To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Autoagresywni
Forum dla ludzi z problemami

Ciąża, rodzicielstwo i wychowanie - Dziecko

Bast - 2014-04-11, 13:25

Arya napisał/a:
Eee, ja bym się bała ryzykować z płaceniem dziecku w takim wieku za sprzątanie.


Żartowałam. ;)

Najlepszy sposób by 10 latek sam brał się za porządki to nauka sprzątania przez zabawę w młodszych latach. Jak się to zaniedbało to teraz będzie wyczyn godny podziwu. :D Mój brat (15 lat) do dziś nie umie (czyt. nie chce mu się) nawet kubka sobie umyć taka oporna sztuka z niego. :roll:

PanFoster - 2014-04-11, 16:41

Lady Emaleth, wybacz, ale widać, że nie wychowywałaś dziesięciolatka. Jestem liberalny w podejściu do dzieci, jednak wiem, że wychowywać znaczy wychowywać, nie rzucić dziecko samemu sobie. Jak pozwolimy dziesięciolatkowi decydować samemu za siebie, to albo odbierać je będziemy z posterunku policji, albo ze szpitala.

Lady Emaleth napisał/a:
Może mu tak wygodnie? Może tak lubi?


Lubi trzymać spleśniałe jedzenie i wdychać pleśń mimo alergii? Lubi zapominać o tym, że przyniosło pokrojoną żabę/trochę ziemi/gnijące roślinki i było to potrzebne na jedne zajęcia z biologii, ale potem trzeba się pozbyć? Lubi mieć ubrania na podłodze, pod łóżkiem, które potem prać ręcznie musi matka i tak z częstotliwością powalającą?

Poza tym, nie miesza tam samo. Układ domu wygląda tak, że to w jego pokoju jest komputer, z którego do pracy chcą korzystać inni. A często nie da się nawet do niego dojść nie przerzucając stert ubrań, książek, pojedynczych karetek i kanapek. :D


Nie mówię tu o jakiś rygorystycznym podejściu, gdzie rodzic dokładnie mówi co dziecko ma robić, jak sprzątać etc. A raczej chodzi mi jak nauczyć dziecko, żeby dbało i sprzątało samo. Danie mu wolnej ręki nie jest w praktyce dobrym wyjściem.

Anonymous - 2014-04-11, 17:24

PanFoster napisał/a:
widać, że nie wychowywałaś dziesięciolatka

Nie wychowywałam, ale byłam niesprzątającą 10-latką... a teraz jestem niesprzątającą 28-latką i żyję.
PanFoster napisał/a:
Lubi trzymać spleśniałe jedzenie i wdychać pleśń mimo alergii?

Gdyby mu przeszkadzało, to by wyniósł... ja zawsze wynosiłam brudne naczynia jak już mi za bardzo śmierdziały.
PanFoster napisał/a:
Lubi mieć ubrania na podłodze, pod łóżkiem, które potem prać ręcznie musi matka i tak z częstotliwością powalającą?

Często miałam ubrania na podłodze... generalnie ubrania to ja miałam wszędzie... tylko, że mając 11 lat już potrafiłam puścić pralkę albo wyprać coś ręcznie. Niech matka urządzi strajk... pójdzie 2x w brudnych śmierdzących rzeczach do szkoły i koledzy go wyśmieją, to albo nauczy się samemu prać albo będzie dbać o wyprane ciuchy.

Dziecko posprząta wtedy, kiedy jest mu to potrzebne. Zawsze potrafiłam ogarnąć syf, jak miał do mnie ktoś przyjść albo jak już sama się zabijałam na trasie do łóżka.
PanFoster napisał/a:
Jak pozwolimy dziesięciolatkowi decydować samemu za siebie, to albo odbierać je będziemy z posterunku policji, albo ze szpitala.

Ja nie mówię o pełnym decydowaniu o sobie, ale akuratnie pokój dziecka to jego podstawowa przestrzeń życiowa i w niej powinien mieć swobodę.

PanFoster - 2014-04-11, 18:37

Lady Emaleth napisał/a:
Gdyby mu przeszkadzało, to by wyniósł... ja zawsze wynosiłam brudne naczynia jak już mi za bardzo śmierdziały.


Pogłębia tym swoje problemy zdrowotne, a oznaki choroby zwalcza coraz silniejszymi lekami. Nie jest to rozsądne.

Lady Emaleth napisał/a:
pokój dziecka to jego podstawowa przestrzeń życiowa i w niej powinien mieć swobodę.


Zgadzam się jak najbardziej. Ja się pytałem jak wyrobić u dziecka taki nawyk, jak przekonać go do utrzymywania porządku etc. :D Tak samo jak do regularnego mycia zębów, czy odrabiania lekcji. :D

Anonymous - 2014-04-11, 18:48

PanFoster napisał/a:
Ja się pytałem jak wyrobić u dziecka taki nawyk, jak przekonać go do utrzymywania porządku etc.

Pokazać mu korzyści płynące z utrzymywania porządku - poprawa samopoczucia związana z niepogłębianiem problemów zdrowotnych, oszczędność czasu podczas szukania pewnych rzeczy, możliwość swobodnego zapraszania znajomych o każdej porze, lepsza atmosfera w domu w związku z brakiem pretensji o bałagan... Ludzie robią coś po coś, a nie dla samej idei.

PanFoster - 2014-04-11, 18:50

Lady Emaleth napisał/a:
a nie dla samej idei


Mną zawsze kierowały wygórowane idee. :D Ale ja to ja.

Anonymous - 2014-07-16, 19:28

Temat został przeniesiony do odpowiedniego działu

Anonymous - 2014-10-26, 21:13

Wprowadziłam małej tablicę motywacyjną.
Amelia zrobiła się ostatnio tak nieposłuszna, że nie wiem kompletnie jak mam z nią postępować.
Chwilami mam wrażenie, że jej nie zależy na niczym. Ale... zastanawiam się też, na czym może zależeć 5latce. Wiem, że bardzo chce chodzić na kółko tanecznie (jest już zapisana, była na dwóch spotkaniach, ma strój itp.). Rozpisałam jej tygodniowy rozkład obowiązków (sprzątanie, posiłki, nauka, zachowanie itp). I co wieczór razem z nią będę stawiać jej oceny. Raz w tygodniu (w niedzielę) zliczamy cały tydzień i jeśli uzyska odpowiednią ilość punktów (jest minimum i maximum) to będzie mogła pójść na zajęcia taneczne a dodatkowo w niedzielę będzie nagroda, np lody, pieczenie ciasta, kino, gry na laptopie itd. Oczywiście są przewidziane też kary: zakaz używanie laptopa, zakaz kreskówek, zakaz spotkań po przedszkolu z koleżankami...

Zastanawia mnie jedno - czy nie za wiele od niej oczekuję. Nie chcę by mnie znienawidziła.
Ja staram się z nią rozmawiać, ale bardzo często się kłócimy...

Przeraża mnie to, że jestem za nią tak odpowiedzialna, kompletnie nie wiem co robić. Moja mama zarzuca mi, że nie dam jej w tyłek, jak trzeba... uważa też, że nie potrzebnie siedzę z nią dwa przy w tyg nad angielskim, w inne dni nad literkami, cyframi, szlaczkami...

Ja już nie wiem co robię dobrze a co źle. :roll:

Żurawek - 2014-10-27, 00:06

Czuczi, odpowiem Ci, jako że pamiętam jeszcze moje lęki z bardzo dziecięcych lat, jak i te, które dostrzegam teraz, a mają swój początek właśnie w podobnym wieku, jak wiek Twojej córki.
Otóż, system kar i nagród jest fajny, sama nigdy takiego nie miałam i, mimo starań mojej mamy, czasem czułam się jakbym nic nie musiała, do dzisiaj tak mam, poza tym, jest to jakby wyznacznik też tego, że rodzice się interesują dzieckiem, a to bardzo ważne dla berbecia, niezależnie od wieku. I o ile komputer, bajki, kino, lody czy pieczenie ciasta to fajne nagrody, po części też kary (w sensie kreskówki), o tyle decyzję o tym, czy pójdzie na taniec uważam za zbyt restrykcyjną (tylko moim skromnym zdaniem!). Bo na przykład, gdyby mi mama postawiła taki warunek, że na teatr (w moim wypadku) mogłabym chodzić tylko wtedy, gdy spełnię wszystkie kryteria, byłby to dla mnie stres. Z czasem frustrujący, bo logicznym jest, że nie zawsze nam wyjdzie to, czego od nas wymagają i pewnie bym się starała, aż za bardzo, ale dziecko to jednak dziecko i nie zawsze wychodzi mu wszystko tak, jakby samo tego chciało i jakby chcieli tego rodzice. Poza tym na takich zajęciach zazwyczaj przygotowuje się występ i kilkukrotna nieobecność sprawia wielkie kłopoty, czasem odbiera szansę na występ, a to najlepsze, co może dzieciaka motywować do udziału w takich zajęciach.

Czuczi napisał/a:
nie potrzebnie siedzę z nią dwa przy w tyg nad angielskim, w inne dni nad literkami, cyframi, szlaczkami...

To bardzo dobrze! To też się odnosi do tej troski i zainteresowania rodzica dzieckiem. Ja żałuję, że np. do teraz rodzice nie siedzą ze mną nad lekcjami, albo, że nie robili tego w podstawówce czy gimnazjum. Ja to wciąż odczuwam i tęsknię za tym, więc taka wspólna praca napewno zaowocuje, a dodatkowo zacieśni Wasze relacje, a mała będzie o tym pamiętać w dorosłym życiu (choć mam wrażenie, że bardziej pamięta się o tym, czego zabrakło...).
Cytat:
Ja staram się z nią rozmawiać, ale bardzo często się kłócimy...

Zastanawiam się, jak to wygląda. Bo w sumie... Kłótnie na linii rodzic-dziecko powinny zaczynać się dopiero w wieku nastoletnim, a tu już tak wcześnie... Może nie używasz odpowiedniego języka dla niej, albo czasem dajesz się ponieść emocjom? Nie wiem, może powinnaś to przeanalizować. :roll: Bo na wychowaniu dzieci się nie znam, ale wiem czego mi zabrakło, więc może być to pomocne.

Ninakor - 2014-11-24, 14:33

Czuczi w jakim wieku masz córkę?

U nas jest poważny problem ze śmiałością. Kiedyś chętnie u dziadka zostawała, a teraz cycuś okropny. W przedszkolu płacz, w gościach płacz, na dodatkowych zajęciach muszę być na wyciągnięcie ręki.

Anonymous - 2014-11-26, 23:12

Słoiczki opanowały nasz świat. Zupka jarzynowa górą. Martwi mnie tylko wielki apetyt mojego szkraba...
Mamusie, czy przy wprowadzaniu nowych dań u waszych dzieci też było tak, że one niejako "rzucały" się na wszystko?
Nie wiem czy dawać ile chce czy raczej w ilości mniejszej.
Poza tym ostatnio sama odkryłam jak dobra jest kaszka mleczno-ryżowa malinowa :D

Ninakor - 2014-11-27, 06:51

U nas to samo było, wszędzie czytałam, że pierwsze dania to ok 1/4 słoiczka, a mój pulpet wciągał całe. Próbowałaś metody BLW? Co do kaszek nie polecam tych smakowych, niepotrzebny cukier.
Anonymous - 2014-11-27, 08:21

Marianna napisał/a:
Mamusie, czy przy wprowadzaniu nowych dań u waszych dzieci też było tak, że one niejako "rzucały" się na wszystko?

Jakby mnie karmili słoiczkami, a potem dali coś innego, co nie smakuje jak... co w ogóle ma jakiś smak, to też bym się na to rzuciła.

Marianna napisał/a:
Nie wiem czy dawać ile chce czy raczej w ilości mniejszej.

A jaki byłby cel w głodzeniu dziecka?

Ninakor - 2014-11-27, 09:02

Pierwsze dania, nawet własnoręcznie robione z reguły są dla dorosłego bez smaku z racji braku soli.
Chyba nie chodzi o głodzenie, a o niepotrzebne rozpychanie żołądka, ale jeśli karmisz słoiczkiem to porcje są dostosowane.

Anonymous - 2014-11-27, 09:24

Ninakor napisał/a:
Pierwsze dania, nawet własnoręcznie robione z reguły są dla dorosłego bez smaku z racji braku soli.

Przykro mi, ale się mylisz. Jadłam np. startą marchewkę bez żadnych dodatków i umiałam powiedzieć, że to jest starta marchewka, a w przypadku słoiczków nie umiem tego określić bez patrzenia na etykietę.

Ninakor napisał/a:
Chyba nie chodzi o głodzenie, a o niepotrzebne rozpychanie żołądka

Dzieci mają jeszcze nieuszkodzone poczucie głodu i sytości i jedzą tyle ile potrzebują póki matki im nie wpoją, że jest to niewłaściwe.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group