To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Autoagresywni
Forum dla ludzi z problemami

Rozmowy na poważnie - Paplanina polityczna

void - 2023-06-29, 16:18

Okularnik, ale brak sprzeciwu nie oznacza stabilności państwa, a sytuacja w której jedna władza po kolei likwiduje kolejne mechanizmy bezpieczeństwa i kontroli władzy sprzyja raczej upartyjnieniu, a nie stabilności. No chyba, że chodzi o działanie w stylu: "jest ch***wo ale stabilnie". Mamy zapaść demograficzną, bo właśnie brak jest stabilności i demontowany jest konsensus wypracowany przez ostatnie lata. O ile jeszcze najbliższe lata może jeszcze pojedziemy siłą rozpędu, to moim zdaniem raczej przyszłość rysuje się kiepsko. Choćby niskie bezrobocie jest sygnałem, że siła wytwórcza kraju jest na wyczerpaniu i mimo, że rządzący się lubią chwalić tą metryką, to moim zdaniem obrazuje ona patologię naszej gospodarki. Utrzymjący się rynek pracownika powoduje presję płacową, która bezpośrednio przekłada się na wzrost kosztów pracy, co potem finalnie sięga do kieszeni wszystkich osób. To w dłuższej perspektywie może utrwalić inflację, a PKB nie drgnie, czyli będziemy mieli stagflację. W między czasie rządzący nic nie robią by kraj po za eksportem taniej siły roboczej był jakkolwiek konkurencyjny na rynku europejskim. Co znowu oznacza, że przy presji płacowej nawet to przestanie obowiązywać. Nie mamy technologii, automatyzacja leży i kwiczy, a jedyne w czym jesteśmy dobrzy to montowanie gotowych produktów z sprowadzonych z innych części świata podzespołów.

A co do drugiej części to zmienia to tyle, że argument o odmiennym traktowaniu egzotyki i słowian "jest inwalidą". Nie rozumiem do czego zmierza Twoja argumentacja, bo nie widzę tej wspomnianej dysproporcji. Ale fakt, że niestety cringe wobec emigrantów zarobkowych z Europy środkowej jest często ciężko wypracowany m.in. przez naszych rodaków.

Maze - 2023-06-29, 20:31

Kryzys na granicy białoruskiej dotyczy uchodźców z bliskiego wschodu i Afryki. Nie słyszałam, żeby Ukraińcy umierali na Polskiej granicy wypychani przez straż graniczną, nie widziałam też w Polsce tłumów chętnych do przyjmowania w domu uchodźców z jakiegokolwiek innego kraju niż Ukraina.

Polska średnio radzi sobie z polityką migracyjną i nie za bardzo wie co zrobić z tymi uchodźcami, aczkolwiek Ukraińcy są w pozycji uprzywilejowanej i trudno mi jest się dopatrzeć, żeby byli gorzej traktowani niż inni uchodźcy. Wręcz przeciwnie.

Castro - 2023-06-30, 00:06

Okularnik napisał/a:
jak cywilizowana Europa traktuje Słowian że wschodu. Kobiety i dzieci wpuszczono, a od mężczyzn oczekiwano poświęcenia życia, w tym od tych młodych, którzy mieli najwięcej do stracenia.
Tutaj void już napisał, co było do napisania. Europa nie miała nic wspólnego z zakazem wyjazdu mężczyzn z Ukrainy. Jeżeli już chcemy szukać winnych to możemy winić tradycyjny podział ról płciowych, który narzuca mężczyznom rolę obrońców ojczyzny. Jak dla mnie obowiązek tego typu powinien dotyczyć wszystkich lub nikogo.
Okularnik napisał/a:
W Polsce mieszka spora grupa osób, które nie płacą podatków dochodowych albo płacą je w symbolicznej wysokości.

Prawda, aczkolwiek za taki stan rzeczy można podziękować nieudolnym instytucjom publicznym, które nie są w stanie skutecznie walczyć z tzw. "szarą strefą".
Okularnik napisał/a:
Nie zmienia to faktu, że dla progresywnych Europejek i progresywnych Europejczyków uchodźca z Afryki czy Pakistanu to egzotyka, a Słowianin to ostry cringe.

Jeżeli bierzemy pod uwagę byłe kraje kolonialne, to mieszkańcy Afryki, Azji czy okolic Australii to po prostu często mieszkańcy byłych kolonii, więc egzotyka nie miała tutaj nic do rzeczy. Biorąc pod uwagę liczebność ludności słowiańskiej na zachodzie Europy to nie wiem czym ten cringe się objawia... tym, że Polacy stanowią najliczniejszą mniejszość narodową na Islandii?
void napisał/a:
Mamy zapaść demograficzną, bo właśnie brak jest stabilności i demontowany jest konsensus wypracowany przez ostatnie lata.

"Zapaść demograficzna" ma bardzo niewiele wspólnego z polityką państwa i czekam na moment, kiedy przestaniemy o tym rozmawiać jako o czymś "do naprawienia". Nie ma powrotu do wysokiej dzietności z lat 80, bo całość świata w jakim żyjemy sprawia, że posiadanie więcej niż jednego dziecka nie ma sensu. Ludzie posiadali liczne potomstwo w czasach, kiedy trzeba było naprodukować kilka sztuk dzieciaków, żeby chociaż jedno dożyło do starości rodziców. Tam gdzie spada umieralność dzieci i niemowląt, tam spada dzietność, bo "kopie zapasowe" nie są już potrzebne. Dzieci, od kiedy stały się ludźmi z prawami, a przestały być elementem inwentarza straciły też na wartości. Kiedyś możne je było już po kilku latach po urodzeniu wykorzystać do pracy, teraz przez 25 lat stanowią wyłącznie koszt. Jedno dziecko równie skutecznie zaspokaja wszelkie potrzeby rodzicielstwa jak cała gromadka, a wychodzi zdecydowanie taniej. Człowiek zwyczajnie przeszedł z masowej produkcji ludzi do produkcji ludzi, w których inwestuje się sporo kapitału, czasu i wysiłku. To nie jest trend, który da się cofnąć. Czas przestać płakać nad zapaścią demograficzną i zacząć myśleć co zrobić z piramidą finansową jaką jest ZUS.
void napisał/a:
Utrzymjący się rynek pracownika powoduje presję płacową, która bezpośrednio przekłada się na wzrost kosztów pracy

To może czas, żeby Januszeksy przestały czekać na rynek pracodawcy, a zaczęły inwestować w technologie, które pozwolą im więcej wyprodukować z pracy jednego pracownika?
Maze napisał/a:
Polska średnio radzi sobie z polityką migracyjną i nie za bardzo wie co zrobić z tymi uchodźcami, aczkolwiek Ukraińcy są w pozycji uprzywilejowanej i trudno mi jest się dopatrzeć, żeby byli gorzej traktowani niż inni uchodźcy.

Polska nie ma polityki migracyjnej i... może to i lepiej, bo jak by mieli wyprodukować takie buble legislacyjne jak "Polski Ład", to niech nie produkują nic. Tu jest Europa Centralna - tutaj prowizorka i "jakoś to będzie" trzyma się najdłużej. ;)

void - 2023-06-30, 08:19

Cytat:
Prawda, aczkolwiek za taki stan rzeczy można podziękować nieudolnym instytucjom publicznym, które nie są w stanie skutecznie walczyć z tzw. "szarą strefą".
Okularnik napisał/a:
Castro napisał/a:
To może czas, żeby Januszeksy przestały czekać na rynek pracodawcy, a zaczęły inwestować w technologie, które pozwolą im więcej wyprodukować z pracy jednego pracownika?
Widzę trochę sprzeczność w tych stwierdzeniach. Nie mówię tu o firmach typu JanuszPol, ktora polega na sprowadzaniu, magazynowaniu i sprzedawaniu drożej. Bardziej chodzi o to, że nikt nie dba o edukację w Polsce. Raczej z tego, że będziemy potęgą w teologii i mistrzami w analizowaniu encyklik JP2, nie sprawi, że nasz kraj będzie miał cokolwiek do zaoferowania. A dopóki jedyne co będziemy mieli do zaoferowania to tania siła robocza, to nie będzie zachęty by cokolwiek pchać do przodu. Pomijam też, że to siła napędową drenażu mózgów na zachód. Rolą rządzących jest stwarzanie odpowiedniego klimatu inwestycyjnego i zapewnienie edukacji. Sporo krajów się zorientowało, że czasy kiedy zapotrzebowanie na niskowykwalifikowaną siłę roboczą będzie maleć i stawia na edukację w zakresie STEM. Tymczasem procesy takie jak automatyzacja i tak w końcu zajdą i u nas, ale to będzie kolejny szok, bo wtedy bezrobocie wzrośnie, a dużo trudniej większości społeczeństwa będzie się zaadaptować w tak krótkim czasie, bo zazwyczaj takie zmiany dzieją się wraz z wymianą pokoleń. Ale też próg wejścia dla rodzimych firm bez jakiegokolwiek know-how będzie potężny.

Castro napisał/a:
Zapaść demograficzna" ma bardzo niewiele wspólnego z polityką państwa i czekam na moment, kiedy przestaniemy o tym rozmawiać jako o czymś "do naprawienia".


Nie mówię o powrocie do dzietności z lat 80. Mówię o tym, że tempo zmian jest zbyt duże i szykuje się kolejny szok podażowy jeśli chodzi o podaż pracy, zamiast dać szansę przebiec zmianom w sposób łagodny, gdzie równowaga dynamiczna nie będzie tak rozchwiana.
Zasadniczo można by powiedzieć, że przecież to dobrze w kontekście tego co pisałem wyżej, ale wszystko rozbija się o tempo zmian, której daleko jest do czegoś co można by nazwać stabilnością. No i zgrabnie przechodzisz z jednego przedmiotowego traktowania w drugie. Nie znam nikogo kto by rozważał w tych kategoriach, że dziecko jest jak kawałek ziemi, wcześniej ojcowizna, którą trzeba uprawiać, a dziś inwestycja pod niechumosci. Ile osób może liczyć na publiczne przedszkola? Każdy kto potrafi antycypować wie, że samo przedszkole to często koszt większy niż nawet to 800pln miesięcznie, a w grę wchodzi jeszcze sporo innych rzeczy jak opieka zdrowotna, która podlega coraz bardziej niejawnej amerykanizacji, bo w zasadzie bez prywatnego ubezpieczenia te usługi są niedostępne, składka na ZUS to właściwie danina na zmarnowanie. Zmiana nie polega podejściu inwestycyjnym, ale na wrażliwości. Wystarczy spojrzeć na Czechy, gdzie w zasadzie występują te same problemy co u nas, ale dzietności, chociaż poniżej stopy zastąpienia (co jest raczej nieosiągalne w krajach rozwiniętych), to jednak klimat polityczny jest inny.

Castro - 2023-06-30, 09:52

void napisał/a:
A dopóki jedyne co będziemy mieli do zaoferowania to tania siła robocza, to nie będzie zachęty by cokolwiek pchać do przodu.

No ale kto ma modernizować prywatne firmy? No chyba nie państwo.
void napisał/a:
Bardziej chodzi o to, że nikt nie dba o edukację w Polsce.

Nie no... w publicznych placówkach istnieją wszystkie możliwe kierunki studiów - nic nikomu nie stoi na przeszkodzie iść na automatykę i robotykę, elektronikę, informatykę czy inny taki kierunek. Politechniki pękają w szwach. Problem bym widziała w tym, że w PL praktycznie nie istnieje sensowna współpraca pomiędzy nauką, a biznesem. Jest mnóstwo dotacji, które skierowane są do przedsiębiorców i obejmują wytwarzanie nowych technologii, ale znalezienie przedsiębiorcy, który będzie chciał wziąć udział w takim programie proste nie jest. Inną bajką jest to, co się odstawia przy ocenie takich wniosków o dofinansowanie.
void napisał/a:
szykuje się kolejny szok podażowy jeśli chodzi o podaż pracy

Niekoniecznie. Globalnie liczba ludności nadal rośnie. W PL świetnie sobie radzą imigranci z Azji i co do zasady nie generują jakiś wielkich napięć społecznych. Najwyżej będzie mniej biało na ulicach.
void napisał/a:
Nie znam nikogo kto by rozważał w tych kategoriach, że dziecko jest jak kawałek ziemi, wcześniej ojcowizna, którą trzeba uprawiać, a dziś inwestycja pod niechumosci.

Za to w kategoriach "nie mam tyle czasu, żeby opiekować się jeszcze jednym dzieckiem i jak będę mieć kolejne, to już nie będę mogła obu wysłać na angielski/judo/korepetycje z programowania" to już się spotyka, a jest to "bardziej zhumanizowana" wersja patrzenia na dziecko w kategoriach inwestycji.
void napisał/a:
opieka zdrowotna, która podlega coraz bardziej niejawnej amerykanizacji, bo w zasadzie bez prywatnego ubezpieczenia te usługi są niedostępne

To akurat jest prawda, ale prawica zawsze dążyła w taką stronę.
void napisał/a:
składka na ZUS to właściwie danina na zmarnowanie

Też niekoniecznie... jeżeli będzie nadal w przyszłości obowiązywała demokracja... przynajmniej moje pokolenie jeszcze może na tym nie najgorzej wyjść... ostatecznie jako schyłek ostatniego w dziejach wyżu, kiedy my będziemy wchodzić w wiek emerytalny, to będziemy największą grupą wyborców... każdy będzie chciał nam się przypodobać, a nasi rodzice z pokolenia boomerów skutecznie nauczyli nas podejścia "po nas to choćby i potop". ;)

void - 2023-06-30, 11:10

Cytat:
Nie no... w publicznych placówkach istnieją wszystkie możliwe kierunki studiów - nic nikomu nie stoi na przeszkodzie iść na automatykę i robotykę, elektronikę, informatykę czy inny taki kierunek.
i wiedza tam przekazywana jest zgodnie najnowszymi standardami... taa... dziękuję postoję. No i własnie potwierdzasz to co powiedziałem, jeśli wg Ciebie pękają w szwach, to znaczy, że jednak nie każdy może studiować takie kierunki, bo jest coś takiego jak limit przyjęć na dany kierunek, a to oznacza, że ograniczona jest podaż specjalistów w tych dziedzinach, bo z definicji liczba wyprodukowanych specjalistów po danym kierunku jest mniejsza niż liczba osób przyjmowanych na studia.
A kto ma współpracować z tym przemysłem? Po co przemysłowi współpraca ze specjalistami od technologii z przełomu XX i XXI wieku? Liczba kierunków naprawdę nadążających za tym co się dzieje w "prawdziwym świecie" jest naprawdę śladowa, mówię to z perspektywy kierunków stricte technicznych. Kiedy druga w rankingu uczelnia techniczna w Polsce (nie żebym popierał sens takich rankingów) w 95% stanowi raczej skansen i mogłaby raczej szkolić konserwatorów zabytków.
A kto ma modernizować firmy? No Sz.P. Janusz. Ale jeśli nie ma nawet specjalistów, to kim ma modernizować? Rozumiem, że może zrobić studia podyplomowe, doktorat wdrożeniowy i jeszcze sam się zatrudnić na stanowisku projektanta, konstruktora, CTO, Lead inżyniera. Ciężar kształcenia i tak spada na przedsiębiorców, a jak wiadomo zazwyczaj do tego zasoby mają tylko wielkie bezduszne, zagraniczne korporacje. W wielu dziedzinach obecnie dyplom przedstawia jedynie taką wartość, że ktoś teoretycznie może być zatrudniony na stanowisku specjalisty (co też jest raczej takim wymogiem z narzutu przeszłości). Nie chodzi o to, że Państwo ma kupić Januszowi sprzęt i pokryć koszt modernizacji, ale jak on ma to zrobić, kim ma to zrobić, skąd wziąć wiedzę, specjalistów, zasoby?
Castro napisał/a:
Za to w kategoriach "nie mam tyle czasu, żeby opiekować się jeszcze jednym dzieckiem i jak będę mieć kolejne, to już nie będę mogła obu wysłać na angielski/judo/korepetycje z programowania" to już się spotyka, a jest to "bardziej zhumanizowana" wersja patrzenia na dziecko w kategoriach inwestycji.
Nie mam czasu, bo musiałabym się zatrudnić na dodatkowy etat, bo przecież po urlopie macierzyńskim, który jest płatny 80% nie będzie mnie stać na żłobek i zajęcia dodatkowe, bo jak mam płodzić dziecko, to nie po to by po prostu przeżyło, ale by było szczęśliwe i mogło się rozwijać i poznać różne rzeczy. Skoro jesteśmy przy dowodach anegtotycznych to powiem jak to wygląda. ;) Jeszcze może być argument, że nie stać mnie na większe mieszkanie w dobrej lokalizacji z dostępem do usług publicznych, no ale to już wina Januszy deweloperów, nie? ;) W końcu oni powinni stawiać żłobki, przedszkola, szkoły, przychodnie na każdym osiedlu. Chociaż tutaj powiem jedno, przykro mi, że masz w swoim otoczeniu takie osoby, które tak patrzą, choć może mi po prostu nikt tego w twarz nie powiedział.

W tym wszystkim pomijasz aspekt odpowiedzialności ekip rządzących za legislację, która ma ogromny wpływ na to jak wygląda kraj pod omawianymi aspektami.

A co do ZUS, to nie wiem skąd będą te pieniądze, które będziesz mogła przejeść na starość kiedy okaże się, ze te cyferki widniejące w ZUS pue można by pomniżyc razy dowlony wspólczynnik, a ich wartość się nie zmieni . ;) Bo raczej spodziewam, że jednak jako ostatni wyż, ciężko będzie to zrównoważyć pokoleniem alfa i następnymi, a za tym idzie fakt, że może i będziesz w pokoleniu najliczniejszych wyborców, ale raczej to będzie warte tyle, że będzie można wybrać między dżumą, a cholerą. Niby fajnie mieć wybór, ale za bardzo perspektywy to nie zmieni. No chyba, że uratuje nas sztuczna inteligencja i przygarnie pod swoje bioniczne strzechy. :D

Castro - 2023-06-30, 18:52

void napisał/a:
wiedza tam przekazywana jest zgodnie najnowszymi standardami... taa... dziękuję postoję.
Studia nie mają wlać Ci do głowy wiedzy - mają przekazać Ci podstawy i nauczyć szukać informacji w literaturze.
void napisał/a:
jednak nie każdy może studiować takie kierunki, bo jest coś takiego jak limit przyjęć na dany kierunek
Jeżeli ktoś nie jest w stanie się dostać w 2-3 próby (bo tyle realnie podejść można zrobić, żeby nie tracić za dużo czasu), to być może nie ma predyspozycji do zajmowania się taką tematyką? Wyłączając takie kierunki jak medycyna i inne szczyty list najbardziej obleganych kierunków, to nie znam osoby, która nie studiowała czegoś, bo nie mogła się dostać na studia.
void napisał/a:
Ale jeśli nie ma nawet specjalistów, to kim ma modernizować?

Jakoś polscy specjaliści są cenieni wszędzie na świecie... z wyjątkiem Polski. Jak to się dzieje?
void napisał/a:
Rozumiem, że może zrobić studia podyplomowe, doktorat wdrożeniowy i jeszcze sam się zatrudnić na stanowisku projektanta, konstruktora, CTO, Lead inżyniera.

Może zwyczajnie nawiązać współpracę z instytucją naukową, przedstawić co chce, wziąć 70% dofinansowania i mieć po 3 latach nowy produkt na rynku. Może też dokonać zakupu jednego z wielu komercyjnie dostępnych produktów, które poprawią wydajność jego pracowników. Z jakiegoś jednak powodu prezes Januszexu woli zejść do szarej strefy i płacić niewykwalifikowanym pracownikom pod stołem i płakać, że zmuszają go do tego kosmiczne koszty pracy.
void napisał/a:
jak on ma to zrobić, kim ma to zrobić, skąd wziąć wiedzę, specjalistów, zasoby?

Jak?
Tak jak wszyscy inni w innych krajach...
Kim?
Ludźmi, których zatrudni albo z którymi nawiąże współpracę.
Skąd wziąć wiedzę?
Nigdy w historii ludzkość nie miała tak wielkiego dostępu do wiedzy wszelakiej jak dzisiaj.
Specjalistów?
Zapłacić im (co może wiązać się z tym, że nie przyjdą pracować za stawkę dla studenta).
Zasoby?
Planować, zdobyć dofinansowanie, kupić.
Nie słyszałam jeszcze żadnego przedsiębiorcy, który by płakał, że bardzo chciał się zmodernizować i nawet skołował na to środki, ale wszyscy wokół byli za głupi, żeby mu to wprowadzić.
void napisał/a:
bo jak mam płodzić dziecko, to nie po to by po prostu przeżyło, ale by było szczęśliwe i mogło się rozwijać i poznać różne rzeczy. Skoro jesteśmy przy dowodach anegtotycznych to powiem jak to wygląda.

Podałeś dokładnie ten sam argument co ja, tylko w innej formie - dziecko jest inwestycją ekonomicznie nieopłacalną w naszym świecie i jedynym powodem by je mieć jest "głęboka wewnętrzna chęć posiadania dziecka", której zwykle ludziom starcza na jedno, max dwoje dzieci i żadna ilość żłobków tego nie zmieni. Kiedyś dzieci opłacało się mieć, bo była to darmowa siła robocza i jedyne zabezpieczenie na starość, a dodatkowo pomimo tego, że od zarania dziejów ludzie usiłowali kontrolować ile mają potomstwa, to dopiero od niedawna mogą robić to skutecznie.
void napisał/a:
W tym wszystkim pomijasz aspekt odpowiedzialności ekip rządzących za legislację, która ma ogromny wpływ na to jak wygląda kraj pod omawianymi aspektami.

Bo trend spadku akurat dzietności jest uniwersalny w całym świecie rozwiniętym niezależnie od legislacji i warunków. Oczywiście konkretne rozwiązania legislacyjne mogą nieznacznie na ten trend wpływać w jedną lub drugą stronę, ale tej rzeki się kijem zawrócić nie da.
void napisał/a:
ciężko będzie to zrównoważyć pokoleniem alfa i następnymi

No pisałeś, że podobno ma być boom automatyzacji... raczej bym się bała, że w pokoleniu alfa będziemy mieli legiony ludzi absolutnie niepotrzebnych nikomu do wykonywania jakiejkolwiek pracy.

void - 2023-06-30, 21:29

Castro napisał/a:
Studia nie mają wlać Ci do głowy wiedzy - mają przekazać Ci podstawy i nauczyć szukać informacji w literaturze.
No na kierunkach stricte akademickich to może masz rację. Ale na kierunkach technicznych mają przede wszystkim pomóc zdobyć konkretne umiejętności, nie mówię, że mają zrobić ze studentów ekspertów, ale obyć z tym z czym będą mieli do czynienia na rynku pracy. A to niemożliwe bez odpowiednio wyposażonych laboratoriów, odpowiednio wykwalifikowanej kadry. Ale racja, że w teologii to właściwie takie umiejętności wystarczą.
Cytat:
Jeżeli ktoś nie jest w stanie się dostać w 2-3 próby (bo tyle realnie podejść można zrobić, żeby nie tracić za dużo czasu), to być może nie ma predyspozycji do zajmowania się taką tematyką? Wyłączając takie kierunki jak medycyna i inne szczyty list najbardziej obleganych kierunków, to nie znam osoby, która nie studiowała czegoś, bo nie mogła się dostać na studia.
No to dobrze, że limity przyjęć i liczba miejsc na danym kierunku stricte bilansuje się z osobami, które mają predyspozycje. Zabawna koincydencja, że równowaga między limitem przyjęć, a liczbą aplikujących osób ustaliła się precyzyjnie w punkcie, gdzie następuje gwałtowny uskok predyspozycji. A może to nie przypadek, a inteligentny projekt? Ironizuję, ale to zdanie, które powiedziałaś jest z serii tych out of touch, ale skoro chcesz to równie dobrze ja mogę powiedzieć, że znam mnóstwo osób, które nie studiuje czegoś, bo się nie dostało, a jeśli założyć, że nie studiuje czegoś na kierunku (tym samym, ale odpowiedniej uczelni), który faktycznie nadąża i może przekazać jakieś umiejętności, tylko musiało wybrać substytut, który właściwie ma tylko podobną nazwę, to w sumie jest naprawdę sporo takich osób.
Castro napisał/a:
Jakoś polscy specjaliści są cenieni wszędzie na świecie... z wyjątkiem Polski. Jak to się dzieje?
No to czym, może im zaimponować Januszex skoro są cenieni na świecie? :D A tak serio, to dobry specjalista wszędzie będzie ceniony i narodowość nie ma znaczenia. Tylko czy oni są cenieni ze względu na renomę i markę naszego systemu edukacji, bo wiadomo, że "polski specjalista" to dobry specjalista? Nie wiem czy jakoś szczególnie się wyróżniamy ilością i jakością specjalistów na tle innych nacji, ale myślę, że to raczej wynika z tego, że nawet w krajach, gdzie istnieją systemowe rozwiązania, to zwyczajnie tych specjalistów brakuje i to "cenienie" to zwykły wspomniany przeze mnie drenaż mózgów.
Castro napisał/a:
Podałeś dokładnie ten sam argument co ja, tylko w innej formie
Nie, to nie jest dokładnie ten sam argument.
Castro napisał/a:

Może zwyczajnie nawiązać współpracę z instytucją naukową, przedstawić co chce, wziąć 70% dofinansowania i mieć po 3 latach nowy produkt na rynku. Może też dokonać zakupu jednego z wielu komercyjnie dostępnych produktów, które poprawią wydajność jego pracowników. Z jakiegoś jednak powodu prezes Januszexu woli zejść do szarej strefy i płacić niewykwalifikowanym pracownikom pod stołem i płakać, że zmuszają go do tego kosmiczne koszty pracy.
Ale co mu ta instytucja naukowa zaoferuje?
Cytat:
Nie słyszałam jeszcze żadnego przedsiębiorcy, który by płakał, że bardzo chciał się zmodernizować i nawet skołował na to środki, ale wszyscy wokół byli za głupi, żeby mu to wprowadzić.
A ja znam mnóstwo historii, gdy był sprzęt, ale robić nie było komu, bo stawki, które niedobór odpowiednich osób wywindował w kosmos, sprawiały, że by móc zaproponować komuś coś konkurencyjnego właściwie kończyły jakąkolwiek rentowność całego przedsięwzięcia. I naprawdę nie chodzi mi tu o jakieś mikroprzedsiębiorstwa, bo Januszexy i tak w większości balansują na granicy rentowności i całe ich modus operandi to po prostu kupić tanio sprzedać drożej. Chodzi mi o te sektory, gdzie powstaje jakakolwiek wartość dodana, a wydaje mi się, że Ty sprowadzasz całą polską gospodarkę do obszaru Januszexu. Januszexy w znanej formie za pewne za jakiś czas (choć ciężko wskazać horyzont czasowy) staną się melodią przeszłości, bo po prostu podzielą los swoich pracowników.
Castro napisał/a:

Jak?
Tak jak wszyscy inni w innych krajach...
Kim?
Ludźmi, których zatrudni albo z którymi nawiąże współpracę.
Skąd wziąć wiedzę?
Nigdy w historii ludzkość nie miała tak wielkiego dostępu do wiedzy wszelakiej jak dzisiaj.
Specjalistów?
Zapłacić im (co może wiązać się z tym, że nie przyjdą pracować za stawkę dla studenta).
Zasoby?
Planować, zdobyć dofinansowanie, kupić.
Jak już pisałem. Cykl porad w stylu by poradzić sobie z ubóstwem wystarczy przestać być biednym, a żeby wyjść z kryzysu bezdomności wystarczy przecież kupić dom. Resztę opisałem, i nie rozumiem czemu spłycanie do poziomu tego typu heurystyk ma służyć.
Cytat:
Bo trend spadku akurat dzietności jest uniwersalny w całym świecie rozwiniętym niezależnie od legislacji i warunków. Oczywiście konkretne rozwiązania legislacyjne mogą nieznacznie na ten trend wpływać w jedną lub drugą stronę, ale tej rzeki się kijem zawrócić nie da.
No pewnie nie, choć w całej tej dyskusji przynajmniej mocno można odwrócić kota ogonem. Nikt nie mówi o zawracaniu rzeki kijem i odwracaniu trendów. Zapominasz, lub unikasz całego kontekstu, że rzecz ma się o stabilności. I...
Castro napisał/a:
No pisałeś, że podobno ma być boom automatyzacji... raczej bym się bała, że w pokoleniu alfa będziemy mieli legiony ludzi absolutnie niepotrzebnych nikomu do wykonywania jakiejkolwiek pracy.
w związku z tym proponuję przeczytać jeszcze raz co wcześniej napisałem. Są trendy, które są naturalne i jest to bezsprzeczne, ale w kontekście stabilności istotne jest to jak funkcjonuje system. Są to trendy przeciwstawne i w zasadzie jest to ok, z tym że jest jedno, ale - im szybciej zachodzą te procesy tym bardziej krucha będzie równowaga i wrażliwość na wszelkie czynniki zewnętrzne. Tak matematycznie mówiąc, to mając dwie przecinające się (w uproszeniu ) proste, to im większe nachylenie krzywych, tym większa dysproporcja.
Zmiany i tak zajdą, w ten czy inny sposób i w zasadzie, to mi może być wszystko jedno i zapewne wiele osób też może mieć to gdzieś bo się w świetnie odnajdzie w nowej dynamicznej sytuacji, ale sporo osób będzie pokrzywdzonych, a przynajmniej tak będzie się postrzegać. Tylko zakładając, że w ogóle świadomość istnieje, to w tym przypadku nie będzie to wynikiem ich świadomego wyboru.

A... i w sumie mi się przypomniało.
Cytat:
nie znam osoby, która nie studiowała czegoś, bo nie mogła się dostać na studia.
Znam nawet osoby, które nie studiowały czegoś, bo wcześniej nawet nie wiedziały, że się do czegokolwiek nadają, bo nigdzie nie mieli szansy obcować z jakimiś zagadnieniami i zweryfikować swoje predyspozycje. W USA (bleh... nie lubię używać tego kraju jako wzoru) jest to fajnie zorganizowane, gdzie dzieciaki mogą uczestniczyć w różnych zawodach, rozwija się kultura makerska wśród młodych pod patronatem różnych instytucji. U nas to spada jedynie na NGOsy i rodziców (jeśli ktoś ma szczęście), ale no... właściwie w pruskim modelu edukacji nie bardzo jest miejsce na coś innego niż nauka do egzaminów.
Castro - 2023-06-30, 22:41

void napisał/a:
obyć z tym z czym będą mieli do czynienia na rynku pracy

Raczej przydatna będzie zdolność szybkiego opanowywania nowych systemów/programów/ sprzętów, bo nawet jeżeli będziesz po studiach super obyty z najnowszym sprzętem, to za 5 lat (albo i jeszcze szybciej) to już będzie przestarzały sprzęt - przynajmniej jeżeli mówimy o nowych technologiach, które się prężnie rozwijają. Ja na studiach nie robiłam żadnej z tych rzeczy, które robię obecnie w pracy i robienie ich w ogóle nie było ujęte w planie moich studiów i jakoś żyję i pracuję i ogarniam co się dzieje na świecie w tej działce, w której pracuję. Na studiach co drugi wykładowca nam mówił, że wybraliśmy taki kierunek, że musimy już walizki pakować, bo pracy w Polsce nie będzie "dla ludzi z naszym wykształceniem", więc nie mów mi, że nie kształcimy ludzi albo że ktoś nas drenuje z wykształconych ludzi - sami ich wyrzucamy za granicę twierdząc, że pracy dla nich w tym kraju nie będzie.
void napisał/a:
Nie wiem czy jakoś szczególnie się wyróżniamy ilością i jakością specjalistów na tle innych nacji, ale myślę, że to raczej wynika z tego, że nawet w krajach, gdzie istnieją systemowe rozwiązania, to zwyczajnie tych specjalistów brakuje i to "cenienie" to zwykły wspomniany przeze mnie drenaż mózgów.

Nie twierdziłam, że się "szczególnie wyróżniamy", ale że generalnie pracodawcy są zadowoleni z polskich specjalistów. To był kontrargument wobec tego, że rzekomo w ogóle nie produkujemy specjalistów.
void napisał/a:
równie dobrze ja mogę powiedzieć, że znam mnóstwo osób, które nie studiuje czegoś, bo się nie dostało
Ok, najwyraźniej obracamy się w różnych środowiskach.
void napisał/a:
Nie, to nie jest dokładnie ten sam argument.

Wskaż różnicę, bo ja osobiście nie widzę.
void napisał/a:
Ale co mu ta instytucja naukowa zaoferuje?

Badania przemysłowe, prototyp, zależy co jest poszukiwane.
void napisał/a:
niedobór odpowiednich osób wywindował w kosmos

Skoro odpowiednia osoba dostała wyższą stawkę gdzie indziej za tą samą pracę, to znaczy, że innemu pracodawcy mimo "kosmicznych kosztów" opłacało się tą osobę zatrudnić. Jest raczej jasne, że nikt nie będzie sprzedawać swoich umiejętności taniej, skoro może drożej.
void napisał/a:
sprowadzasz całą polską gospodarkę do obszaru Januszexu

Nie, ja rozmawiam o wycinku polskiej gospodarki, którą stanowią Januszexy. Nie rozmawiam o całości naszej gospodarki.
void napisał/a:
Cykl porad w stylu by poradzić sobie z ubóstwem wystarczy przestać być biednym, a żeby wyjść z kryzysu bezdomności wystarczy przecież kupić dom.

Cykl porad na poziomie stwierdzenia, że "rynek pracownika jest zły, bo przedsiębiorcy nie mają 10 czekających za płotem, żeby robić za miskę ryżu z pocałowaniem ręki prezesa". Jeżeli ktoś nie jest w stanie legalnie prowadzić swojego biznesu i konkurować na wolnym rynku tym, co produkuje, to może... powinien zamknąć ten biznes, a nie płakać, że ludzie chcą otrzymywać wynagrodzenie za swoją pracę.
void napisał/a:
Tak matematycznie mówiąc, to mając dwie przecinające się (w uproszeniu ) proste, to im większe nachylenie krzywych, tym większa dysproporcja.

To prostych czy krzywych? I dysproporcja czego? Prostych? Na czym polega dysproporcja prostych? Nie rozumiem.
void napisał/a:
im szybciej zachodzą te procesy tym bardziej krucha będzie równowaga i wrażliwość na wszelkie czynniki zewnętrzne

Procesy migracji ludności raczej nie przestaną zachodzić, więc w "okresie przejściowym", jeżeli będzie takie zapotrzebowanie, jesteśmy w stanie "wspomagać się" osobami z innych państw i już to robimy. Udział imigrantów w naszym rynku pracy się stale zwiększa.
void napisał/a:
Znam nawet osoby, które nie studiowały czegoś, bo wcześniej nawet nie wiedziały, że się do czegokolwiek nadają, bo nigdzie nie mieli szansy obcować z jakimiś zagadnieniami i zweryfikować swoje predyspozycje.

Ja mogę mieć nieuświadomione predyspozycje do hodowli kóz, ale co w związku z tym? Nie da się fizycznie spróbować każdej możliwej pracy przed podjęciem decyzji o studiach.

void - 2023-07-01, 09:29

Castro napisał/a:
Raczej przydatna będzie zdolność szybkiego opanowywania nowych systemów/programów/ sprzętów, bo nawet jeżeli będziesz po studiach super obyty z najnowszym sprzętem, to za 5 lat (albo i jeszcze szybciej) to już będzie przestarzały sprzęt - przynajmniej jeżeli mówimy o nowych technologiach, które się prężnie rozwijają.
I rozumiem, że właśnie tego uczą wg Ciebie uczelnie?
Nie wiem jak w Twojej dziedzinie, ja mogę mówić za swoją zarówno jeśli chodzi o wykształcenie i wykonywany zawód. Ale mogę wskazać multum rzeczy, które ułatwiły by mi życie w samodzielnym kształceniu, gdybym został na studiach zgodnych z obecnym zawodem (ale które nie miały sensu).
Castro napisał/a:
To był kontrargument wobec tego, że rzekomo w ogóle nie produkujemy specjalistów
No to nie wiem, bo ja myślałem, że dyskusja toczy się o to, że produkujemy za mało. Choćby właśnie wskazywała na to wymiana argumentów o limitach na uczelniach.
Castro napisał/a:
Ok, najwyraźniej obracamy się w różnych środowiskach.

To tylko pokazuje ile warte są takie stwierdzenia.
Cytat:
Wskaż różnicę, bo ja osobiście nie widzę.
Pewnie chodzi o to, że w moim argumencie nie chodziło o to, że ktoś ma zaspokojoną potrzebę posiadania dziecka jednym czy dwójką dzieci, a po prostu fizycznie nie ma możliwości posiadania większej liczby potomstwa. No, ale jak wyżej wspomniano obracamy się w innych środowiskach, więc rozumiem, że dla Ciebie normalne jest rozpatrywanie posiadania dziecka w kategoriach inwestycji, dla mnie jest po prostu ad absurdum, które nie ma nic wspólnego z próbą wczucia się w tok myślenia przeciętej osoby. :roll:
Cytat:
Nie, ja rozmawiam o wycinku polskiej gospodarki, którą stanowią Januszexy. Nie rozmawiam o całości naszej gospodarki.
No to ładny cherry picking... Bo w takim razie:
Castro napisał/a:
Cykl porad na poziomie stwierdzenia, że "rynek pracownika jest zły, bo przedsiębiorcy nie mają 10 czekających za płotem, żeby robić za miskę ryżu z pocałowaniem ręki prezesa". Jeżeli ktoś nie jest w stanie legalnie prowadzić swojego biznesu i konkurować na wolnym rynku tym, co produkuje, to może... powinien zamknąć ten biznes, a nie płakać, że ludzie chcą otrzymywać wynagrodzenie za swoją pracę.
Mam poradę na tym samym poziomie. Czemu ludzie pracują w Januszexach? Niech idą na studia i znajdą pracę jako specjalista. No i nigdzie nie napisałem, tego co ujęłaś w cudzysłów. Rozumiem, że przymiotnik, że jest to paplanina polityczna może wydawać zobowiązujący, ale ok, nie widzę sensu w ten sposób prowadzenia dyskusji.
Castro napisał/a:
Skoro odpowiednia osoba dostała wyższą stawkę gdzie indziej za tą samą pracę, to znaczy, że innemu pracodawcy mimo "kosmicznych kosztów" opłacało się tą osobę zatrudnić. Jest raczej jasne, że nikt nie będzie sprzedawać swoich umiejętności taniej, skoro może drożej.
No np. za granicą. :roll:
Castro napisał/a:
To prostych czy krzywych? I dysproporcja czego? Prostych? Na czym polega dysproporcja prostych? Nie rozumiem.
Ok, przyznaję, że za dużo chciałem napisać, w krótkim czasie i pomieszałem dwie rzeczy, chcąc w pewnym momencie za bardzo uprościć. Zasadniczo chodziło w momencie o krzywe S w momencie przejścia z jednego stanu równowagi podaży i popytu do innego i proste zarówno w kontekście przybliżenia przejścia z punktu A do B, oraz przecięcia krzywych popytu i podaży.
Cytat:
Procesy migracji ludności raczej nie przestaną zachodzić, więc w "okresie przejściowym", jeżeli będzie takie zapotrzebowanie, jesteśmy w stanie "wspomagać się" osobami z innych państw i już to robimy. Udział imigrantów w naszym rynku pracy się stale zwiększa.
No i to jest jakiś sposób, moim zdaniem to jest ok, ale na ile wystarczy ciężko oszacować, bo jeśli nie będzie tu wspomnianej wcześniej stabilności tym mniejsza będzie siła napędowa imigracji. No i kwestia dynamiki tych procesów, o czym uparcie mówię i jest uparcie ignorowane, że ciężko będzie jeśli dynamika będzie zbyt duża.
Castro napisał/a:
Ja mogę mieć nieuświadomione predyspozycje do hodowli kóz, ale co w związku z tym? Nie da się fizycznie spróbować każdej możliwej pracy przed podjęciem decyzji o studiach.

No i znowu, nigdzie nie było powiedziane, że trzeba spróbować każdej rzeczy. Ale choćby system edukacji i nauczyciele mogli by pomóc odkrywać predyspozycje. Bez sensu prowadzi się dyskusje na podstawie generalizacji.
KAŻDA generalizacja jest bez sensu. ;)

Castro - 2023-07-01, 11:01

void napisał/a:
I rozumiem, że właśnie tego uczą wg Ciebie uczelnie?

Zakładam, że różnie z tym bywa, ale to jest bardziej kwestia mentalności niż jakości uczelni samych w sobie. Moja uczelnia usiłowała walczyć z mentalnością "boję się zrobić cokolwiek, bo popełnię błąd i mnie wyśmieją", ale skutek był różny.
void napisał/a:
Ale mogę wskazać multum rzeczy, które ułatwiły by mi życie w samodzielnym kształceniu, gdybym został na studiach zgodnych z obecnym zawodem (ale które nie miały sensu).

Nie rozumiem. To studia nie miały sensu czy możesz wskazać multum rzeczy, które ułatwiłyby Ci życie, gdybyś na nie poszedł?
void napisał/a:
No to nie wiem, bo ja myślałem, że dyskusja toczy się o to, że produkujemy za mało.

Dyskusja toczy się od:
void napisał/a:
Raczej z tego, że będziemy potęgą w teologii i mistrzami w analizowaniu encyklik JP2, nie sprawi, że nasz kraj będzie miał cokolwiek do zaoferowania. A dopóki jedyne co będziemy mieli do zaoferowania to tania siła robocza, to nie będzie zachęty by cokolwiek pchać do przodu.

void napisał/a:
fizycznie nie ma możliwości posiadania większej liczby potomstwa

Ludzie fizycznie posiadali liczne potomstwo w warunkach, w których dorośli i dzieci umierali z głodu, więc "fizycznej bariery" jakoś nie widzę. Kiedy piszesz, że ludzie "fizycznie nie mają możliwości" masz na myśli, że nie mogę zapewnić odpowiednich warunków dziecku i właśnie o tym piszę, że zmienił się model - kiedyś produkowało się dużo bez zastanawiania się nad jakimś zapewnieniem warunków czy rozwojem dziecka, obecnie inwestuje się w rozwój dziecka i naturalne jest, że w związku z tym ludzie będą podejmować decyzje o posiadaniu mniejszej liczby potomstwa, bo wychodzą z założenia, że wiele w to potomstwo muszą zainwestować. Dlatego pisałam, że to jest ten sam argument. Obecnie wiele rodzin wielodzietnych (nie wszystkie), to rodziny gdzie w potomstwo się nie inwestuje, a więc rodziny "w starym modelu posiadania dzieci".
void napisał/a:
nie ma nic wspólnego z próbą wczucia się w tok myślenia przeciętej osoby

Mam wrażenie, że w tym wątku:
https://www.reddit.com/r/...zcze_na_dzieci/
kwestia zmiany w podejściu do posiadania i wychowywania dziecka i zwiększony koszt tego jest relatywnie często podnoszona... jeden z wysoko ocenianych komentarzy:
Kod:
Pokolenie obecnie 70+ miało wychować dzieci tak żeby nie chodziły głodne. Pokolenie 50+ tak żeby skończyły szkołe i nie żyły w biedzie. Obecne pokolenie 20/30 ma wychować dzieci tak, żeby były spełniajacymi sie, zdrowymi psychicznie europejczykami, znającymi 2-3 języki, posiadających ogrom kompetencji społecznych i cyfrowych. Przy czym jednocześnie młodzi rodzice nie mają zazwyczaj żadnego majątku rodzinnego, a państwo aktywnie powoduje u nich poczucie braku zabezpieczenia.

Ciężko.

void napisał/a:
No i nigdzie nie napisałem, tego co ujęłaś w cudzysłów. Rozumiem, że przymiotnik, że jest to paplanina polityczna może wydawać zobowiązujący, ale ok, nie widzę sensu w ten sposób prowadzenia dyskusji.

Pisałeś o:
void napisał/a:
Utrzymjący się rynek pracownika powoduje presję płacową, która bezpośrednio przekłada się na wzrost kosztów pracy, co potem finalnie sięga do kieszeni wszystkich osób. To w dłuższej perspektywie może utrwalić inflację, a PKB nie drgnie, czyli będziemy mieli stagflację. W między czasie rządzący nic nie robią by kraj po za eksportem taniej siły roboczej był jakkolwiek konkurencyjny na rynku europejskim. Co znowu oznacza, że przy presji płacowej nawet to przestanie obowiązywać.

Pisałam o Januszexach, ponieważ ten fragment gospodarki jest najbardziej niechętny modernizacji i najgłośniej marudzi na presję płacową. Nie uważam, aby państwo było odpowiedzialne za modernizowanie prywatnych firm. Uważam, że możliwości modernizacji istnieją, jeżeli ktoś faktycznie chce się zmodernizować. Nie uważam też, aby inne gałęzie naszej gospodarki były szczególnie cofnięte technologicznie na tle innych krajów, które przeszły podobną drogę do naszej, więc o tym aspekcie gospodarki nie pisałam.
void napisał/a:
No np. za granicą.

Czyli w krajach, gdzie zwykle koszty pracy są jeszcze wyższe niż u nas, pracodawcy opłaca się zatrudniać, a u nas się nie opłaca?
void napisał/a:
Zasadniczo chodziło w momencie o krzywe S w momencie przejścia z jednego stanu równowagi podaży i popytu do innego i proste zarówno w kontekście przybliżenia przejścia z punktu A do B, oraz przecięcia krzywych popytu i podaży.

Ok, teraz rozumiem.
void napisał/a:
No i kwestia dynamiki tych procesów, o czym uparcie mówię i jest uparcie ignorowane, że ciężko będzie jeśli dynamika będzie zbyt duża.

Kiedy dynamika jest zbyt duża? Na razie pomimo zalewu imigracji zarówno "około-wojennej", jak i czysto ekonomicznej nie widać większych napięć społecznych, więc najwyraźniej wchłonięcie przez nasz rynek w rok około miliona pracowników ze wschodu nie spowodowało żadnego załamania.
void napisał/a:
jeśli nie będzie tu wspomnianej wcześniej stabilności tym mniejsza będzie siła napędowa imigracji

Na chwilę obecną "konkurujemy stabilnością" z krajem w którym toczą się działania wojenne i krajami, w których znaczna część mieszkańców żyje pod progiem ubóstwa... myślę, że jeszcze przez jakiś czas "w porównaniu" będziemy wypadać atrakcyjnie.
void napisał/a:
Ale choćby system edukacji i nauczyciele mogli by pomóc odkrywać predyspozycje.

Osobiście uważam, że odkrywanie własnych predyspozycji jest odpowiedzialnością jednostki, a nie państwa. Państwo ma tylko nie hamować tej możliwości i nie wydaje mi się aby Polska jakoś szczególnie hamowała ludzi w tym zakresie.
void napisał/a:
KAŻDA generalizacja jest bez sensu.
Generalizacja ma swoje ograniczenia, podobnie jak swoje ograniczenia ma analizowanie jednostkowych przypadków.
Euphoriall - 2023-07-03, 14:02

Dorzucę swoje 5 groszy w kwestiach zatrudniania:

Castro napisał/a:

void napisał/a:
No np. za granicą.

Czyli w krajach, gdzie zwykle koszty pracy są jeszcze wyższe niż u nas, pracodawcy opłaca się zatrudniać, a u nas się nie opłaca?

Za granicą zazwyczaj wygląda to tak, że stawki minimalnego wynagrodzenia są uzależnione od stanowiska. Inną minimalną ma pielęgniarka, inną operator wózka widłowego a inną pracownik produkcji. I podobnie jak u nas wobec obcokrajowców, taki i polscy emigranci zarabiają mniej niż obywatele danego kraju. Żadna to prawda objawiona. Teoretycznie można by napisać, że różnicę robią koszty zakwaterowania ale większość firm odlicza to z diet, które dorzuca do wynagrodzenia. Więc tak samo jak polskiemu przedsiębiorcy bardziej opłaca się zatrudnić obcokrajowca, tak i np. niemieckiemu czy francuskiemu. A koszy dot. samego zatrudniania - wszystko zależy od kraju. Nie w każdym, nawet w UE, są obowiązkowe ubezpieczenia. Możesz pracować w danym innym kraju, a ubezpieczyć się w Polsce. Więc z tymi kosztami, trzeba by było bardziej doprecyzować, bo ja opisałam sytuację gdzie pracujemy rotacyjnie ale z pozycji pracodawcy - koszty nie są wyższe. Inaczej pracownika, bo po odjęciu wszystkiego - wychodzi jak praca w Polsce za średnią krajową.

A jeżeli chodzi o walkę o pracownika - zauważyłam, że oferty coraz mniej różnią się stawkami wynagrodzenia. Konkurencyjność opiera się na... benefitach. Już nie starcza karta multi sport i owocowe czwartki. Walka jest w kwestiach szkoleń, pracy hybrydowej, służbowego sprzętu itd.


A co do emerytur. W dużym uproszczeniu:
My obecnie wypracowujemy emerytury dla naszych dziadków. Jak tendencja spadkowa, jeżeli chodzi o demografię, będzie się utrzymywać... nie wiem jak Wy, ja jeszcze z 5 lat i pierdziele mrzonki o emeryturach, zacznę gromadzić puszki w piwnicy. :lol:

Castro - 2023-07-03, 23:18

Euphoriall napisał/a:
Więc z tymi kosztami, trzeba by było bardziej doprecyzować, bo ja opisałam sytuację gdzie pracujemy rotacyjnie ale z pozycji pracodawcy - koszty nie są wyższe. Inaczej pracownika, bo po odjęciu wszystkiego - wychodzi jak praca w Polsce za średnią krajową.

Moja wypowiedź odnosiła się do sytuacji, w której oferta polskiego pracodawcy jest niekonkurencyjna, a "więcej dać nie może, bo mu się nie opłaca". Jakim cudem w takim razie w innym kraju pracodawca może nie dość, że dać więcej, to jeszcze dać o tyle więcej, że pracownikowi opłaca się wyjechać z kraju, pokonać barierę językową, wynająć (zwykle drożej niż w Polsce) mieszkanie i nadal być zadowolonym ze swojego wynagrodzenia i jakimś cudem pracodawca nadal na tym pracowniku jest w stanie zarobić? Obie firmy produkują na ten sam - europejski rynek. Nie mówimy o pracownikach na minimalnym wynagrodzeniu, a o specjalistach.
Euphoriall napisał/a:
My obecnie wypracowujemy emerytury dla naszych dziadków.

Tak, wszyscy wiemy, że ZUS jest piramidą finansową.
Euphoriall napisał/a:
mrzonki o emeryturach

No i co państwo zrobi w sytuacji jak 1/3 ludności będzie pozbawiona środków do życia? Odstrzeli wszystkich? Jak sobie każdy staruszek otworzy sklep łomem, to co państwo zrobi? Wszystkich pozamyka w więzieniach? I kto na te więzienia będzie płacił? Nas nie będzie kilkaset tysięcy bidoków, którymi się nie będzie trzeba przejmować - nas będą miliony, więc jeżeli to państwo będzie chciało przetrwać jako państwo, to będzie musiało coś wymyślić. No chyba, że uskuteczniamy opcję "ostatni gasi światło".

void - 2023-08-18, 11:28

Castro napisał/a:
Jakim cudem w takim razie w innym kraju pracodawca może nie dość, że dać więcej (...) Obie firmy produkują na ten sam - europejski rynek.
Jakim cudem cena chleba jest inna w Polsce i w Niemczech? Może własnie klimat legislacyjny jest inny. :roll: Tymczasem ekonomia to nie jest nauka ścisła i niestety nie zawsze wszystko jest takie zerojedynkowe.

Ale bardziej piszę tu z pytaniem. Jak przetrwać okres kampanii wyborczej w dobrym zdrowiu psychicznym? Jak gdzieś widzę wypowiedzi polityków to często mnie skręca.

takajakinne - 2023-08-18, 12:24

void, mnie też. Staram się unikać tematu. Wiem, na kogo głosować, kampania mnie nie interesuje. Teraz zajmuje mnie np. podpisywanie petycji przeciwko referendum ;)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group