To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Autoagresywni
Forum dla ludzi z problemami

Rozmowy na poważnie - Sens cierpienia

Nina - 2018-03-22, 22:31

Nie widzę sensu w cierpieniu. Nie rozumiem po co ten cały ból, żal, złość, wiele godzin w zmarnowanych na ataki histerii i przepłakane godziny. Nie ma w tym żadnego celu. Może ktoś mógłby powiedzieć, że trudności i ból sprawiają, że potem można bardziej i pełniej cieszyć się czymś dobrym co zdarzy się później - o ile się zdarzy. Nie ma w tym żadnego celu. Czasem sama siebie pytam, dlaczego muszę tak cierpieć? Co takiego zrobiłam? Za co to jest kara? Czym sobie zasłużyłam? Ale kiedy miewam przebłysk rozsądku i zimnego, analitycznego myślenia, stwierdzam, że niczym. To nie jest kwestia zasługiwania, kara ani nagroda, dobro ani zło. Tak jest. I już. Nie ma się zasadniczo nad czym rozdrabniać. Cierpienie nie uszlachetnia, a odbiera godność. I tylko smutne jest to, że jeszcze dziesiątki lat trwania w tym przede mną. Nawet nie ma się siły tego zakończyć.
Anonymous - 2018-03-31, 08:58

Wydaje mi się, że cierpienie to coś w rodzaju sygnału, przebudzenia. Nauki. Zauważyłam, że cierpienie można przemienić w siłę do działania i pozbywanie się swoich własnych ograniczeń i lęków.
maclan - 2018-08-13, 20:10

Inertia napisał/a:
Wydaje mi się, że cierpienie to coś w rodzaju sygnału, przebudzenia. Nauki. Zauważyłam, że cierpienie można przemienić w siłę do działania i pozbywanie się swoich własnych ograniczeń i lęków.

Też tak to odczytuję, kiedy "cierpię" dostaję do mózgownicy sygnał że coś jest nie tak i muszę coś z tym zrobić, ruszyć się do działania. Przykład? Czujesz się samotny/samotna, cierpisz z tego powodu, zaczynasz szukać sposobności by temu zaradzić, szukasz kontaktu z innymi ludźmi, np. na tym forum, może czekasz aż się ktoś napatoczy, przyjaciel który pojawi się z nikąd... :>
A waląc trochę z innej "fachowej" beczki, wg. niemałej części filozofów. cierpienie ma sens
i leży w ludzkiej naturze. Wg. mnie bardzo ciekawie wypowiada się na temat cierpienia Platon:
Dla wyjaśnienia tego zagadnienia porównuje to do naczynia. "Cierpienie to pustka,
brak, rozkład: „kiedy człowiek ma pustkę w sobie, wtedy napełnienia pożąda
i cieszy się nadzieją, a gdy go pustka wewnętrzna najdzie, wtedy cierpi" ( ... )
Cierpienie to gniew i strach, i tęsknota, i żal, i miłość, i zazdrość, i zawiść". (hmm... mądre to, chyba zacznę zglębiać filozofów greckich :D

Nekomimi - 2019-04-21, 14:42

A po co mam cierpieć? Nie żyję dla cierpienia. Jeśli jednak życie jest by cierpieć, nie powinnam była się rodzić. Ani wtedy, ani dzisiaj, ani nigdy.
herbaciarz - 2019-04-21, 15:34

Czy ma sens? Czy cierpienie ma sens?
Dość abstrakcyjne pytanie.
Dla mnie osobiście jest czymś co umacnia, nie uważam jednak, by było warte rozpamiętywania.
Jest jedynie jednym z elementów życia, ni mniej, ni więcej.

niczyja - 2019-05-22, 23:53

korba napisał/a:
Czy widzicie/ czujecie jakiś sens i wartość tego co przeszliście?


Myślę, że nacierpiałam się wiele i jeszcze więcej krzywd wyrządziłam, ale to jakby było w innym życiu, nie dotyczy mnie już tak emocjonalnie. Z jednej strony to wszystko wydaje się bez sensu, ale gdyby nie to... taką wdzięczność czuję do Boga, że mnie z tego uwolnił.

korba napisał/a:
Czy próbujecie nadać sens waszemu cierpieniu?

Tak, dzięki temu, co wycierpiałam (np. jak się bałam) teraz bardziej niż inni doceniam poczucie bezpieczeństwa. Ponieważ kiedyś nikogo nie kochałam, teraz bardzo doceniam miłość, jaką czuję, a dla większości ludzi to normalne uczucie, coś, co mieli od zawsze. Dla mnie nowość.
Kiedyś nie wiedziałam, co to miłosierdzie, a gdy zaczęłam o nie prosić Boga i tego zaznałam, to już nigdy nie chcę być daleko od Niego.
Wcześniej byłam pełna nieufności i myślałam, że nikt się nie może dowiedzieć o moim złu. Ciągła nieufność, jaką wtedy czułam sprawia, że teraz mam wiarę sakrament spowiedzi, bo widzę, że mnie z tamtej nieufności uwalnia.

WhiteBlankPage. - 2019-05-23, 12:51

korba napisał/a:
Czy widzicie/ czujecie jakiś sens i wartość tego co przeszliście?


Na tę chwilę nie widzę i nie potrafię dostrzec w tym żadnego sensu. Zostałam skrzywdzona i niczym sobie na to nie zasłużyłam. Spowodowało we mnie tylko uczucie beznadziejności jako człowieka, myśli, że nie mam nic do zaoferowania, że jestem nikim.

korba napisał/a:
Czy próbujecie nadać sens waszemu cierpieniu?


Jak wyżej. Jaki sens miało to, że cierpiałam i cierpię nadal? To jak świadome wyznaczanie sobie pokuty za grzechy, których NIE POPEŁNIŁAM JA. To nie ja zdradziłam siebie, to nie ja siebie oszukiwałam, a ktoś. Jest we mnie jeszcze zbyt dużo żalu i nienawiści, bym mogłam jakkolwiek myśleć o tym na chłodno, chociaż minęło już kilka dobrych miesięcy.

korba napisał/a:
Czy to możliwe, żeby Wasze cierpienie miało sens i wartość? Jeżeli tak, to jak go znaleźć?


Na tę chwilę odpowiedź brzmi NIE. Nie spotkało mnie nic dobrego po tym, co mi zrobiono i jak ze mną postąpiono.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group