To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Autoagresywni
Forum dla ludzi z problemami

Tematy kontrolowane - Boję się popełnić samobójstwo

Cappy - 2021-06-16, 18:14
Temat postu: Boję się popełnić samobójstwo
To taka kolejka górska. Znów czuje się bezużyteczna, nawet porządnej pracy nie umiem znaleźć, jestem niepełnosprawna, nie mam chęci do życia, nic mnie nie motywuje. Z jednej strony pragnienie popełnienia samobójstwa a z drugiej...strach. Też tak macie?
Cholernie się boję tego co po drugiej stronie; co będzie, jak mi się uda. Często wyobrażam sobie, jak rozjeżdża mnie samochód, albo przedawkowuje leki. Ale nigdy tego nie robię. Czy to normalne i ktoś to jeszcze ma?
Nie wiem jak mam to sprecyzować więc jeśli ktoś rozumie mój wywód to niech napisze...

Krzysiu - 2021-06-16, 18:40

To normalne, ale nie wie, czy nie powinno być w Tematach Kontrolowanych.
Cappy - 2021-06-16, 19:13

Krzysiu, może i tak, to nie wiem.
chiroptera - 2021-06-17, 19:49

Dobry pomysł, Krzysiu.

Przenoszę temat.

Cappy - 2021-06-17, 20:06

To jak?? Macie jakieś rady nato?
Krzysiu - 2021-06-17, 20:11

Kłania się…
Jednobarwna - 2021-06-17, 21:15

Cappy, rad odnośnie tego co masz zrobić ze swoim życiem dostałaś milion.
Chodzisz do psychologa? Nie.
Chodzisz do psychiatry? Pewnie też nie.
Mamy dać Ci odpowiedź czy masz się zabić czy nie?
Jakiej rady ty chcesz? Jak masz żyć? Jak znaleźć pracę? Nie wiem, mam [***] we własnym mózgu a mam myśleć jeszcze o twoim? Czego ty chcesz? Złotej rady jak ogarnąć życie?
Niepełnosprawność to nie wyrok. Też jestem. Nie mam pracy i nowej znaleźć nie mogę. Ty ją masz. Chcesz ją zmienić,ok. Ale masz pracę.
Myśli samobójcze? Pewnie 3/4 ludzi z tego forum je ma.
Idź na terapię. Leczenie to nie tylko leki ale też praca nad sobą.

Usunęłam wulgaryzm. | chiro

Cappy - 2021-06-19, 18:20

Jednobarwna, tak, jasne. Może przesadzam...
Nekomimi - 2022-08-27, 16:03

Tak naprawdę to strach przed tym, co po drugiej stronie, mnie powstrzymał przy pierwszym poważnym podejściu... Oraz też co będzie, jeśli nie wyjdzie i mnie odratują. Co, jeśli będzie się to przedłużało i bolało fizycznie.

Rady nie mam, a nawet chyba nie powinnam nic doradzać. Jedyne co, to może kontakt z lekarzem by pomógł. Albo psychologiem, który chociaż spróbuje zrozumieć ten problem. Byleby nie olał sprawy tekstem "dobrze, że się boisz", co u mnie się niestety zdarzyło.

Czu - 2022-08-27, 20:56

Jednobarwna, gdyby to był post na fb dałabym lajka i serduszko.

Cappy, a Ty po prostu zacznij się leczyć. Nikt nie zrobi nic za Ciebie...

atrophia - 2023-09-01, 23:17

Tak sobie myślę, że na ten moment się nie boję samobojstwa. Jeszcze jakiś czas temu miałam jakoś bardziej rozwinięte te wszystkie instynkty samopohamowania. Aktualnie nie wiem nawet, przed czym czułam strach dawniej. Budzę się i będąc jeden na jednego z własnym samopoczuciem i głosami w głowie, jest jakoś tak zwyczajnie. Nie mam siły, by o siebie zawalczyć, by cokolwiek ze sobą zrobić. Taka czysta wegetacja, spełnianie podstawowych funkcji życiowych, bo na więcej mnie nie stać.

Inni niby wiedzą, że coś jest nie w porządku, oczywiście ci, którym powiem lub którzy chcą cokolwiek zauważyć. Jednak nawet tym, którzy wiedzą, powoli się ta wiedzą "nudzi". Wspieranie jest obciążające i czasochłonne, dlatego się im nie dziwię. Raz na jakiś czas pewnie by się poświęcili z chęcią, ale na dłuższą metę to i ja nie chcę obarczać sobą chłopaka i tych, z którymi jestem blisko. Chciałabym mu to wytłumaczyć, poprosić o wsparcie, jednak nie wiem jak ani jakie wsparcie, to by mogło być. Nikt nie może się ciągle o mnie przecież martwić, chodzić jak na szpilkach czy obchodzić się jak z jajkiem.
Jestem bezradna wobec tych myśli. Powinnam być sama. Totalnie. Wtedy mogłabym odejść tak po ludzku. A nie zostawiając komukolwiek jakieś uczucia po sobie. Mam ochotę nakrzyczeć każdemu w twarz, żeby się odpieprzył raz na zawsze i raz na zawsze zostawił. Niech dadzą mi święty spokój i niech się dzieje, to co się ma zadziać. Nie czuję bym kogoś obeszła, jednak zamiast faktu, że zapamiętają mnie jako martwą, wolałabym, żeby nie zapamiętali wcale.

Mało czego się boję, więc i śmierci pewnie, z tej samej przyczyny się nie obawiam, z której nie obawiam się i innych rzeczy. Gdy się tnę, to ostatnio ledwo co się powstrzymuję, by nie podciąć sobie solidnie tętnicy. Chyba jedyne, co mnie wówczas powstrzymuje, to lęk, że skończyłoby się to nieudaną próbą i że bezpieczniej odejść stąd w inny sposób. Żyję na totalnej beznadziei i wywaleniu w tą beznadzieję. Nie mam siły, by myśleć ani co będzie z nimi, ani czy będzie coś ze mną. Nic mnie już nie obchodzi. Nie widzę powodu, by się tego bać, gdy zajdzie sposobność. Może i uchroniłoby mnie to od śmierci, jednak czy mi na tym zależy? No właśnie.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group