To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Autoagresywni
Forum dla ludzi z problemami

Psychiatria i Psychologia - DDA

SoGay - 2017-03-05, 21:06

Jasmine Latin napisał/a:
DDA to bagno bez dna. I gdy myślę sobie ile przede mną pracy, by zacząć żyć inaczej, łatwiej, pozytywniej, płakać mi się chce. Ale wiem, że te schematy były kiedyś jedynym wyjściem, by żyć jakkolwiek, by w ogóle móc oddychać.

Dasz radę. Damy radę. Małymi kroczkami najlepiej, choć to długotrwała praca. Myślę, że jest dno, choć głęboko w nieświadomości. Wierzę, że można je oczyścić.
No właśnie, dobrze to ujęłaś. Schematy funkcjonalne w dzieciństwie nie są funkcjonalne poza rodziną alkoholową, w normalnym, dorosłym świecie. Dlatego ja rozbieram je na części pierwsze, by zbudować od nowa.

megi-s - 2017-03-06, 07:56

Ja mam straszny bałagan w głowie. Tyle wiem że podświadomie traktuję męża jak ojca jak wypije chociaż piwo- czyli jak najgorszego wroga. Jak się uruchomię to wypluwam z siebie wszystkie negatywne emocje nie przebierając w słowach i taranując wszystkiego na swej drodze. Wybucham zupełnie nie adekwatnymi do sytuacji reakcjami i w jakich sposób powielam sposób zachowania jaki znam. Tylko on jest zły.
SoGay - 2017-03-06, 10:55

megi-s napisał/a:
Ja mam straszny bałagan w głowie. Tyle wiem że podświadomie traktuję męża jak ojca jak wypije chociaż piwo- czyli jak najgorszego wroga. Jak się uruchomię to wypluwam z siebie wszystkie negatywne emocje nie przebierając w słowach i taranując wszystkiego na swej drodze. Wybucham zupełnie nie adekwatnymi do sytuacji reakcjami i w jakich sposób powielam sposób zachowania jaki znam. Tylko on jest zły.

A zamierzasz nad tym pracować? Przepracować relację z ojcem? Bo jak sama chyba zauważasz, mąż niewinny?

megi-s - 2017-03-06, 12:33

Ja już przerabiałam psychologów, psychiatrę i różne z d...y wyciągnięte diagnozy. Nie mogę trafić na ogarniętego psychologa. A jak już się zdecyduję to to mogą być lata terapii. Ale mam blokadę. To jest długa historia. Z jakiegoś powodu tu jestem i to już ładnych parę lat. Do takich wniosków doszłam sama i staram się sama z tym walczyć. Jestem bez leków, bez lekarzy. A mąż niestety swoje za uszami też ma (też rodzina raczej dysfunkcyjna i zero empatii ;) ). Chciałabym ale blokuje mnie chyba najbardziej obawa że znów będzie tak samo. Nie chcę też leków. A antydepresanty przepisała i nawet neurolog z powodu napięciowych bóli głowy :shock: .
SoGay - 2017-03-06, 13:08

megi-s napisał/a:
Chciałabym ale blokuje mnie chyba najbardziej obawa że znów będzie tak samo

Że nic się nie zmieni? Bo nie wiem czy dobrze rozumiem.

Hmm, opór. Kojarzy mi się z sytuacją "chu*ową, ale znaną i w miarę opanowaną/bezpieczną". Albo przed demonami z podświadomości.

megi-s - 2017-03-06, 15:49

Raz że nic się nie zmieni a po drugie że psycholog znów nie ogarnie.
Tak sytuacja znana mimo że chu...owa to zawsze znana. I wyciąganie wszystkiego od nowa przed kolejną osobą...

bezemocji - 2017-03-06, 16:50

Nawet jakby to miało trwać lata, i tak warto. Samemu może być niestety trudno o te poważne zmiany, choćby się chciało i starało. Chociaż i tak udało Ci się już dużo osiągnąć :)

Jak dobierasz psychologów, na podstawie stron z opiniami?

megi-s - 2017-03-06, 23:37

W sumie z polecenia. Od lekarza psychiatry jakieś tam rekomendacje były. Albo korzystałam z możliwości dostępnych na moim zadupiu. Nawet prywatnie zaczęłam ale musiałam zrezygnować no bo 400 zł na miesiąc to trochę dużo. Usłyszałam od babki że nie jestem gotowa bo jakbym była to bym spod ziemi wykopała te pieniądze... :shock:
Na tego typu typy trafiam w życiu dlatego się też boję że znów trafię na pacana. Ale jak nie pójdę to się nie dowiem z drugiej strony... Błędne koło.

SoGay - 2017-03-07, 00:58

Też mam problem z doborem terapeuty. Jakoś podświadomie działo się tak, że zmieniałem terapeutę w jakimś momencie, 2x się przeprowadzałem. A teraz znowu zmieniam, bo w ciągu 3 miesięcy miałem 3 sesje heh. No i dostęp, też mieszkam na zadupiu :/ Trzeba podjąć jakieś decyzje, trafić na dobrego i to ukończyć.
Anonymous - 2017-07-15, 10:46

Odświeżam wątek.

Jestem DDA. Właściwie, to odkrycie tego nie było wcale trudne, tyle że jeszcze jakiś czas temu podchodziłam do tematu z dużą dawką dystansu. Potrzebowałam (jak mi się wydawało) pomocy, a nie etykietek. Dopiero później uderzyła mnie myśl, że jedno nie wyklucza drugiego (Bingo, Einsteinie!) i to ode mnie zależy, czy będę poznane określenie stosować do tłumaczenia samej siebie, czy jako punkt zaczepienia w zrozumieniu postaci, która obija się o ramy luster.

No, ale dobra. Jak mówią wszelkie "mądre książki" i artykuły - da się z tym żyć. Ja bym jednak chciała zapytać o jakość tego życia. Hmmm, to znaczy... czy jest tu jakieś DDA, które może powiedzieć z ręką na sercu: "Jest okej.", "Udało mi się pokonać wiele demonów.", "Cześć, jestem Alan (Alan, lat 35). Tak! Terapia przyniosła zaskakująco dobre rezultaty. Nie mam jednak czasu się rozpisywać, ponieważ jestem bardzo szczęśliwy i muszę szybko wracać do robienia rzeczy, w których się spełniam."? Bardzo chciałabym przeczytać historię z happy endem.

Ktoś... coś?

jo_aśka - 2017-07-15, 17:35

Ja również jestem DDA. Jednak w sumie nie znam żadnej osoby z DDA ktore by chodziły na tarapię... Sama o takiej myślałam jednak czekanie na nią z NFZ dwa lata mnie zniechęciło...
Anonymous - 2017-07-15, 18:36

chmurakurzu napisał/a:
Ktoś... coś?

Patrząc po sobie i paru osobach, które były ze mną na grupowej terapii ileś lat temu - to tak pasują sformułowania: "jest okej" i "udało się pokonać wiele demonów".
Przeglądając objawy DDA - już bym siebie nawet nie przypisała do DDA, bo nie mam tych cech.
Miałam terapię grupową roczną i indywidualną chyba około dwa lata trwała (przynajmniej tak mi się kojarzy), choć pewnie na całokształt i znalezienie się w obecnym miejscu życiowym miało wpływ wiele późniejszych czynników i przerzucania w praktykę tego co na terapii. Po drodze jeszcze zaliczyłam krótkoterminową terapię na oddziale dziennym z powodu objawów somatycznych stresu, ale to też już parę lat temu było.

Anonymous - 2017-07-15, 20:38

jo_aśka napisał/a:
Sama o takiej myślałam jednak czekanie na nią z NFZ dwa lata mnie zniechęciło...


Aż 2 lata? :o . To... nawet nie wiem, jak to skomentować... (Niby: "Wiadomo - NFZ" - jednak zawsze, choć trochę, dziwi).
Rozważałaś jakieś inne opcje?

Edisni napisał/a:
Przeglądając objawy DDA - już bym siebie nawet nie przypisała do DDA, bo nie mam tych cech.


To najbardziej obiecujące i piękne zdanie, jakie mogłam przeczytać odnośnie mojego pytania. Dzięki!

Edisni napisał/a:
choć pewnie na całokształt i znalezienie się w obecnym miejscu życiowym miało wpływ wiele późniejszych czynników i przerzucania w praktykę tego co na terapii.


Wielką radość sprawia mi czytanie, że lata pracy nad sobą przyniosły Ci pozytywne rezultaty :) .
Mnie zależy bardzo na tym, żeby sobie poukładać wszystko. Bez zbędnego obwiniania kogokolwiek o cokolwiek. Na razie... kompletnie nie umiem się odnaleźć... tak zwyczajnie. W życiu. Na co dzień. Ale Twoja relacja tchnęła we mnie trochę optymizmu, którego potrzebowałam.

Anonymous - 2017-07-15, 22:28

chmurakurzu, miło, że mój post tak optymistycznie na Ciebie wpłynął. :)
Życzę Tobie powodzenia w poukładaniu siebie, powoli krok po kroku. :tuli:



Co do NFZ, ja te "wieki temu" na swoją terapię dostałam się 'z miejsca', ale był to ośrodek terapii uzależnień i współuzależnienia, więc pamiętam, że w innych przychodniach/poradniach trzeba było swoje odczekać, a tutaj nie było takich kolejek, choć pewnie i tak miałam farta, że tak mi się trafiło.

Anonymous - 2022-05-02, 08:43

Odkopuję stary temat. ;)

Jest jeszcze ktoś na forum, kto uczęszcza na terapię indywidualną / grupową w związku z DDA lub DDD?



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group