z nim utrzymuje, jak na razie (chyba) nic nikomu nie rozpowiedział. Nie nawiązał do teraz rozmowy, nie usłyszałam żadnego więcej komentarza co do mojego wyznania. Tak jakby taamta rozmowa nigdy się nie wydarzyła. A ja nie mam zamiaru tego zmieniać.


Konrad napisał/a:
Lecz gdy oznajmiałem im, że jestem alkoholikiem jakoś z dnia na dzień kontakt się urywał. Dlaczego mam się tego wstydzić? Jestem alkoholikiem i tego nie wyprę, nie usunę, będę nim do końca życia. Jest to nieuleczalna choroba z którą będę do końca życia. Czy mam się czegoś wstydzić? Jest to taka sama choroba jak cukrzyca czy astma. Czy cukrzycy i astmatycy maja się czego wstydzić? Myślę, że nie. Jednak choroby psychiczne w naszym społeczeństwie są traktowane "inaczej' i wydaje mi się, że minie sporo czasu zanim zostaną zaakceptowane i przestaną być tematem tabu.

Choroby „fizyczne” są bardziej akceptowalne bo raz mówi się o nich, większa wiedza jest o nich: wiadomo jakie są objawy. Tu człowiek częściej spotka się ze zrozumieniem. I łatwiej je wyleczyć niż te „psychiczne” (ogólnie mówiąc). A tu depresja, nie daj coś schizofrenia i ludziom odbija, że o to mają przed sobą wariata, który zaraz wyciągnie nóż i trzeba będzie uciekać lub o to osoba, która udaje, że coś jej jest by nie musieć się przemęczać.

Cappy - 2019-10-31, 10:26

Ja chyba nie ma nikomu tego powiedzieć. Zresztą pewnie byliby zaskoczeni. Byliby zaskoczeni, że istnieje u mnie coś takiego
Ignis - 2019-10-31, 19:58

Ja nawet już nie umiem rozmawiać o tym z moją psychiatrą do której chodzę od 3 lat regularnie, a może dłużej... A z bliskimi jest ciężej, właściwie to prawie niemożliwe z ich chorymi uprzedzeniami i umysłami zgniłymi od życia, w którym przyszło nam egzystować.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group