To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Autoagresywni
Forum dla ludzi z problemami

Sercowe rozterki - Problemy miłosne

Anonymous - 2010-04-16, 18:23

Tak, ale mówiłam w ogóle. Wybacz, że Cię uraziłam. To nie było zamierzone.

Po prostu nie sądziłam, że są jeszcze mężczyźni, którzy nie kochają za wygląd czy charakter. Nie spotkałam jeszcze takiego chłopaka, który by był pewien uczuć, a także kochał ze względu by kochać i aby samym być kochanym.

Dlatego bardzo Cię przepraszam :)

Anonymous - 2010-04-16, 20:38

HANIA1215, spokojnie, jakoś szczególnie urażony się nie czuję, po prostu zwracam uwagę, że uogólnienia mogą być krzywdzące (zwłaszcza gdy dotyczą sfery uczuciowej i związków) ;)
Anonymous - 2010-04-16, 21:27

HANIA1215, mi nie chodziło o to, że nie wiem co czuję do niego, ale co czuję w ogóle... jak odbieram tę sytuacje i co mam myśleć o tym co się dzieje w moim życiu.
Anonymous - 2010-04-18, 15:55

Buka napisał/a:
jak odbieram tę sytuacje i co mam myśleć o tym co się dzieje w moim życiu.


Buka czasami przychodzi chwila zwątpienia, że się nie wie co myśleć, ale może przyczyna wynika z tego, że Twój mąż nie spisuje się jak powinien (mam na myśli, że może z nim porozmawiaj, wybierzcie się gdzieś na spacer albo na kolację we dwoje, jeśli on tego nie zaproponuje to Ty to zrób). Może, gdy wspomnicie sobie czasy przed ślubem polepszą się wasze relacje, a Ty już nie będziesz miała takich chwil zwątpienia.

Anonymous - 2010-04-18, 16:00

moja chwile zwątpienia trwa już 1,5 roku. ;/
i już wielu rzeczy próbowałam. Kolacja, spacer, to są przykłady na zwykłe nie porozumienia a nie na rozpad związku.
My już mamy nawet w domu swoje pokoje, każdy osobno. Ja z Córą, on sam.
Nie.. to już nie ma sensu, ale chyba zbyt długo trwa, by tak po prostu przerwać ten dziwny układ.

Anonymous - 2010-04-18, 16:07

A może byś na jakiś czas np. przeprowadziła się do rodziców co? Może Twój mąż zatęskni i będzie walczył byś do niego wróciła.
Anonymous - 2010-04-18, 21:15

Rodzina - odpada. Nie mam z nimi dobrego kontaktu. A nawet jeśli - nie potrafiłabym poprosić mamę o pomoc. Zresztą, to było by przyznanie mamie racji. Bo ona kiedyś dawno powiedziałam mi, że nie będę z nim szczęśliwa. Nie wierzyłam.
A co do tęsknoty - byliśmy 9 miesięcy osobno (był w wojsku), całkiem nie dawno. Jakoś nie pomogło. Przeciwnie. Kiedy przyjeżdżał - przeszkadzał mi... a ja jemu.
Nieee... nam już nic nie pomoże. Eh.. :roll:

Anonymous - 2010-04-20, 18:38

Buka głowa i uszy do góry :-D

Jakoś się ułoży. Poza tym masz śliczną córeczkę. Musisz być dla niej silna :) . Będzie dobrze sama zobaczysz :>

Anonymous - 2010-04-20, 19:24

Buka, to może jednak zdecydujcie się na rozejście?
Anonymous - 2010-05-21, 11:46

Nie mogę odejść tak fizycznie bo strać córkę.
Emocjonalnie - już to dawno zrobiłam.

Anonymous - 2010-05-21, 15:40

Hm... Czy dałoby się uodpornić się na niego psychicznie? Mieszkać jak ze znajomym?
Anonymous - 2010-05-30, 15:30
Temat postu: Najlepszy przyjaciel wyznał miłość.
Witam.
Nie wiem czy były już podobne tematy, ale nie chce mi się szukać :P

Więc tak.
Dowiedziałam się, że mój najlepszy przyjaciel się we mnie zakochał. Jednak ja nic do niego nie czuję (tak mi się zdaje). Co prawda bardzo go lubię i jest dla mnie ważny, ale to z pewnością nie jest miłość.

Do rzeczy.
Chodzi o to, że zupełnie nie wiem co zrobić. Nie chcę mu łamać serca bo to ważna osoba. Jednak zupełnie nie wiem jak z nim rozmawiać i o czym. Traktowałam go jak starszego brata, zwierzałam mu się, a on zawsze mnie wspierał. Zawsze był przy mnie gdy cierpiałam i czułam się przy nim bezpieczna, gdy byłam szczęśliwa cieszył się ze mną. Nigdy mnie nie odtrącił i zawsze znalazł czas dla mnie. W momencie mych myśli samobójczych nie opóścił mnie, po części dzięki niemu nadal żyję. Ja robiłam dla niego to samo. Zawsze miał we mnie oparcie i nadal je ma.

Podejrzewałam już wcześniej, że coś do mnie czuje, ale jak go zapytałam o to to mówił ciągle, że jesteś moją siostrzyczką i bardzo cię lubię. Więc byłam spokojna, że nic do mnie nie czuje. Wczoraj powiedział, że jest inaczej.

Bardzo proszę o rady. Zastanawiałam się już czy aby go nie kocham i doszłam do wniosku, że raczej nie. Nie chcę go ranić. Próbowałam podsówać mu pomysły, że może to nie miłość tylko zauroczenie albo coś w tym stylu to powiedział, że stanowczo to nie zauroczenie, że mnie kocha i nic na to nie poradzi. Wyznał też, że szlak go zawsze trafiał gdy widział jakiegoś chłopaka, do którego robiłam słodkie oczka (jak to nazwał). O dziwo jakoś mnie to ucieszyło. Sądziłam, że też coś do niego czuję, ale doszłam do wniosku, że chcę tylko przyjaźni.

Jak mam z nim rozmawiać, nie chcę mu złamać serca, ale jak i również nie chcę urywać z nim kontaktów. Jak go traktować, zwłaszcza, ze wprost powiedział, że już nie chce być moim starszym bratem, że chciałby czegoś więcej. Jednak mówił, że nie chce mnie do niczego zmuszać, że o wiele dla niego ważniejsze jest moje szczęście.

Co robić??

[ Dodano: 2010-06-02, 21:51 ]
Widzę, że też nie wiecie co na to poradzić :( ahh... szkoda

Anonymous - 2010-06-04, 18:45

Tylko, że nie idzie bo ciągle zachowuje się dziwnie. Otóż jest o wszystko i wszystkich zazdrosny, jak na przykład napisze, a ja nie odpisze z róznego powodu od razu się obraża. Twierdzi, że nie mam dla niego czasu i w ogóle.

Unikam w rozmowie z nim róznych czułości, aby odczuł, że jednak nic nie czuję. Starałam się mu powiedzieć wprost. Jak narazie mówię, że go bardzo lubię, ale że to nie jest miłość. Potem robi mi się go żal bo od razu tak się robi smutny, że nie wiem jak się zachować.

Anonymous - 2010-06-05, 11:35

Oj ja już wiele razy się "buntowałam". Mówiłam wprost, ze jeśli nadal chce mieć we mnie przyjaciółkę to ma sie zmienić, bo nie podoba mi się jego zachowanie. Wygarnęłąm mu wszystko, a on mnie od razu przepraszał. Potem kilka dni było spokojnie. Mianowicie ukrywał seoją zazdrość i w ogóle. Jednak potem znów się zaczęły te jego "wybryki".

Wkurzyłam się ponownie i się na kilka dni obraziłam. Nie odpisywałąm na sms-y ani nie odbierałam od niego telefonów ani zupełnie nic. Strasznie o przeżył.

Od jego brata dowiedziałam się, że tak sie zamartwiał, że zupełnie nic nie jadł i w ogóle cały czas chodził taki smutny, że masakra. Szczerze to mu nie uwierzyłam. Sądziłam, że to tylko ściema abym się odobraziła. Ale chciałam sprawdzić. Złożyłam im niezapowiedzianą wizytę. Akurat w porze obiadu jego rodziny. Posmutniałam bo mój przyjaciel bawił się łyżką a nawet nie wziął nic do ust. Wstał od stołu i miał taką minę, że aż płakać mi się zachciało.

Jednak gdy mnie tylko zobaczył, chyba nie mógł uwierzyć, że mnie widział, bo chyba przez 5 minut stał jak wryty. Nie odrywał ode mnie wcale spojrzenia. W końcu mnie tak mocno przytulił, że myślałam, że mnie zaraz udusi. Przepraszał mnie potem bardzo długo. Wybaczyłam mu. I znowu było dobrze, a potem znów zazdrosny itd.

Skorpion - 2010-06-13, 20:04

Chodzę, chodzę;) udało mi się pozaliczać wszystko, a w przyszłym roku-klasa maturalna. Na studia żadne nie idę;-> nienawidzę ryć na pamięć żadnych wzorów ani regułek. Po maturze mam zamiar wybrać się do szkoły policealnej, a potem otworzyć salon urody. Na tym naprawdę nieźle można zarobić.

Poza tym od wczoraj chcę przestać oszukiwać mojego faceta, ale to chyba nie da rady tak;-/

korekta duszka



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group