To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Autoagresywni
Forum dla ludzi z problemami

Samobójstwo - Dlaczego macie żyć?

Anonymous - 2019-06-25, 20:02

Muszę żyć. Chłopak powiedział ''nie zostawiaj mnie samego'' po tym co próbowałam zrobić. To brzmiało tak smutno i łamało serce, nie chcę go całkiem załamać. To zbyt dobra osoba żeby tak cierpieć.
Xysaim - 2019-07-18, 13:30

Nieco dołujące jest to, że patrząc w miarę obiektywnie i z lekkim dystansem na moje życie to ja nie mam po co żyć, łał.
SchrodingerCat - 2019-07-18, 14:24

Xysaim, myślisz że jest coś co mogło by to odmienić?
Xysaim - 2019-07-18, 15:07

SchrodingerCat, może leki lub narkotyki, nie mam pojęcia naprawdę.
SchrodingerCat - 2019-07-18, 15:22

Xysaim, czyli wychodzi na to że drugs or drugs? Narkotyki pozornie mogą pomóc (to znaczy niektóre paradoksalnie dobrze zjednoczone faktycznie mogą pomóc) ale w większości przypadków rozregulują tylko działanie układu nerwowego, wypłakują z dopaminy i serotoniny i będzie jeszcze gorzej. Leki natomiast jeżeli będą dobrze dobrane pomogą ustabilizować sytuacje i może wtedy odnajdziesz głębszy sens w tym wszystkim. Tak że jeżeli czujesz że na tą chwile leki to to po co mas żyć to nie zwlekaj tylko idź do psychiatry.
Anonymous - 2019-07-18, 22:10

Bywają dni że jestem pewien że chce się zabić, ale też czasami mam lekkie wątpliwości, jestem zbyt wrażliwy, łatwo psuje mi się humor
Anonymous - 2019-07-20, 17:58

Dla takiej złudnej nadziei, że w przyszłości będzie lepiej? To brzmi nawet dla mnie bardzo nierealnie, ale jednak jakoś trzyma mnie przy życiu. Zdecydowanie jednak to przez rodzinę i psa. Nie mogę ich zostawić, nawet jeśli codziennie mam w głowie parę scenariuszy.
przedtem - 2019-07-20, 19:53

Exmit, dlaczego od razu złudnej? Nigdy nie wiemy do końca co będzie jutro, a co tam dopiero za ileś lat.
Ja tam bardzo lubię tą swoją nadzieję, świadomość, że dostałem szansę na to, aby w końcu mogło być naprawdę dobrze. Tylko dzięki niej udało mi się przetrwać najgorsze momenty i to głównie ona sprawia, że po każdej kolejnej porażce na nowo budzę się i zaczynam starać się żyć. Co prawda wielokrotnie ta sama nadzieja, ale o innym już wyrazie, sprawiała, że tak długo(i ileż to razy) uparcie trwałem w tym samym zamiast sobie odpuścić, ale mimo wszystko jednak bycie człowiekiem wielkiej nadziei to zasób i trzeba go odpowiednio w sobie pielęgnować. ;)

Exmit, zdecydowałeś się w końcu na tą terapię?

Anonymous - 2019-07-20, 20:40

rozpuszczalnik, Po prostu na razie nic nie wskazuje na to że będzie lepiej. W dodatku zmieniłem swoje postrzeganie na świat, życie i ludzi. Nie wiem czy kiedykolwiek będę się cieszyć. Na razie na to nie liczę. Chcę tylko stabilności, bo ostatnio z tym też u mnie słabo. Ta nadzieja gdzieś tam jest, ale jest bardzo daleko. Myślę, że z każdym upadkiem, zawodem staje się twardszy, ale także bardziej obojętny, może chłodniejszy. Nie chcę znowu się rozczarowywać i to dlatego.
Na terapię chodzę w sumie cały czas, od kilku miesięcy. Na razie jednak nie mogę mówić o dużych postępach. Nawet moja psycholog twierdzi, że jeszcze za wcześnie na efekty itd. Więc, co... trzeba czekać.

Anonymous - 2019-07-21, 01:01

Za wcześnie na efekty bo chce hajsik ^^ sam musisz sobie poukładać pewne rzeczy, skoro żyjesz to chcesz żyć, trochę samotności nie zaszkodzi, byle się w tym nie zatracić i znaleźć coś co Cię cieszy
Anonymous - 2019-07-21, 09:15

Suicider, Pewnie tak, na szczęście jest z NFZ, więc nie płacę :lol: Wiem, próbuję ciągle wszystko poukładać, ale to trudne i wymaga czasu.
Jeśli chodzi o samotność, to chyba niestety się w niej zatracam. I nie wiem czy nie jestem sobie sam winny. Kontakty tak szybko się straciły. Najbardziej szkoda mi przyjaźni, ale trzeba jakoś to przełknąć i iść dalej.

przedtem - 2019-07-21, 10:29

Exmit napisał/a:
Na terapię chodzę w sumie cały czas, od kilku miesięcy.

Ale dzienny. Dzienny, dzienny, dzienny. Pamiętam, że się wahałeś, a potem uciekłeś z tematem, więc nie wiem, jak to się skończyło. ;)

Anonymous - 2019-07-21, 11:38

rozpuszczalnik, Pewnie nie zauważyłem, sorki. Rozmawiałem wtedy z psycholog, ale nie mogłem że względu na wyjazd. Myślę że mógłbym tam pójść, ale musiałbym to jeszcze raz z nią przedyskutować. Trochę sytuacja w rodzinie mi nie sprzyja, a samemu czasem ciężko tak powalczyć o siebie :/
przedtem - 2019-07-21, 19:59

Exmit napisał/a:
Pewnie nie zauważyłem, sorki.

Chodziło mi o to, że uciekłeś z nim do wioski. :P
Wiesz, jest taka jedna ze smutnych prawd, która głosi, że nikt za Ciebie tej walki nie podejmie. Pora chwycić prosie za ogon i zacząć to sobie wszystko układać. Dasz radę! :)

Anonymous - 2019-07-21, 21:00

rozpuszczalnik, No tak. Myślę, że powoli to sobie układam. Może się uda, dziękuję :>


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group