To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Autoagresywni
Forum dla ludzi z problemami

Problemy - Wśród ludzi niczym dzikus...

flower - 2015-06-18, 12:23

Tytuł idealnie odpowiada temu co czuję przebywając wśród ludzi, lata alienacji spowodowanej fobią zrobiły swoje.
shady - 2015-07-10, 21:55

Często się tak czuję. Taka inna niż wszyscy, zacofana jakby, jakby przeniesiona z innego świata nagle w dane miejsce. Przez to ogarnia mnie strach, że powiem coś niewłaściwie, że zostanę odrzucona. Analizuję potem milion razy, czy to co zrobiłam i powiedziałam było w porządku. Pogrąża mnie to. Zazdroszczę osobom, które zawsze, albo chociaż w większości sytuacji umieją się zachować, jak należy. Obawiam się reakcji ludzi, a to że przez ten strach robię chyba gorzej, bo boję się odezwać.
Wristcutter - 2015-07-12, 23:25

shady, nie jesteś sama.

W szkole tylko modlę się o to, żebym nie został zapytany na forum klasowym. Stresuję się tym strasznie, przez co szansa, że popełnię błąd jest większa. Nie umiem wtedy sobie z tym poradzić, cały się trzęsę, zapominam co mam powiedzieć, nie umiem się wysłowić.
Samo ustąpienie miejsca np. w busie jest dla mnie ciężkie, bo będę musiał zwrócić na siebie uwagę; tylko wyobrażam sobie te spojrzenia, gdy wstaję z krzesła i jestem w centrum uwagi :oops: Chciałbym to czasami zrobić, ale stres jest paraliżujący.
Ogólnie przy dużej grupie ludzi źle się czuję i nie daję sobie rady z takimi prostymi sytuacjami.

Anonymous - 2015-07-13, 07:45

Wristcutter napisał/a:
tylko wyobrażam sobie te spojrzenia, gdy wstaję z krzesła i jestem w centrum uwagi

A ty zwracasz uwagę na ludzi w autobusie? Ja nie. I nie sądzę, żeby wszystkie 50 osób wokół ciebie nagle skupiało się tylko na tobie. Właściwie, to sądzę, że mają to kompletnie gdzieś, czy stoisz, czy siedzisz, czy masz niebieskie trampki.

Wristcutter - 2015-07-13, 11:04

Chochlik, wiem, że jest tak jak piszesz, ale po prostu mam takie wrażenie.
Anonymous - 2015-07-13, 11:05

Wristcutter, może uważasz się za jakoś szczególnie fascynującego? ;)
Wristcutter - 2015-07-13, 17:44

Chochlik, nic z tych rzeczy. Nawet rozmawiałem o tym z psychologiem. Po prostu czuję się "obserwowany" w większej grupie ludzi ;)
Ejber - 2015-08-20, 15:29

Czasami mam tak że, wśród ludzi czuję się jak spuszczony ze smyczy dzikus, ale wtedy odbija mi palma :lol:


W śrut? To było specjalnie? Poprawiłam.//Ever


<<< Dodano: 2015-08-20, 17:59 >>>


Hehe jakiś "chochlik" się wkradł. :)

"W tedy" to też zasługa złych sił? Oj Chochlik, Chochlik... |Axi

[ Komentarz dodany przez: Ever: 2015-08-20, 19:08 ]
Jakim cudem nie zauważyłam "w tedy"? I w ogóle to dlaczego zrzucasz winę na Chochlika?! :P


<<< Dodano: 2015-08-21, 11:47 >>>


No na kogoś trzeba. :lol:

Anonymous - 2016-01-16, 09:11

Scaliłam z "Tracąc siebie."

moje - 2016-01-21, 01:03

Jestem dziki, swego czasu wręcz kumple mówili do mnie "dziki człowiek", a aktualnie porównywanie mnie do niedźwiedzia miedzy ludźmi weszło tak bardzo do mojej codziennej rutyny, że nawet zam to robię. Często nawet jeśli umiem się zachować w sytuacji wymagającej zachowania zgodnego z manierami czy dobrym wychowaniem, przykładowo w jedzenie w restauracji, czuje się z tym źle i naprawdę czuje się jak niedźwiedź ze sztućcami przy stole. Co do reakcji na ludzi nie dotykam nikogo od kogo nie mam prawie bezpośredniego pozwolenia, a otaczająca mnie aura powoduje, że ludzie nie dotykają mnie. Częściowo blokada na dotykanie ludzi pochodzi, z dziwnego przeświadczenia, że ich popsuję, albo zrobię im krzywdę. To że sam nie lubię być dotykany, bierze się z mojej mentalności dzikiego zwierza, tylko stado albo ktoś kto mnie oswoi, może mnie dotykać i mi to nie przeszkadza, jest tez pewna grupa osób które akceptuję. Ogólnie muszę komuś ufać, żeby mógł mnie dotykać. Nie dotyczy to sytuacji, która wymusza udawania kogoś innego niż to kim jestem, wtedy się przemogę dla celu jaki za tym stoi, ale nie jest to wcale przyjemne.
Żurawek - 2016-03-23, 15:35

Znowu to mam. Czuję się osaczona we własnym domu. Póki nie zamknę drzwi. Boję się dociekliwości ojca i siostry. Lubią sobie z nienacka wejść do mnie do pokoju, podźgać, albo nastraszyć. A wieczne zamykanie drzwi ich irytuje...
TOM - 2016-03-29, 11:50

Najbardziej stresują mnie duże grupy ludzi, zwłaszcza jak wszyscy na mnie patrzą.
Ja pozornie udaje osobę towarzyską, nie mam poroblemu żeby z kimś pogadać, zagadać, poudawac ale nie dopuszczam ludzi do siebie. Pani psycholog powiedziała mi kiedyś ze czuje się jakby rozmawiała że ściana. Mało kto się do mnie przebija, udało się do tej pory tylko kilku osoba. Zazwyczaj siedzę zestresowana w swojej głowie, przejmując się absolutnie wszystkim czym tylko mogę. Od dziecka z każdym dniem dziczeje jeszcze bardziej.

Mary - 2016-03-29, 14:30

Ja ciągle czuję się obserwowana przez innych, boję się wychodzić w miejsca publiczne, bo myśli mi z głowy uciekają, a nie chce żeby ktoś obcy je poznał. Ostatnio zrozumiałam, że to właśnie przez to mam myśli samobójcze. Aż się wszystkiego odechciewa.
ViciousLady - 2016-03-29, 15:14

W grupkach większych niż dwie osoby plus ja zaczynam źle się czuć. Przestaję się odzywać i najczęściej zatapiam się w swoich myślach, a jeśli jest gorzej to mam wrażenie, że wszyscy się na mnie gapią i śmieją się ze mnie.
Anonymous - 2016-03-29, 15:52

ViciousLady napisał/a:
W grupkach większych niż dwie osoby plus ja zaczynam źle się czuć. Przestaję się odzywać i najczęściej zatapiam się w swoich myślach, a jeśli jest gorzej to mam wrażenie, że wszyscy się na mnie gapią i śmieją się ze mnie.

Jak doskonale to rozumiem. Kontroluję się, by nie powiedzieć jakiegoś głupstwa, by nie było pożywki do śmiechu.

TOM napisał/a:
Najbardziej stresują mnie duże grupy ludzi, zwłaszcza jak wszyscy na mnie patrzą.

Mnie najbardziej stresuje jak mówię do drugiej osoby, w małej grupie osób lub w dużej. Dla mnie jest to obojętne, odczuwam taki sam poziom stresu, nie lubię gdy ktoś na mnie patrzy, myślę sobie wtedy "jesteś do niczego", ciężko utrzymać mi kontakt wzrokowy.

Przytoczę fragment swojego posta z mojego tematu powitalnego, gdyż świetnie pasuje do tego tematu. Bliżej mi zdecydowanie do człowieka-dzikusa, albo wiecznego mieszkańca bezludnej wyspy, który mało przeżył doświadczeń pozytywnych pod względem wspólnego spędzania czasu ze znajomymi. Jakieś kina, teatry, lodowiska, kręgielnie, muzea. Po skończeniu liceum starałem się to trochę nadrabiać, ale nie ma już takiej frajdy, jak wygłupianie się w minimum dwójkę, niż w pojedynkę. Nie byłem akceptowany przez rówieśników albo nie poznałem dobrych ludzi. To jest mój syzyfowy kamień, który toczę na górę wiecznie i gdy pojawia się iskra nadziei, zawsze jestem stawiany za chwilę do pionu, że przecież ja muszę cierpieć.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group