To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Autoagresywni
Forum dla ludzi z problemami

Praca nad samooceną i charakterem - Niepowodzenia - zniechęcają Was czy motywują?

L.M. - 2022-06-23, 22:18

wiedźma, a jeśli to poczucie to tylko dodatek?
wiedźma - 2022-06-24, 12:10

L.M., dodatek do czego?
Anonymous - 2022-06-24, 13:06

wiedźma, jak wspomniałem — czucie się potrzebnym, gdy robię coś dla kogoś, to coś w rodzaju bonusu. Na pewno nie cel sam w sobie. Coś co mnie nakręca do działania, do pomagania innym, co sprawia, że moje życie ma sens. Jaki sens ma życie, kiedy żyje się tylko samemu dla siebie?
wiedźma - 2022-06-24, 13:07

sickman napisał/a:
Jaki sens ma życie, kiedy żyje się tylko samemu dla siebie?


Żyje się najpierw dla siebie, dopiero później dla innych.

Anonymous - 2022-06-24, 13:09

wiedźma napisał/a:
Żyje się najpierw dla siebie, dopiero później dla innych.

A to już kwestia osobistych priorytetów. :)

void - 2022-06-24, 13:24

Dobry ratownik, to żywy ratownik. I jeśli chcesz żyć dla innych, musisz najpierw sam zadbać o siebie. To jest taka zasada, bo mając inne priorytety można tylko narobić bałaganu sobie i innym. Jeśli sam nie możesz odnaleźć poczucia sensu, to jak chcesz oczekiwać by inni Ci go dali? Jak mówisz to tylko bonus, nie można na tym opierać własnego szczęścia. Oczywiście każdy ma inne priorytety, ale generalnie mając niskie poczucie własnej wartości najgorszym co można zrobić to oprzeć swoje poczucie sensu o relację.
Anonymous - 2022-06-24, 13:35

Michał, masz sporo racji. Przerabiałem już ten rozdział, kiedy zbyt mocno poświęcając się dla innych, zaniedbałem swoje życie do tego stopnia, że o mało nie wylądowałem na dnie. Ale nie chodzi mi tu o takie skrajne sytuacje. Bardziej miałem na myśli to, że kiedy robisz coś, co jest ważne również dla innych i czujesz czyjeś wsparcie w tej kwestii, masz pewność, że robisz coś wartościowego. Nie pogrążasz się we własnych urojeniach, że robisz coś ważnego, a w rzeczywistości to tylko złudzenia i patrzenie wyłącznie na czubek własnego nosa.
Euphoriall - 2022-06-24, 13:52

Się podłączę do zniechęconych niepowodzeniami. Często też nie podejmuję się wyzwań, bo w głowie mam już zaprogramowaną wróżbę katastrofy. Brak wiary we własne umiejętności i przekonanie o swojej niskiej wartości/mocy charakteru + zależność, o której niżej = tak sobie ambicjonalnie wegetuję w wiecznym poczuciu lęku przed porażką.
Nawet pisząc to, lepiej mi się używa słów "porażka" "katastrofa" niż "niepowodzenie", bo ono nie jest aż tak duże. A u mnie przecież negatywne rzeczy są ogromne.

Ta zależność, o której wspomniałam - w sytuacji, gdy chcę się czegoś podjąć, a usłyszę negatywny komentarz na ten temat - odpuszczam, choćby to było coś dla mnie ważnego.

Anonymous - 2022-06-24, 14:49

Euphoriall napisał/a:
Często też nie podejmuję się wyzwań, bo w głowie mam już zaprogramowaną wróżbę katastrofy.

U mnie to samo. To efekt tego, że moi rodzice, ze względu na moją niepełnosprawność, całe życie powtarzali mi (i powtarzają do dziś), że sobie nie poradzę, że nie dam rady, zamiast wspierać.

Euphoriall napisał/a:
A u mnie przecież negatywne rzeczy są ogromne.

U mnie też. A sukcesy, jeśli w ogóle jakiekolwiek są, pomniejszam i uznaję za dzieło przypadku, a nie efekt mojej pracy czy umiejętności.

Euphoriall napisał/a:
w sytuacji, gdy chcę się czegoś podjąć, a usłyszę negatywny komentarz na ten temat - odpuszczam

Komentarze obcych ludzi nauczyłem się już ignorować. Natomiast najbardziej biorę do siebie komentarze rodziców, choć się z nimi nie zgadzam.

L.M. - 2022-06-25, 08:34

wiedźma, robię coś dla kogoś, właśnie dla kogoś, bez względu co dostanę w zamian. Ewentualnie poczucie bycia potrzebnym jest skutkiem ubocznym.
Sweden - 2022-06-25, 14:53

wiedźma napisał/a:
Żyje się najpierw dla siebie, dopiero później dla innych.

Powiedziałabym, że nie znam zbyt wielu ludzi, którzy "żyją najpierw dla siebie" (bardziej, że żyją nie tylko dla siebie, ale też dla innych), ale jak we wszystkim istnieje granica rozdzielająca przerzucanie odpowiedzialności za własne życie na innych.
Myślę, że wiele osób mogło przetrwać różne ciężkie chwile w oparciu właśnie o jakieś relacje, że mieli dla kogo, by móc stawać na własne nogi, by nie uzależniać swojego "być albo nie być" od drugiej osoby. Inaczej gdy ktoś polega cały czas na innej osobie i od tego się uzależnia.

_______________________

Niepowodzenia - zniechęcają czy motywują?
Ciężko jest mi jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Zależy.
Od sytuacji, od niepowodzenia, od ważności sprawy, od chęci, i pewnie jeszcze kilka czynników by się znalazło.

Ostatnio po bardzo długim dążeniu do celu - odpuściłam cel. Mówią, że czasem trzeba odpuścić, zebrać siły i podążać dalej... ale nie zawsze ma to sens, nie zawsze się da. Czasem trzeba zmienić metodę podążania do celu, a czasem zweryfikować sam cel. Przełknąć porażkę i podmienić na coś innego.


sickman napisał/a:
To efekt tego, że moi rodzice, ze względu na moją niepełnosprawność, całe życie powtarzali mi (i powtarzają do dziś), że sobie nie poradzę, że nie dam rady, zamiast wspierać.

Przykre, gdy rodzice w ten sposób się zachowują. Dobrze, że w dorosłym życiu można skorzystać z terapii i zbudować swoje poczucie własnej wartości, swoją samoocenę, by te demotywujące słowa słyszane całe życie nie wsiąkały, a spływały jak woda po rynnie.

InvisibleSapce - 2022-06-27, 01:54

Sweden napisał/a:
Ostatnio po bardzo długim dążeniu do celu - odpuściłam cel.

Również nie raz mi się zdarzało odpuszczać. Jest to niekiedy ogromna ulga, gdy mierzy się wysoko i starania nie przynoszą pożądanych efektów. Często też sobie zadaję pytanie, czy wysiłek jest warty celu, który chcę osiągnąć. Niekiedy po odpuszczeniu zmieniałem plan na taki, który w podobny sposób wypełni to uczucie niedoszłej satysfakcji. No i zacne skutki były tej decyzji.

takajakinne - 2022-06-27, 06:13

Do pewnego momentu niepowodzenie jest neutralne. Nigdy mnie nie zachęcało, pobudzało do działania, ale też nie przeszkadzało. Jeśli mam cel, to działam mimo przeszkód. Jednak istnieje jakiś limez niepowodzeń, od którego kończę działanie. Czuję, że nadchodzi odnośnie do doktoratu i poezji. Ale jeszcze nie zrezygnowałam.
Euphoriall - 2022-06-28, 13:49

sickman napisał/a:
U mnie też. A sukcesy, jeśli w ogóle jakiekolwiek są, pomniejszam i uznaję za dzieło przypadku, a nie efekt mojej pracy czy umiejętności.

To tu mam odwrotnie. Swoje sukcesy, które są mi również przez innych uznane, gloryfikuję do porzygu. :D
sickman napisał/a:
Komentarze obcych ludzi nauczyłem się już ignorować.

Przepis proszę.

Anonymous - 2022-06-28, 14:18

Euphoriall napisał/a:
Przepis proszę.

W przypadku obcych ludzi to akurat proste — nie znają mnie, więc g*** o mnie wiedzą, więc niech spadają na drzewo. ;) Gorzej jest niestety z komentarzami i opiniami ludzi, którzy mnie znają. Wtedy mam świadomość, że mogą mieć rację.

Co do odpuszczania to odpuszczam niestety nadzwyczaj często. Głównie dlatego, że zazwyczaj działam bardzo emocjonalnie. Niepowodzenia mnie załamują i złoszczą. Staram się nie podejmować decyzji pod wpływem emocji, ale nie zawsze mi to wychodzi. Poza tym, najczęściej nie mam pewności co do słuszności swojego działania. Nie jestem pewien, czy wybrałem dobrą metodę. Cierpliwość również nie jest moją mocną stroną. Więc najczęściej, jeśli coś wymaga zbyt wielu kombinacji i wybrania tej właściwej, po prostu się poddaję. Wiem, że jest to kwestia złego podejścia i nastawienia. Ale inaczej nie potrafię.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group