To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Autoagresywni
Forum dla ludzi z problemami

Zaburzenia odżywiania - Zajadanie problemów

Holycarrot - 2015-05-26, 16:47

Czasami myślę, że jestem jedyna na świecie i tylko ja mam takie problemy :roll:
Boję się, że w końcu ta droga zaprowadzi mnie do zwyczajnego uzależnienia od żarcia. Widzę, że gdy mam lepszy okres, o ile lepsze u mnie występują, to jem mało, a praktycznie tylko coś piję, głodu za bardzo nie odczuwam. A gdy życie się pieprzy to sięgam po jakieś przekąski, słodycze, chrupki i zajadam problemy, byle by czuć się najedzona, byle by nie czuć niczego innego. Potem jest mi tylko wstyd za to co zrobiłam i czuję się jak spasiona świnia :facepalm:
Ogólnie problemów po takim maratonie żarcia nie mam. Swoje dodatkowe kg mam od dawna ale jedzenie na to nie wpłynęło i nadal nie wpływa, niezależnie ile zjem, albo ile nie zjem przez długi czas, waga stoi w miejscu, nie pyknie nawet o pół kilograma. I tak od lat.

lullaby - 2015-05-28, 14:24

I znów bezbrzeżny smutek, który trzeba było zajeść. Obeżreć się do granic możliwości i potem cierpieć na ból żołądka, wątroby i kilkunastu metrów jelit. :roll:
flower - 2015-05-28, 16:52

Ostatnio zaczęłam zajadać problemy, pomimo że zaczęłam tyć już jakieś 20 lat temu, to teraz aż się boję :?
pinkrabbits - 2015-05-31, 18:26

Ja strasznie zażeram. Od zeszłego roku weszło mi 8 kilogramów, na mnie to bardzo dużo. Wszystko chyba wynika z tego, że ze względu na terapię nie mogę wymiotować (kilka lat wcześniej miałam bulimię) i teraz jestem pewna, że gdyby nie to, to po prostu znowu bym wpadła. Muszę coś z tym zrobić, bo już patrzeć na siebie nie mogę, no a poza tym ciągłe napychanie się jedzeniem nie jest zbyt zdrowe.
Anonymous - 2015-05-31, 18:57

pinkrabbits napisał/a:
Muszę coś z tym zrobić, bo już patrzeć na siebie nie mogę, no a poza tym ciągłe napychanie się jedzeniem nie jest zbyt zdrowe.

Polecam napychać się zdrowym jedzeniem. Czasami też nachodzą mnie takie chwile, ale napchanie się kaszą/warzywami i innymi takimi nie powoduje takich skutków w przyroście wagi, jak zjedzenie zbyt dużej ilości słodyczy czy innych tuczących rzeczy.

pinkrabbits - 2015-06-01, 14:17

Arya, masz rację - też myślałam, że to rozwiązanie, dopóki nie zjadłam w jeden dzień dwóch kilo marchwi i brokuła oraz paczki wafli ryżowych (nie polecam). Myślę, że jedyne rozwiązanie to walczyć na poziomie psychiki. Tylko, że ja już nie mam na to siły w tym momencie.
emikox - 2015-06-08, 22:17

Ja potrafię jeść cały dzień,wszystko co mam pod ręką. A czasem jest tak,że nie jem nic przez kilka dni.
poetka - 2015-06-09, 17:55

emikox, też tak mam :roll:
flower - 2015-06-22, 11:56

Arya napisał/a:
Polecam napychać się zdrowym jedzeniem. Czasami też nachodzą mnie takie chwile, ale napchanie się kaszą/warzywami i innymi takimi nie powoduje takich skutków w przyroście wagi, jak zjedzenie zbyt dużej ilości słodyczy czy innych tuczących rzeczy.


Staram napychać się owocami ale kiedy ich nie ma pod ręką a źle się czuję, zdarza mi się niestety wsuwać mniej zdrowe produkty. Całe szczęście, że nie robię tego zbyt często. Teraz zresztą znowu zaczęłam się odchudzać po raz enty, w sumie nie wiadomo za bardzo w jakim celu, chyba tylko po to żeby panowie mogli udźwignąć moja trumnę bez ryzyka uszkodzenia kręgosłupa ;>

Anonymous - 2015-07-15, 22:31

W te gówno wpadłam w tamtym roku. Rozwalone zdrowie wcześniejszym odchudzaniem, kiepskie relacje z mamą, toksyczny (już były) chłopak mający w dupie co się ze mną działo i ogólne odizolowanie do tego doprowadziły. To było straszne, do tej pory nie mogę uwierzyć ile tego potrafiłam (i potrafię) pochłaniać. Leciało wszystko co było pod ręką, kiedyś nawet nadpleśniały dżem (a pomyśleć, że kiedyś panicznie bałam się pleśni...) I te cholerne wyrzuty sumienia. Ciągle żale do siebie, że niszczy się swoją wcześniejszą prace i wysiłek, że zaoszczędzone pieniądze idą na jedzenie i nie ma się kontroli nad tym. Pewnego dnia złapała mnie w szkole moja wychowawczyni i hm dość dobitnie wytknęła mi, że przytyłam. Czułam się wtedy obrzydliwie, nie mogłam przestać o tym myśleć przez długi czas. Potem zaczął się (na szczęście dość krótki) epizod bulimiczny. Później wróciło 'standardowe' obżarstwo. Aktualnie mam najdłuższą przerwę od tego syfu, coś ok. miesiąca i boję się, że to powróci. Mimo wszystko jednak cieszę się, że choć teraz jest spokój.
Anonymous - 2015-08-20, 12:44

Jem jak ryba, ile dasz(ile kupię) , tyle zeżrę... Czuję się okropnie. To się chyba nigdy nie skończy... Błędne koło... :roll:
Arche - 2015-08-30, 08:44

tup_tuś, wiem o czym mówisz... Nie potrafię zostawić porcji na talerzu mimo, że już nie mieszczę. Nie umiem, muszę to zjeść i tyle, nigdy nie zostawiam niedojedzonej porcji.
Nie funkcjonuje u mnie też i nigdy nie funkcjonowała szuflada ze słodyczami, czy jak kto to sobie nazywa, czyli zapas słodyczy, na wypadek gości czy po prostu złego dnia- wszystko zjem niedługo po tym, jak to kupię....

Ostatnio bardzo często zdarza mi się wyczyścić lodówkę na takim poziomie, żeby jednak nikt tego nie zauważył. Chociaż teraz jestem coraz mniej uważna, stara mi się nosić miskami jedzenie do pokoju, potem gdy wszyscy są w domu i tak ląduję przed zlewem w łazience. Nie umiem inaczej, jedzenie mnie na jakiś czas uspokaja, ale potem znów wpadam panikę, że przytyję tak dużo w krótkim czasie jak kiedyś...
Chciałabym w chwilach stresowych nic nie jeść, jak inni. Wolałabym nie móc nic zjeść przez 3 dni niż obżerać się bez opamiętania.

Anonymous - 2015-08-31, 19:27

Kochane moje.. wiem co to znaczy zapychac sie az do momentu kiedy nie mozna nawet sie poruszyc.. zolądek krzyczy i mam wrazenie ze zaraz eksploduje. Są okresy kiedy wymiotuje a sa tez takie kiedy kompulsywnie sie objadam, ale powiem wam jedno, od stycznia chodze na psychoterapie, na poczatku byo bardzo ciezko bo nie jest przyjemne rozgrzebywanie starych ran i calego "gówna" z przeszlosci, ale WARTO. Idac na psychoterapie watpilam w jej sens i w to ze moze przyniesc jakiekolwiek pozytywne efekty, ale bardzo sie mylilam, objawy mam dalej jednak nie sa tak silne jak kiedys.. poza tym tak wiele mi sie "rozjasnilo", inaczej patrze na wiele rzeczy, bardzo wiele takze zrozumialam.Podpisuje sie pod tym co napisalam rekami i nogami, naprawde warto.

PS koncze czytac ksiazke Beaty Pawlikowskiej - W dżunglii niepewności. Jezeli macie jakiekolwiek zaburzenia odzywiania lub jestescie DDA albo macie problem z jakimkolwiek uzaleznieniem, polecam, daje do myslenia i przede wszystkim zmienia myslenie..

Ściskam was mocno wilczo glodni

Anonymous - 2015-09-15, 08:52

Scheithauer napisał/a:
zaoszczędzone pieniądze idą na jedzenie i nie ma się kontroli nad tym.


O to to właśnie.
Raczej obojętnie ile zaoszczędzę, wydam na jedzenie, bo wcześniejsza obietnica uzbierania na książki przed półkami sklepowymi z jedzeniem traci na znaczeniu. :roll:

CandleTea - 2015-09-15, 11:44

Ostatnio jem zdecydowanie za dużo. Czuję się z tym beznadziejnie, zaczęło się od tego, że musiałam być leczona sterydami, a wtedy i większy apetyt i łatwiej utyć. Przytyłam już 5 kilo, płaczę patrząc w lustro, przecież było już tak dobrze - pozbyłam się i głodówek, i bulimii, i zajadania problemów, i trzymałam wagę... Mam dość samej siebie.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group