Praca - Praca a obciążenie/zmęczenie psychicznie
Niedotykalna - 2017-07-03, 12:39 Temat postu: Praca a obciążenie/zmęczenie psychicznie Nie widzę nigdzie podobnego tematu, więc zakładam.
Jak u Was z obciążeniem psychicznym powodowanym przez pracę? Czy macie stresujące zajęcie? Jak radzicie sobie później z tym stresem?
Czy może ktoś pracuje w korporacji, w której w teorii pracuje te 7/8h, a w praktyce musi być dostępny 24h, bo na przykład współpracuje z kimś z drugiej półkuli albo po prostu sprawy są pilne?
Piszę o tym, ponieważ ja akurat dziś nie mam wielu zajęć, za to te zajęcia, które mam MUSZĘ wykonać dobrze. Tutaj nie może dojść do żadnej pomyłki, a jeśli ktoś z Was ma do czynienia z modelami matematycznymi to na pewno wie, że nie jest o nią trudno i wszystko trzeba sprawdzać po kilka razy. Jak sobie radzicie z takim stresem i wieczną presją? Nie czujecie się zmęczeni psychicznie? Bo ja bardzo. Ale nie wyobrażam sobie zmiany pracy, bo lubię to co robię, no i nie da się ukryć - idą za tym pieniądze, które są mi potrzebne na leki najnowszej generacji i ogólnie na życie.
Tylko czasem chciałabym mieć WEEKEND albo chociaż niedzielę, w którą nie dostanę maila, nie usłyszę telefonu...
Jak odreagowujecie? Ja czasem bieganiem choć nie ukrywam, że ostatnio nie mam na to sił...
Anonymous - 2017-07-03, 18:35
Niedotykalna, czy praca w Twoim zawodzie zawsze tak wygląda? Mogłabyś zmienić miejsce pracy na takie, w którym nie traktuje się pracownika jak wołu lub zacząć własną działalność?
Żurawek - 2017-07-03, 20:34
Niedotykalna, ja pracuję w kawiarni, ale w praktyce wygląda to trochę jak mikro korpo. Maile, maile i telefony. Choć staram się w wolne nie odbierać to... No często to nie wychodzi. Teraz byłam na czterodniowym wyjeździe i też odwłok. Telefonu nie dostałam tylko wczoraj.
Właśnie siedzę w pociągu do siebie i... Ryczę na myśl o tym, co czeka mnie od jutra. Jeszcze muszę przyjechac dwie godziny wcześniej do pracy, a kończę ją dopiero o 20, co w praktyce ponownie oznacza 13h pracy. Od środy do piątku po 11, a w sobotę jeszcze wyjazdowy piknik. Na samą myśl o ilości rzeczy do zrobienia tam mam lęki i odechciewa mi się żyć. Mam nadzieję, że będę pracować tam tylko do września...
Ja ćwiczę ostatnimi czasy, żeby stres zniwelować, ale prawda jest taka, że po 13h w pracy to wyłącznie czego pragnę to łóżko. Nawet na jedzenie nie mam ochoty. Choć w praktyce często są takie dni, że mam niewielu klientów, to sam mus siedzenia w pracy jest cholernie męczący.
Euphoriall - 2017-07-08, 09:19
Ja nie radzę sobie z natłokiem ludzi. Po jakiś 2 - 3 miesiącach zawsze składam wymówienie a w między czasie chodzę po kilka razy na L4.
Lubię pracę z ludźmi ale szybko mnie męczą i doprowadzają do załamania psychicznego.
Niedotykalna - 2017-07-08, 13:16
eithné napisał/a: | Niedotykalna, czy praca w Twoim zawodzie zawsze tak wygląda? Mogłabyś zmienić miejsce pracy na takie, w którym nie traktuje się pracownika jak wołu lub zacząć własną działalność? |
Nie traktują mnie jak wół. I tak mam lepsze warunki niż inni. Nie chciałabym zmieniać tej pracy. Ten stres nie doprowadza mnie do skrajności. No i tak, w moim zawodzie praca zawsze tak wygląda. Wiedziałam to wybierając studia.
Żurawek napisał/a: | co w praktyce ponownie oznacza 13h pracy. Od środy do piątku po 11, a w sobotę jeszcze wyjazdowy piknik. Na samą myśl o ilości rzeczy do zrobienia tam mam lęki i odechciewa mi się żyć. Mam nadzieję, że będę praco do września... |
Czy oni wiedzą, że chorujesz? Nie starałaś się o pracę chronioną? Przecież to Cię wykończy!!
Szamanka napisał/a: | Lubię pracę z ludźmi ale szybko mnie męczą i doprowadzają do załamania psychicznego. |
Doskonale to rozumiem...
Arashi - 2017-07-10, 08:59
Każdy poniedziałek, a raczej niedzielny wieczór, to stres poganiany rozdrażnieniem.
Teoretycznie nie mogę narzekać na pracę. Mam dobre godziny i nikt po 15 nie ma prawa do mnie dzwonić, ale niestety szefostwo to tragedia... Dokładnie szef: już za stary na prężne działania i nie umiejący pomóc, a tym bardziej rozwiązać problemów. A corocznie mam więcej obowiązków i niestety nie mam się do kogo zwracać o pomoc... Dodatkową wisienką na torcie jest praca z jego żoną (!) ma całkowicie odmienne obowiązki, ale wie o wszystkim najlepiej i się wtrąca... Jedyny plus, że wspólny wróg jednoczy
Niedotyklana napisał/a: | Szamanka napisał/a:
Lubię pracę z ludźmi ale szybko mnie męczą i doprowadzają do załamania psychicznego.
Doskonale to rozumiem... |
Też rozumiem. Mamy naprawdę zgrany zespół i spotykamy się też po pracy, ale czasem inni ludzie... są zbyt inni.
A jak sobie z tym radzić? Towarzystwo przyjaciół i odreagowywanie jakimś hobby, sportem, czy czasem po prostu alkoholem. Możliwość wylania myśli na forum też pomaga.
Castro - 2017-07-10, 18:08
Czytając Was to ja mam pracę marzenie. Tylko ja i moje preparaty. Cisza, spokój. Szefowa piętro niżej, jeden szef piętro wyżej, drugiego widuję raz na parę miesięcy - kontaktujemy się przez SMS. Dyrektora generalnego to jeszcze nawet w tym roku nie spotkałam. Niby cała pracownia jest na mojej głowie, ale skoro się przez te 4 lata nie zawaliła, to znaczy, że sobie radzę. Bycie w pracy mnie uspokaja. Teraz mam 70 preparatów z królików, jakieś 20 fragmentów osierdzia po kalcyfikacji i 7 dawców, więc wszyscy wiedzą, że mam co robić i nikt niczego ode mnie nie chce. Co prawda bywa ta praca dołująca jak przychodzi dawca lat 6 albo kolejny w tygodniu samobójca, który był ode mnie młodszy i jest odpowiedzialna, bo jak coś strasznie spartolę, to biorca może to przypłacić życiem, ale tak na co dzień to jest bardzo spoko, więc... to raczej życie odreagowuję w pracy, a nie pracę w życiu.
Arashi - 2017-07-11, 08:00
Castro, tylko pozazdrościć. Tak jak pisałam, ja tragicznie nie mam. Zwłaszcza, że mam satysfakcję pracy w zawodzie. Też nikt nie stoi za mną i nie planuje mi dnia, tylko mogę rządzić się sama. Jednak są sytuacje, które z czasem człowieka wykańczają. Tak jak chińska tortura wodna.
Niedotykalna - 2017-07-12, 04:17
Castro napisał/a: | ja mam pracę marzenie. |
Ale ja również! W domu, przy komputerze, praca chroniona, a płatna normalnie. Tylko spoczywa na mnie duża odpowiedzialność. Po kilka razy obliczam obciążenia dachu budynków, bo podobno inżynier ma coś z lekarza... Myli się tylko raz. Robię oczywiście też rzeczy prostsze i szczerze mówiąc wolę takie, a dzięki tym trudnym mam szanse rozwoju.
Euphoriall - 2017-07-12, 12:24
Niedotykalna napisał/a: | podobno inżynier ma coś z lekarza... Myli się tylko raz. |
Chyba z sapera.
Niedotykalna - 2017-07-12, 15:20
Szamanka, może być.
Cappy - 2020-03-03, 19:36
Niedotykalna, pracujesz z domu?
Co do tematu tylko w poniedziałki jestem zmęczona na maksa.
|
|
|