To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Autoagresywni
Forum dla ludzi z problemami

Szkoła - Wychowanie fizyczne

mistral - 2016-10-17, 23:35

Szkoda by było likwidować wf na studiach.
Dziś byłam na wfie i przez ten krótki czas czułam się trochę, jak gdyby było możliwe dla mnie stać się szczupłą i wysportowaną, jakieś takie przebłyski motywacji się pojawiały i ogólnie ogarniało mnie jakieś takie poczucie, że cokolwiek zrobiłam, co przyczynia się do poprawy mojej sytuacji. Głupi wf, a zawsze jakąś radość mi sprawił.
Najważniejsze, żeby taki wf nie był ciśnięciem ludzi i przymuszaniem ich do czegokolwiek, a raczej udostępnieniem im możliwości poćwiczenia sobie.

Nekomimi - 2017-02-04, 12:14

Nienawidzę wf-u z całego serca od piątej klasy podstawówki, a zalążki nienawiści pojawiły się w czwartej. Myślałem że w gimnazjum jest lepiej, ale mam jeszcze większą ochotę zabić tego, kto w plan lekcji wpisał "wychowanie fizyczne" jako lekcję obowiązkową (znaczy się ze sprawdzaniem listy obecności, ocenianiem). W czwartej klasie SP: tylko ocenianie gry przez klasę. W piątej: doszedł nauczyciel, który wszystkiego się czepiał, na szczęście udało mi się dostać zwolnienie lekarskie na pół roku. W szóstej na szczęście nauczyciel tamten mnie nie uczył, zostało ocenianie i wyśmiewanie... A od 1. gimnazjum do teraz nawet pomimo lepszych ocen nienawidzę tej lekcji, bo ilość chamskich docinek przekracza moją granicę akceptacji. Przynajmniej nie od nauczyciela, ale z kolegami jest gorzej. Tak to jest, jak ktoś się uczy wzorów kwasów tłuszczowych, budowy chromosomu i definicji funkcji zamiast chodzić na treningi i "pakować", by się chwalić masą mięśniową. Przynajmniej można ich w miarę legalnie popchnąć, podstawić nogę by wyglądało na przypadek i aktywną grę. Bo na korytarzu można za to dostać ocenę z zachowania, a na wf-ie to kończy się najwyżej wstrzymaniem meczu.
Rauko - 2017-02-04, 13:35

Nekomimi, rozumiem, że nauczyciel niczego nie widzi i nie reaguje na złośliwe docinki?
Nekomimi - 2017-02-04, 20:27

diversity, żaden z nauczycieli... W czwartej podstawówki nie, w piątej tym bardziej (jeszcze doszła walka z samym nauczycielem), a w szóstej też nikt nic nie widział. Chociaż w podstawówce było to w miarę znośne i było z kim pogadać... A w gimnazjum nie ma z kim pogadać, kolegów nie mam stale (tylko 3 koleżanki, czasem jeszcze czwarta pogada), więc to boli bardziej. Nauczyciel nawet nie ma jak zareagować, wszystko odbywa się w szatni, gdzie nawet jak kolega drze się używając popularnego wulgaryzmu nikt go nie słyszy i nie zwraca uwagi poza przebywającymi w środku. Odpowiadanie na docinki nie daje zamierzonych efektów, a tłumaczenie, że oni są za głupi na jakąś odpowiedź nic nie daje. Jak nauczyciel usłyszał o tym, że chcę zwolnienie całoroczne to się krzywo popatrzył. Raz nawet wymienił mi dyscypliny które mi rzekomo "nie odpowiadają" - wszystkie szkolne wymienił, a gdy zapytałem, dlaczego jedna z dyscyplin (piłka nożna (nie że lubię, ale najczęściej gramy)), to odpowiedział, że nie umiem. Dlatego czuję nienawiść do tej lekcji (a nawet aktywności fizycznej w ogóle, kolegów trochę też) i jakbym mógł to zamieniłbym ją na inną, niech już będzie nawet matematyka z moją panią, co z tego, że się często denerwuje. A ćwiczyć w kierunku polepszenia kondycji czy umiejętności w jakąkolwiek z gier zespołowych nie zamierzam. W teorii powinienem, ale nie przyda mi się to, nie zostanę sportowcem. Kondycja jeszcze może coś tam da, ale moja obecna mnie zadowala.
Nawet pomimo zaleceń pani kardiolog nie uprawiam żadnego sportu. Jedyne moje aktywności fizyczne to używanie komputera, telefonu, mówienie (do siebie) oraz chodzenie (po mieście, po szkole, po terenach kolejowych i stacjach, czasem na zakupy). Czytanie książek i mang też, jeśli mam czas i co czytać
I tak, dalej marzę o zwolnieniu z wychowania fizycznego, najlepiej bezterminowym.

Sourlie - 2017-02-04, 21:26

Ja jakoś nie przepadałam za wf-em w szkole. Nie wiem dlaczego aż tak go nie lubiłam. Aktywność sportową to ja lubię akurat. Kiedyś grałam w "ściankę", czy też w "kwadraty", gdzie używało się piłki. Nawet ze znajomymi lubiłam grać w siatkę.
A w szkole to zawsze dziwnie się czułam na myśl o wf-ie. W gimnazjum chłopcy krzyczeli na dziewczyny, że nie potrafią grać, że są "matołami" i jakieś inne podobne docinki były. Trudno było się nie przejmować takim ich gadaniem. Było tak za każdym razem, gdy nie trafiło się gdzieś, czy też nie odbiło piłki. A oni to byli tacy świetni, no akurat...
W liceum niewiele się zmieniło. Jakoś nie lubiłam gier zespołowych. Zawsze jakoś czułam się gorsza. Jeszcze na dodatek przykro mi było, gdy byłam wybierana ostatnia, a raczej przydzielana przez nauczycielkę do którejś grupy. Potem się stresowałam tym, że nie odbiję piłki czy coś i bałam się, że znów na mnie ktoś zacznie krzyczeć. A ja mam taką przypadłość, że jak ktoś na mnie krzyczy to ja zaraz to bardzo przeżywam.
Teraz mam to sobą. Już nie mam wf-u i jestem z tego powodu szczęśliwa. Odszedł ten cały stres związany z tym przedmiotem. Jak widać problemem nie były predyspozycje, lecz lęk przed tym, że ktoś znowu mnie ochrzani.

Nekomimi - 2017-03-21, 20:54

Sourlie, nic dziwnego... Całe szczęście już to jest za tobą i możesz uprawiać sportu tyle ile lubisz, bez bycia okrzyczaną przez jakiegoś *** (słówko trochę wulgarne). A właśnie... Nauczyciel nie reagował, nikt? Nikt nie wspierał?
Sourlie - 2017-03-21, 21:29

Nekomimi, co do nauczyciela to nie pamiętam czy zwracał uwagę, czy też nie. Pewnie próbował, lecz w okresie gimnazjalnym to z chłopaków byli buntownicy i jednak rzadko przejmowali się gadaniem nauczycieli. Może też tak gadali, bo nie chcieli grać z dziewczynami. Grając w piłkę nożną to chłopcy tak kopali tą piłkę, że po całej sali latała jak błyskawica, tak samo było w siatkówkę. Nie dało się z nimi w nic pograć. Jak już grali normalnie to było tak jak wyżej pisałam. Krzyczeli na dziewczyny itd. No, ale jakoś trzeba było to przeboleć. Źle to wspominam, ale jakoś traumatycznie na mnie to nie wpłynęło. Oprócz tego dziwnego uczucia co miałam przed każdym wf-em.
Była wielka różnica pomiędzy graniem z chłopakami w gimnazjum, a w liceum. Było to niebo, a ziemia. ;)

Nekomimi - 2017-03-22, 00:28

Sourlie, wf z chłopakami zawsze będzie chyba masakrą... Jak chcą by nie pisać zwolnień z wf-u to niech najpierw zrobią coś, by na ten wf chętnie chodzić. Bo póki co sama grupa odpycha od tego...
A wychowawca, pedagog, psycholog szkolny? Też nic nie robili...?
Wybacz że tak drążę, ale dla mnie to straszne... Chociaż dziewczyny mogliby oszczędzić...

Anonymous - 2017-03-22, 00:47

Hmm... u mnie w szkole, zwłaszcza w liceum, wf był wylęgarnią patologii. Pomijam same lekcje, gdzie zazwyczaj tylko piłka nożna i piłka nożna... Nie umiem dobrze grać, ok. Ale nawet jakbym umiał, to na jaką cholerę ciągle robić to samo. Jak były zajęcia z gimnastyki, samoobrony to nagle było inaczej i można było się nagle wykazać, ale to była rzadkość.
Natomiast to co się działo w szatni to właśnie istna patologia. Np. grupa gości wzięła innego i próbowała wyważać nim drzwi (oczywiście wbrew jego woli), bicie, wyśmiewanie, chowanie rzeczy, wywalanie rzeczy i inne tego typu pokazy "męskości" w postaci wyżywania się na słabszych. Biję się w pierś, sam z tym nic nie robiłem, cieszyłem się tylko, że miałem opinię na tyle nieobliczalnego, że bali się, że ktoś skończy z kosą w żebrach oraz trenuję sztuki walki, więc mnie nikt nie tykał. Teraz mi głupio, że byłem bierny.

Nekomimi - 2017-03-22, 01:26

abyss, bo w szatni patologia jest poza kontrolą to myślą że im wszystko wolno. Dzicz.
Sourlie - 2017-03-22, 07:56

Nekomimi, też nic nie robili. Po prostu dziewczyny chciały to po prostu tylko przetrwać. Wątpię, by do takiego coś doszło. Tym bardziej, że większość chłopaków pochodziło z osiedla, które nie cieszyło się zbytnią sławą - dresy itd. Nie mam teraz z nimi kontaktu, lecz mam nadzieję, że w końcu wydorośleli po tylu latach. ;)
Nekomimi - 2017-03-22, 09:44

Sourlie, całe szczęście nie musisz ich widzieć... Chociaż w ich wydoroślenie wątpię...
Namelost - 2017-05-30, 23:26

Wf od zawsze był dla mnie złem najgorszym. W podstawówce wszyscy mi dokuczali, bo byłam bardzo drobna i słaba fizycznie. Zawsze wybierali mnie jako ostatnią do drużyny, a czasami komentowali, że woleli by grać w osłabionym składzie niż ze mną. Oczywiście nauczycielka nic, a nawet sama mówiła, żeby drużyny wybierać "od najlepszych". Więc oficjalnie byłam najgorszą :) Strasznie mnie to zraziło do wfu i sportu ogólnie...

W gimnazujm z jednej strony było lepiej, bo miałam wf tylko z dziewczynami, które w dodatku też nie były wysportowane i nikt się już nie czepiał. Niestety moja wychowawczyni była wfistką i kiedy tylko podchwyciła, że nie bardzo lubię jej przedmiot stała się dla mnie bardzo złośliwa.

Teraz jestem w technikum i zwykle omijam lekcje wfu, bo w tym roku akurat zawsze wypadają na pierwszej lekcji. Chodzę tylko na tyle, żeby mieć minimalną frekwencję, często zgłaszam brak stroju albo piszę sobie zwolnienie. Z jednej strony brakuje mi trochę ruchu, ale dziewczyny z mojej klasy są strasznie leniwe, na każdą propozycję typu lekkoatletyka, biegi, taniec reagują jęczeniem. Ciągle tylko grałyby w "siatę", bo nie trzeba się za bardzo ruszać. Ja nienawidzę tej gry, bo przypomina mi o podstawówce, no i nie jestem w tym dobra, lekko mówiąc. Nie wspomnę już o tym, że w tych samych godzinach ma wf klasa, w której są sami chłopacy i raz graliśmy z nimi w 2 ognie :) ...

księżycowa - 2017-10-09, 21:07

Zglosilam dziś nieco naciagana niedyspozycje. Wf i angielski to dwa najbardziej stresujące dla mnie przedmioty. Zastanawiam się co zrobić by nie ćwiczyć bo zaczęłam znów się panicznie tego wfu bać. Nawet jak siedziałam dziś na ławce to czułam się strasznie źle... :smok2:
MadM - 2017-10-11, 00:48

Chodźcie na wf, nie schodzcie na złą drogę.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group