To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Autoagresywni
Forum dla ludzi z problemami

Kontakty międzyludzkie - Odrzucenie przez odrzuconych, obłuda

PanDeszcz - 2017-10-28, 19:52
Temat postu: Odrzucenie przez odrzuconych, obłuda
Od zawsze miałem jakiś chory pociąg do osób o dobrych duszyczkach, które zostały odrzucone przez społeczeństwo. Może to dlatego, że chciałem być dla nich oparciem, otoczyć opieką i pokazać, że wcale nie musi tak być, a może to dlatego, że wydawało mi się, że takie osoby będą cenić nad życie to, czego nigdy nie miały – akceptację i zrozumienie. I zrozumieją jaką to wszystko ma wartość, więc w zamian będą w stanie zaoferować to samo. Niestety tak jednak nigdy (przynajmniej z mojego doświadczenia) nie jest.

Okazuje się jednak, że najczęściej takie osoby, które nigdzie nie znalazły swojego miejsca ani bratniej duszy, mają największe tendencje do tego, by odrzucać.

Czy to dlatego, że tego właśnie nauczyło ich życie i przywykli do takiego stanu rzeczy, czy dlatego, że one wcale nie chcą być zaakceptowane i zrozumiane, bo w swoim bezludnym życiu upatrują swoje „szczęście”? Czy może jest tego jakiś inny powód?

Do osób „trudnych” potrzeba dużo cierpliwości, dobrego podejścia i pozytywnej energii. Nie zrażać się, tylko słuchać i rozumieć to, co chcą powiedzieć. Widywałem się kiedyś z dziewczyną, która często opowiadała o tym, że nigdy nie miała prawdziwych przyjaciół, że zawsze społeczeństwo przekreślało ją ze względu na różne rzeczy i nigdzie nie mogła znaleźć swojego miejsca. Słuchałem ją, bardzo dużo o tym rozmawiałem i rozumiałem doskonale o czym do mnie mówi. Poświęcałem jej całą swoją uwagę i w pewnym momencie oboje zauważyliśmy, że z przyzwyczajenia stara się mnie do siebie zniechęcić i tylko czeka na moment, aż to nastąpi. Uśmiechałem się i powiedziałem, że nie jest w stanie do tego doprowadzić.

Ostatecznie powiedziała mi, że bardzo mnie lubi – jako kolegę i chciałaby, by tak pozostało, bo nie widzi nic więcej. Przestaliśmy ze sobą rozmawiać niedługo później, bo to nie miało prawa istnieć, jednak powiedziała mi w jednej z ostatnich rozmów, że wie, że nikt już nigdy nie zdoła jej tak zrozumieć jak ja. Mimo to wolała wybrać inaczej.

Innym przykładem jest koleżanka, która też narzekała na to, że nie ma wielu przyjaciół, a kolegów to wręcz żadnych. Mówiła, że miała kiedyś jednego kolegę. Twierdziła, że najbardziej boi się odrzucenia i że zostanie sama, a najbardziej pożąda zrozumienia. Gdy zapytałem się, dlaczego tak a nie inaczej wyszło z tym kolegą, powiedziała, że wszystko się schrzaniło w momencie, gdy się w niej zakochał, a ona nie odwzajemniała do niego uczuć. Dlaczego? Bo nie był w jej typie. Gdy zapytałem się, czy ją rozumiał, opowiedziała, że tak i był jedną z nielicznych takich osób (o ile dobrze pamiętam).

Były też inne takie przypadki, nie wszystkie pamiętam. Jednak zauważyłem taką tendencję, że osoby odrzucane mają właśnie największe tendencje do tego, by odrzucać innych, często w taki właśnie obłudny sposób. Takie właśnie zrywają kontakty, nie przebaczają błędów i oddalają się, nawet w momencie, gdy ty starasz się brnąć w ich stronę i wyciągasz dłoń.
A wy? Co na ten temat sądzicie, macie jakieś podobne doświadczenia?

Castro - 2017-10-28, 23:17

PanDeszcz napisał/a:
Może to dlatego, że chciałem być dla nich oparciem, otoczyć opieką i pokazać, że wcale nie musi tak być

Ja przez pewien czas angażowałam się w takie relacje, bo 'mnie nie uratowano', więc chciałam 'uratować kogoś' i przez to pośrednio 'uratować siebie'. Dać komuś coś, czego sama nie dostałam i kierując się jakąś pokrętną logiką 'naprawić' w ten sposób 'zło', które spotkało mnie. Nie był to dobry pomysł.
PanDeszcz napisał/a:
Niestety tak jednak nigdy (przynajmniej z mojego doświadczenia) nie jest.

Ano nie jest.
PanDeszcz napisał/a:
Okazuje się jednak, że najczęściej takie osoby, które nigdzie nie znalazły swojego miejsca ani bratniej duszy, mają największe tendencje do tego, by odrzucać.
Myślałeś może, że właśnie przez takie swoje tendencje te osoby nie znalazły swojego miejsca i bratniej duszy?
PanDeszcz napisał/a:
Czy może jest tego jakiś inny powód?
Myślę, że tutaj jest to zależne od konkretnego przypadku. Nie ma jakiegoś uniwersalnego powodu.
PanDeszcz napisał/a:
A wy? Co na ten temat sądzicie, macie jakieś podobne doświadczenia?

Nie wiem tak do końca czy opisujesz doświadczenie odrzucenia przez osoby 'inne' czy raczej odrzucenia w sytuacji, kiedy przyjaźń zmienia się w coś więcej u jednej ze stron. To raczej są dwie zupełnie odrębne kwestie. To, że ktoś nie jest romantycznie zainteresowany drugą osobą, to jeszcze nie znaczy, że ma generalną tendencję do odrzucania pozytywnych relacji. Co prawda może dziwić w niektórych przypadkach ów brak romantycznego zainteresowania i sama tego często u kobiet nie rozumiem, ale zmiana relacji z przyjacielskiej w romantyczną to jednak dość ścisła okoliczność i generalizowanie tego na całość relacji może być obarczone sporym błędem. Z drugiej strony... równie dziwne jest u mężczyzn poszukiwanie 'poranionego ptaka' na partnerkę, jak by zdrowych, pewnych siebie i emocjonalnie stabilnych kobiet nie było.

Zakręcona - 2017-11-05, 20:49

Castro napisał/a:
PanDeszcz napisał/a:
Może to dlatego, że chciałem być dla nich oparciem, otoczyć opieką i pokazać, że wcale nie musi tak być

Ja przez pewien czas angażowałam się w takie relacje, bo 'mnie nie uratowano', więc chciałam 'uratować kogoś' i przez to pośrednio 'uratować siebie'. Dać komuś coś, czego sama nie dostałam i kierując się jakąś pokrętną logiką 'naprawić' w ten sposób 'zło', które spotkało mnie. Nie był to dobry pomysł.


Tu szczegół wydaje mi się, że jest aby ta druga osoba, uświadomiła sobie z czym jest problem... a nie, że odrzucają mnie i reszta mnie nie interesuje.

Castro napisał/a:
PanDeszcz napisał/a:
Okazuje się jednak, że najczęściej takie osoby, które nigdzie nie znalazły swojego miejsca ani bratniej duszy, mają największe tendencje do tego, by odrzucać.
Myślałeś może, że właśnie przez takie swoje tendencje te osoby nie znalazły swojego miejsca i bratniej duszy?

Może to też być, że nie inaczej funkcjonować nie mogą. Ja mam coś z tego, nie potrafię uznać, że ktoś mnie akceptuje. Gdy komuś opowiadam swoje problemy czuję, że tylko zawracam temu komuś głowę i nie daj coś uzna, że jestem jakaś nienormalna. A masz coś takiego, że odrzucam, gdy za dużo opowiem o sobie, niby rozmowa fajnie się klei, gadamy itd. a później nachodzi myśl czy lepiej by nie było się zamknąć i nic nie opowiadać. I jakoś tak zaczynam powoli unikać nieraz drugą osobę, nie ma tu racjonalnego wytłumaczenia, boję się, że coś źle powiedziałam itd. Wspomnę, że problem jest, że ktoś nas odrzuci, zrani i dalej się to nakręci, na zasadzie ty mnie odrzuciłaś to ja tobie też to zrobię.


PanDeszcz napisał/a:

Do osób „trudnych” potrzeba dużo cierpliwości, dobrego podejścia i pozytywnej energii. Nie zrażać się, tylko słuchać i rozumieć to, co chcą powiedzieć.


Trzeba to mieć, choć czasami są chwilę gdy ma się tego dość. Gdy kolejne próby nie dają skutku (mam tez kogoś kto tak odrzuca) i czasami nie mam do niej cierpliwości, gdy wiem, że czego mnie kolejna batalia, później to przechodzi. I wiem, co inni przechodzą ze mną.

.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group