To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Autoagresywni
Forum dla ludzi z problemami

Zaburzenia odżywiania - Zajadanie problemów

Anonymous - 2014-08-17, 21:11

Najczęściej się objadam, gdy zdarzyła się jakaś niespodziewana, niedobra dla mnie sytuacja. Zazwyczaj jest to około 7000-8000kcal i potem czuję się tak podle, że nie odzywam się do nikogo. Normalnie jem max 100kcal dziennie, więc mój organizm nie jest w stanie przyjąć takiej dawki kalorii na co odpowiada okropnym bólem brzucha i złym samopoczuciem. Dodatkowo doprawiam to ogromną ilością leków i alkoholu, a potem idę spać, jak gdyby nigdy nic.
renu - 2014-08-17, 21:20

Leesha,

Mam rozumieć, że żołądek przyzwyczajony do 100kcal dziennie (co jest niemożliwe) wytrzymuje 8000 kcal? Przy 4 czy 5 tysiącach już byś wymiotowała na sam widok jedzenia, nie mówiąc o zjedzeniu czegokolwiek.

Anonymous - 2014-08-18, 00:45

renu,
Ja po prostu wmuszam w siebie to jedzenie jako forma kary? Głodzę się z 3-4 dni, potem mam kilkugodzinny napad, po czym stwierdzam, że jestem ogromna i dalej nic nie jem. Takie błędne koło.

renu - 2014-08-18, 00:52

Leesha,

Okej, rozumiem to. Ale 8000 kalorii to jakieś 16 - słownie SZESNAŚCIE - Big Maców z McDonalda. Jeżeli potrafisz tyle zjeść to szacun, ale wydaje mi się że trochę przesadziłaś. :D

Anonymous - 2014-08-18, 07:41

renu napisał/a:
Okej, rozumiem to. Ale 8000 kalorii to jakieś 16 - słownie SZESNAŚCIE - Big Maców z McDonalda.

W najtrudniejszym okresie moich problemów z jedzeniem też potrafiłam tyle zjeść - stąd wiem, że to możliwe (chociaż wydaje się nieprawdopodobne). To jest tak, że w pewnym momencie podczas takiego napadu już nie czuje się, ile się zjada, po prostu do ust wędruje wszystko, co tylko jest pod ręką... to jest jak jakiś przymus, impuls... coś takiego. W pewnym momencie traci się już nad tym kontrolę - zdarzało mi się, że kończyło mi się już jedzenie i zabierałam się za surowe jajka i inne rzeczy, których nigdy normalnie bym nie zjadła. :roll:
Wstyd, przerażenie i wyrzuty sumienia pojawiały się dopiero potem. :roll:
renu napisał/a:
Jeżeli potrafisz tyle zjeść to szacun,

Nie powiedziałabym, takie napady obżarstwa są problemem, i to bardzo poważnym - nie ma w tym nic fajnego i przyjemnego. :roll:

Anonymous - 2014-08-18, 18:11

Cytat:
podczas takiego napadu już nie czuje się, ile się zjada, po prostu do ust wędruje wszystko, co tylko jest pod ręką


Dokładnie tak. Ja nie odczuwam tego jak typowe jedzenie, tylko jako przymus. Jem do tego czasu, aż się nie otrząsnę albo zwymiotuję.

Alex - 2014-08-18, 21:18

Szczerze mówiąc w najgorszym momencie miałam podobnie. Teraz jestem w stanie ogarnąć trochę żeby nie zjeść za dużo, bo potem jest tylko żal i jeszcze gorsze samopoczucie...
Anonymous - 2014-08-18, 21:25

Leesha, :tuli:
Pamiętaj, że z tego można wyjść - da się to pokonać i wrócić do normalnego odżywiania... Mi pomogło między innymi regularne jedzenie (rozplanowanie 4 posiłków w ciągu dnia, które zjadałam bez względu na wszystko - zawsze mniej więcej w takich samych ilościach i podobnych porach)... Poza tym, nauczyłam się tego, żeby nie nagradzać i nie karać się za pomocą jedzenia...
A w tych najgorszych momentach, kiedy wiedziałam, że nie opanuję wilczego głodu - starałam się mieć przy sobie jabłka czy marchewki, na które mogłam rzucać się bez ograniczeń. Pomagało. ;)

Anonymous - 2014-08-18, 22:49

Arya, dziękuję.
Po prostu jestem zmęczona tym, że od 2 lat moje życie toczy się wyłącznie wokół jedzenia. Jak nie głodzę się i wymiotuję, to mam napad i jem za 4 osoby. To się ciągle powtarza. Nawet gdy miałam okres, kiedy jadłam normalnie, to potem i tak stwierdziłam, że jem zdecydowanie za dużo i wróciłam do wszytkiego.

Anonymous - 2014-08-24, 20:46

Cześć, ja też mam ogromny problem z objadaniem się. Codziennie obiecuję sobie, że od jutra jem regularnie itd., ale nic z tego. Mam wręcz wrażenie, że jest coraz gorzej :( . Właściwie to ja cały czas się obiadami, ciągle coś.... jem dosłownie wszystko... nawet jak czegoś nie lubię... jak sobie pomóc?
Anonymous - 2014-08-24, 20:53

vampire85, a próbowałaś tego, co opisałam w poście powyżej?
Cytat:
A w tych najgorszych momentach, kiedy wiedziałam, że nie opanuję wilczego głodu - starałam się mieć przy sobie jabłka czy marchewki, na które mogłam rzucać się bez ograniczeń.

Były chwile, kiedy ta metoda się u mnie sprawdzała. ;)

Anonymous - 2014-08-24, 20:58

Raz próbowałam i chyba tydzień mi wychodziło... ale szybko przeszło. ;(
Anonymous - 2015-02-28, 16:10

Ja też się objadam, ale nie tyję. Chcę jednak to ograniczyć ze względu na swoje zdrowie. Często po kebabie albo frytkach mam niemiarowe bicia serca i jelita mi głośno pracują. Nienawidzę tego stanu.
Próbowałam zamienić fast-foody na czekoladę - udawało się, ale gdy przeczytałam skład czekolady, od razu mój zapał minął...Czasami zjem jakiś owoc czy jogurt, ale tylko po to, by nie mieć wyrzutów sumienia i powiedzieć sobie "przynajmniej zjadłam coś zdrowego", mimo, że kilka godzin wcześniej wżerałam cheeseburgera albo pizzę. Mówiąc szczerze - jedzenie to moja jedyna prawdziwa przyjemność w życiu. Gdy sobie pomyślę, że zawitam do pizzerii za pół godziny, to aż zachciewa mi się żyć. Gdybym odebrała sobie tą jedyną przyjemność, chyba bym się załamała.

Poza tym u mnie jest zawsze tak samo. Zawalony test - obżeranie się, bo trzeba odreagować ten ból. Zdany test - obżeranie się, bo przecież trzeba siebie nagrodzić. Zawsze się znajdzie powód.

Anonymous - 2015-02-28, 16:14

Odetta napisał/a:
mimo, że kilka godzin wcześniej wżerałam cheeseburgera albo pizzę

Odetta napisał/a:
Ja też się objadam, ale nie tyję

Z ciekawości - czym jest dla Ciebie objadanie się? Czy dobrze zrozumiałam, że chodzi o zjedzenie jednego cheeseburgera?

Anonymous - 2015-02-28, 17:45

Arya, Nie. Często jem więcej, nawet gdy jestem najedzona i robię to codziennie. Jestem w stanie odwiedzić trzy bary i zjeść w każdym duży obiad.
Nie prowokuję wymiotów, bo mam strach przed zwracaniem treści żołądka. A nie tyję, bo mam dobrą przemianę materii...jeszcze.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group