To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Autoagresywni
Forum dla ludzi z problemami

Oddziały psychiatryczne i ośrodki terapii - Oddział Dzienny Psychiatryczny

rosie - 2018-07-07, 17:48

Woah. Nie sądziłam, że tak mogą wyglądać zajęcia na oddziale. U mnie były jedynie spotkania grupowe (tzw. ,grupa terapeutyczna') - gdzie przez godzinę rozmawialiśmy na ,poważniejsze' tematy, przed nimi (w ten sam dzień) choreoterapia (jakieś ćwiczenia przy muzyce) lub artyterapia (malowanie itp.). Poza tym każdy raz w tygodniu miał indywidualne, jednogodzinne spotkanie z przyznanym mu terapeutą, a w piątki odbywała się ,społeczność', na której rozmawialiśmy o czym chcieliśmy, a raz nawet zorganizowaliśmy ognisko. Warto też wspomnieć, iż była to grupa dla osób z depresją, a l e mimo to były tam osoby z różnymi chorobami natury psychicznej, a co najbardziej absurdalne - szerzyła się tam hipokryzja, brak kultury oraz agresja (wśród młodzieży), na którą nikt z personelu nie reagował.
Żurawek - 2018-07-07, 18:12

rosie, no właśnie, na oddziale brakuje mi indywidualnej terapii i spotkań grupowych. Ale w sumie dobra i taka rehabilitacja, bo na to oddział jest nastawiony. Ludzie, personel są bardzo w porządku, ostatnio mieliśmy spacer, a codzienna poranna gimnastyka i poranna społeczność jest w ogródku, takimi specjalnie dla dziennego. Można tam też robić grilla, ponoć już robili. I w przyszłym tygodniu możliwe, że będziemy mieli wyjście na wystawę jakąś do miejskiego domu kultury. Ogólnie dosyć aktywnie jest.
chiroptera - 2018-07-07, 18:59

Żurawek, nie masz żadnej terapii grupowej? :o
Euphoriall - 2018-07-07, 19:15

Rzeczywiście, to bardziej wygląda na grupę aktywizującą niż oddział szpitalny.
Żurawek - 2018-07-07, 20:45

Znaczy, widziałam, że w planie wpisana jest, być może nie było teraz bo we dwójkę z innym gostkiem się adaptujemy, poza tym w tym tygodniu były jakieś zawirowania z personelem. Zapytam w poniedziałek. ;)


<<< Dodano: 2018-07-13, 15:30 >>>


Po drugim tygodniu mogę powiedzieć, że atmosfera jest przyjazna i mamy dużo warsztatów psychologicznych, treningu funkcji poznawczych, dodatkowa obecność arteterapii dużo daje. Ja będę spotykać się indywidualnie z psychologiem trzy razy w tygodniu. Codziennie jest społeczność terapeutyczna, gdzie też sobie pomagamy, jeśli ktoś ma jakiś problem. Nie wychodzę stamtąd przeczołgana, ale zobaczymy jak będzie po spotkaniach. Mamy też relaksację i gimnastykę. Przyjazne miejsce do uspołeczniania i pracy nad sobą. Zwłaszcza na warsztatach i rozmowach z lekarzem i psychologiem.

Anonymous - 2021-04-22, 14:12
Temat postu: Oddział Dzienny Psychiatryczny
Co sądzicie? Uczęszczaliście, bądź uczęszczacie? Pomógł wam oddział dzienny?
Jednobarwna - 2021-04-22, 15:54

cynthia, byłam trzy miesiące, po 8h dziennie. Przez ten czas zajęcia, zajęcia i jeszcze raz zajęcia. Terapia grupowa dla całego oddziału, terapia grupowa tylko dla osób ze schizofrenią, terapia zajeciowa. W moim odczuciu zyskałabym więcej gdybym chodziła zamiasta na terapię grupową dla osób ze schizofrenią na terapię dla reszty. Oni tam poruszali ciężkie tematy a ja na swojej czytałam poradnik o schizofreni :ściana: ale tak uważam, że to dużo daje. Codziennie ćwiczenia, rozmowy, "relaks" na terapii zajęciowej. Ja polecam.
chiroptera - 2021-04-22, 16:15

Byłam 4 lata temu i rzeczywiście dużo przepracowałam. Za kilka dni mam konsultację do innego dziennego, mam nadzieję dostać się na wakacje. :3 Łączę z tym dużo nadziei, chciałabym nauczyć się radzić sobie z lękiem społecznym i wybuchami złości. Nawet jak mój pierwszy oddział był mocno nieidealny (a i mój stan trochę bardziej na zamknięty oddział niż dzienny), to dało się z pobytu sporo wyciągnąć.
Anonymous - 2021-04-22, 17:35

Ja się na dzienny wybieram od 2 lat :lol: . Chciałam się najpierw zorientować, czy to faktycznie pomaga i jak tam jest. Ale skoro mówicie, że jest spoko, to może się skuszę. Chociaż mam wątpliwości, czy faktycznie mi to pomoże.
chiroptera - 2021-04-26, 20:53

Scaliłam dwa tożsame tematy.

Krzysiu - 2021-07-04, 19:14

Tak, zrozumiałem (a przynajmniej przyjąłem do wiadomości) oczekiwania, że mam posty zgłaszać, zamiast na nie odpowiadać.
Ale nadal nie wiem, co w sytuacji, gdy guziczek zgłaszania mi się w ogóle nie wyświetla…

Commodore - 2021-07-04, 19:16

Krzysiu napisał/a:
Ale nadal nie wiem, co w sytuacji, gdy guziczek zgłaszania mi się w ogóle nie wyświetla…


Jeżeli przycisk do zgłaszania się nie wyświetla, to oznacza że już taki post został zgłoszony.

Krzysiu - 2021-07-04, 19:54

Commodore, dzięki, nauczył się czegoś nowego.
atrophia - 2022-05-11, 20:49

Jest szansa, (jeśli nie trafię do szpitala psychiatrycznego), to będę prawdopodobnie uczęszczać (jeśli zwolni się miejsce, a może się to stać w najbliższy poniedziałek, z tego co mówiła mi psycholog na indywidualnej), do dziennego ośrodka terapeutycznego dla dorosłych w moim mieście (jeśli się zdecyduję). Oh, oh, dużo tych 'jeśli', ewidentnie za dużo jak na obróbkę jednego zdania, a co tym bardziej jednego procesu myślowego.

{{{ I nie mogę upchać tego w sobie, ni to w głowie, ni to w zamyśle sercowym, ni to w jakiejkolwiek innej części ciała. Nawet nie wiem jak się za to jąć, jak przystawić, zwęszyć, zbliżyć, poznać. Mam mętlik w głowie, który miesza się i miesza, conajmniej z prędkością, z jaką trzeba mieszać jajka przygotowując jajecznicę. Ba, może nawet na największych obrotach miksera, przy ubijaniu białek do ciasta. Tylko, że mi miksują się te oczne białka. Kręci mi się we łbie (dosłownie, i głównie, w przenośni), jakbym kręciła się na karuzeli i miała wyrzygać wszystkie wnętrzności przez dziurki w nosie. Bo mam tego wszystkiego, co się dzieje po te dziurki właśnie, a gęba przecież nie zdolna do otwarcia, bo, ha, mówić nie można. Nie można o rzeczach brzydkich, gnuśnych i brutalnych. A żeby mieć do kogo chociaż po brzydkiemu, a to by ci heca były, jakby było.
Ostatnio wypruwam sobie flaki, wątroba i płuca przeżarte, żołądek przykurczony, serca podobno nie mam - to mniej będzie do rzygania. Konkluzywny pozytyw, jedyne, na co mnie aktualnie stać i ile bym dała, by był agromelicznym konkluzywnym pozytywem, ale nie, bo on upartego zgrywa i skomle, i zawodzi, i zawodzi i skomle, niby subtelnie jak lokaj jakiś albo parobek, że jemu nie wolno 'paniczównej' dać w gębę, nawet jakby oba policzki nastawiała.

A to, by mi się właśnie przydało. Dostać z liścia. Chcę oprzytomnieć z tego zasranego surrealizmu. A dysocjuję się coraz bardziej. I myślę już, mówię wam, myślę, że mnie nie ma. A tu podejść mi jest dane, raz na ukraiński rok, do lustra i tu nagle AKUKU (ku, ku, ku, ku, zawsze z tą drugą, z tych dwóch sylab opisujących). Twarz wygięta w grymasie i grymas ten, to jedyne, co zdaje się jeszcze we mnie żyć. A więc jestem. Istnieję. Wegetuję. Maltretuję marazm. Bezbeszczę ciszę pokracznymi krokami.}}}

I chciałabym wiedzieć tylko, co chcę a czego nie chcę, a nie wiem nawet co powinno być się stawać, a co powinno nie. A czekam tylko aż oś symetrii pochyli się sama, w którąś ze stron, aż ktoś (KTOŚ, NIE JA) przekroi jabłko na większą i mniejszą połowę lub chociaż na taką z mniejszą liczbą pestek i większą. Argumenty za i przeciw. Tylko, które to które. Nie widzę sensu, by je wydobywać z miąższu i liczyć.

Fakty są takie. Ten bełkot, rechot w zasadzie, wyżej, to również fakty, ale fakty moje. Fakty, rzeczowe fakty (zawsze odrzucające mnie, przez co popełniłam owe lamenty) są takie :
Jutro na sesji psycholog ma mi dać ostatecznie znać, co i jak, bo miała rozmawiać z oddziałowym lekarzem.
Grupa jest od godziny od 9 do 14. Od poniedziałku do piątku.
Grupa składa się z 9 osób + w niektóre dni moja osobista psycholog, inni psychologowie i lekarz, a w niektóre dni sami INNI. Obcy, niezbadani. Stres.
Grupa trwa minimum 3 miesiące. Stres. Stres.
Grupa to w większości ludzie dużo starsi ode mnie, bo jest to grupa dla osób dorosłych jedynie. Stres. Stres. Stres.

Niech już nadejdzie spokój, chociażby miałby być nieświęty, z powykręcaną w spirale aureolą jak DNA. Dna. Dna. Leżę na dnie od kilku tygodni. Z mordą ku ziemi, bo nie chcę gwiazd ani księżyca widzieć, na słońce spluwam. Ziemia, pruchno, piasek. Robale. Tak, robale przede wszystkim. Strach mnoży je szybko. Łażą po mnie, a ja nie mam siły, by się nawet drapnąć, by rozpędzić cuderlaki.


<<< Dodano: 2022-05-13, 21:50 >>>


Uptade :
Byłam u psychiatry u mnie w mieście, bardzo sympatycznego swoją drogą, tego, który kieruje jakby tym ośrodkiem terapeutycznym, ale na temat oddziału powiedział, że najpierw trzeba unormować moje leki, by można było o nim myśleć. Zaproponował szpital psychiatryczny, bo wtedy byłoby łatwiej, ale nie naciskał. Więc sobie poczekam, bo pewnie szybko nie zejdę z benzodiazepin (wtedy mógłby mi zmienić antydepresant, bo tak to jest bardzo wysokie ryzyko wystąpienia padaczki). Ale będę się starać. Doszłam do wniosku, że nie wytrzymuję już z moją naprawdę ogromną samotnością i że zależy mi na dziennym i terapii tam.

void - 2022-05-14, 02:03

Jeśli dobrze czytam, to między wierszami widzę Twoją determinację by coś zmienić, by zawalczyć o siebie. Żebyś wiedziała, czytam to co tu piszesz i spoziera z tego obraz wrażliwej, utalentowanej dziewczyny. Trzymam kciuki za terapię na oddziale dziennym, życzę Ci by to była zmiana, której potrzebujesz.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group