To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Autoagresywni
Forum dla ludzi z problemami

Sercowe rozterki - Problemy miłosne

Jednobarwna - 2018-01-20, 21:48

R. de Valentin, Tylko jego olalam. Nikogo innego nie olalam. Chciałam, próbowałam ale widać coś we mnie jest nie tak.
craving - 2018-04-16, 17:19

Mam ogromny problem z poczuciem bycia gorszą połówką... Boję się, że właśnie to wszystko zepsuje. Porównywanie się do niego albo do innych kobiet wcale mi nie służy i ile można to wytrzymać...
Vendemiaire - 2018-05-05, 02:01

Podrywał mnie kolega. Internetowy. Specyficzna osoba. Nie wiedziałam i w sumie wciąż nie wiem, co właściwie do niego czuję, ale zależy mi na nim. I jego uwaga, komplementy, też były czymś naprawdę miłym, do tego zupełnie dla mnie nowym, w końcu zwykle ludzie ode mnie stronią z wzajemnością. Nie umiałam reagować na jego podchody, trochę się bałam. No i w końcu... minęło. Przyznam, że długo to ciągnęliśmy. Ale skończyło się, znalazł sobie kogoś. Z jednej strony cieszę się jego szczęściem, jest też odrobina ulgi. Jednak jest również coś jeszcze: ból, odrobina zazdrości i strach. Boję się też, że go stracę. A może tęsknię za atencją? Nie wiem, ale nienawidzę tych emocji. Brzydzę się sobą, jestem żałosna. Powinnam po prostu docenić fakt, że nasza znajomość trwa. Chłopak ma w sumie szczęście, że nie skończyliśmy w związku, jego dziewczę na pewno doceni go dużo lepiej niż ja, zasługuje na to.
Anonymous - 2018-05-13, 23:55

Ja znowu mam problem ze swoim serduszkiem.
Rozmawiałam sobie z moim przyjacielem i nagle wypaliłam, że go kocham, a jego odpowiedź mnie tak wystraszyła...
Powiedział, że mnie kocha, ale boi się wchodzić ze mną na wyższe relacje, bo wie, że niedługo może mnie już nie być, a on nie chce później cierpieć...
I nie wiem, co mam teraz zrobić...

Castro - 2018-05-14, 01:54

Zamordowana napisał/a:
Powiedział, że mnie kocha, ale boi się wchodzić ze mną na wyższe relacje, bo wie, że niedługo może mnie już nie być, a on nie chce później cierpieć...


Jako, że ostatnio mam fazę na Blacklist to posłużę się cytatem :

"Have you ever seen the aftermath of a suicide bombing?

I have. June 29, 2003. I was meeting two associates at the Marouche restaurant in Tel Aviv. As my car was pulling up, a 20-year-old Palestinian named Ghazi Safar entered the restaurant and detonated a vest wired with C4.

The shock wave knocked me flat, blew out my eardrums. I couldn’t hear. The smoke… It was like being underwater. I went inside. A nightmare. Blood. Parts of people. You could tell where Safar was standing when the vest blew. It was like a perfect circle of death. There was almost nothing left of the people closest to him. 17 dead, 46 injured. Blown to pieces. The closer they were to the bomber, the more horrific the effect.

That’s every suicide. Every single one. An act of terror perpetrated against everyone who’s ever known you… Everyone who’s ever loved you. The people closest to you… the ones who cherish you… are the ones who suffer the most pain, the most damage. Why would you do that?"


Ciężko się dziwić, że ktoś nie ma ochoty stać obok zamachowca-samobójcy, ciężko się też dziwić, że ktoś nie chce wejść w związek, z kimś, kto planuje przeprowadzić zamach na własne życie. To jest postawienie sprawy fair z jego strony.

Anonymous - 2018-07-21, 22:34

Jak radzicie sobie z myślami, że inna jest ważniejsza? Każdego dnia cierpię zdycham przez takie myśli mimo zapewniania, że mnie kocha i jestem najważniejsza. Ciągle czuję się gorsza i zastanawiam się czego mi brakuje. Nie mogę zebrać myśli. Boję się, że myśli o niej częściej, że martwi się bardziej, że jest ważniejsza. Mam ochotę odejść tylko po to, żeby miał więcej czasu na myślenie o niej.
Konrad96 - 2018-07-21, 22:42

wihszyciel, heh ja cały czas czuje się gorszy,a czemu uważasz że bardziej się nią interesuje niż tobą?
Anonymous - 2018-07-22, 00:41

Konrad96, nie wiem.jak to określić, po prostu ciągle pojawiają się gorsze myśli i kończy się na tym, że ryczę bo nie jestem ważna i nie zasługuję na to żeby być, nie wiem czy chcę pisać o tym publicznie.
dzidzia - 2018-12-05, 13:37

Jestem w szczęśliwym związku, ale ciągle mam obawy, że to zaraz się skończy i zostanę porzucona. Panicznie się boję. Jestem zazdrosna, ale nigdy tego nie powiem. W ogóle nie chcę mówić o sobie i zrzucać swoich problemów i obaw na chłopaka, bo on ma swoje i nie chcę, żeby poczuł się przytłoczony. Boję się, że w końcu to ja zerwę, żeby mnie nie zostawił.
linka_222 - 2019-02-16, 17:42
Temat postu: związki zakończone niepowodzeniem
Mam dosyć wszystkiego po dzisiaj. Chce po protu odpłynąć, zapomnieć że przez jeden *** dzień czułam sie taka szczęśliwa.
Nienawidzę jej.. zepsuła wszystko. sprawiła że zechciałam się zabić. Zniszczyła moje wszystkie pola ucieczki. Teraz chce tylko płakać i płakać. Raczej po tym wszystkim nie zaufam już w ogóle ludziom. To było coś pięknego a obróciło się w koszmar. Chcę cofnąć czas, odzyskać siebie. Podjąć inne decyzje.
Chcę po prostu zniknąć. Po tym wszystkim
chcę z kimś pogadać. z kimś kto mnie nie oceni i nie zna

Zakaz przeklinania poza wyznaczonymi tematami. |Hiro

[ Komentarz dodany przez: chiroptera: 2019-02-16, 23:26 ]
PS Ach, i przeniosłam do innego działu (drugi komentarz, żebyś zauważyła ;) ).

chiroptera - 2019-02-16, 18:21

Scaliłam do odpowiedniego tematu.

smbd - 2019-02-26, 16:41

Cytat:
Bo potrzebuję Ciebie, jak żadnej innej rzeczy
Skłamałbym, mówiąc, że chce się z Ciebie wyleczyć


Bardzo za nią tęsknię, chciałbym sobie to wszystko odpuścić, ale jestem w kropce. Nienawidzę tego uczucia.

Ani(A) - 2019-05-01, 20:01

Witajcie, nie mam kogo spytać o radę, a naprawdę sama już nie wiem co zrobić. Zacznę od początku... Jestem ze swoim chłopakiem już prawie rok, można powiedzieć, że początkowo wręcz go unikałam zajęta swoją ówczesna miłością. Jednak kiedy ona po mimo wielu obietnic zignorowała swoje obietnice odpuściłam. No i wtedy pojawił się on. Na początku traktowałam to jako swoistą "zapchaj dziurę", sposób na usunięcie poprzedniej, toksycznej relacji. Popełniłam straszny błąd, którego do tej pory się wstydzę, zdradziłam go z moją ex, która wręcz błagała o litość (w dodatku poważnie zachorowała i przebywała w szpitalu). Wtedy to uczucie do niej odżyło, odpowiedziałam jej o kilku wyzwiskach że strony chłopaka, zaczęłyśmy się spotykać i stało się. Nikt inny mnie tak dobrze nie rozumiał jak ona. W czasie kiedy do tego doszło niby nie byliśmy razem, ale zerwanie przez smsa, wcale nie umiejsza mojej winy. Dowiedział się o tym od niej samej, w wielkiej awanturze, jednak postanowił mi wybaczyć i znowu byliśmy razem. Na początku było dobrze. Jednak potem, kiedy się upił zaczął wyzywać mnie od k****, szmat, doszło nawet do rękoczynów. Postanowiłam mu wybaczyć, mając na uwadze, to że on dał mi szansę. Znowu było dobrze. Pojechaliśmy w sylwestra do Zakopanego, pokłóciliśmy się i tam zaczęło się prawdziwe piekło. Bił mnie, kopał, wyzywał, próbował wyrzucać moje rzeczy. Miałam podbite oko i wiele krwiaków na ciele, lecz później przepraszał, aż w końcu uległam. Po tym przestał pić i wszystko było w porządku. Udawałam, że ta sytuacja nie miała miejsca. Do kolejnej akcji doszło po kilku miesiącach, wtedy stał pod moim domem i wykrzykiwał, że jestem lesbijską k****, opluł mi nawet okno i ciągle groził. Nie zadzwoniłam na policję, bo nie chciałam robić mu problemów. Poprosiłam jego kolegę, by go ogarnął i zabrał. Kolejna skrucha i znowu dałam się urobić, uwierzyłam w jego teksty, że to przez moją zdradę i z poczucia winy i naiwności dałam kolejną szansę. Do wczoraj wszystko było w porządku, nie licząc jakichś normalnych związkowych kłótni (bardzo się denerwuje kiedy nazywa mnie debilem "w żartach"). Miałam u niego spać, ale doszło do kolejnej awantury, przyznaję, że przesadziłam z czepianiem się, ale to go nie usprawiedliwia do nazywania mnie... Lekko mówiąc prostytutką. Wyszłam od niego, powiedziałam, że zrywam, lecz on za mną szedł tłumacząc, że się martwi i chce mnie odprowadzić. Na siłę zatargał mnie do domu, choć nie chciałam do niego wracać cała zapłakana by nie martwić mojej schorowanej mamy. Powiedziałam jej tylko o zerwaniu, próbowała mnie pocieszyć i twierdziła, że ten mężczyzna nie jest dla mnie. Po pierwsze ze względu na 7lat różnicy wieku, a po drugie przez brak wykształcenia i ambicji(pracuje na czarno na budowie, za naprawdę marną stawkę, choć wielokrotnie prosiłam o zmianę pracy). Nigdy nie ma pieniędzy i chodzi w starych, poniszczonych ubraniach, tłumacząc się biedą. Jako trzeci argument podała to, że lubi wypić. Całą noc przeplakałam, tęsknię za nim, czuję, że bez niego nie dam rady i patrzę non stop na telefon. Dzwonił i chciał porozmawiać, ale go spławiłam. Chciałabym z nim dalej być, ale boję się, że skończę jak jego matka, z mężem alkoholikiem, który bił nie tylko ją, ale i dzieci. Wiem, że dużo winy leży po stronie tej zdrady... Proszę o obiektywne opinie, naprawdę nikomu innemu nie mogłam się wygadać
L.M. - 2019-05-01, 20:23

Ani(A), masz rację. Dokładnie tak samo skończysz, jak jego matka. Na 99,9%
WhiteBlankPage. - 2019-05-01, 20:55

Ani(A), uciekaj tam szybko jak to możliwe.
Zdradziłaś - popełniłaś błąd, wcale nie musiał Ci wybaczyć, ale rzekomo to zrobił. Natomiast jego zachowanie jest w dużej mierze dalekie od jakiejkolwiek cywilizowanego zachowania. Zniszczył Cię zanim się obejrzysz (co już teraz robi, bo jego awanturowanie sie tłumaczysz swoją winą).



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group