To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Autoagresywni
Forum dla ludzi z problemami

Autoagresja - Podziw dla blizn

SonedSakura - 2016-10-23, 20:57

Też miałam myśli w stylu ,,czemu tak mało" lub ,,jestem żałosna, że nawet nie umiem porządnie i głębiej" jednak zawsze czuję się źle kiedy ktoś mnie o to pyta a ja nie wiem jakie kłamstwo wymyślić.
Mam wrażenie, że często przez to postrzegają mnie jako nienormalną i coś w rodzaju trędowatej

Vennie - 2016-10-24, 19:06

SonedSakura napisał/a:
Też miałam myśli w stylu ,,czemu tak mało" lub ,,jestem żałosna, że nawet nie umiem porządnie i głębiej"

Ja właśnie teraz tak myślę. Jestem na siebie zła, że robię jakieś nędzne kreseczki, a nie mam odwagi zrobić raz a porządnie.
Co nie zmienia faktu, że nawet z tych "nędznych kreseczek" jestem w pewien sposób dumna. Ukrywam blizny przed ludźmi, ale lubię w samotności je pooglądać.

Niedotykalna - 2016-10-28, 16:08

YukikoSayuri napisał/a:
blizny podważają nasze kompetencje, dodają etykiety, które nie są potrzebne i często są nieprawdziwe i tak dalej.

Nie zawsze tak się dzieje (patrz --> Chochlik. :) ), ale jednak zazwyczaj tak się dzieje. Z jednej strony to jest złe, bo może doprowadzić nawet do społecznego piętnowania, ale z drugiej strony... powszechna akceptacja mogłaby rozszerzyć zjawisko. Powszechna akceptacja zjawiska - co nie równa się akceptacji konkretnej osoby i zrozumieniu jej problemu.
YukikoSayuri napisał/a:
Podbijam wszystkie posty, w których pojawiła się sugestia, żeby zastanowić się nad przyczyną takiego podziwu i/albo porozmawiać o tym z terapeutą/psychologiem/psychiatrą, bo utwierdzanie się w potrzebie posiadania blizn i zwiększania ich ilości to trochę strzał w kolano.

Całkowicie popieram. :)
Vennie napisał/a:
Jestem na siebie zła, że robię jakieś nędzne kreseczki, a nie mam odwagi zrobić raz a porządnie.

A gdybyś tak "porządnie" podcięła tętnicę? Mogłabyś nie mieć już okazji do "podziwiania" blizny...

Anonymous - 2016-11-01, 14:47

Niedotykalna napisał/a:
Nie zawsze tak się dzieje (patrz --> Chochlik. )

Napisałam "często", a nie "zawsze".

Niedotykalna - 2016-11-01, 14:55

YukikoSayuri napisał/a:
Napisałam "często", a nie "zawsze".

No tak, ale chciałam tylko zwrócić uwagę na to, że to nie reguła.

mustainne - 2016-11-08, 19:54

Ahh, jak dobrze, ze nie tylko ja tak mam. Myślałam, ze jestem dziwna, bo od wszystkich słyszałam, ze chcą sie pozbyć tych blizn. A dla mnie to historia, cos, co wyróżnia mnie spośród tłumu. Często robię to tylko dlatego, ze wciąż jest tych blizn za mało, są zbyt nieudolne. Najgłębsza była na sześć szwów i z niej jestem dumna. A reszta? Niby szerokie, ale wciaz tak niewiele... I często tnę sie lub przypalam za to, ze... Zbyt płytko sie pocielam. Paradoks, zero logiki, a jednak do tego ciągnie. Co więcej nigdy nie zmuszam sie do tego tylko po to żeby mieć blizny. Kocham to, to uczucie, kiedy cały emocjonalny syf wypływa razem z kolejnymi kroplami krwi.
chiroptera - 2016-12-25, 15:28

Jej, w słowach tak wielu z Was się odnajduję... Ostatnio przyłapałam się na tym, że wstydzę się swoich blizn i ukrywam je, bo głupio mi, że jest ich za mało i są za płytkie. Wiem, że ta myśl jest irracjonalna – oh, i nawet może być obraźliwa dla niektórych z Was. Ale naprawdę nie o to mi chodzi. Chcę się w końcu szczerze o tym wygadać. Zidentyfikować problem i się go pozbyć. Niektóre jego aspekty już pokonałam – mogę się podzielić przemyśleniami, jeśli ktoś chce.

Tak, podziwiam blizny – a raczej ich chorobliwie zazdroszczę i dlatego nie mogę znieść ich widoku u innych. Czuję się gorsza. Jakbym nie zasługiwała na przechodzenie przez ten problem, bo nie jest dość poważny (irracjonalna myśl, która nie daje mi spokoju i której bardzo chciałabym się pozbyć). A jednocześnie wiem, że moje blizny zupełnie błahe przecież nie są. Kiedy dopadają mnie kompleksy na ich punkcie, to próbuję je opisać tak, żeby wyglądały na poważne. (Nie, to nie jest sposób na leczenie się, tylko kolejne irracjonalne zachowanie). Nawet teraz mam potrzebę ich opisania z najgorszej strony. Spróbowania się określić na tym forum. Czy można się dowartościowywać bliznami? Khyyy, i to jak.

Wymieniam więc sobie, że przecież:
:

– mam więcej blizn niż zliczę
– część jest wypukła i nie znika mimo upływu lat
– na lewym przedramieniu mam gęstą, wielowarstwową siatkę; ciężko znaleźć kawałek zdrowej skóry
– mam rozwalone prawe udo (niektóre sznyty po naście centymetrów, ale znikają) i kod kreskowy na łydce
– i mnóstwo zabliźnionych śladów po paznokciach i zębach; te akurat są brzydkie


Wymieniam i wiem, że to głupie. Co tu, kurna, chciałam zrobić – pochwalić się?!?!... A jednak chodzę z tą listą w głowie od kilku lat i nigdy jej nikomu nie wymieniłam. A chciałam. Tak cholernie chciałam to z siebie wyrzucić. Och, i nawet nie piszę tego teraz, żeby ktoś mi odpowiedział i ocenił "to już jest poważne" albo "to jeszcze błahe". Bo to całe porównywanie z innymi swojego samookaleczania jest totalnie bez sensu. Każdy ma trochę inną sytuację.
Zresztą nawet przy tym moim całym próbowaniu udowodnić, że mam problem, nawet jakby mi ktoś powiedział, że już wystarczy, że już jest... ekhm... dość dobrze – to ja i tak widziałabym tylko żałosne kreski. Zawsze byłoby za mało, za mało, za mało.

Kurczę, ja nawet wiem, skąd się wzięło to myślenie u mnie. Ale i tak – i tak, i tak, i tak – ciągle marzą mi się takie porządne, wymagające szwów sznyty. Mam kompleksy, bo nigdy mnie nie szyto i nie byłam w psychiatryku, możecie w to uwierzyć? :lol: I nawet wiem, że byłabym w stanie się porządnie ciachnąć w chwili impulsu. Ja chcę to zrobić – i nadal się powstrzymuję.
Może byłoby mi łatwiej, gdybym pozbyła się tych żałosnych kompleksów. Jakieś rady?...

Hedum - 2016-12-25, 15:35

Hiroki napisał/a:
Och, i nawet nie piszę tego teraz, żeby ktoś mi odpowiedział i ocenił "to już jest poważne" albo "to jeszcze błahe".

Nie ma czegoś takiego. Hierarchizowanie problemów jest bez sensu, bo każdy ma indywidualny próg wytrzymałości.
Nie wiem co mogę Ci poradzić. Kiedyś miałem podobnie. Teraz mam tak tylko ze świeżymi ranami. Że są za małe, za płytkie, zbyt mało istotne. Ale nie zrobię większych. Bo wiem, ze moja głowa chce przekroczyć dopuszczalny próg, a ja chcę żyć. Więc wciąż tkwię w konflikcie z własnymi destrukcyjnymi żądzami.

chiroptera - 2016-12-25, 19:23

Lewe, dziękuję za odpowiedź. Naprawdę. Niby wiem, że hierarchizowanie problemów jest bez sensu, ale kiedy usłyszysz to od kogoś innego, to mózg jakoś inaczej zapamiętuje. I to:
Cytat:
Ale nie zrobię większych. Bo wiem, ze moja głowa chce przekroczyć dopuszczalny próg, a ja chcę żyć.

Podoba mi się takie ujęcie sprawy. Jest ciężko, ale chcę żyć.

Dzięki za przeczytanie moich żalów. Heh, nie spodziewałam się, że wylanie się anonimowo na jakimś forum sprawi, że poczuję się lżej. No cutting tonight.

Hedum - 2016-12-25, 19:26

Hiroki napisał/a:
Heh, nie spodziewałam się, że wylanie się anonimowo na jakimś forum sprawi, że poczuję się lżej.

Jeśli tak się stało, cieszę się.

Lost Angel - 2016-12-25, 22:58

Kurde.
Też mam taki problem. W sumie jak pomyśle to serio nie do końca normalne. Sądziłem że jestem jedyny, jak widać nie.

chiroptera - 2016-12-26, 00:36

High five, Lost Angel. Fajny avatar.
Lost Angel - 2016-12-26, 03:04

Cytat:
High five, Lost Angel. Fajny avatar.

Dzięki, sporo czasu szukałem jakiegoś fajnego, w końcu trafiło na ten obrazek. :3

dreamynatalie - 2016-12-28, 03:43

Ja tak miałam na początku swojej "przygody" z okaleczaniem się. Chciałam tego więcej i więcej, bo wierzyłam w to, że moi rodzice zauważą w końcu, że mogę przesadzić i w końcu przypomni im się, że córeczka też ma uczucia.. Ale później mi to przeszło i robiłam to tylko z "ważnych" powodów, średnio raz na 1,5 tygodnia w celu odreagowania...
Anonymous - 2017-04-09, 22:00

Nie odczuwam podziwu ani dla własnych, ani dla cudzych blizn. Zarówno oglądanie jak i słuchanie o autoagresji nie powodują u mnie chęci powtórzenia okaleczania się ani potrzeby, nazwijmy to, dorównania, rywalizacji. Czuję jednak niedosyt, nie mogę pozbyć się wrażenia, że moje są "nie dość...", jak na moje własne standardy.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group